lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Historyczne - II WŚ] - Krzyczące orły (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/8191-historyczne-ii-ws-krzyczace-orly.html)

brody 27-03-2010 22:44

Salivan odebrał sygnały od dowódcy i przekazał je koledze po drugiej stronie mostu, a ten leżącemu opodal mosty szeregowemu Learndor'owi.
Dla kaprala Salivana Normandia nie była pierwszą bitwą, walczył już między innymi we Włoszech i w przeciwieństwie do reszty żołnierzy wiedział jak należy się zachować.
Ich sytuacja była prawie tragiczna, ale Derek nie należał do ludzi którzy poddają się bez walki. Schowany za przęsłem mostu wychylił się ostrożnie, by sprawdzić czy Niemcy nie zmienili pozycji.
Na szczęście najwyraźnej po drugiej stronie też nikt nie miał ochoty ryzykować życia i bezsensownego szturmu. Siłą dwóch Thompsonów nie mogli zrobić wiele, a chociaż mogli próbować stworzyć osłonę dla przedzierajacych się dołem ludzi.
Naprzód! - wrzasnął Salivan, jakby chciał dać sygnał do ataku całęmu batalionowi.
Na ten okrzyk on i starszy szeregowy Grisham otworzyli ogień w kierunku ukrytych żołnierzy niemieckich.
Serie pocisków zmusiły Niemców do ukrycia się za przęsłami mostu.

Porucznika Kelly i sierżanta Christophera Deluca
- Naprzód! - porucznik Kelly i sierżant Christophera Deluca usłyszeli donośny głos Salivana.
Porucznik uśmiechnął się pod nosem. Nie poznał jeszcze tego kaprala, ale już go polubił. Widać było, że gość ma jaja i odwagę.
Razem z sierżantem DeLucą zaczęli przedzierać się przez rosnące nad rzeką sitowie. Nie było czasu na czołganie się, trzeba było zaryzykować.
Mocno pochyleni ruszyli w stronę upatrzonej pozycji.
Mięśnie obu mężczyzn napięte były do granic możliwości. Zdawali sobie sprawę, że w każdej chwili mogą zostać wykryci. Obecnie znajdowali się w takim miejscu, że Niemcy mogli wystrzelać ich jak kaczki.
Na moście Niemcy zaczęli odpowiadać ogniem. To był dobry znak. Jeżeli będą zajęci walką istniała szansa, że plan porucznika powiedzie się. Jeszcze tylko kilkanaście metrów.
.
.
.
Nagle amerykańskie karabiny ucichły. Oba. Czyżby oberwali?
- Nie to niemożliwe! - krzyczały myśli porucznika.
- Kurwa, jesteśmy zgubieni – mruknął pod nosem DeLuca.
I wtedy obaj usłyszeli jak silnik potężnego trasportera ożywa, a po chwili dołączył do niego charakterystyczny dźwięk serii wystrzelanych pocisków z MG-42.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kSTtMH2fA-8&feature=related[/MEDIA]
Obaj spadochroniarze nie przerywali marszu. Głaz który upatrzyli sobie na kryjówkę był zbyt blisko, by się teraz wycofać.
Porucznik spojrzał w górę w stronę mostu i zobaczył, że jeden z saperów spogląda w ich stronę.
Nie myśląc wiele otworzył do niego ogień zmuszając do ponownego schowania się za przęsłem.
- Biegnij DeLuca! - wrzasnął
Sierżant tylko się obejrzał na w stronę mostu i zaczął biec. Jego bieg trwał tylko kilka sekund, ale wystarczyło mu to, aby zrozumieć co czuł Learndor, gdy biegł będąc na celowniku snajpera.
DeLuca wiedział, że teraz wystrczy jedna seria i kula przerwie jego bieg a tym samym życie.
Tych kilkanście metrów kosztowało go więcej wysiłku niż przebiegnięcie maratonu.
Na szczęście obaj dopadli do wysokiego głazu. Oparli się o niego plecami. Ich płytkie oddechy przypominały sapanie gruźlika.
W czasie szkolenia wszystkim wydawało się, że codzienna zaprawa jest tylko głupią formalnością, aby pokazać że wojsko dba o kondycje fizyczną. Teraz jednak znowu okazało się jak wielką mądrością wykazali się dowódcy katując ich codziennymi treningami fizycznymi. Było bardziej niż pewne, że gdyby nie to obaj już leżeli by martwi na francuskiej ziemii.
Spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się. Zrozumieli, że myślą o tym samym.
Ta chwila rozluźnienia została przerwana przez mordercze staccato niemieckiego karabinu.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=GWN7GAazTyo&feature=related[/MEDIA]
Nie było wątpliwości, że ci na moście są w poważnych kłopotach. Niemiecki dowódca postanowił najwyraźniej, że podejmię próbę odepchnięcia amerykańskich sił zajmujących most.
Nie było dużo czasu na myślenie trzeba było działać.

Szeregowy Steven Learndor
Po morderczym biegu Learndor postanowił wrócić do dowódcy i przekazać mu swój plan na zaatakowanie mostu. Wydawało mu się, że skoro ten plan się nie powiódł to jego obowiązkiem jest podsunięcie porucznikowi innego wyjścia z sytuacji, poza tym musiał odebrać ewkipunek i krzyżyk. W tej chwili był bezbronny.
Zaczął mozolne czołganie się z powrotem w stronę punktu dowodzenia.
Wiedział, że nie może pozwolić sobie na poruszania w innej pozycji. Niemiecki snajper udowodnił, że jest doskonałym strzelcem. Kolejny bieg równałby się samobójstwu.
Gdy zbliżył się do mostu z góry usłyszał umówiony znak. Szeregowy schowany za przęsłem przekazał mu, że dowódca z sierżantem próbują przebić się w dół rzeki. Wyglądało więc na to, że nie tylko Learndor wpadł na ten pomysł.
Nie zmieniało to jednak nic w jego sytuacji. I tak musiał przeczołgać się do punktu dowodzenia by odzyskać swój ekwipunek.
Już zaczął powolną wspinaczkę po kolejowym nasypie, gdy zobaczył że szeregowy Sheen który miał zająć się obsługą zdobycznego MG-42 załamał się.
Chłopak pochylał się nad ciałem zabitego radiotelegrafisty i kołysał się jak niedorozwinięte dziecko. Karabin maszynowy stał bezużyteczny na usypanym z piasku podwyższeniu.
Na domiar złego Sheen co chwila, za pewne nieświadomie, wychylał się zza osłony jakby szukał pomocy, narażając się tym samym na trafienie przez snajpera.
Wyglądało na to, że chłopak jest w ciężkim szoku po śmierci kolegi. Narażał jednak nie tylko siebie ale i cały oddział. Porzucił wszak broń i swoje zadanie.

Kapral Tim O'Donell
Tim nie miał okazji do czystego strzału. Niemiecki snajper był zbyt dobrze ukryty a na dodatek nie dał się nabrać na pułapkę którą na niego zastawili. Wolał pewny cel od dziwnego biegacza bez ekwipunku. Kapral musiał przyznać, że pewnie postąpiłby podobnie na jego miejscu.
Niemiecka załoga obsługująca ckm stanowiła dodatkową osłonę dla snajpera i zapewniało mu bezpieczeństwo. Tim musiał być ostrożny. Nie mógł pozwolić sobie na żaden błąd, który mógłby wykorzystać snajper lub załoga ckm-u.
W szarości zbliżającego się świtu Tim próbował wypatrzeć gdzie ukryty jest snajper. Niestety nadal nie miał precyzyjnych wskazówek, gdzie on może się znajdować. Rozbłysk po wystrzale dał mu tylko orientacyjne pojęcie o jego położeniu.
Obserwując drugą stronę rzeki kapral O'Donnel kątem oka zobaczył co dzieje się z szeregowym Sheenem. Chłopak głośno płakał i kołysał się w tył i przód niczym niedorozwinięte dziecko. Bliskość śmierci spowodowała u niego szok. Było bardziej niż pewne, że stracił on całkowity kontakt z rzeczywistością. Jego zachowanie narażało go nie tylko na strzał snajpera, ale także załogi obsługującej ckm. Chłopak chylał się co kilka chwil znad piaskowego nasypu, próbując najwyraźniej wypatrzeć jakąś pomoc.
Timowi zrobiło się żal młodszego kolegi. Stanął przed trudnym dylematem. Wykonać rozkaz i polować dalej na niemieckiego snajpera, czy pomóc towarzyszowi w potrzebie. Wybór jednej opcji pociągał za sobą narażenie na fiasko drugiej.
Kolejne serie z niemieckiego karabinu utwierdziły tylko Tima, że musi podjąć tę decyzję natychmiast. Nie miał czasu na jakiekolwiek przemyślenie sytuacji.

Hawkeye 02-04-2010 16:15

"Dlaczego nic nie może iść tak jak zostało to zaplanowane?". Zadał sobie w myślach pytanie Kelly. Od początku tego starcia mieli kłopoty i prześladował ich pech. Plany, które układał naprędce, nie były złe. Na pewno niektóre z ich aspektów były ryzykowane, ale z drugiej strony opierały się na podstawach taktyki, od czasów starożytnych. Czasy się zmieniały, ale podstawy nadal pozostawały te same. Jeżeli uda się zajść wroga i zaatakować go od przodu, albo od tyłu ma się przewagę. Gdyby dotarli tu niezauważeni, gdyby ten akurat moment, nie postanowił wykorzystać dowódca niemiecki do przeprowadzenia kontrataku .... nie było jednak sensu długo się nad tym rozwodzić, byli w tej, a nie innej sytuacji i musieli się postarać jak najlepiej ją wykorzystać. Co prawda liczył, że Sullivan pomoże im wyeliminować niemieckich saperów, liczył że tamci znajdą się w polu ostrzału dwóch grup ... tak czy siak musieli działać. Szczególnie w tym momencie nie było czasu na rozmyślania ... tylko dlaczego jeszcze ten cholerny karabin maszynowy nie strzelał? Zwłaszcza w takim momencie byłby wielce przydatny.

-Przydałyby się granaty nasadkowe - powiedział Porucznik patrząc na sierżanta -Dlaczego nigdy ich nie ma gdy są potrzebne?- zadał kolejne bardziej retoryczne pytanie -Musimy wyeliminować tych cholernych saperów, będziemy mogli się przedostać na drugi brzeg - powiedział i zaczął wyczekiwać momentu, w którym będzie mógł się odpłacić saperom. Było ich jeszcze trzech, a niedługo miał zamiar jeszcze zmniejszyć tę liczbę ...

pteroslaw 13-04-2010 14:47

Czołgać się, przeżyć, tylko to liczyło się dla Stevena. Nie miał żadnej broni, wszystko co miał oddał porucznikowi by zrealizować plan który był zbyt oczywisty by snajper wroga się na niego nabrał. Niestety Steven był niestety tylko prostym szeregowcem. Miał za to jedne luksus nie zależało od niego niczyje życie. On miał tylko wykonywać zadania. Steven wiedział że jest kilka rodzajów dowódców, byli tacy za którymi prosty żołnierz skoczyłby w ogień, rzecz jasna byli też dowódcy których żołnierze nienawidzili tak że byli gotowi wysadzić go w powietrze za pomocą granatu. Steven nie zdążył się przekonać do którego rodzaju należy porucznik, wiedział jednak że na pewno nie zasłoniłby go swoim ciałem przed kulą.

Steven nagle przestał słyszeć terkot karabinu maszynowego, zaryzykował podniesie głowy, zobaczył Sheena który klęczał nad ciałem drugiego żołnierza. Steven podbiegł w kuckach do Blacka, odciągnął go od ciała i powiedział:

-Jemu już nie pomożesz. Mnie jeszcze możesz. Musimy ich osłaniać.

Steven podszedł do karabinu, rozejrzał się, nigdzie nie było wymiennych luf. Szkolenie wzięło górę nad strachem i bólem zranionej ręki. Kruk wiedział że musi strzelać krótkimi seriami, najwyżej po trzy sekundy.

Steven pociągnął spust, seria trzy sekundy, przerwa aby lufa ostygła. Kolejna seria, ból w ręce i zaciskanie zębów aby nie krzyczeć. I tak cały czas musiał strzelać tam gdzie byli przeciwnicy.

merill 14-04-2010 21:57

Tim wpatrywał się intensywnie w miejsce skąd padł strzał niemieckiego snajpera. Pułapka zastawiona na niego nie doszła do skutku. Żołnierz domyślał się, że mieli do czynienia z doswiadczonym wojownikiem, w końcu w tych okolicach wedle słów oficerów wywiadu, miały stacjonować jednostki FallSchrimjagers odpoczywające po walkach na innych frontach.
O’Donell nie wykonywał najmniejszego ruchu, a lufa jego karabinu nie poruszyła się nawet o centymetr. Nie mógł ściagnąć na siebie uwagi przeciwnika, tym bardziej, że jeżeli nie nabrał się on na pułapkę, to zapewne ją przejrzął i Tim może szybko stać się z łowcy zwierzyną.
Kątem oka zobaczył młodego szeregowca, tego samego, który towarzyszył im podczas podejścia w stronę mostu, na jego twarzy jeszcze były ślady krwi zastrzelonego przez snajpera towarzysza. Młodzieniec kiwał się i mamrotał coś płaczliwie, ewidentnie wystawiając się na strzał snajpera. Tim zaklął w duchu. Miał za zadanie zlikiwdować wrogiego strzelca wyborowego, ratując Sheana, narażał resztę na zabójczy ostrzał.
„Cholera…”
Nie ruszał się z miejsca, wołał tylko ściszonym głosem do niego:
- Shean… padnij do cholery, słyszysz… bo dostaniesz kulkę.
Modlił się w duchu by jego prośby, bałagania i przekleństwa dotarły do spanikowanego kolegi…
Miał nadzieję, że go posłucha…

brody 15-04-2010 19:39

Porucznik Kelly i Sierżant DeLuca
"Dlaczego nic nie może iść tak jak zostało to zaplanowane?"
Jedna i ciągle ta sama myśl powracała do porucznika niczym natrętna mucha. Od początku tej misji nic, kompletnie nic nie poszło tak, jak zostało zaplanowane.
Czy to była ich wina, czy był to tylko zwykły zbieg okoliczności? Trudno powiedzieć.
Jedno było pewne, że aby przeżyć muszą zdobyć ten cholerny most. I choć ich siły były zdecydowanie mniejsze, to porucznik wierzył, że im się to uda.
Porucznik Kelly w krótkich słowach przedstawił swój plan sierżantowi DeLuce. Schowany za wysoki głaz oficer czekał odpowiedniego momentu, gdy będzie mógł odgryźć się niemieckim saperom.
Wyczekał na odpowiedni moment i wychylił się ostrożnie zza skały. Seria z amerykańskiego karabinu dołączyła do tej dziwacznej symfonii. Porucznik nie wiedział dokładnie celu, ale chodziło mu bardziej o uciszenie niemieckich żołnierzy niż o trafienie. Okazało się jednak, że instynkt jest o wiele więcej wart niż precyzyjne celowanie. Po serii oddanej przez porucznika, dwaj amerykańscy spadochroniarze usłyszeli głośny krzyk. W jednym momencie niemiccy saperzy z powrotem schowali się za metalowe przęsła mostu.
To była szansa.
Musieli to tylko dobrze rozegrać.

Szeregowy Steven Learndor
Szeregowy zaryzykował kolejny bieg w polu rażenia niemieckiego snajpera, po to by ratować przerażonego kolegę.
Gdy dopadł do stanowiska karabinu, Learndor krzyknął w stronę Sheena:
-Jemu już nie pomożesz. Mnie jeszcze możesz. Musimy ich osłaniać
Wydawało mu się, że to powinno wystrczyć, ale Sheen nawet nie zauważył obecności kogoś nowego obok siebie. Nadal patrzył się tępo w stygnące ciało i kołysał się w przód i w tył.
Szeregowy Learndor pociągnął za spust i zaczął ostrzeliwać znajdujących się po drugiej stronie rzeki żołnierzy.
Strzelał krótkimi seriami, aby uniknąć przegrzania lufy karabinu.
W tym czasie Sheen wychylił się ponownie zza osłony.
Na to tylko czekał niemiecki snajper. Kula wystrzelona z zabójczą precyzją ugodziła młodego szeregowego w szyję przebijając aortę. Krew wręcz wystrzeliła z przestrzelonej żyły. Strumień krwi zalał Learndora, który odskoczył od upadającego kolegi z krzykiem.

Kapral Tim O'Donell
Kapral rozdarty pomiędzy tym czy pomóc koledze, a tym aby wykonać postawione mu zadanie, wybrał wierność rozkazom. Spróbował ostrzec Sheena krzykiem, gdyż nic innego nie mógł dla niego zrobić. Miał trudne zadanie do wykonania, a do tego potrzebne było skupienie.
Kątem oka dostrzegł, że jego nawoływania na niewiele pomogły. Szeregowy Sheen nadal co kilka chwil wystawiał się na strzał snajpera. Ten jednak czekał cierpliwie. Tim wiedział, że niemiecki snjaper czeka tylko na właściwy moment, by pociągnąć za spust.
Po chwili do Sheena dołączył szeregowy Learndor, który także próbował przywrócić chłopaka do zmysłów. Najwyraźniej coś udało mu się wskórać, gdyż zaczął strzelać z MG-42.
To co jednak nastąpiło zaskoczyło Tim. Gdy szeregowy Learndor zaczął strzelać, Sheen ponownie wychylił się zza osłony. Snajper przyciśnięty ogniem oddał strzał.
Tim nie patrzył jaki był efekt tego strzału, dla niego liczyło się w tej chwili tylko to że zlokalizował snajpera.
Niemiec po oddanym strzale zaczął zbierać się dotychczasowego stanowiska. Tim miał tylko kilka sekund, by go namierzyć i percyzyjnie strzelić.

Hawkeye 24-04-2010 12:05

Serce porucznika biło jak oszalałe. Wygrywało marsz niczym najszybsza orkiestra wojskowa. Tyle lat ćwiczeń, tyle lat przygotowań. Obserwował wiele razy innych zawodowych żołnierzy i zawsze zastanawiał się jak to jest ... teraz sam to przeżywał i bał się. Wiedział, że strach jest naturalną rzeczą, że trzeba go przezwyciężyć. Nie bał się śmierci, myśl o niej była gdzieś tam obecna, ale jeżeli przyszłoby mu zginąć wykonując swoje obowiązki ... byłaby to dobra śmierć. Bał się czegoś innego, że zawiedzie ... swoich przełożonych i swoich podwładnych. W tym momencie nie mógł wydać rozkazów swoim ludziom ... miał nadzieję, że będą wiedzieli co mają robić. Nie żałował tej decyzji, ktoś musiał być w tym miejscu ... ktoś musiał mieć tą szansę przejść na drugą stronę i uratować sytuację.

Popatrzył na sierżanta De Lucę -Dajcie mi Gammona -[/i] podoficer popatrzył na niego, ale posłusznie podał mu małą bombę. Kelly przygotowywał się tylko chwilę. Kilka głębokich oddechów, za chwilę zrobi coś co zostanie uznane, albo za bardzo odważne ... albo za bardzo głupie, zależnie od tego czy się uda. -Ogień osłonowy- praktycznie wysyczał do ucha towarzyszącego mu żołnierza, gdy ten otworzył ogień zmuszając tym samym Niemieckich żołnierzy do pozostania w ukryciu Patrick wyskoczył z dotychczasowej kryjówki.

Biegł pochylony, dodatkowo jak szalony. Sprint ... widział wszystko bardzo dokładnie. Oddychał głośno, nie dlatego że był zmęczony, ale z powodu buzującej w jego żyłach adrenaliny. Każdy krok mógł być tym ostatnim. Miał upatrzone miejsce po drugiej stronie rzeki i tam właśnie się kierował. Dobra kryjówka, która da mu osłonę przed ostrzałem. Która da mu szansę na zniszczenie wozu. Ciężka Granat Ręczny nr. 82 obijał się w kieszeni. Był przeznaczony do niszczenia czołgów, transporter nie będzie miał szans ... oczywiście jeżeli tylko tam dotrze.

Nawet nie poczuł gdy zrobił pierwsze kroki w zimnej wodzie. Jego myśli biegły jak oszalałe, analizując całe otoczenie, a jednocześnie pozostawał uważny. Zaczynała się najgorsza część przeprawy, jeżeli teraz pójdzie coś nie tak zginie.

"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego" woda zaczęła wlewać mu się do butów, musiał trochę zwolnić, gdyż podłoże było nad wyraz śliskie. "Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć" czas przestał mieć znaczenie. Sekundy, były jak godziny. Chwilami wydawało mu się, że cały świat zatrzymał się obserwując tą jego przeprawę. Woda zaczęła mu sięgać powyżej kolan. "orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię." Czuł się tak jakby wykonywał skoki. Krok w jedną stronę, potem trochę skręcił. Nie wiedział dlaczego, czuł się jak w transie. Woda dosięgała mu już do pasa. "Chociaż bym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity" nie wiedział jak przebył najgorszą wodę, wydawało mu się wtedy, że jest gdzieś daleko. "Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy." Teraz miał tylko jeden cel odnaleźć kryjówkę i zniszczyć transporter oraz niemieckich piechociarzy ...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:25.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172