lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Storytelling] Ku chwale Odyna (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/6118-storytelling-ku-chwale-odyna.html)

Maju 08-09-2008 10:07

[Storytelling] Ku chwale Odyna
 
Mroźny wiatr znad morza wiał , przynosząc ze sobą przejmujące zimno.
Dzisiejszego ranka załoga kilkudziesięciu wikingów miała opuścić wioskę , w poszukiwaniu chwały i bogactwa. Promienie słoneczne wdzierały się do domostw , budząc całą społeczność wojowników , jednego po drugim.
Smutny był to dzień dla wielu matek , które żegnały się ze sowimi synami , wiedząc , że część z nich nigdy nie wróci do domu.
Wielki okręt , Zielony Smok , był gotów do drogi.
Zapasy zostały zgromadzone , ludzie przygotowani , a jedyne co trzeba było zrobić w tej chwili to pożegnać się z bliskimi i wypłynąć.
Kilkunastometrowa łódź , była prawdziwym dziełem sztuki. Wszystko solidnie wykonane , wiosła sprawne , na dziobie wielka figura przedstawiająca zielonego smoka z otwartą paszczą. Żagiel czarno czerwony z wizerunkiem wilczycy na środku.
Kapitan okrętu wyszedł ze swojej kajuty i rzucił do swojej załogi:

- Macie 5 minut na pożegnanie , potem wypływamy . Nie będę na nikogo czekał , rozumiemy się?

Dan666 08-09-2008 14:37

Przyszedl w pelnym rynsztunku do portu z torba, wypchana prowiantem i roznymi innymi specyfikami.
-Ja jestem gotow wejsc na statek. Jednak chetnie poczekam na reszte towarzystwa. Przystanal obok wejscia na stastek odwrocony doń plecami.

Whiter 08-09-2008 17:20

Leżąc otulony w skórę niedźwiedzia Markus nie mógł zasnąć. Rozmyślał o tym co go czeka i o tym co go już spotkało. W przeciągu kilku godzin podsumował swoje życie. Gdy skończył podsumowanie zorientował się ze jest już ranek.
Bez większego zastanawiania się wstał, wziął plecak ,juki i cala resztę ekwipunku i ruszył w stronę drzwi. Nagle staną i pomyślał przez chwile.
'Tym razem się pożegnam jak na dobrego syna przystało' i gdy się odwrócił zauważył matkę z siostrą stojące obok siebie po 2 stronie izby. Matka jak to staruszka stała ledwie ledwie ale to nie jednego mogło by zmylić. Czasem on sam się jej bał sam nie wiedząc czemu. Siostra natomiast piękna jak zawsze stała z małym zawiniątkiem w rekach spoglądając mu głęboko w oczy. Markus pewnym krokiem ruszył w stronie matki i Ariel. Ucałował je obie i powiedział ze jeszcze się zobaczą ale czy na pewno...
Matka powiedziała ze jak nie wróci do domu ,to choćby miała iść za nim do Walhally to i tak dostanie po łbie laską! Spoglądając na tą gruba i solidna laskę przeszły go dreszcze po plecach. Silny cios czymś takim może doprowadzić do rozłupania czaszki. Markus zaśmiał się przyjemnie biorąc groźbę mamy jaki nic nie znaczący żart. Siostrę ucałował w czoło po czym otrzymał od niej małe zawiniątko.

-Mały posiłek na drogę. Obyś nam nie zlichł przez ten czas.

Raczej ten mały posiłek mógł wystarczyć na 3 dni rozsądnego jedzenia ale skoro jest to jest. Odwracając się spojrzał na ich twarze by zapamiętać je jak najdokładniej, po czym powiedział:

-Nie bójcie się. Postaram się wrócić ale to ode mnie nie zależy.

Po czym uśmiechnął się i wyszedł z domu zabierając wszystko co miał zabrać. Poszedł do bocznej malej stajenki i osiodłał konia. Wsiadł na niego i ruszył w stronę nabrzeża . Już z daleka widział ruch i grupę ludzi która żegnała się z swoimi rodzinami. Szybko w oczy rzucił mu się statek który wyglądał pięknie . Spioł konia i podjechał trochę do tłumku stojącego koło statku. Zsiadł i podszedł do rosłych mężczyzn po czym usłyszał:

- Macie 5 minut na pożegnanie , potem wypływamy . Nie będę na nikogo czekał , rozumiemy się?

Markus podniósł rękę po czym powiedział:

-Jam jest gotów ale mam jedno pytanie. Znajdzie się miejsce na mojego Farana? Zawsze tam gdzie ja tam i on.

Mówiąc to poklepał swojego wiernego konia po grzbiecie a ten w zamian wyszczerzył żeby ku niemu.

-Zrozumiem jeśli będę musiał zostawić go w zagrodzie.

Nathiss 09-09-2008 20:15

"Ku chwale Odyna!"-Pomyślał.
Po czym spokojnie wstał, spakował ziółka i inne specyfiki których z pewnością nie zdobędzie po drodze. Spakował broń do sakw. Wlał słodkiej górskiej wody do bukłaków i oczywiście dorzucił nieco jedzenia.
-Żegnajcie- Rzucił z tęsknotą gdy jego rodzina zaszła go od tyłu.
-Na pewno wrócę.- Nie przejęli się zbytnio. Wiedział o tym. Gdyby nie wrócił, nikt by nie pamiętał o nim. Zdziwił się, że w ogóle wyszli go pożegnać. Wyszedł z domu i ruszył ku stajni.
-Siostro,czy wyświadczysz mi przysługę? Jedź ze mną, wrócisz z moim koniem. I wyruszyli. Gdy znikli w oddali, we mgle, rodzina wróciła do swych codziennych zajęć jak gdyby nigdy nic...

Maju 10-09-2008 09:34

Grono wikingów stało przed łodzią , żegnając się ze swoimi krewnymi. Wódz stał na środku i wygłaszał swoje długie orędzie do pionierów wioski...

-... A Njord niech czówa nad waszymi przygodami i niech was sprowadzi bezpiecznie do domu. Płyńcie , zdobywajcie i okrywajcie się chwałą , niech zatriumfuje miecz !

Po tych słowach podniosła się wrzawa z tłumu , wszyscy wojownicy zebrali się , żeby wejść do łodzi i odpłynąć ku swemu przeznaczeniu.
Jednak dla koni nie było miejsca na łodzi...

- Przykro mi , ale musisz zostawić wierzchowca , nie będziemy pięć razy dziennie zmywać pokładu jak się zesra . Odstaw go i za minutę widzę cię gotowego do wyruszenia.

Pochmurne niebo nie przepuszczało zbyt wiele promieni słońca , jednak nie zanosiło się na burzę. Ponadto wiatr zdawał się być sprzyjający.
Drzewo Nieśmiertelności... to byłą myśl , która przyćmiewała wszystkie inne myśli większości śmiałków.

Kapitan obrócił się w stronę żagla , spojrzał do góry i zmrużył oczy z zaciekawieniem. Na jeszcze pustym bocianim gnieździe siedziało kilkanaście kruków .
-Zły znak...
Skwitował wilk morski.

Gdy cała załoga była w pełnej gotowości , kapitan wydał rozkaz zwodowania statku. Sam wódz i kilkunastu najsilniejszych ludzi zaczęło pchać okręt , pozdzas gdy ludzie na statku wiosłowali zaciekle. W końcu łajba zeszła z plaży i zaczęła płynąć ku południu.
Jeszcze przez długi czas dało się słyszeć krzyki dobiegające z lądu. W końcu jednak nawoływania umilkły , a ląd zniknął załodze z oczu.
Teraz przyszedł czas na zajęcie się swoimi obowiązkami. Kapitan zwołał całą załogę i zaczął rozdzielać obowiązki.

-Ty , ty i ty do szorowania pokładu , Ty (tu wskazał na Olafa) na bocianie gniazdo , Ty , ty ty i ty (wskazał na Raviego) do kuchni . Ty , ty ty ty i ty ( tym razem wskazał na Markusa ) pilnujecie porządku na pokładzie. Reszta dostawać będzie zadania na bieżąco. Jakieś pytania?

Dan666 10-09-2008 10:27

Uslyszal co powiedzial kapitan. Pasowalo mu to, ze mial wejsc na bocianie gniazdo poniewaz byl sam, a lubil samotnosc, poza tym mial swietny wzrok jako lowca.

-Tak jest kapitanie. juz wchodze. Ja nie mam zadnych pytan. Wszystko jest jasne jak slonce
Wdrapal sie powoli na swoje miejsce. Zaczal wypatrywac czegokolwiek co mogloby byc dla statku niebezpieczne.Niebo bylo uslane chmurami jednak nie byly to chmury burzowe.. Byly raczej to bardzo delikatne i lekkie chmurki. Pogoda byla wysmienita na podroz. Zastanawial sie jak dlugo beda plynac. Nie zeby sie zle czul na wodzie, ale byl po prostu ciekaw co bedzie go czekalo. Niecierpliwil sie. Po jakims czasie przywyknal do mysli i bardziej sie skupil na swojej chwilowej pracy. Byl juz spokojny i gotowy na wszystko. Nie mial przy sobie luku i strzal bo nie byly mu tu potrzebne ale noz i miecz mial zawsze przy sobie, na wszelki wypadek. Jakby musial cos odciac lub przyciac. To dla niego bylo jak kolejna konczyna. Nawet nie pomyslal o tym by mogl je zdjac z siebie.

Whiter 10-09-2008 15:15

-Raczej nie. Ale poradzę sobie z pilnowaniem ładu na pokładzie. Mam nadzieje że koledzy nie będą sprzeczać się o słuszność własnego zdania... To ja zabieram się powoli do roboty.

Markus przywiesił miecz do boku, i wsadził nóż za pas. Tarcze zostawił z reszta własnych tobołków. 'Oby nie doszło do niczego poważniejszego...' pomyślał po czym postanowił przejść się po pokładzie. Szedł wolnym krokiem spoglądając tu i tam. Zerkał na towarzyszy czy któryś aby nie patrzy się na niego krzywo. W końcu przystaną przy burcie i spojrzał w dal w zamyśleniu. Myślał o tym co go czeka i jak ta przygoda się z kończy...

Położył obie ręce na rękojeści miecza i przystaną tak chwile w zamyśleniu.

Nathiss 11-09-2008 15:59

Ravi z mieszanymi uczuciami poszedł do kuchni. Na pewno nie będzie mógł gotować nic wykwintnego, więc tak na prawdę każdy mógłby iść za kucharza. Dlaczego więc nie został na przykład lekarzem okrętowym? Cóż, przynajmniej nie będzie musiał patrzeć jak choroby wybijają powoli załogę. Choć tak na prawdę mógłby temu zapobiec, to i tak raczej by tego nie zrobił.

Maju 13-09-2008 09:12

Ravi w kuchni dostał przydział kilku ludzi , którzy w gruncie rzeczy z gotowaniem nie mieli nic wspólnego. Faktem było iż załoga musi jeść , a jeśli nie dostanie tego , zrobią z kucharzami porządek. Zadanie zielarza było proste , rozdzielać racje żywnościowe wśród załogi , dbać aby nikt nie umarł z wycieńczenia.

Marcus rozpoczynając swój patrol spotkał się z dość nieuprzejmymi spojrzeniami towarzyszy. Nikt nie lubił strażników , zwłaszcza na pokładach.
Pomimo negatywnych reakcji , na statku było spokojnie . Wiatr napędzał żagle łodzi , pchając statek ku ich przeznaczeniu. Było jednak coś niepokojącego w tym wietrze. Gdy na chwilę wiatr zmienił kierunek , dało się wyczuć woń rozkładu...

Olaf siedział samotnie na swoim bocianim gnieździe , obserwując bezkres wody , który go otaczał. W pewnym momencie na horyzoncie dostrzegł obiekt... statek.
Zwiadowca bez chwili wahania zawiadomił kapitana o dostrzeżonej łajbie , który postanowił wydać rozkazy.
- Ruszać się , zbliżmy się do niego , może to nieprzyjaciel , którego można złupić.

Po chwili jednak wszyscy dostrzegli iż coś jest nie w porządku. Już z daleka było widać iż ma podarte żagle. Gdy Zielony Smok podpłynął , załoga dostrzegła straszny widok.
Cały okręt był pokryty zaschniętą krwią , wszędzie walały się porozszarpywane ciała , ledwo widoczna nazwa okrętu - "Ramiona burzy" , kształt okrętu i jego martwa załoga , z której tylko niewielki odsetek był uzbrojony , mówił iż był to statek handlowy. Rany załogi zdawały się nie pochodzić od miecza czy strzał. W większości były to rany szarpane. Wokół statku unosił się odór śmierci i rozkładu , widać ciała leżą tam od jakiegoś czasu.

Dan666 13-09-2008 11:35

Popatrzyl na ten okret smierci i az go zemdlilo. nigdy w dziczy nie widzial czegos takiego. Zjechal na dol do wszystkich.
-Zadne zwierze by czegos takiego nie zrobilo. To musi byc jakas piekielna bestia. Przepelniona checia mordowania z tego co widze nie zjadla nawet kawalka czlowieka, bawila sie nimi i mordowala powoli. Nigdy czegos podobnego nie widzialem. Przejal sie naprawde widokiem choc nie mozna bylo powiedziec ze byl "miekki", bo nie byl. Ale ten odur po prostu zle na niego dzialal. Sam nie wiedzial dlaczego bo przeciez widzial nie jednego trupa w swoim zyciu, sam wielu zabil juz.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:47.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172