lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Sesja] 12 kroków (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/1093-sesja-12-krokow.html)

Yarot 04-03-2006 23:49

Jan Alfred popatrzył na nieznajomego po czym skinął głową na znak zgody. Rozejrzy się po innych karczmach, czy nie ma mu podobnych zaś Wy "przypilnujecie" tego tutaj. A tymczasem nieznajomy dostał piwo, które zaczął niemrawo sączyć. Już nie patrzył się na izbę, tylko odwrócił się plecami do Was i chyba zagłębił się w rozmowę z Joachimem.
Sala główna "Zielonookiej" jakby wyraźnie zapełniła się gośćmi. Zbliżający się dzień targowy to jednak okazja do zarobku. Nikt nie chce stracić przez swoją nieobecność, zatem i karczmy mają teraz oblężenie kupców, handlarzy, domokrążców oraz wszelkiej maści szukających okazji. Widzieliście to w mieście dziś rano, ale dopiero popołudniowe tłumy na ulicach uświadomiły Wam ten fakt.

toman5on 05-03-2006 14:23

Na dźwięk słów Myrthy dotyczących ewentualnego pójścia za nieznajomym Raynard ożywił się, a w jego oczach przez ułamek sekundy pojawił się błysk. Tak, zdecydowanie była to myśl, która spodobała się mężczyźnie. Coś zupełnie innego od siedzenia w karczmie i popijania piwa. Nie to, żeby było mu źle, zwłaszcza gdy gości obsługiwała biuściasta pomocnica Joachima. No i piwo było dobre, znacznie lepsze niż te popłuczyny, które zwykł pijać błąkając się po imperium. Ale wszystko, w zbyt dużych ilościach może się ostatecznie znudzić. Nawet przyjemne rzeczy.

- Jak zawsze macie dobre pomysły drogie panny - Raynard uśmiechnął się do obu towarzyszek - Wszystko zależy teraz od tego, czego dowie się Jan Alfred - rzucił spojrzeniem w stronę kamerdynera - Oby wyprawa była owocna. Czekać będziemy na Twój powrót zatem. A przynajmniej Myrtha i Sara, beze mnie - to dodał już z wyczuwalną nutką nadziei w głosie.

Yarot 06-03-2006 21:12

Jan Alfred wyszedł. Nieznajomy pozostał. Już skończył rozmawiać z Joachimem i teraz przepija sam do siebie poruszając nieznacznie ustami. Inni goście, których liczba wzrasta, piją piwo, zajadają się pieczonymi kurczakami i przegryzają to chlebem. Wam zatem nie pozostaje nic innego jak czekać na powrót lokaja i na wieści o innych strażnikach podobnych do tego, który tu siedzi.
[user=1055]Widzisz, jak wokół nóg nieznajomego zaczyna pojawiać się siwy dym. Kiedy dostrzegasz to, masz zamiar krzyknąć, że się pali, ale ognia w tym nie poczułaś. Za to wyczułaś magię a dym ów, to czarny wiatr magii spiralnie opasujący nogi siedzącego przy barze mężczyzny. Coś niepokojącego zaczyna mącić Twą duszę.[/user]

inwyt 08-03-2006 19:34

[user=532,1055]Czarny wiatr, czyli magia cienia? Ta legalna? Kojarzę coś takiego - jaki to może być czar? Facet popatrzył i rzuca teraz nie mając mnie w zasięgu wzroku, czyli jest taki dobry czy to taki czar (są takie?)? Jeśli wyjdę to czy to coś zmieni? I ostatnie pytanie ;) Mi zaczyna mącić, czyli na mnie działa czar, czy rzuca coś ogólnego - o ile moja wiedza sięga tak daleko, ale w sumie widzę wiatry magii, więc tyle powinnam skapować.[/user]
Myrtha bierze łyk mięty. Czekając aż wróci Jan Alfred zanudzi się chyba na śmierć.
Nagle, zupełnie niespodziawanie wstaje i rzuca:
- Zechcecie towarzyszyć mi na zewnątrz? Muszę się chyba przewietrzyć.
Wydaje się spokojna i opanowana, ale uśmiech który towarzyszy jej słowom wygląda raczej na wymuszony grymas. Szybko odwraca się wychodzi z karczmy.

toman5on 09-03-2006 20:10

Raynard przez ułamek sekundy spoglądał zdezorientowany na Myrthę. Nagła zmiana jej zachowania kompletnie go zaskoczyła. Doświadczenie jednak szybko wzięło górę, mężczyzna zupełnie spokojnie podniósł leżący obok niego na ławie miecz, wstał i ruszył za szlachcianką w stronę wyjścia.

Millenion 11-03-2006 00:00

Sara przytaknęła pomysłowi co do roli Jana Alfreda. Nie czuła, by jej
sugestia była najlepszą, nie przyszło jej nawet do głowy, by Arika
mogła być poszukiwana przez władze - a to podstawa. Jeśli Arika jest poszukiwana, również
oni mogą mieć kłopoty; lepiej się więc za wczasu ubezpieczyć w tym
względzie. Żałowała jedynie, iż pomysł odwiedzania różnych
gospód prawdopodobnie nie dojdzie do skutku - w przeciwieństwie do Myrthy, którą
stać było na podróżowanie z własnym służącym, ona nie miała zbyt wielu
pieniędzy a to była wspaniała okazja, aby sobie dorobić - oraz dać się
poznać w tym mieście. W powodzenie misji od Wilkego zwątpiła, wcale
też nie chciała jej kontynuować - wszystko czego się dowiadywali było takie...
brudne.

Nagłe wyjście Myrthy zaskoczyło Sarę. Przecież przed chwilą
koleżanka miała jeszcze tak dobry humor... może ją zemdliło, od tłumu
gości w sali zrobiło się straszliwie duszno. Ale skoro poszedł za nią Raynard, to
wszystko w porządku - Sara i tak by nie dała rady podtrzymać Myrthy
gdyby ta zasłabła. Korzystając z okazji, iż została sama, przecisnęła
się do szynkwasu, by uregulować rachunek.

[user=1196,532,184,1198]Joachimie, czy miał pan jakieś wieści od pana
Eidura? Gdyby pan mogł przekazać mu, iż zapytuję o jego zdrowie i mam
nadzieję, że dobrze mu się wiedzie.
- zamyśliła się na chwilę -
Nie ma dziś tego jegomościa, dla którego grałam wczoraj? Nie będzie
pan miał nic przeciwko, bym zagrała teraz znowu - jest tylu
strudzonych wędrowców, mam nadzieję, że muzyka pozwoli im odpocząć a i
Zielonookiej przyda więcej klientów. I... gdyby mógł pan nie wspominać przy moich towarzyszach, że pytałam
o Eidura... byłabym wdzięczna
- tu wkłada mu w dłoń drobną monetę
(prócz zapłaty za posiłek i napoje). Czekając na odpowiedź rozgląda się
beztrosko po sali, równocześnie próbując wyłowić z szumu rozmów co też
ów 'strażnik' mamrocze.[/user]

Yarot 11-03-2006 08:10

Myrtha oraz Raynard opuścili karczmę. Jan Alfred wyszedł znacznie wcześniej, by zrobić rozeznanie co do strażników, których jednego przedstawiciela właśnie widzieliście w "Zielonookiej". Zaś Sara podążyła do szynkwasu, by uregulować rachunek.
[user=1198] - Panienko Saro, pan Eidur powiedział, że będzie w pobliżu i jeśli będzie Ci coś zagrażać, to daj mi znać, a ja mu przekażę. Twoje zapytanie o zdrowie takoż przekarzę, ale zapewniam Cię, że bardziej się on martwi o panienki zdrowie niż o swoje. Co do dyskretności, to nikt się nie dowie o naszej rozmowie. A grać może panienka do woli. Ludzi sporo to i mogliby czegoś zacnego posłuchać. Jeśli chodzi o to, to pozostawiam to już panience pod rozwagę.
Rozglądasz się też po sali ze szczególnym uwzględnieniem nieznajomego, ale nie dasz rady wyłowić nic ze słów, które używa. Na pewno nie jest to Reikspiel ani żadna znana ci mowa.[/user]

inwyt 15-03-2006 19:37

Myrtha rzeczywiście wyglądała jakby ją zemdliło w zaduchu karczmy, choć nie była ani blada ani zielona. Wyszła i oparła się o ścianę pobliskiego budynku.
[user=532,1055,1063]
Dziewczyna opiera się o ścianę, ale nie tak jak wydawałoby się najbardziej oczywiste w przypadku kogoś kto źle się czuje, bo dopiero o ścianę sąsiedniego budynku. Wydaje się starpiona i jakby trochę przestraszona.
- Chyba będziemy mieć kłopoty Raynardzie... Ten mężczyzna na pewno nie jest strażnikiem... Wyczułam od niego aurę magii. Złej magii...
Myrtha przygryza wargę, marszczy brwi.
- To znacznie komplikuje sprawy. Nie tylko dlatego, że Arika może być trudniejsza we współpracy niż się spodziewaliśmy, ale i dlatego, że nie będziemy mogli śledzić tych, którzy jej szukają i w ten sposób zdobyć o niej informacji. To byłoby zbyt niebezpieczne w tych okolicznościach. I musimy jakoś powiadomić resztę, żeby bardziej na siebie uważali.
Wzdycha ciężko. Przymyka na chwilę oczy, bierze głęboki wdech. Potem odrywa dłoń od ściany, prostuje się.
- Lepiej wróćmy do środka. Nie wiem co spowodowało zawirowanie wokół naszego "strażnika", ale nie chcę zostawiać Sary samej. Poza tym nasze wyjście mogłoby wyglądać podejrzanie, gdyby zbytnio się przeciągało. Udawajmy, że zrobiło mi się słabo i teraz po prostu pomagasz mi wrócić do karczmy.
To mówiąc podaje Raynardowi ramię.
[/user]
[user=532,1055]Mam nadzieję, że sąsiedni budynek wystarczy, żeby przerwać otępiające działanie złej magii? Kiedy już minie skupię się i może coś wygłówkuję jeszcze ciekawego ;) Może spróbuję przyjrzeć się wiatrom magii? Starczy mi zasięgu żeby objąć karczmę? Czy jeżeli będę przygotowana i świadoma co mogę napotkać po wejściu do karczmy, to mniej otępiająco ta magia na mnie zadziała?[/user]

toman5on 16-03-2006 20:09

Raynard po wyjściu na zewnątrz wsparł ramienien słaniającą się Myrthę i pomógł jej dojść do ściany budynku. Następnie stanął koło niej czekając aż stan dziewczyny się poprawi. Cały czas uważnie obserwował szlachciankę, gotów chwycić ją, gdyby zasłabła i straciła przytomność.
[user=1055, 1063, 532]Słowa Myrthy zrobiły na Raynardzie duże wrażenie. Mężczyzna słuchał uważnie, pocierając dłonią brodę i rzucając co pewien czas szybkie spojrzenia w stronę drzwi karczmy. Nie wydawał się być jednak przestraszony, raczej zaniepokojony,ale wciąż opanowany.Stał oparty o ścianę podobnie jak dziewczyna, ręka spoczęła instynktownie na rękojeści miecza.
- Tak jak sądziłem. Choć nie przypuszczałem, że aż tak potężną osobę przyjdzie nam spotkać na drodze. Hmm...To będzie poważny problem zatem, skoro ty jako uczona i biegła w sztuce magicznej tak oceniasz naszego nieznajomego. Ja mogę zdać się tylko na twoją opinię Myrtho - zrobił krótką pauzę, spojrzał znów w stronę drzwi gospody i kontynuował - A co do powrotu - masz rację. Trzeba jak najszybciej uprzedzić resztę. Zwłaszcza Sarę, bo do tej pory wydawała się niezbyt przejęta faktem pojawienia się "strażnika" Tak, zdecydowanie lepiej będzie jeśli natychmiast wrócimy do gospody.[/user]
Raynard poczekał aż stan dziewczyny się poprawi, wsparł ją dla pewności ramieniem w drodze powrotnej do "Zielonookiej" i wraz z Myrthą wrócił do karczmy.

Millenion 16-03-2006 20:18

Sara usiadła na rogu szynkwasu tak, by widać było jej drobną postać nad tłumem i zaczęła grać jedną skoczną melodię za drugą. Gdy Myrtha i Raynard wrócili do karczmy, przestała grać i zaczęła się przeciskać w ich stronę. Nic ci nie jest, Myrtho? Źle się poczułaś, co się stało? Może zaprowadzę cię do pokoju a pan Raynard zostanie tu na czatach? - zakończyła ciszej i kontynuowała w ten sposób - Próbowałam się przysłuchać co też ten pan mamrocze do kufla ale nie znam tego języka... to nie reikspiel... - popatrzyła w górę na towarzyszy, odgarniając z twarzy włosy i poprawiając za paskiem flet.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172