Alagados podchodzi stanowczym krokiem do faceta i mówi: - Słyszałeś naszą rozmowę kutasie ? Nie!?!? No trudno trzeba to zrobić w takim razie siła.-Alagados kończy po czym lekkim jak na mutanta uderzeniem daje facetowi do zrozumienia . |
Mężczyzna uderzył w ścianę korytarza i bluzgnął krwią z ust. Spojrzał się na was przerażonym wzrokiem. -Nie bijcie! Zaprowadzę was gdzie chcecie, tylko mnie nie bijcie!!-skulił się, zasłaniając głowę rękami. Klucz francuski leżał obok, Zak go upuścił gdy tylko dostał w gębę. |
Willi stoi obok przyglądając się zajściu -no panowie mamy darmowego przewodnika Alagadosie i to dzieki Tobie. Widze że stać Cię na dużo a nawet więcej - mówiąc to podchodzi do mutka podając mu dłoń. |
:) Wiedziałem że kiedyś ktoś mnie doceni....-powiedział Alagados po czym kontynuuje - To co Willi gdzie nas ta kaleka ma zaprowadzić ? |
BLACHA patrzy na resztę i mówi - No chyba do tej pieprzonej zbrojowni co nie? |
-baa drogę ucieczki wyrżniemy sobie sami!- Willi mówi to kompanów |
Alagods przemilczał tę sprawę bo i tak każdy wiedział że nasza droga jest jedna i ta sama. Poruszył natomiast inny temat pytając przyjaciół: -Bierzemy tego Zaka czy jak mu tam razem z nami ? W sumie to dzięki niemu wyszliśmy stąd ? Może jednak nie jest taką ciotą poza tym popatrzcie na niego jaki on niewinny aż mi go żal jak mu tak wyjebałem. - kończy swą przemowę , podchodzi do Poszkodowanego i mówi - Wybacz chyba cię źle oceniłem może wyglądam na wstrętnego gruboskórnego Mutka ale wcale taki nie jestem... Mogę jakoś zmienić mój wizerunek w twych oczach i odbudować twe zaufanie ? |
BLACHA patrzy przez chwile na starca a potem na mutanta i mówi - Dobra bierzemy nic nam raczej nie zaszkodzi to morze sie przyda poza tym my tu gadu gadu atu spierdalać trzeba! po czym patrzy na dziadka i spokojnie mówi - prowadź w końcu |
Zak pokiwał głową dygocąc lekko, schwycił swój klucz francuski i bez słowa zniknął w mroku korytarza, prowadząc was za sobą. Droga nie była zbyt ekscytująca. Te same korytarze, ten sam ciemnoniebieski metal, te same pola siłowe. Co jakiś czas stawaliście i nasłuchiwaliście czy nie nadchodzi żaden robot. Po jakichś 10 minutach skradania się doszliście do końca korytarza. Zak otworzył drzwi i jako pierwszy wkroczył do pokoju. A raczej hali. Była to wielka sala, wysokości może 10 metrów. Na ścianach były zniszczone monitory, plan budynku. Wszędzie stały metalowe półki a na nich małe, stalowe walizki z plakietkami z numerem. Mogły ich tu być dziesiątki, mogły być tysiące. Przy jednej stał równo ułożony stos walizek. Widocznie dotarły tutaj stosunkowo niedawno. -Trzeba je poroz-z-zbijać, w którejś muszą być nasze rz-rzeczy.-powiedział Zak i zaczął zdejmować walizki z najbliższej półki, waląc w nie kluczem próbując je otworzyć. |
- ej daj ten klucz Alagadosowi, myśle że on lepiej z niego skorzysta- mówi z usmiechem Willi spoglądając na wielkeigo mutanta. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:55. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0