- Taaaaak... - przytaknął wiking, choć jego zdziwiona mina sugerowała, że uważa Kolesia za dość dziwnego... kolesia. - Co brałeś? - Zapytał, tak dla podtrzymania rozmowy, napełniając baki dwóch motocykli benzyną. - Też chcę - dodał. Nie żeby zamierzał ćpać podczas ucieczki... Ale potem, gdy już będą daleko? Zajebiście się latało na motocyklu! Problem w tym, że łatwo się rozbić... Ale kto by się tym przejmował? Na pewno nie twardy viking, nie? Jego przodkowie też pewnie brali dragi podczas pływania statkami... - Znasz się na tym choć trochę? - Zapytał, również rozglądając się za jakąś bronią. Przydałaby się spluwa, ale równie dobrze zadowoliłby się kawałkiem jakiejś mocnej rury, dobrym by przywalić komuś w łeb. |
Ucieczka to trudna sprawa. Candle Biegłeś z dziewczyną na plecach, bardzo Cię to spowolniało. Łowcy byli coraz bliżej. Przed wami pojawiła się stromość prowadząca do rzeczki o wartkim nurcie. Przeprawa mogła okazać się trudna. -Rozszatkuję cię zgnilcu!- zagrzmiał głos jednego z łowców. Mathias&Koleś Koleś pogrzebał w bebechach ''konia'' a Viking przyłożył im wodę do pyska. Po chwili maszyna była gotowa do startu. Udało się, rytmiczne buczenie silnika świadczyło o dobrze wykonanej robocie. Syrena wciąż trąbiła. Usłyszeliście zbliżające się kroki. Silnik był dosyć głośny. Głosy na zewnątrz nasiliły się. Ktoś się tu zbliżał. A wy nie mieliście broni. |
Ghul postawił dziewczynę na brzegu rzeczki i wskazał ją jej palcem. - Zejdź na dół, dam Ci czas uciec. Płyń z nurtem. Potem spróbuję Cię zdogonić - w tym samym momencie sprawdził poziom amunicji w magazunku i przeładował pistolet, wymierzył w tego ze strzelbą - NO JUŻ! - wrzasnął - SPIERDALAJ! - ponaglił dziewczynę, po czym wymierzył, wstrzymał powietrze niczym snajper i pociągnął za spust. Choćby się ziemia rwała, dwa chciał zaoszczędzić dwa pociski na czarną godzinę. W gruncie rzeczy chciał ich tylko spowolnić, tak aby dziewczyna zeszła do wody, a nurt załatwił by sprawę za nią. Tak samo on. |
- Wsiadaj Joe, trzeba wiać! - rzucił, wskoczywszy na siodło, gotów w każdej chwili potraktować wierzchowca ostrogami i pogalopować w stronę zachodzącego słońca, z dala od tej dziury. Nie wygląda na to żeby miał zamiar długo czekać. |
Ghoul Candle odegnał dziewczynę do wody, energicznie skinęła głową , gdy została ponaglona. Weteran skrył się za pniem drzewa i wycelował w tego z strzelbą, był to strzał z typowym dla snajperów skupieniem. Typ był jednak daleko, ołów trafił w miednice, która strzaskała się pod siłą uderzenia. Łowca złapał się za prawy bok i zawył, trzymając jednak strzelbę cały czas. Należało podjąć decyzję czy ukatrupić jego kolegę z pistoletem czy wykończyć rannego. Koleś&Viking Piękny motor był na chodzie, bak napełniony. Naprawdę dobry stan, prędkościomierz podświetlał się w półmroku warsztatu a chromowe wykończenia odbijały dalekie słoneczne światło. Wsiedli i wyjechali z piskiem przez półotwartą żelazną pordzewiałą bramę. Trafili wprost na trójkę gości. Koleś wiedział co robić, przejechał jednego po stopach, a Viking zmiótł go potężnym ciosem, łowca padł jak szmata. Przed nimi majaczył się cała baza łowców pełna klatek i namiotów , nie mogli jechać w tamtą stronę. Pozostawało zwiewać w stronę w którą spieprzył ghoul z dziewczyną. Wielki dojeżdżacz wykonał zwrot i pognali przed siebie. W ostatniej chwili coś trafiło Vikinga, krew polała się bardzo ciemnym potokiem. Jakby jakiś ważny organ wewnętrzny. |
Koleś gnał z przyjemością pełnym galopem, a co bedzie żałował. Zdaje się, że ktoś ich ściga, niech wącha końskie bździny i chuj, he-he-he. Jakoś się nie uśmiechnął, nawet t gdy rzucił do neowikinga: - Joe, kurwa, ale co tu tak mokro? Mówiłem Ci żebyś się odlał przed podróżą, karwia, nie w trakcie...! - a więc pogoń a przed nimi lasek, tak? Miejmy nadzieję że nie jest zbyt gęsty... Zresztą co, On, KOLEŚ, nie przejedzie? Kurwa, akurat. Nie ma takiego lasu... Dodał gazu, wsłuchując się w harmonijne buczenie konia. Dobra maszyna. Trędowaty został w tyle, ale Koleś i tak miał już na głowie jedno prosię, drugiego świniaka nie potrzebował. Joe zachlapał krwią wszystko wokół... Chyba i tak tego nie przeżyje, ale to już nie w rękach Kolesia. Niech się tym zajmie Bóg, jeśli skurwiel istnieje. |
- Kurwa - warknął długowłosy, gdy bitewny szał zaczął go opuszczać. Bok niesamowicie go bolał jakby ktoś wbijał mu tam nóż... i jeszcze raz i jeszcze raz. Zacisnął zęby, położył jedną dłoń na ranie, starając się prowizorycznie zatamować krwawienie i jakoś się trzymał. Nie pierwszy raz w życiu był ranny. Tyle że zazwyczaj obok niego byli kumple z klanu gotowi mu pomóc. Ba! Gotowi za niego umrzeć! Teraz był zdany tylko na siebie. No, i po części na Kolesia, który kierował motorem. - Pojebało cię? - Ryknął na Kolesia, widząc, że ten skręca do lasu. W lesie zaraz się rozwalą, szczególnie jadąc po bezdrożach, między drzewami. Tylko idioci próbowali jechać motorem przez las. Druga sprawa - viking dojrzał, że zombiaka próbowała załatwić dwójka łowców - i najwyraźniej słabo im to szło. Mogliby ich rozjechać i zabrać ich broń! - Zawracaj tego pieprzonego konia, trzeba stratować paru sukinsynów! - Ponaglił go. Oddanie wodzy... tfu, kierownicy motocykla temu psycholowi chyba było złym pomysłem. |
Sprawność bojowa rannego spadła o połowę, więc ghul wiedział że jeśli fart mu nie pomoże, to nie trafi choćby się zesrał. O ile, z bólu już nie narobił w portki. W sumie, to zaleciała go jakaś taka dziwna woń... Teraz, najniebezpieczniejszy był koleś z pistoletem. To w niego ghul wymierzył i pociągnął za spust z stosownym dla snajperów przycelowaniem i wstrzymaniem oddechu, dodatkowo opierając ręce o drzewo. BLAM! |
Ghoul Ranny nie stanowił problemu. Przeciwnością okazał się , drugi łowca z pistoletem. Nie na długo. Candle był szybszy. Trafił w kark, prosto w rdzeń kręgowy. Głowa odskoczyła a potem się przekręciła, zupełnie jak złamana odręcznie. Na jego szyi jawiła się wielka dziura. Drugi łowca pojął swoją sytuację. Chyba górował nad nim gniew. Uniósł strzelbę , miał nią już na wysokości piersi. BANG! Padł z kulą na jego brudnym , spoconym czole. Resztki mózgu i czaszki wyleciały z drugiej strony. Usłyszał krzyki, porywanej przez prąd dziewczyny. Jak również ryk silnika, wysłali za nim motory?! Kurwa! Koleś i Viking Dalej koniku! Patataj! Pełny rozpęd ! Słychać rżenie dochodzące prosto z silnika. Kopyta rozrzucają żwir, wiatr smaga twarz... Viking się wykrwawia , Koleś gna. Uciekliście z zasięgu typów, którzy zmusili Was do tak ryzykownej jazdy. Usłyszeliście strzały, wyraźnie dobiegały z lasku. Mogło oznaczać to dwie rzeczy, albo Wasz kumpel z celi nie żyje albo radzi sobie świetnie. WIO!!!! |
Nie było czasu do stracenia. Sprawdził poziom kul w magazynku, było tyle ile chciał zostawić. Conajmniej dwie. Strzelba i drugi pistolet... Żal mu było je zostawiać, ale zżył się ze swoim nadgnitym dupskiem. Na szybko tylko wyplótł sznurowadło z buta i przywiązał pistolet do nadgarstka, aby go czasem nie upuścić w czasie spłuwy. Broń była na wagę złota. Potem zbiegł po stromym zboczu wskakując do rzeki i dając się ponieść nurtowi. Gdzie wyląduje, podejrzewał że wie... Albo i nie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0