Stalowy - system w którym wychodzimy jest pre-definiowany jeszcze z czasów rekrutacji. I spełnia te wymogi. Na PW podeślę ci linka do informacji które Arvelus dla nas przygotował , jakbyś go jeszcze nie miał.

Eleishar - oryginalnie w mechanice był to przeciwstawny rzut na Infamy jak dobrze kojarzę. Co ideowo ma sens, tylko jest mocno kapryśne. A bez cyferek...masz na łapówki dopóki MG nie powie że nie masz?

Takie miałem podejrzenie, ale test Infamy to próba nacisku własną reputacją, nie ma tam nic o łapówkach (które w domyśle miałyby ułatwiać testy), chyba że uznamy iż zdany test Infamy to łapówka na którą nas stać, to by w sumie miało sens.
Co myślicie o tym?

Nie jestem MG, ale mam wrażenie że włożenie ekstra wysiłku w zdobycie łapówki przyniesie ekstra modyfikator ;p

Pamiętajcie, ze mamy jeszcze podłoże Nurglowe.
Zawsze można wypuścić jakiś syf w atmosferę i potem pobawić się w zbawianie świata i oczekiwać dozgonnej wdzięczności w postaci surowców i siły roboczej/militarnej.

Arvelus, jak odkopiesz skrzynkę to prześlę ci deklarację co i jak. Bo jak widzisz, plany planami, a zdarzenia robią swoje ;p

Raga - a jesteś w stanie przygotować taką paczuszkę? Razem z antidotum? Bo nawet jak nie zadziała na całą planetę, to Beshan z Legionistą na bank są w stanie to podrzucić na inny okręt. Abordaż stanie się banalny.

Mogę spróbować. Podstawy mam, ale czy wyjdzie to wiesz, że nie ode mnie zalezy :)

Raga. Zależy od zamierzeń =p

Choróbsko które z dużym prawdopodobieństwem wyrżnęłoby 95% załogi okrętu przeciętnego Rogue Tradera w ciągu kilku miesięcy jesteś w stanie zrobić już teraz.

Jeśli chciałbyś nadać temu cechy broni szturmowej... to już zupełnie inna sprawa.
Generalnie... trudność: upiorna =p
Coś takiego wymaga współpracy z okrętowymi rytualistami by to choróbsko zasilić osnową. Wtedy będzie już w stanie odwalać na prawdę spektakularne rzeczy.

Ale to i tak jest temat na osobny wątek :-)

Proponuję nanity tkankożerne. Weźmiemy jakąś chorobę wywołującą martwicę, ja to zapakuję do nośnika techno-organicznego (w końcu Magos Biologis) i wszystko do jakiegoś rozpylacza. Myślę że to łatwiejsze do osiągnięcia, niż magiczna choroba działająca w kilka minut.

Suma summarum... nie.
Warhammer niemalże nie wspomina o nanotechnologii... jedyne co mi teraz przychodzi do głowy to implant black blood.

Efekt:
Stopień trudności oceniam ja na podstawie tego jak bardzo podoba mi się pomysł, a przede wszystkim tego jak bardzo OP efekt chcecie osiągnąć =p

A gdybyście mieli tkankożerne nanity zdolne do podróży w powietrzu to choroba już nie byłaby wam potrzebna, więc aby je dopuścić będziesz potrzebował bardzo fajnego rozwiązania fabularnego, najpewniej będącego uwieńczeniem dłuższego wątku :-)

Btw.
Jutro post.
W sobotę autentycznie postanowiłem, że mam wolne i pykam w Wings of Liberty i spędzam czas z dziewczyną, a dziś lenia miałem i nie chciało mi się absolutnie nic więc dalej pykałem w Wings of Liberty =p

Terranie? :-D