lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [Najemnicy] Porwani (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/13532-najemnicy-porwani.html)

Sekal 07-09-2014 16:54


Biegł. Alker popchnął dziewczyny i pomknął zaraz za nimi. Ruiz nie troszczył się o nich, a oni o niego. Uczciwa wymiana, ale czy na pewno? Noga dokuczała, ratował go fakt, że pocisk nie trafił bezpośrednio. Mógł przesuwać się do przodu. Coraz bliżej helikoptera. Wbiegł w gęsty dym, byle dalej od pościgu.
Kule zaczęły śmigać wokół niego. Niemalże czuł jak przebijają się przez opary, nie istniejącą dla nich przeszkodę. Terkot karabinów za plecami uświadomił mu, jak blisko byli prześladowcy. Dym i gdzieś tam klęcząca Paula były jedyną ochroną. Obrócił się, to przyszło samo. Rozbłyski ukazywały Fumadores. Jednego, dwóch, trzech… niekończącą się liczbę dla uciekającego, walczącego o życie człowieka.

Greczynka widziała niewyraźne sylwetki w lunecie swojej broni. W pierwszej chwili biegnące, w drugiej padające na ziemię, kiedy naciskała spust. Trafiła, widziała to po sposobie, w jaki upadł pierwszy z nich. Zauważyli wtedy, że nie są bezkarni, przypadając do ziemi. Trudniejsze cele, ale ważniejsze było to, że mogli strzelać wyłącznie na oślep. Dziewczyny i Timothy wypadli z dymu, pędząc bez ustanku ku maszynie. Alker trzymał się za ramię, blondynka utykała, ale nie zwalniało to biegu. Determinacja i adrenalina. Ból przyjdzie później.
Ruiz był ostatni, poruszał się najwolniej.

JP i Buck wskoczyli do helikoptera, każde z kilkoma granatami. Dziewczyna musiała przygotować maszynę do lotu. Z takim starym sprzętem nie była obeznana, ale przecież miała talent. Kilka spojrzeń i już przełączała to co trzeba. Kiedy wszyscy uciekający byli już widoczni, Kazinski cisnął dwoma granatami daleko w kierunku drugiej części pasa startowego i poczęstował Fumadores długą serią. Walił na ślepo. Mógł ich przycisnąć, ale nie zabić. Paula zabrała karabin i biegiem popędziła do helikoptera, przy okazji pomagając wsiąść blondynce.
Maszyna zaczęła się unosić.

Ruiz biegł. Jeszcze kilkanaście metrów. Kilka. Poczuł, jak uderza go kilka pocisków. Blisko siebie, jeden po drugim. Miał wrażenie, jak gdyby ktoś go popchnął. Pięścią pod żebro.
Upadł, widząc unoszące się koło helikoptera. Trawa dookoła poddawała się potężnym falom powietrza wywoływanym przez rozpędzone wirniki.
Podniósł się na kolana, unosząc ręce.


- Jeszcze będziesz się z tego śmiał - wrzasnął mu Kazinski do ucha, kiedy już w helikopterze powoli wznoszącym się nad wierzchołki drzew zmieniał magazynek do swojej broni. Fumadores na dole nadal ich ostrzeliwali, nogi Ruiza i blondynki krwawiły, podobnie jak ramię Alkera. To nie był jeszcze koniec.
Było już jednak do niego blisko.

Eleanor 07-09-2014 19:31

Kiedy wszyscy najemnicy, i dziewczyny, które udało się wydostać z obozu byli już w środku, dziewczyna uniosła maszynę w górę:
- Wyrzućcie jeszcze kilka granatów, by im wybić z głowy strzelanie do helikoptera. - Zawołała w kierunku Pauli i Bucka próbując przekrzyczeć huk maszyny.
Czuła jak adrenalina buzuje w jej żyłach. Udało się! Nie tylko znaleźli porwane siostry i wydostali się z obozu, ale jeszcze dodatkowo uratowali jakieś inne dziewczyny. Miała nadzieję, że w tym zamieszaniu reszcie także uda się uciec, a Goito rozprawi się z Fumadores na tyle, by wybić im z głowy zakładanie kolejnych obozów i zmuszanie w nich do pracy amerykańskich obywateli.
Sprawdziła poziom paliwa, by obliczyć jak daleko uda im się dolecieć. Czy będą musieli wracać po samochody, co byłoby zdecydowanie gorszym rozwiązaniem, czy dolecą do miejsca wolnego od działalności gangu. Miała nadzieję na tę drugą alternatywę.

Lady 07-09-2014 20:28

Nie pozwoliła sobie na rozluźnienie. Zabijanie było jednym z powodów, umysł Pauli nie był jeszcze gotowy na zmierzenie się z tym, co zrobiła. Kucała przy drzwiach, mierząc z karabinu w dół, w strzelających Fumadores i jeśli nadarzała się okazja, naciskała na spust.
- Nie mam granatów - odpowiedziała JP. - Mogę za to pomóc rannym.
Odłożyła broń, gdy odległość zrobiła się za duża i trafienie stało się prawie niemożliwe. Wytłumiony karabin myśliwski nie nadawał się na straszak. Zdjęła plecak i wyjęła z niego apteczkę.
- Kto jest najmocniej ranny? - zwróciła się sucho do otaczających ją ludzi. Nie pozwolić sobie na rozluźnienie! Jeszcze nie teraz!

Bounty 08-09-2014 15:37

Świat wokół kręcił się w ogłuszającym huku wirników śmigłowca. Ruiz widział je leżąc na podłodze maszyny, obracające się na tle błękitnego nieba.
- Jeszcze będziesz się z tego śmiał - wrzasnął mu Kazinski do ucha.
- Muy gracioso - odpowiedział słabym głosem Buckowi, lecz olbrzym nie słyszał go już, strzelając seriami w dół.
Marco sięgnął do nóg, sprawdzając czy są na miejscu. Pomacał, natykając się na coś wilgotnego i uniósł dłonie do oczu, czerwone od krwi. Drżącą ręką sięgnął do kieszeni kurtki, wyjmując paczkę papierosów. Wyjął jednego i włożył sobie do ust. Gdy próbował go odpalić, zapalniczka wymsknęła mu się z palców i wyleciała ze śmigłowca. Sięgnął po nią z kilkusekundowym opóźnieniem, gdy już spadała gdzieś w dżunglę.
- Mierda...
Próbował rozejrzeć się dookoła, ale nie miał siły się ruszyć.
- Siostro, nie czuję nóg - rzekł, widząc nad sobą Paulę. - Niech mi ktoś odpali ostatniego papierosa.

Sekal 09-09-2014 11:00

Helikopter wznosił się coraz wyżej. Kilka kul odbiło się od maszyny, wybite zostały ze dwie dziury w pozbawionej kuloodpornej funkcji blasze. Nikomu nic się nie stało od tego ostrzału. Paula pomogła Ruizowi zdjąć plecak i obmacała mężczyznę, stwierdzając brak innych poważniejszych ran oprócz tej na nodze, jedynej faktycznie krwawiącej. Marco wywinął się, choć ból obitego ciała docierał już do jego świadomości.
Timothy w oczekiwaniu na zajęcie się swoim zranieniem, obwiązał ramię i nogę blondynki. Ta, wraz z czarnowłosą przyjaciółką, siedziały już na ławeczce, przyciśnięte do ścianki i przypięte pasami, obie blade ze strachu.

Sasha dopadła do siostry.
- Coście jej zrobili?! - wrzasnęła w stronę najemników, a następnie zaczęła raczej brutalnie cucić dziewczynę siarczystymi policzkami. Kiedy Natasha wreszcie otworzyła oczy, przycisnęła ją do siebie w uścisku. Po krótkiej chwili cofnęła się i naskoczyła na siostrę.
- Ty głupia, bezdennie zidiociała kozo! Nigdy więcej cię nie posłucham! Chodźmy z nim, jest taki sympatyczny! Okropni rodzice, nie pozwalają mi na wszystko! Pieprzona, naiwna idiotka!

Greczynka szybko poradziła sobie z zatamowaniem krwawienia wszystkich rannych, a JP stwierdziła, że ma jeszcze wystarczająco paliwa na dotarcie do Florencji, ale żadne inne duże miasto nie znajdowało się raczej w zasięgu śmigłowca.
Wylecieli już z gęstej dżungli, zbliżając się do rzeki. Przy jedynym widocznym mostku kręciło się obecnie sporo ludzi. Na wszelki wypadek lepiej było ominąć ich łukiem.

Nagle na wschodzie zauważyli zbliżający się samolot. Nieduża awionetka dominowała nad starym helikopterem we wszystkim, prócz zwrotności. I leciała prosto na nich, na pewno nie mając pojęcia kto znajduje się we wnętrzu maszyny. Wątpliwe, by pod skrzydłami miała karabiny maszynowe, ale z drugiej strony - w końcu właśnie taki samolot zbombardował obóz Fumadores.


Eleanor 09-09-2014 20:34

Judy sięgnęła po słuchawki, które do tej pory ignorowała i podała je Pauli:
- Spróbuj porozumieć się z samolotem. Jeśli to ludzie Goito i usłyszą nas, może nie będą próbowali strzelać. Kręć tym pokrętłem i szukaj częstotliwości. Posługiwałaś się kiedyś radiem?
Mam nadzieję, że się uda. Jeśli nas zaatakują będziemy musieli się bronić. Nie uciekniemy im, ale możemy strzelać i jakoś ich strącić. Choć nie ukrywam, że będę unikać bezpośredniego starcia.

Miała nadzieję, że Greczynce uda się nawiązać łączność, bo nie miała ochoty zostać zestrzelona przez sprzymierzeńców, ani posłać ich na ziemię.
Jeśli to samolot Fumadores...
Cóż... wtedy będą musieli walczyć, a wiele będzie zależeć od jej refleksu i umiejętności, nie po raz pierwszy podczas tej wyprawy.

Sekal 11-09-2014 13:22

Paula radiotelegrafistką była tak samo dobrą, jak z koziej dupy była trąba, ale kręcić pokrętłem umiał każdy. Znajomość języka hiszpańskiego pomagała, dziewczyna co chwilę próbowała wywołać lecący ku nim i wyraźnie rosnący w oczach samolot. JP wyciskała z helikoptera ile się dało, ale stary rzęch nie miał szans choćby spróbować uciec. Zanim Greczynce się udało, awionetka minęła ich. Pilot uważnie przyjrzał się lecącym z bezpiecznej odległości i zaczął zawracać.
Wtedy udało się nawiązać łączność.
- Śmigłowiec C-3412, podajcie swój cel i odłóżcie broń.

Nie dało się stwierdzić, czy awionetka należała do Fumadores, ale na pewno nie była samolotem mogącym służyć jako myśliwiec. Kłamanie nie miało jednakże sensu, co najwyżej zatajanie części prawdy. Strącać bezbronne, młode dziewczyny? Może nawet najgorsi z nich zawahaliby się na moment. Pilot okazał się być po ich stronie.
- Zrozumiałem, macie czyste niebo.

Poruszanie się w ten sposób, z pominięciem wszelkich dróg i problemów terenowych, pozwalało przebyć odległość do celu w kilkadziesiąt minut, zamiast całej nocy. Florencia nie miała lotniska, trzeba było wylądować pod miastem. Alker odezwał się do nich, tak, żeby siedzące na tyłach dziewczyny z obozu nie słyszały.
- Skontaktuję się z państwem Aleksiejew, załatwię nam samolot i spróbuję coś dowiedzieć więcej o dwóch pozostałych dziewczynach. Załatwcie transport, motel i opiekę medyczną. Sue ciągle powinna znajdować się w tutejszym szpitalu, zabierzemy ją po drodze. Może wasza znajomość z Goito może w tym wszystkim pomóc, dwa wypożyczone samochody zostały w środku dżungli.
Uśmiechnął się i wysiadł z helikoptera, krzywiąc się z bólu, kiedy zabolało ranione ramię. Wybrał numer i odszedł kawałek, aby spokojnie porozmawiać.


Bounty 11-09-2014 16:55

Ruiz z pomocą Bucka wysiadł ze śmigłowca, krzywiąc się z bólu, gdy stawiał prawą stopę na skąpanej w porannym słońcu podmiejskiej łące. Usiadł w wysokiej trawie odmachując ciekawskim dzieciakom, które wybiegły ku nim z pobliskiej faveli. Szum samochodów dobierał z biegnącej za szpalerem drzew drogi, którą jechali do Puerto Rico oraz El Paujil i z powrotem. Przedwczoraj a wydawało się wieki temu.
- Zadzwonię do Goito - oznajmił Marco, wybierając na zapiętym na nadgarstku holo numer.
Gdy Moya odebrał, Ruiz opowiedział mu w skrócie o udanej akcji.
- Potrzebujemy transportu do szpitala a potem do Neivy, dla dziesięciu osób - dodał. - Aha, nie chce pan może tanio odkupić śmigłowca?

Eleanor 11-09-2014 20:38

Skoro inni zajęli się załatwianiem dalszego transportu JP postanowiła zapoznać się z uratowanymi dziewczynami.
Gdyby nikt nie chciał odkupić helikopteru zawsze mogła spróbować udawać naiwną i próbować przekonać obsługę wypożyczalni, że nie miała pojęcia, że wypożyczone pojazdy należy odstawiać na miejsce: Przecież w Stanach obsługa firmy odbierała je ze wskazanej pozycji...
Z drugiej strony to były kolejne, zabrane z wypożyczalni samochody, które stracili w tej wyprawie, a ten pierwszy już nigdy nie będzie się nadawał do użytku. Obawiała się, że niedługo w Kolumbii nie będzie w stanie wypożyczyć żadnego pojazdu na swoje nazwisko.

Było też jeszcze inne rozwiązanie:
- Marco jeśli Goito nie będzie chciał tego sprzętu, to może choć tanio sprzeda nam do niego paliwo. Polecimy nim dalej. W sumie tak byłoby szybciej.

Potem podeszła do uratowanych:
- Hej jestem JP cieszę się że udało nam się was wyrwać z tamtego miejsca. Co wy tam właściwie robiliście?

Lady 11-09-2014 22:19

Paula z ulgą wysiadła z helikoptera. Na razie nie chciała z nikim rozmawiać, ani na nikogo patrzeć. Odeszła kawałek, nie licząc na samotność - ale na trochę więcej prywatności. Jednym słowem ukryła się przed wzrokiem towarzyszy i uratowanych dziewczyn.
I zwymiotowała oczyszczającym obrzydlistwem.
Krótki rachunek sumienia, podsumowanie i modlitwa za zabitych.
Potem spojrzenie na uratowane dziewczyny. Czynić zło, aby móc czynić dobro. Głęboki wdech. Skoro tak miało to wyglądać na koniec, mogła z tym żyć.

Doprowadziła się do porządku i wróciła bliżej śmigłowca, wybierając Pilar.
- Hej! Wiem, że jesteś na mnie zła, nie zabraliśmy cię. Mam natomiast coś, co może sprawić, że poczujesz się przydatna. Pamiętasz obóz, o którym wspominaliśmy? Znaleźliśmy go, wraz z wieloma porwanymi. Część z nich jest z Kolumbii. Jestem pewna, że będą chcieli wrócić do rodzin, ale ich umysły mogą być w różnym stanie. Pomożesz im?
Wiedziała kogo pyta, ale dziewczyna nie musiała być bezduszna. Może to obudzi więcej jej uczuć. W razie czego były zdjęcia i materiały, Greczynka miała nadzieję, że Goito i jego córka nie zechcą sami wykorzystać porwanych w jakiś niecny sposób.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:16.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172