lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Autorski] Czas Zemsty (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/9414-autorski-czas-zemsty.html)

arek9618 13-11-2010 01:21

Arek wyszedł przez właz zaraz po Hansie, po czym ruszył w stronę bramy. Spojrzał w prawo, w lewo, jeszcze raz w prawo:
- Czysto!- krzyknął
- Robimy tak. Na przeciwko też jest podwórko. Biegniemy tam w parach. Na środku drogi stoi spalone BMW, w które przywalił pewnie ten punciak. Widzicie?
Arek spojrzał na wrak porządnego samochodu. Łezka mu się oku zakręciła, ponieważ w przyszłości zamierzał sobie kupić samochód tego rodzaju. Kręciła go marka BMW. Przestał myśleć o samochodzie i pobiegł wraz z Geraltem na drugą stronę ulicy, mijając wraki samochodów. Dobiegł. Spojrzał za siebie. Do biegu przygotowywali się Hans i Sławek. Ruszyli. Kapczyński wystawił swojego AK i rozglądał się na pobliskie ulice. Bieg towarzyszy przerwało kilka serii z automatu. Słychać było kilka krzyków i komend Hansa. Arek wyjrzał zza murku. Przy spożywczaku stał ruski jeep, a za nim dwóch żołnierzy, dzierżących kałachy.
Arek postanowił zareagować, lecz z takiej odległości jego AK74su nie miało żadnych szans. Spojrzał za siebie. Zobaczył wejście do kanałów, a po prawej wejście na klatkę schodową. "Może tędy uda mi się do nich zbliżyć"- pomyślał.
- Gerald osłaniaj naszycg. Ja spróbuję oflankować ruskich.

Młody milicjant ruszył w stronę klatki schodowej. Otworzył szybko drzwi i wtargnął do środka. Panowała tam totalna pustka. W skrzynkach na listy były dziury po kulach, a w schodach brakowało niektórych stopni. Arek się tym nie przejął. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Przebiegł szybko przez korytarz i dosłownie przebił się przez drzwi. Trafił na zewnątrz. Spojrzał na prawo. Właśnie stamtąd dobiegały strzały. Kapczyński podbiegł do winkla i się zza niego wychylił, nie zdradzając swojej pozycji. Rosjanie znajdowali się na linii strzału. Arek miał duże szanse na trafienie napastników. Zmienił tryb ognia na automatyczny, pociągnął za zamek, przyłożył broń do policzka, wycelował w przeciwnika i pociągnął za spust.

SWAT 13-11-2010 14:22

"Niemiec, ca za kurewsko idiotyczny pomysł, żeby dawać im do drużyny Niemca. Nosz kurwa blada..." - mruczał w myślach strażak. O Polaków się nie martwił, a pilnować Niemcowi dupy się mu nie chciało.

W końcu wyszli z kanałów, było można odetchnąć pełną piersią "świeżego" powietrza. Chociaż i tak w powietrzu było mnóstwo dymy i smrodu spalenizny. Ale i tak najbardziej dawał się we znaki odór trupów, rozsianych po całej Warszawie i spokojnie sobie gnijących na słońcu, deszczu, księżycu i tak w kółko. Z kanałów wyszedł prawie ostatni. Znajdowali się na zniszczonym podwórku dwóch kamienic, o dziwo były jeszcze całkiem dobrym stanie. W przeciwieństwie do tych po drugiej stronie, do których dostali rozkaz biec.


On pobiegł w pierwszej grupie, wraz z jakimś pseudo komandosem. A przynajmniej gość się tak zachowywał. Czuć od niego było podniecenie walką, chociaż strażakowi mogło się to tylko wydawać. Przebiegli swoją część i ukryli się w bramie kolejnego podwórka, otoczonego kamienicami. Te kamienice były w gorszym stanie. Osunięte ściany tworzyły kupy gruzowisk, z niektórych zostały same szkielety budynków.

I właśnie kiedy przyglądał się mieszkaniom, które było widać jak na dłoni pojawił się Rosyjski pojazd zwiadowczy. Zaczęła się strzelanina.

Po chwili przybiegł do niech jeden z zatrzymanych na środku drogi przez ostrzał, milicjant. Sławek, o ile pamiętał. Zaczął coś wrzeszczeć o granacie, ale Gerald go zignorował. Wychylił się tylko za winkla bramy, aby przyjrzeć się Rosyjskiemu zwiadowi. Nie myślał o strzelaniu do niech, to by była strata amunicji. On musiał mieć pewny strzał.
- Gerald osłaniaj naszycg. Ja spróbuję oflankować ruskich. - powiedział Arek, z którym tu przebiegł. Po chwili zniknął w jakiejś klatce schodowej.
- Słyszałeś, Sławek. Osłaniaj tyły. - po chwili Strażak pobiegł za Arkiem, wpadł na jakąś zniszczoną klatkę schodową.


Szybko przeskoczył kilka stopni i znalazł się na pierwszym piętrze, od razu zauważył zniszczone drzwi, przez które przefrunął milicjant Arek, ale coś odwrócił jego uwagę. Jakiś cień, jakiś ruch w mieszkaniu na przeciwko które też nie miało drzwi.
"Kurwa, Ruski snajper." - pomyślał Gerald i nie czekając, wymierzył w niego.
Na szczęście uczył się Rosyjskiego jeszcze w szkole i trochę pamiętał, np. komendy wojskowe. Wydarł się na całe gardło.
- Stoj! Ruki wjerch! Brosaj orużie, do kurwy! - krzycząc to przystąpił do ukrywającego się bliżej, teraz wiedział dobrze w co celuje, choć nadal było ciemno. Czekał na jego reakcje.

Pruszkov 13-11-2010 16:33

Michał Pruszyński był zwykłym mężczyzną w wieku podobnym do reszty oddziału. Krótkie, czarne włosy, łagodne wyrazy twarzy, raczej spokojne usposobienie. Jego czarna bluza z kapturem trzymała się dość dobrze jak na brak prania przez ostatnie dwa tygodnie (i o dziwo, nawet nie śmierdziała za bardzo), szturmówki były lekko przetarte na kolanach. Za to buty były w wybornym stanie, jedynie brudne – przynajmniej ta jedna rzecz była pocieszająca w ich obecnej sytuacji.
Pocieszający był również ekwipunek – Michał nie strzelał przed tą akcją z Bestii, jak nazywali jego koledzy Desert Eagle’a, ale miał obeznanie z MP5, z którym spotkał się podczas epizodycznej pracy w policji. Kliknął dwa razy bezpiecznikiem dla pewności i rozejrzał się.
-Dobra chłopaki. Sytuacja jest krótko mówiąc chujowa. Nie wiemy gdzie jesteśmy, kończy się amunicja i nie ma perspektywy schronienia na noc. Chuj z tym że będzie ciepło, spać pod gołym niebem nie mam zamiaru.- zabrał głos Kamil. Dziwny koleś, ale Michał lubiał go. Zresztą, jak „na laski”, to tylko z Kamilem i jego uśmiechem.
-Przede wszystkim panowie, musimy oszczędzać amunicję. Pojedyncze strzały, dobrze celujcie, unikajcie ognia ciągłego.- tutaj Michał przełączył selektor swojego „teutona” na ogień pojedynczy. Kamil miał rację, nie wiadomo, ile będą odcięci.
Kamil wspomniał jeszcze, jak walczyć, ale dla Michała to był standard – mimo raczej luźnego okresu spędzonego w wojsku przed wstąpieniem do policji, znał taktykę. Zaraz po tym odezwał się Piotr – kolejny członek oddziału, który był „w porządku”, no i nie popadał łatwo w pesymizm, a to było potrzebne – przynajmniej jedna osoba w oddziale powinna mieć nadzieję, to podwyższało morale.
- Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale był tu w naszym oddziale niejaki Nowak, gadał coś o super ważnej misji, nie wchodząc w to czy to prawda czy nie, zauważyłem, że gość miał radio. Jako, że nie wiemy gdzie dokładnie jesteśmy, była by to bardzo przydatna rzecz. Proponuje żeby się za nim rozejrzeć lub za jego radiem, jeżeli oczywiście okoliczności na to pozwolą. – głos rozsądku, tak potrzebny. To był cel, coś, czego potrzebowali desperacko – coś, do czego można było dążyć. Z celem można było układać plan działania, działać, można było zająć czymś umysł, żeby zapomnieć o beznadziei. Michał odsunął się lekko zarówno od Kamila, jak i Piotra (jako, że nie lubił dymu papierosowego) i zwrócił się do oddziału:
- Piotr ma rację. Musimy znaleźć radio, albo cokolwiek innego, co pozwoli nam skontaktować się z bazą.Chrzanić tą „ważną” misję Nowaka, potrzebujemy coś radiowego, albo umieramy. I tak nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy.
Patrząc na twarze przyjaciół, Michał czekał na reakcję.

Rychter 13-11-2010 18:05

Postać z Kałasznikowem przewieszonym przez ramię pędziła przed siebie dysząc, zatrzymała się dopiero w jakiejś kamienicy, by złapać oddech. Cel był już blisko. Niespodziewanie stał się świadkiem ulicznej strzelaniny. Wiedział jak skąpe są racje amunicji w oddziałach milicyjnych, jak trudna może być ta potyczka.
~Wypadałoby chłopakom pomóc...~ - pomyślał uspokajając oddech.
Już miał szukać okna, z którego mógłby skutecznie ostrzelać wrogie pozycje, kiedy nagle usłyszał kroki na klatce schodowej. Dwóch ludzi, wyraźnie im się spieszy. Przylgnął do ściany z bronią gotową do strzału, z trudem wstrzymując oddech. Gdy do jego uszu dotarły komendy w języku wroga, pierwszą myślą było rozstrzelać drania, jednak coś było nie tak. Chociaż Grzegorz nie znał rosyjskiego zbyt dobrze, to słowa te zabrzmiały dla niego jakoś dziwnie, brakowało w nich charakterystycznego dla tego języka śpiewnego akcentu. Nie to nie był Rosjanin, pytanie tylko kto? Palec na spuście nieco się rozluźnił.
Po stolicy plątało się teraz mnóstwo różnych nacji, wojsko z całego cholernego NATO, Polacy i wrogo nastawieni Rosjanie. O przybyszu wiedział tylko, że na pewno nie jest Rosjaninem, zapytał więc po angielsku:

- Kim jesteś? Ja jestem polskim żołnierzem.

Na jego czole pojawiły się kropelki potu, a dłoń mocniej zacisnęła się na trzymanej broni. Czekał na reakcję przybysza zastanawiając się, czy w jego kierunku polecą przyjazne słowa czy śmiercionośna seria z karabinu...

Kolgrim 16-11-2010 20:30

Kamil Dębień, drugi o tym imieniu w czymś co można było nazwać oddziałem wsłuchiwał się w słowa pierwszego Kamila. Pierwszy Kamil opisywał w bardzo skróconej wersji jak mają walczyć. Wszystko to było w Afganistanie, tylko tam strzelali zwykle zza osłon, do słabiej uzbrojonych i prawie nie wyszkolonych terrorystów. No i tu przeciwnicy mieli przewagę liczebną, i właściwie każdą, jaką można było sobie wyobrazić. To, że jeszcze ich nie znaleźli w tych kanałach, to cud. "Nad wisłą" - dodał w myślach. Ruscy mogli oczywiście walić bombami w miasto ile wlezie, ale raczej zbrojony beton, który musiał podtrzymywać strop kanału, by się nie poddał. O ile polscy budowniczy znów czegoś przy budowie tych kanałów nie spierdolili. Kamil widział po drodze beznadziejne wykończenia niektórych elementów, na których widok jego ojciec dostałby zawału. Z zamyślenia został wyrwany przez siłę słów Michała:
- Piotr ma rację. Musimy znaleźć radio, albo cokolwiek innego, co pozwoli nam skontaktować się z bazą.Chrzanić tą „ważną” misję Nowaka, potrzebujemy coś radiowego, albo umieramy. I tak nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy.
Kamil pomyślał nad sytuacją. Znaleznienie radia to niegłupi pomysł. Ale jeśli ten Nowak, czy jak mu tam ma coś ważnego? Postanowił się podzielić swoimi przemyśleniami:
- A jeżeli ten Nowak ma naprawdę coś co może zainteresować dowódców?
Wtedy wpadł na coś jeszcze.
- A komuchy i tak pewnie podsłuchują na wszystkich częstotliwościach, więc cieżko byłoby nadać jakiś sygnał, żeby się Ruscy nie dowiedzieli.
Przy mówieniu nie gestykulował, ale było widać, że Kamil nie ma środkowego palca od prawej ręki, a karabin trzyma tylko w lewej.

Zaan 16-11-2010 21:15

- Proponuję iść na zachód. Musimy przeskoczyć Wisłę...No co się kurwa tak patrzycie, nie wiem jeszcze jak, ale jak chcemy wrócić do naszych to nie ma innego wyjścia – rzucił Kamil Adamik, po czym dodał - Kanały jak dla mnie odpadają, pierdolone rosyjskie tawarisze siedzą tam za barykadami. Musimy przejść przez miasto.

- Jak słusznie kolega zauważył sytuacja nasza jest po prostu gówniana,żeby nie było jeszcze gorzej też proponuje się stąd ruszyć na jakaś lepszą pozycje, ale zanim podejmiemy decyzje o marszu np. ku Wiśle czy gdzieś tam indziej, powinniśmy rozstrzygnąć kwestie dowodzenia, jedna osoba najwyższa stopniem lub jak stopień mamy ten sam ,to wiekiem i doświadczeniem, to jest wojna raczej nie ma czasu na jakieś dywagacjePiotr podjął kolejny, nielubiany przez Eugeniusza temat.

- Po drugie nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale był tu w naszym oddziale niejaki Nowak, gadał coś o super ważnej misji, nie wchodząc w to czy to prawda czy nie zauważyłem, że gość miał radio. Jako,że nie wiemy gdzie dokładnie jesteśmy, była by to bardzo przydatna rzecz. Proponuje żeby się za nim rozejrzeć lub za jego radiem, jeżeli oczywiście okoliczności na to pozwolą – dorzucił na koniec Zbarski.

Kolejny odezwał się Michał:
- Piotr ma rację. Musimy znaleźć radio, albo cokolwiek innego, co pozwoli nam skontaktować się z bazą. Chrzanić tą „ważną” misję Nowaka, potrzebujemy coś radiowego, albo umieramy. I tak nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy.

Eugeniusz spokojnie wysłuchiwał reszty grupy. Kiedy zauważył, że prawie każdy wyciąga papierosy, uczynił to samo. Lubił palić pomimo wszelkich problemów z tym związanych. W pewnym momencie jego towarzysze skończyli mówić i nastąpiła niezręczna cisza. Gienek zaciągnął się po raz kolejny i spokojnym głosem ubrał swoje myśli w słowa.
- Za Wisłę powiadacie. W waszych słowach rozumiem, że przepłyniemy ją wpław albo przefruniemy na drzwiach od stodoły. Przez mosty nie mamy szans się przedostać. Proponuję stary kanał pod rzeką. Przy elektrociepłowni na Żeraniu coś takiego było. Stare to, jak rury przerzucali przez Wisłę to postawili do obsługi. Praktycznie nie używany. Na połowie map nie ma. Może kacapy o nim nie wiedzą – tutaj przerwał na chwilę, ale nikt nie wcinał się w słowa, więc mówił dalej - i wolę iść tunelami, przynajmniej póki nie dotrzemy na zachodnią część. Co do tego całego Nowaka, nie mam zamiaru szukać go po całym mieście, a potem polec nad jego zwłokami. Będzie nas potrzebował, to sam nas znajdzie.
Nidzicki skończył spokojnie wypowiedź i zgasił peta. Sprawdził broń, policzył amunicję. Poprawił sznurówki, a nawet, kawałkiem szmaty, przeczyścił buty. Spojrzał na wszystkich i dodał:
- Aha, o całym wyborze, a tym bardziej kłótni o stołek dowódcy nawet mi nie wspominajcie... – dodał, po czym usiadł na jakimś kamieniu czekając na „demokratyczny” wybór nowego celu podróży.

Fearqin 16-11-2010 22:41

W końcu biedni, biedni, biedni i poszkodowani milicjanci litościwie postanowili się ruszyć. Szkoda, rosjanie mieli ułatwione zadanie.

Ruszyli na zachód co najwyraźniej dawało najwięcej opcji. Z początku szło dobrze. Kolejne zrujnowane ulice witały stopy milicjantów. Wraz z kolejnymi krokami męczyli się coraz bardziej i mniej myśleli o tym, że są trochę głośno, a to w trakcie wojny nie jest dobre.

Czujność wróciła do ich zakutych łbów dopiero, gdy usłyszeli jęki. Zdecydowanie kobiety. Ostrożnie wyjrzeli za róg ulicy, skrywając się za zniszczonym blokiem.

Przed wielką masą trupów stało paru rosjan. Jeden z nich leżał na kobiecie i nie robił nic innego jak ją gwałcił.

Udało im się naliczyć dziesięciu żołnierzy z czego czterech było zajętych rzucaniem kolejnych ciał na stos, a trzech oglądało swojego kolegę w akcji Gwałt. Dwóch pozostałych pozostawało czujnymi. Byli skierowani w stronę przeciwną co milicjanci co też wskazywało na to, że przyjechali stamtąd skąd przyszli polacy, uważali, ze tamta strona jest bezpieczna.

Gdy dzielny i męski Ruski żołnierz udowodnił kolegom, że potrafi gwłacić bezbronną kobietę przez całą minutę oderwał się od niej skończywszy dzieło i zaczął szukać swoich spodni i karabinu. Właśnie wtedy dostrzegli milicjantów i zaczęli strzelać.

daamian87 17-11-2010 13:25

Kamil szedł ostrożnie stawiając kroki. Rozglądał się, wypatrując zagrożenia. Ciszę przerywały kroki pięciu milicjantów. Nagle ich uszu dobiegły odgłosy przypominające kobiece jęki. Kamil gestem ręki uniesionym w górę nakazał zatrzymanie się i bezwzględną ciszę. Kiedy jasno zidentyfikowali odgłosy, cicho i ostrożnie ruszyli do rogu budynku, koło którego się znajdowali.

Mężczyzna wyjrzał jako pierwszy zza rogu. Widok był okropny. Na tle dużej ilości ciał stało kilku Rosjan. Jeden z nich gwałcił kobietę, reszta przyglądała się mu, śmiała i rozmawiała. Krew zagotowała się w Kamilu. Wziął głęboki oddech, powstrzymując chęć wyskoczenia i wystrzelania Rosjan. W pewnym momencie żołnierzy rosyjscy dostrzegli grupę Polaków. Od razu otworzyli ogień. Na szczęście, wszyscy zdołali schować się za mur i wraki samochodów, zanim wystrzelona amunicja zagrała na karoserii i murze budynku.
-Kurwa... zaklął Kamil. Shotgunem nie miał szans zagrozić z takiej odległości przeciwnikowi. Póki co czekali, pozwalając wystrzelać się Rosjanom.
-Dobra, potrzebuję dwóch ochotników! krzyknął Kamil do towarzyszy, starając się nie wrzeszczeć, aby wrogowie nie usłyszeli co mówi.
-Widzicie tamten blok? wskazał na budynek na wprost ich pozycji, obok którego byli rosyjscy żołnierze.
-Skaczemy pojedynczo, reszta osłania strzelającego. Ja i jeden z tych, którzy pójdą ze mną okrążymy blok i zajdziemy skurwieli z tyłu. Dwóch zostaje tutaj, trzeci będzie ostrzeliwał ich z narożnika bloku! wydał szybkie dyspozycje.
-Dobra, w momencie kiedy będą przeładowywać zacznijcie strzelać. Wtedy ruszę. Następny jak tylko dotrę do celu. odczekał chwilę, zacisnął mocno dłonie na swojej broni. Poprawił okulary, i kiedy strzały ucichły, krzyknął zrywając się jednocześnie do biegu.
-Teraz!
Był nie wierzący, więc nie modlił się do żadnego z bogów o ratunek. Miał tylko nadzieję że nie trafią go. Kilka kul uderzyło w gruz pod jego nogami, jedna minęła śmiałka o kilka centymetrów. Jeszcze przed wybiegnięciem postanowił spróbować zastosować pewien fortel. Tuż przed budynkiem, do którego chciał dobiec udał, że został trafiony. Kiedy doskoczył do ściany, oddychał ciężko, starając się uspokoić organizm. Wyjrzał ostrożnie zza rogu, po czym dał znak, aby kolejny z chłopaków biegł w ślad za nim. Nie chciał marnować amunicji na strzały. Kiedy tylko dobiegnie reszta grupy, chciał okrążyć blok i zaatakować ruskich od tyłu.

Arsene 17-11-2010 16:48

Brzęk łusek padających dźwięcznie na ziemie był niemalże niesłyszalny przy huku wystrzału. Kule pomknęły z lufy karabinku, przez bramę, ciała Rosjan, aż wreszcie zatrzymały się na przeciwległej ścianie. Jeep był niemalże nietknięty. Milicjant, który pierwszy raz przelał ludzką krew nie mógł zdjąć palca ze spustu. Dopiero gdy zamiast huku wystrzału usłyszał ciche kliknięcie, powrócił na ziemię. Jego pierwszą reakcją był odruch wymiotny. Jednak adrenalina zrobiła swoje. Kapczyński szybko uspokoił się i wybiegł na drogę. Usłyszał czyjś krzyk
- Czystko! - to sierżant Bilicki dał znak by wyjść na drogę.

Wszyscy z wyjątkiem Geralda, który zniknął gdzieś w kamienicy, stali teraz przy ciałach Rosjan. Wyposażeni w - jak się okazało - AK74su, leżeli tak bez ruchu. Kapczyński gdy zobaczył swe dzieło nie wytrzymał. Odwrócił się, skulił i zwymiotował. Niemiec poklepał go po ramieniu, uśmiechnął się chłodno i podał mu chusteczkę. Następnie zwrócił się do reszty
- Możemy skrócić sobie drogę. I to znacznie. Zamiast iść kilka godzin, powoli i mozolnie przez tunele ... - spojrzał się nagle na Bilickiego i "Kanię" - ... zakładać te czerwone mundury! Już.
Niemcowi chodziło oczywiście nie o kolor samego maskowania, a o to, że był to mundury Rosyjskie. Sławek lekko zszokowany, ale idąc śladem sierżanta przebrał się za Rosjanina w ciągu kilku minut. Dwa trupy - w ich ubraniach - rzucono na tyły. Hans myślał przez chwilę.
- Wsiadajcie na tył, nie pokazujcie się i połóżcie broń tak, by była niewidoczna, na podorędziu. I chociażby nie wiem co, nie odzywajcie się gdy się zatrzymamy. Sierżancie, mówisz po rosyjsku, zgadza się?
- Tak jest, coś tam umiem.
Niemiec tylko uśmiechnął się tajemniczo i kontynuował omawianie dalszego planu działania
- Około pięć kilometrów od tego miejsca jest ... jak to się nazywa ....
- Terytorium wroga - wszedł mu w słowo sierżant.
- Zgadza się. Dojedziemy tam tym jeepem. Sławek i sierżant udają kacapów, dwóch z nas -
żołnierzy NATO - zastrzelili, resztę wzięli do niewoli, wiecie - przesłuchania, te sprawy. Wszystko jasne ? Dobrze, zatem pakujemy się i jedziemy.
Gdy milicjanci wchodzili do samochodu, co okazało się całkiem trudne przy takiej ich liczbie i dwóch ciałach, sierżant skojarzył, że jednego brakuje. Zagwizdał z całej siły
- Paczkowski, żyjesz ? Rusz tu swoje dupsko, już po sprawie - ktoś z milicjantów wybuchnął śmiechem, który uciął szybko po napotkaniu wzroku Niemca.

Wódka lała się strumieniami w czerwono-białej budce. Przy niewielkim stoliku siedziało trzech żołnierzy Rosyjskich i polewało po kieliszkach polski trunek. Niewątpliwie granica obszaru zajętego przez Rosjan była bardzo dobrze strzeżona. Można by się zastanawiać co na to dowódca, lecz ten nie mógł wyrazić swojej opinii. Leżał nawalony jak Messerschmitt gdzieś za budką. Nagle coś zahuczało. Wódka wylała się na stół, kapała na mundury żołnierzy. Jeden z nich wyjrzał i zobaczył coś .... coś ... w sumie to był tak pijany, że nie wiedział co zobaczył. Była to bowiem grupa zwiadowcza, złożona z trzech lekkich jeepów i dwóch BWP.
- Ha! Wy też monopolowy naleźliście towarzyszu ? - Jakiś żołnierz z czołgu śmiejąc się krzyczał po rosyjsku do stróża. Ten z trudnością uchylił szlaban i poszedł pić dalej. Wozy przejechały na ziemię niczyją, szukać wrogów i przeźroczystego napitku.

SWAT 17-11-2010 18:01

- Who are you? I am a Polish soldier. - usłyszał Gerald, od ukrytej w cieniu postaci. Mimo wszystko nie opuścił broni, nadal miał na celowniku chowający się za szafą cień. Skoro Polak, pewnie zrozumie swój rodowity język, Paczkowski przeszedł na język Polski:
- Polski żołnierz? To wyjdź z cienia, pokaż naszywki. Broń w górze, niech ją widzę.
Powiedział żołnierz i zaczął się cofać na klatkę schodową, która poprzez porozbijane ściany i okna, była dobrze oświetlona. W między czasie z sąsiedniego pomieszczenia rozległa się kanonada wystrzałów, zapewne ten co biegł przed nim, zrobił porządek z Ruskimi.
Mimo wszystko nie obrócił się, choć go to kusiło. Żeby obejrzeć się, może tez wystrzelić kilka kul ze swojego MP5. Niestety nie mógł, nie wiedział kogo ma na muszce i choć był spocony i zdenerwowany niczym mysz pod pierzyną, miał dobre przeczucia.

Po kilku sekundach, na klatce schodowej pojawiła się trzymająca w górze karabin postać, w Polskim kamuflażu, z Polskimi naszywkami i Polskimi rysami twarzy.
W między czasie za jego plecami rozległo, niezbyt miłe:
- Paczkowski, żyjesz ? Rusz tu swoje dupsko, już po sprawie
A po krótkiej chwili rozległ się do tego śmiech. A lufę karabinu już dawno spuścił z Polskiego milicjanta.
Najpierw krzyknął przez okno:
- Zamknąć japy! Znalazłem milicjanta! - na dole dało się słyszeć poruszenie. Następnie zwrócił się do lekko zszokowanego żołnierza, którego tak długo trzymał na muszce:
- Wybacz że do Ciebie celowałem, wiesz... Te czasy. Nie widziałem za dobrze kim jesteś. Choć na dół, sierżant będzie miał pewnie pomysł co z tobą zrobić - po czym zszedł na dół. Kiedy był na półpiętrze, dodał - Jestem Gerald, a ty?
O mało nie dostał zawału, widząc Ruskie mundury w terenówce i o mało co, nie wystrzelił, lecz szybko się opanował widząc roześmiane i uśmiechnięte mordy swoich towarzyszy.
- Sierżancie. Ten, tam ukrywał się w tej kamienicy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:40.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172