lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Postapokalipsa (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/)
-   -   [Neuroshima] Jest tragicznie... - SESJA PRZERWANA (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-postapokalipsa/4247-neuroshima-jest-tragicznie-sesja-przerwana.html)

Cedryk 02-10-2007 17:03

Doti szybko wyjęła sześć dziewiątek i położyła na kontuarze. Sam szybkim ruchem zgarnął pociski zanim stoczyły się po krzywym blacie.

- Nic nowego stara bieda jak zwykle, chociaż dobrze, że nie brakuje durnych gangsterów, bo musiałbym poszukać jakiegoś innego zajęcia. – jednym haustem wypiła setę. Sztuki tej nauczył ją jej tatko. Potem nalała z dzbanka piwa do szklanki zaczęła powoli konsumować.

„Cholera, ciekawe, co kombinuje, Marc aby tylko nie przegiął pały, bo wytruję całą jego bandę a jemu zamienię miejscami głowę z dupą. Na abarot przyszyję”

Odprężona zaczęła się przyglądać klienteli czy czasem kogoś nowego nie wypatrzy. Zawsze to warto wiedzieć kto pojawił się w jej okolicy.

Durendal 02-10-2007 19:02

Potworna "muzyka" zaatakowała uszy Hawk'a. Miał jej serdecznie dość więc szybko dopił piwo, zebrał swój sprzęt i ruszył do wyjścia biorąc przykład z faceta który przed chwilą zniknął mu z oczu. Cholera co mnie podkusiło żeby się tu pchać? Głupieję na starość. Utyskiwał w myślach przepychając się do wyjścia. Starał się nie potrącać ludzi, nie chciał zarobić kosą w tym tłumie. Starannie pilnował swoich gratów bo bycie obrobionym przez kieszonkowca tez mu się nie uśmiechało. Jego zmaltretowane uszy wprost błagały o chwile ciszy i wytchnienia. Miał zupełnie i całkowicie dość tego miejsca.

Revan 06-10-2007 16:46

Doti Stachowsky

Knajpa wydawała się być opustoszała, ale zawsze taka była. Przy barze siedziało kilku ludzi, raczej stałych bywalców, jedynie w kącie siedział jakiś przyjezdny, spokojnie paląc sobie fajkę. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że wokoło jego nóg coś się poruszało, jakiś ciemny kształt. Jednak nie byłaś w stanie zobaczyć tego dokładniej, gdyż pomieszczenie oświetlało jedynie kilka lampek zawieszonych tuż nad drewnianym barem.

Louise "Butterfly" Ororo

Dziewczyna spojrzała na ciebie, jak na obłąkaną. Otworzyła usta, jakby chciała wyrzucić coś z siebie, coś, co jej ciążyło, ale szybko je zamknęła. Wstała, obrzucając się gniewnym spojrzeniem. Otrzepała spodnie, wyjęła z kieszeni garstkę naboi i rzekła.
- Co ty możesz wiedzieć… - i poszła wzdłuż ulicy w pochmurnym nastroju, którą odjechał jej samochód.

Tymczasem, gdy odwróciła się za siebie, zobaczyłaś faceta, który wcześniej próbował udzielić jej kilku dobrych rad, a chwilę potem zobaczyłaś, jak bramkarz zadał cios kastetem jakiemuś gościowi ubranemu w moro z karabinem, prosto w plecy.

Natan Hawk Jonson

Wyszedłeś z klubu, albo przynajmniej tak ci się wydawało, dopóki nie poczułeś czegoś twardego na swoich plecach. Gdy się ocknąłeś, zobaczyłeś stojącego nad tobą bramkarza, który niechybnie cię zauważył. Tuż obok na krawężniku siedziała jakaś młoda kobieta, a obok niej stał mężczyzna z dziwnym wyrazem twarzy. Jednak cię dopadł…
- Mówiłem, że nie ma tutaj miejsca dla takich jak ty, jazda mi stąd!

Jack Kerny

- A idź w cholerę! – usłyszałeś to, a potem jakąś wiązankę w niezrozumiałym języku, chyba się nieźle wkurzyła. Gdy schodziłeś po schodach, usłyszałeś charakterystyczny „klęk” i odgłos przesuwanego zamka. Lepiej bierz nogi za pas!

Andregor 06-10-2007 17:49

słysząc odgłos dochodzący z góry natychmiast przyśpieszył *Lepiej by było gdybym sie przesłyszał* biegł bardzo szybko, raz o mało nie wywrócił sie na schodach ale w porę złapał równowagę i biegł dalej.gdy był już na parterze sięgną do kieszeni po klucze od motoru.*a mogło być tak pięknie* wskoczył na motor i początkowo z nerwów nie mógł włożyć kluczyka do stacyjki.Opanował sie na chwile i zapalił silnik, szybko wyjechał na ulice.

gdy jechał już na ulicy uspokoił sie. -nawet nie wiedziałem że potrafię tak szybko biegać.- zwolnił i spojrzał za siebie, nikt za nim nie jechał więc zwolnił.-Dawno takiej wariatki nie widziałem... - *gdzie tu można by sie czegoś napić? a może najpierw zarobie parę gambli? * jechał wolno rozglądając sie w poszukiwaniu kogoś kto potrzebował by jego usług.

-Samochody psują sie dość często a ich właściciele zazwyczaj mają coś ciekawego przy sobie-
powiedział niby sam do siebie, zgłodniał i miał ochotę sie napić i potrzebował kilku gambli.Cała ta sprawa z prostytutka go zdenerwowała i musiał szybko sie czymś zająć zeby o tym nie myśleć.

Durendal 06-10-2007 18:59

Hawk spojrzał bramkarzowi w oczy i bardzo wolno i dobitnie powiedział:
-Nie kozacz. Nie ważne jaki jesteś wielki. Wystarczy jedna kula żeby powalić największego byka. Pamiętaj o tym.
Po czym odwrócił sie i odszedł. Nie lubił takich napakowanych debili. Byli wielcy i zasłaniali zazwyczaj główny cel. Rozejrzał się za jakimś miejscowym. Chciał w spokoju posiedzieć w jakimś cichym zadymionym miejscu. Poprzeglądać się w dnie szklanki. Ten wieczór był wybitnie stracony. Żadnych widoków na nocleg czy robotę. W wybitnie pieskim nastroju zaczepił pierwszego lepszego przechodnia i zapytał o drogę do jakiegoś spokojnego baru.

Cedryk 07-10-2007 19:38

Doti spróbowała dojrzeć cóż to za zwierzę kręci się wokół nóg obcego, ale mimo chęci było w tamtym kacie za ciemno. Dokończyła posiłek i powoli popijała piwo przelewając z dzbanka do kufla.
- Sam, kim jest ten obcy, co siedzi w tamtym kącie, wiesz coś o nim – dziewczyna dyskretnie wskazał na siedzącego w kącie nieznajomego.

„Zawsze lepiej wypytać cóż to za indywidua kręcą się wokół ambobusa”. Pomyślała i uśmiechnęła się na wspomnienie tego co stało się z ostatnim obcym który kręcił się wokół jego gdy jej nie było. Sylv zabawiła się z tym gangsterem po swojemu najpierw przestrzeliła mu kolan potem ucięła ręce i zostawiłaby się wykrwawił. „Miał szczęście gdybym tam była nie umarłby tak łatwo skarmiłabym, bo najpierw jego własnym kutasem i cochones potem powoli obdarła ze skóry miał by nauczkę”.

Yen 09-10-2007 18:18

- Wariatka – stwierdziła Louise pewnym tonem, bo przecież kto o zdrowych zmysłach odpychałby pomocną dłoń? Co prawda, może nie stuprocentowo bezinteresowną, ale zawsze.
Przez długą chwilę zastanawiała się, czy pobiec za dziewczyną i narzucić jej się w pięknym wypracowanym przez długie lata stylu, gdy nagle głuchy huk zagłuszył jej myśli.
Jakiś wielki, napakowany sterydami ochroniarz właśnie wymierzył kastetem precyzyjny cios między łopatki innego, nieco mniejszego i szczuplejszego mężczyzny.
Przez chwile przyglądała się jego chłodnej reakcji, krótkiej wymianie zdań, czy raczej szczęknięć.
Nieznajomy odwrócił się, a dziewczynie, i tak leciutko już przymulonej gorzkim czarem klubowych drinków, zdawało się, że widzi ciemną chmurę spowijającą go i przygniatającą plecy ciężarem beznadziei.
Oj, chyba nie tylko jej się dzisiaj nie poszczęściło.
Gdy spytał jakiegoś przechodnia o drogę do najbliższego, spokojnego baru, bezceremonialnie odepchnęła zaczepionego człowieka i stanęła przed mężczyzną ze skrzyżowanymi ramionami.
- Dobra. Tu w okolicy jest dużo barów i klubów. Znajdziesz jakiś – mruknęła, patrząc mu prosto w oczy – Ale nie wyglądasz na zbyt szczęśliwego. Ty też coś zgubiłeś? Albo czegoś nie znalazłeś? Może nie okażesz się kolejnym frajerem, który idzie dalej w dół przepaści, gdy ktoś z góry rzuca mu drabinę?

Lavi 09-10-2007 18:55

Idąc tak w stronę obu dziewczyn, poprzednia z którą rozmawiał zmierzyła w kierunku swojego wozu która aktualnie już nie był jej. "Cholera... a ta znowu gdzie idzie. Cóż pozostała jeszcze jedna kandydatka". Nagle Grey usłyszał coś dziwnego za sobą. Nie zdążył się nawet obrócić gdyż koło niego przeleciał jakiś facet upadając niedaleko indianki do której zmierzał.

- Żółtodzioby dziś nisko latają, będzie burza piaskowa - powiedział rozglądając się po niebie. Jak tylko spuścił wzrok był już na miejscu, a sama indianka czekała z skrzyżowanymi ramionami patrząc na "pilota".

- Dobra. Tu w okolicy jest dużo barów i klubów. Znajdziesz jakiś – mruknęła, patrząc mu prosto w oczy – Ale nie wyglądasz na zbyt szczęśliwego. Ty też coś zgubiłeś? Albo czegoś nie znalazłeś? Może nie okażesz się kolejnym frajerem, który idzie dalej w dół przepaści, gdy ktoś z góry rzuca mu drabinę? - przemówiła do gościa który właśnie wyleciał z baru.

Grey stanął obok popatrzył na obojga po czym rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. Nigdy bowiem nie wiadomo co komu do łba strzeli w tym parszywym mieście. Stanął w taki sposób by mógł widzieć oboje.

- Dobra widzę że nie lubicie tego baru. - powiedział by zwrócić ich uwagę po czym kontynuował - Za parę godzin będzie noc, noclegu nie znajdziecie, a sami śpiąc w tym mieście doczekamy się tylko śmierci a nie świtu. - dokończył po czym dał im chwile na przyjęcie informacji i zareagowanie na jej treść.

Durendal 09-10-2007 19:08

Hawk ze zdziwieniem popatrzył na kobietę która przebojem wpakowała się w jego rozmowę z przechodniem. Uśmiechnął się lekko, widać że nie tylko jemu niezbyt powiodło sie dzisiejszego wieczora. Zwykle wolał samotność ale dzisiaj dopiekło mu tak, że towarzystwo było tym czego potrzebował. Więc wystrzelił prosto z mostu.
-Jestem Natan ale zazwyczaj mówią na mnie Hawk. Faktycznie niezbyt powiodło mi sie dzisiaj. Liczyłem że znajdzie się tu robota dla kogoś kto umie posłać kulę w cel a nie na wiatr ale zawiodłem się.
Natomiast na wypowiedź mężczyzny który podszedł chwilę potem zareagował szerszym uśmiechem.
-Widać drabina zyskuje na popularności, mam nadzieję że wytrzyma ciężar dwóch facetów. W razie czego ja byłem pierwszy.
Lekko złośliwie zmrużył oczy. Nie lubił tłumów a troje to już tłum. A mentorski ton nieznajomego nie przypadł mu do gustu. Nie lubił takich kozaków.

Revan 12-10-2007 21:10

Doti Stachowsky

- Ten facet? – dyskretnie zwrócił głowę w jego kierunku. – A przyszedł sobie, dzikus jakiś. Pełno ich się kręci w okolicy ostatnio. Dziwny jest, nic nie gada, chciałem się coś jego wypytać, ale uśmiechał się jedynie i ot, znalazł sobie kąt.

Louise "Butterfly" Ororo, Natan Hawk Jonson i Grey Ross "Wolf".

Stoicie na gruzach jakiegoś domu, mniej więcej naprzeciw klubu, którego właśnie widok zniknął wam za załomem. Stwierdziliście, że jednak lepiej jest „porozmawiać” z dala od wrzasków i muzyki.

Jack Kerny

Jadąc sobie z pozoru pustą alejką, zauważyłeś jak na środku ulicy jakiś facet grzebie coś przy aucie pod maską. Może jednak los się do ciebie uśmiechnął? Czy to aby nie przypadek, a może po prostu czysty fart? Zachowanie faceta najwyraźniej na to wskazywało, gdyż klnął przy swoim zajęciu jak szewc, a skończyło się na tym, że potraktował swój samochód z buta.


(Krótko, bo krótko, jednak trójka prowadzi rozmowę więc nie widzę powodów, aby wam przerywać.)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172