Człowiek się nie rozerwie, dlatego cóż, nie dało rady zaangażować się w sesję, ale będę ją poczytywał i nie wątpię, ze pod pieczą Merilla przeżyjecie porcyjkę niezłych przygód. Miłej zabawy na tajemniczym Czarnym Lądzie. |
Nadia Lloyd jest mulatką o wyraźnie afrykańskich korzeniach. Gdyby nie uwaga i troska jaką poświęca jej pan Cook można by śmiało przypuszczać, że jest jedną ze służących i zupełnie nie zwracać na nią uwagi - jest wszak tylko kolejną "czarną". W towarzystwie jest raczej poważna i cicha, nie odzywa się niepytana i staje się niemal niezauważalna - lecz przybiera dość dziwną, wyniosłą minę, która sugeruje "Uważacie mnie tylko za Murzynkę, lecz ja wam jeszcze pokażę na co mnie stać!". Nie do końca jednak jest tak, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Już sam afekt, jakim darzy Nadię pan Cook zwraca uwagę obecnych. Rzadko się zdarza, by dobrze sytuowany i majętny biały mężczyzna zachowywał się względem mieszańca w ten sposób i to otwarcie. Na dodatek co najmniej dwa razy starszy mężczyzna. Niewiele wiadomo na temat powodów jej wyruszenia na tą wyprawę (a ona sama o tym nie mówi), prócz tego, że pan Cook dołączył się do niej prawem sponsora i zabrał ją ze sobą w roli towarzyszki. Może to wyglądać w niektórych oczach za kaprys bogatego człowieka i mało poważne i nieprzemyślane posunięcie. Tyle na pierwszy rzut oka. Jest jeszcze coś, co niektórzy mogą wiedzieć z racji pochodzenia z Londynu bądź ogólnie z Anglii. Nadia jest jedną z niezaprzeczalnych gwiazd Cyrku Astleya. Akrobatka, treserka i aktorka, na której przedstawieniach zawsze jest komplet widzów. Na scenie w niczym nie przypomina tej cichej, dumnej osóbki, którą poznali właśnie uczestnicy wyprawy (być może któryś z graczy był niegdyś na takich występach, które modne są wśród Anglików). Tańczy w skąpych strojach, spaceruje wśród krwiożerczych zwierząt, wyczynia niesamowite i zapierające dech akrobacje z gracją motyla. O ile na scenie jest boginią i władczynią męskich umysłów, o tyle poza nią pozostaje jedynie cieniem. Krążą plotki, że z racji swojego pochodzenia jest czarownicą, która potrafi nie tylko omotać mężczyznę, ale i sprawić, by każde zwierzę było posłuszne jej rozkazom. Ot i tyle plotek... Mam nadzieję, że szybko uda mi się odpisać, bo już widzę, że Nadia będzie wielce zainteresowana panną Chiarą i jej "malutkim" pupilkiem :) P.S.: Cholewcia, znowu się nie udało krótko... :. |
Cytat:
Cytat:
Notka dla reportera - a swoją drogą dziennikarz to bardzo ciekawy archetyp prowadziłem podobną postać w River. Aschaar życzę powodzenia. Cytat:
|
Dziękuję i przepraszam, ze jako pierwszy nie napisałem o sobie... Nadrabiam: Mark Patter jest dziennikarzem i reporterem zagranicznym "the Times". Gazeta w wydaniach weekendowych drukuje jego półstronnicowe reportaże podróżnicze "Pocztówki". Jego większe reportaze drukowane są w bliźniaczym "the Sunday Times" (nazwisko jest więc dość znane, zwłaszcza, że niewielu ma zaszczyt pisania do "własnej" kolumny). Na stałe mieszka poza Anglią (głownie w Afryce - Egipt, Libia) gdzie zbiera materiały do reportaży. Przeprowadził dość głośny (zwłaszcza obecnie) wywiad z dr. Livingstone'em - ostatni jakiego udzielił podróżnik. Można podejrzewać, że właśnie z tego powodu został przez Towarzystwo włączony w wyprawę poszukiwawczą. Zawiadomił Towarzystwo, że dotrze do Cape Town własnym transportem i na miejscu spotka się z wyprawą - zatem pierwszy kontakt nastąpi na przyjęciu u gubernatora. Mark ma 175 centymetrów wzrostu, krępej, proporcjonalnej budowy ciała. Twarz owalna z lekko odstającymi uszami, wąsik; oczy koloru ciemnozielonego. Ubrany w europejski garnitur, jednak ogorzała twarz zdradza pobyt w zgoła nieeuropejskich klimatach... Na przyjęciu początkowo trzyma się na uboczu... PS.: Jak na Holendra przystało, część swoich myśli pisze w ojczystym języku... Można je spokojnie pominąć - tekst holenderski nie zmienia sensu zdania, czy kontekstu wypowiedzi... są to typowe didaskalia... Jeżeli jednak kogoś to bardzo razi - prosze o info - będę dorzucał polskie tłumaczenie. |
Jedna uwaga na początek - wbrew temu, co napisał MG mój heros nazywa się Ellis; Informacje oficjalne: - William Easton Ellis; baronet; drugi syn hrabiego Lonsdale, wnuk księcia Fordyce; - wiek 34 lata; - Kawaler; - właściciel majątku Inglehurst Place; - ranny w wojnie krymskiej; - mało przebywa w Londynie; dzieli swój czas między posiadłością a podróżami; był na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej, Afryce Południowej; wraz z Burtonem zdobył szczyt Kamerun), Ameryce Południowej, Ameryce Północnej (Stany i Kanada); Informacje nieoficjalne (plotki): - osoby z wyższych sfer mogą coś wiedzieć, ale to wszystko działo się dawno temu; nic, co interesowałoby dziennikarza poważnej gazety. Charakter: - to sie okaże w praktyce. Wygląd: Szczupły, wysoki (182) mężczyzna. Czarne, nieco niesforne włosy i opalona, gładko ogolona twarz ozdobiona starannie przyciętymi bokobrodami. Zdecydowane usta i szaro-niebieskie oczy uzupełniają ten obraz. Twarz spokojna, ton wypowiedzi - również. Ubrany zawsze odpowiednio do sytuacji. Aschaar - ten holenderski można przeżyć; - wszyscy piszą w 3 osobie...; - jak przeczytałem komentarzem "Sprawdzić" przy nazwisku mojej postaci, to zacząłem się zastanawiać, czy Mark Patter nie pracuje dla jakiegoś brukowca ;P - czemu zakładasz, że wszyscy przypłynęli na HMS „Imperial”? Według mnie każdy podróżował na własną rękę i chyba się (poza nielicznymi wyjątkami) nie znamy. Poza tematem... Miło spotkać miłośników Jane Austen. Cieszę się, że mój awatar przypadł tylu osobom do gustu. Mam nadzieję, że samą postać spotka podobne przyjęcie ;) |
Kerm: - nie miałem informacji, więc napisałem "sprawdzić" (na dodatek to powinno być po holendersku) - 3 osoba. UPS... Wiedziałem, że coś jest nie tak z tym postem. Na usprawiedliwienie napisze, że pisałem po sesji w "live" i chyba pop prostu osoba "mi została". Przeedytuję. Dzięki za info! - założenie wynika tylko z "wiedzy" postaci. Załozyłem, ze Patter otrzymał informacje od Towarzystwa o czasie i miejscu spotkania oraz o tym, ze z Anglii przypłynie HSM "Imperial". Ponieważ nie był w Londynie i nie znał sytuacji przyjął, że wszyscy gromadzą się w Londynie i płyną razem. Oczywiście nie wyklucza to innych możliwości... Ale tego dowie się dopiero na przyjęciu... |
Cytat:
A teraz właściwy powód napisania posta... Cóż to za łajba widnieje na owym obrazku? EDIT: Popraw HSM na HMS ;) |
Poprawione - robota się rzuca człowiekowi na mózg... Hierarchical Storage Manager... Co zaś się tyczy łajby. Jest (powinien być, bo nie jest - jak człowiek robi za często ctrl+C to tak wychodzi) to "Imperial", pierwszy statek o tej nazwie (ten właśnie pływał w 1870). Podczas IIWW pływał drugi Imperial oznaczony D09. Oczywiście w ferworze walk zeskanowałem nie to co trzeba... Zdjęcie chwilowo wycięte - przepraszam za zamieszanie. |
Sianowny Miś Gry - Merill - jest wciąż odłączony od netu z powodu opieszałości panów monterów. Mam Was w jego imieniu przeprosić i pozdrowić, co niniejszym czynię. ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:39. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0