Lucius zanim wszedł do meliny nazwanej kasynem wyrzał za róg kiedy minęła chwila czasu aby zobaczyć gdzie też Frank się udał.Nastepnie podążył za Harrym do środka śmierdzącej dziury. Ciekawe czy wogóle wynajmują tu jakieś pokoje,czy tylko można przyćpać i zagrać. Ale rzeczywiście najlepiej jest się zapytać kogoś z obsługi. Rozejrzał się przy tym czy nie ma w lokalu kogoś "znajomego". |
Ciężko było dostać się do lady i nie wdepnąć w coś, wymagało to wręcz nadzwyczajnej zręczności. Barman jakby niczego nie widząc oscentacyjnie wycierał szklankę. Widząc nowych klientów łypnął na nich okiem, jednak nie wysilił się na jakiekolwiek zainteresowanie. Czego? Kiedy wypowiedział te słowa woleliście aby więcej tego nie robił. Zalała was fala smrodu dobywająca się z jego otworu gęgowego, bo trudno to było nazwać ustami... Wytartą szklankę, która i tak była brudna, odstawił a następnie obrócił wzrok w stronę podróżnych. O! A co ciebie tutaj Lucius sprowadza? Czy nie miałeś misji w Reeding? W tym momencie wszedł też do kasyna Frank, lekko rozczochrany i z rozpiętym rozporkiem, czego był raczej nieświadomy. Podszedł do baru szybkim krokiem. Nie ma to jak rozluźnić się po ciężkiej podróży. Barman lekko zdziwonym głosem: A co oni tu robią? Nie znam tych dwóch. Twoi kompani? Mimowolnie obróciliście się w stronę drzwi pod naporem jego słów. Tylko Frank stał twardo, jakby nieodczuwając tego. |
Witam.Miałem misje, jednak nie do końca było to...po mojej myśli. Muszę porozmawiać z moim kontaktem i dowiedzieć się kilku rzeczy.Możesz mnie odpowiednio pokierować?Poza tym ja i moich 2 znajomych chętnie byśmy coś zjedli i wynajeli pokój ,lub 3 najlepiej. Więc 3 razy specjalność zakładu.Uśmiecha się lekko. edit: Spoglądam w stronę tych dwóch ...Tak to moi kompani.Jeden z nich uratował mi dupę a drugi towarzyszy mi w podróży.Frank i Harry. |
No to co ? Gdzie jemy ? Chyba nie tutaj. Wskazał skinieniem głowy sale za swoimi plecami. Macie tu jakieś 'lepsze' miejsce ? |
Barman spojrzał sie krótko na każdą twarz. No dobra. Na piętrze mamy miejsca dla specjalnych gości. A co do twojej sprawy to pogadaj z szefem. Wiesz gdzie go znaleźć. Tylko pilnuj tych swoich kumpli... Frank uśmiechnął się szeroko jednak po chwili jego mina wróciła do normalności. DO baru podszedł jakiś lump i to na nim teraz skupił swoją uwagę barman. |
Harry spojrzał na towarzyszy. To idziemy ? |
Jak najbardziej. Skierował się w stronę schodów.Przed odejściem spojrzał na barmana i powiedział: Więc zaraz zejdziemy ,jeżeli znajdziesz chwilę zrób nam coś do żarcia. A o kumpl się nie martw ,są dobrze wychowani i nie syfią jak są w gościach,hehe.Chodźcie panowie,zaprowadzę was. |
Spojrzał odchodząc na barmana. Zbiżając sie do schodów zastanawiał się mocno co zobaczy na górze... |
Wchodząc po schodach podróżnicy byli pogrążeni w myślach. Pokonywali powoli kolejne drewniane schodki. Im wyżej wchodzili tym mniej skrzypiały. Skrzyp, skrzyp, skrzyp... Jednak widok, który zastali na górze ich zadziwił. Było... czysto. Zupełnie inny świat jakby. Dywany, meble drewniane... Wszystko czyste i schludne. Był to długi korytarz z drzwiami po bokach i ze schodami do góry na końcu. Po ich prawej stronie była wnęka w której stał stół bilardowy i kilka kwiatków. W bilarda grało dwóch facetów. W sumie wyglądało na to, że ich IQ jest odwrotnie proporcjonalne do ich muskulatury. Oderwali sie na chwile od gry. Siema Lucek. pierwsze drzwi po prawo. Bierz lepiej swój tyłek jak najszybciej do szefa, bo jest cholernie ciekawy czemu teraz wracasz... Wrócili potem spokojnie do gry. Na twarzy Franka znowu zagościł uśmiech i widać było, że chce coś powiedzieć, jednak sie powstrzymywał. |
A jednak ktoś tu sprząta czasem, nawet ładnie - pomyślał. Po tym jak 'panowie' wrócili go gry spytał się Luciusa: Widać nie pierwszy raz tutaj, gdzie będziemy jeść ? Jakiś pokój czy mamy iść jeszcze wyżej z tobą ? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:40. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0