[Storytelling] Mighty Morphin Power Rangers Ziemia – Centrum Młodzieżowe w Angel Grove Gówna sala klubu wyłożona matami była dzisiejszego dnia wypełniona do oporu. Z boku trenowała Tanya przedstawicielka stylu ninjustu, który trzeba przyznać był nienaganny. Nie co dalej Josh i Jasper mieli sparnig. Mimo iż jeden szkolił się w taekwondo, a drugi w Kick boxingu pojedynek był wyrównany. Kibicowała im grupka uczniów którzy mieli trening wraz z nimi, ale widząc niecodzienny pojedynek. Wszystkiemu z baru przyglądała prześliczna Kate, nowa w mieście. Swoja urodą zwracała uwagę wszystkich dokoła. Podobali się jej młodzieńcy i z miło chęcią poznała by ich imiona. Nagle Josh wykorzystał chwilę nieuwagi i podcinał nogi przeciwnikowi. Wybuchły brawa, a dwaj przyjaciele zeszli z mat i zmówili lemoniadę. Wkrótce dołączyła Tanya. Idealna okazja do zawiązania nowych znajomości. Ziemia – Cetum Dwodzenia - Czy to oni Zordzonie? - Tak, są niezwykle uzdolnionymi wojownikami, a ich zdolności dopełniaj się wzajemnie. - Ale jest ich tylko troje! - Poczekaj, dwoje pozostali za chwilę się ujawnią. Notka: Tanya, Josh i Jasper się znają. Są przyjaciółmi. Znacie też postać Lotar’a, który jeśli chce może teraz wejść i przywitać się ze znajomymi. |
Ten dzień należał do średnio udanych. Rutynowa, ranna kłótnia z bratem przy misce z płatkami, westchnięcia rezygnacji matki przy jajecznicy i surowy wzrok ojca nad gazetą i kawą. ~Jestem już stara, chyba muszę się wyprowadzić od rodziców. ~ myślałam zawsze wtedy, ale wiadomo było, że tak naprawdę to lubię. Lubię też Angel Grove, więc wyprowadzanie się na inną ulicę w tym samym mieście było no... głupie. Zajęcia z koszykówki zostały odwołane, co dobiło mój nastrój. I jeszcze po drodze na trening jakiś kretyn próbował mnie przejechać gdy przechodziłam na zielonym świetle. Aż mu komórka z rąk wypadła jak mu wskoczyłam na maskę zamiast grzecznie zdechnąć pod kołami. Ninjutsu trochę mnie rozluźniło, ale nie do końca. Josh i Jasper jak zwykle się okładali. W sumie mnie to śmieszyło, byli jak małe koguciki, zawsze sprawdzali, który tym razem dołoży drugiemu. A że oboje byli dobrzy, więc dokładali sobie na zmianę. Kątem oka widziałam jak jakaś laska im się przygląda. To była chyba ta nowa. Nic dziwnego, że się gapiła, moi kumple byli w końcu przystojni i wysportowani. Rozdrażniło mnie to jednak, bo oczyma wyobraźni już widziałam jak moje koguciki rywalizują o tą panienkę. W końcu Jasper wylądował na łopatkach. ~Nareszcie, pić mi się chce, a Josh mi wisi lemoniadę. ~pomyślałam. Josh podał rękę Jasperowi by pomóc mu wstać, a ja wykonałam końcową, rozluźniającą figurę i podeszłam do nich. - Brawo koguciki, brawo. Josh pamiętasz, o mojej zaległej lemoniadzie? - uśmiecham się szelmowsko. - Jasne, jasne. Kiedyś przestaniesz nazywać nas kogucikami, prawda? - zaśmiał się Josh. - Jasne, jasne. - odpowiedziałam uśmiechem i poleciałam zamówić wyjątkowo potrzebny mi w tej chwili sok. Usiedliśmy przy "naszym" stoliku. Kątem oka widziałam, że ta laska dalej się lampi. |
-Cześć, jestem Josh.- wziął do ręki sok i odszedł. -Eee... cześć.- Kate tylko tyle zdołała odpowiedzieć zanim zesztywniała i zaniemówiła, nie mogła nawet odprowadzić go wzrokiem. ~Teraz! To twoja szansa, (-Co dla ciebie?) tylko weź niczego nie zepsuj, (-Podać coś?) uspokój się. Pamiętaj co mówił Ci terapeuta...~ -Przepraszam!- barman przerwał ten bezsensowny potok myśli Kate - Wszystko O.K.?. -Tak, tak. Dziękuję, poproszę cytrynową lemoniadę z różową rurką i parasolką. - odpowiedziała Kate niezdarnie próbując uciec od wzroku barmana (który patrzył na nią dość dziwnie a jeszcze dziwniej, kiedy usłyszał zamówienie) zatapiając głowę głęboko w torebce, przy okazji szukając potfela. Kate jak do tej pory nie miała problemów z nawiązywaniem znajomości - zawsze w centrum zainteresowania, ale tym razem było inaczej - sprawy rodzinne i ta przeprowadzka nie ułatwiały sprawy, jednak nie z takimi problemami sobie radziła. Zapłaciła za lemoniadę, nawet nie zauważyła, że nie było w niej parasolki. Kate szybko przyczesała ręką włosy, zrobiła głęboki wdech po czym wyprostowała się, żeby wyglądać choć trochę pewniej i odwróciła się na jednej nodze o 180 stopni i zobaczyła Josha ze znajomymi przy stoliku. Dziarskim, ale nie za żwawym krokiem podeszła do nich. - Cześć, jestem Kate, można się przysiąść? - powiedziała po czym uśmiechnęła się odsłaniając swoje perfekcyjnie białe i równe zęby, jednak w jej głosie coś się zmieniło. Nie była to już ta Kate przy barze, tylko zupełnie inna, pewna siebie dziewczyna a to jej "można się przysiąść?" nie brzmiało jak pytanie, tylko raczej jak "zaraz tu usiądę, powinniście mnie poznać, jestem świetną osobą. a! i nie zapomnijcie mi podziękować, że w ogóle zwróciłam na was uwagę". |
Josh wrócił z lemoniadą. - No nareszcie! - zaśmiałam się. - Padam z pragnienia. - przyssałam się do soku. - Widziałam jak się gapicie na tą nową, prawie wam gały z orbit wylatują. To przez te cycki i blond włosy, tak? - zaśmiałam się, jednocześnie przypominając sobie, że ja w sumie też mam czym oddychać, więc nie ma co się martwić. Nagle zauważyłam, jak ta panna podchodzi do naszego stolika. - Cześć, jestem Kate, można się przysiąść? - powiedziała szczerząc zęby, które aż po oczach dawały swoją jasnością. I jeszcze ten ton z serii "jaka to ja jestem zajebista". Poczułam jak mnie mdli, ale póki co postanowiłam się nie odzywać. Niech się chłopcy trochę popodniecają. |
|
Kiedy Josh kończył mówić Kate już siedziała obok niego. -Widziałam Twoją walkę, wspaniała, ale muszę przyznać, że miałeś po prostu trochę szczęścia.- uśmiechnęła się, po czym dodała - Nie przedstawisz mi swoich znajomych? - Oj, chyba nie dostrzegłaś mojego podstępu!- ściemniał Josh- Tak go obróciłem żeby spojrzał na ....- w tym momencie przerwał żeby odpowiedzieć na kolejne pytanie- A no tak ... trochę boli mnie głowa .... zupełnie zapomniałem. To jest Tanya - popatrzył na swoją przyjaciółkę. - A to jest Jasper -skinął głową na kumpla. -Z kąd jesteś? Nie widziałem cie wcześniej. Kate, jakby zakłopotana i nie taka pewna siebie odpowiedziała, że przyjechała tutaj wczoraj do swojej ciotki i że to długa i nieciekawa historia. W chwilę po tym dodała - To co można tu robić ciekawego? Pokażecie mi miasto? |
Zdziwiłem się jej reakcją na moje ... no myślę dość, normalne pytanie. - W Angel Grove? No co, centrum handlowe, kino , parę fajnych klubów. Nic nadzwyczajnego. Ja i tak najczęściej przebywam tutaj- nigdy nie zastanawiałem się nad tym co jest ciekawe w AG ... Cały czas sprawdzam na trenigu przeplatanym imprezami i randkami. -Co do tego oprowadzenia ... Tanya zna to miasto o wiele lepiej niż ja- uśmiechnął się do Tanyi i chwile jego wzrok zawisł na niej, po czym szybko zwrócił się do Kate - Ty też uprawiasz jakieś sztuki walki? Ja jestem kick boxerem- odparł zadowolony |
-Co do tego oprowadzenia ... Tanya zna to miasto o wiele lepiej niż ja - stwierdził Josh uśmiechając się do mnie. Odpowiedziałam mu krzywym i gorzkim grymasem, który miał być również uśmiechem. ~ Poczekaj, tak skopie Ci dupsko, że zobaczysz. ~pomyślałam marszcząc nos. - Ty też uprawiasz jakieś sztuki walki? Ja jestem kick boxerem. - parsknęłam szczerze rozbawiona na widok zadowolonej miny swojego przyjaciela. - Tak, tak koguciku, jesteś wielkim i wspaniałym kick boxerem, Kate na pewno już ma mokro na samą myśl... - zdążyłam powiedzieć zanim dostałam kopniaka pod stołem od Josha. Uśmiechnęłam się krzywo i wróciłam do swojej lemoniady. |
Świetnie Tanya, może wybierzemy się razem na zakupy, albo do fryzjera?- powiedziała patrząc się na Tanyę Kate, po czym dodała -Na pewno się zaprzyjaźnimy! Następnie odwróciła się do Josha. -Kiedyś chciałam trenować sztuki walki, jednak mama wybiła mi to z głowy, zawsze trzymała mnie krótko, co jednak się opłaciło, kilka lat temu zdobyłam stanowy tytuł małej miss. - Kate wzięła głęboki oddech dając swoim nowym znajomym czas na reakcję, jednak kiedy nic nie usłyszała, zbita tropu i pośpiesznie dodała -Jednak jakiś czas temu przydarzyła mi się straszna przygoda! Napadło mnie dwóch bandziorów, nie wiedziałam dokładnie co robię, ale pobiłam ich, serio! - patrząc na miny swoich znajomych i wiedząc, że ta historia wydaje się nieprawdopodobna dodała -Naprawdę, policjanci powiedzieli, że ci dwaj mieli dużo szczęścia, że uszli z życiem z zajścia. Teraz, kiedy o tym myślę wydaje mi się, że może powinnam zacząć trenować. Nie znałam mojego taty, ale moja ciotka mi powiedziała, że trenował sztuki walki u mistrzów Shao Lin, mogłabym chociaż w ten sposób trochę go poznać, nie wydaje wam się to cool? - kiedy Kate skończyła mówić podniosła do ust lemoniadę, jednak zanim się napiła zrobiła straszną minę - jak małe dziecko, które zaraz się rozpłacze, bo ktoś zabrał mu zabawkę. ~Gdzie moja PARASOLKA?!~ |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:14. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0