"Jak ktoś ma karabin, to może krótka seria nad głowami młodych, aby lekko wystraszyć i ich spowolnić?"

Kule są kosztowne. Właściwie ponadto czemu nad głowami?

Krótka seria to zazwyczaj 3 pociski. To że kule są kosztowne to akurat Liao rozumie, dlatego sam nie używa broni zazwyczaj w ogóle.

Czemu nad głowami? No nie wiem, może w niektórych dalej są jakieś pokłady sumienia, szczególnie ci co żyli w starym świecie, czy czegoś i widząc dzieci, nie chce ich bezlitośnie zabijać skoro nie ma takiej potrzeby, chyba że w ostateczności, mimo faktu że obecnie są to ludojady, ale nie przez własny wybór, a przez świat, które je takie stworzył.

Taki mój punkt widzenia. Moja postać połowę życia spędziła w starym świecie i połowę w nowym, więc może mieć jeszcze zapędy do tego jakie były reguły kiedyś. Osoby, które urodziły się już w apokalipsie mogą mieć całkowicie inne podejście.

Ja bym do nich nie strzelał. Jeśli Nakpena znajdzie szybko teczkę, a ma warunki żeby to zrobić, to proponuję równie szybko wiać. Niech smarki żrą sobie trupy. To ich zajmie. Mam nadzieję, że znajdzie się miejsce w aucie dla starego Indianina? Przyszedł tu pieszo...

Oczywiście, ze się znajdzie dla Każdego. Jakby co, usiądzie komuś na kolanach.

Zasadniczo kwestia jest inna, mianowicie Martha ewidentnie była zainteresowana, żeby zabrać z samolotu, co się sensownego da. Owszem, skoro nie wybuchł, pewnie paliwa już nie ma, ale byłbym wdzięczny za napisanie GMowi, czy generalnie na pierwszy rzut ucha nie ma czegokolwiek do zabrania wartościowego. Jakieś racje żywnościowe, broń, narzędzia, leki, cokolwiek. Nie ma sensu brać blach, czy np. wymontowywać siedzeń, bo takie rzeczy możemy złapać na terenie Chicago, ale jakieś właśnie specjalistyczne, które miała na myśli Martha wydając polecenie. Bowiem jeśli jest czysto, nie ma co tutaj siedzieć.

Te dzieci kanibale wyglądają mi na bandę idiotów, którzy zeżrą zwłoki i pójdą dalej, bez zbierania złomu. Zawsze można ich przypilnować i wrócić, zamiast robić jatkę. Sporo ich tam lezie...

Fakt, szkoda nabojów, ale obawiam się, ze samolot zobaczyli również inni. Od osady Marthy było blisko, przeto wyprzedziliśmy ich, ale tak czy siak wyruszą ocenić sytuację.

Po Edycji. Nkapena jest wysokopercepcyjny, czy on może dostrzec no jakiś ulatniający się opar z paliwa, które jednak nie wyciekło oraz ostrzec innych na zasadzie: Choduuuuu!!!

Pilman zwrócił uwagę na to co ja w poście #20. Te dzieciaki nie wyglądają mi na takich co będą zajmować się rozbiórką samolotu.

Zawsze można odjechać kawałek, na staram tego parku, poczekać aż dzieciaki odejdą, wezmą co do zjedzenia i wrócić do samolotu. Oczywiście o ile ten nie wybuchnie zaraz :P

Co do miejsca dla Nakapeny, w samochodzie nie musi się cisnąć. Na motorze jest miejsce, Liao może go zabrać. Jak rozumiem Indianiec przyzwyczajony jest do jazdy na motorze.

Co do wybuchu I paliwa. Jak gładko wylądował, to nie musiał wybuchać mimo paliwa. Ale jeżeli na pierwszy rzut oka nie na czegoś na siedzeniach, podłodze to bym zwiewał i się nie rozglądał. 100 metrów to bardzo blisko, max 15 sekund biegu? Więc dużo czasu na reakcje, myślenie nie mamy, więc nawet chodu ze względu na ewentualny wyciek nie trzeba krzyczeć :P

Jeśli pilot nie był idiotą to paliwo zapewne zawczasu zrzucił, pytanie co tam jeszcze może wybuchnąć? Może wyć jakąś amunicja np.?

Zapewne jest tylko jedna taka :)
To byłby temat na rozprawę doktorską :)
Zajęlibyśmy całe komentarze, aż w końcu Buka by nas utłukła :D


A w ogóle to bym proponował przedstawić poglądy postaci w postach ;)

Wedle opisu GMa, jeśli właściwie:
1. Rozstawiamy się. Evelyn, Indianin, Mach wchodzą do środka, Thomas, Dove wartują. Karateka nie wiem.
2. Rzut oka na rozwalony samolot oraz owego biedaka.
3. Wysłuchanie kobiety.
4. Poszukiwanie dziewczynki oraz teczki. Przy teczce poszukanie, przy dziewczynce uspokojenie dziecka, żeby się ogarnęło oraz żeby można było wyciągnąć.
5. Jednocześnie w tym czasie pada info o zbliżaniu się ludodzieciaków.
6. Proponuję również, żeby w tym momencie Indianin wyczuł, że coś zaczyna cuchnąć oparami paliwa. Pewnie pilot jednak nie zrzucił, na zasadzie mechanizmy nie zadziałały. Więc chodu!
7. Gwałtowna ucieczka. Pamiętajcie, gang malców nadchodzi od zachodu, my ruszamy na północ, żeby po kilkudziesięciu metrach skręcić na wschód. Wtedy chyba walnie.