lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Sesja] 12 kroków (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/1093-sesja-12-krokow.html)

toman5on 22-03-2006 20:16

Raynard dotarł do bramy, pokręcił chwilę jakby szukając kogoś, kto miał przybyć do miasta, rozejrzał kilka razy uważnie i ruszył w drogę powrotną. Szedł niespiesznie, zręcznie przebijając się przez tłumy ludzi. Gdy oddalił się już znacznie od bramy przyspieszył kierując wprost do "Zielonookiej"
Po dotarciu do gospody mężczyzna zlustrował wnętrze i nie znalazłszy znajomych mu twarzy obu kobiet na sali ruszył w kierunku piętra. Sprężystym krokiem pokonał schody. Po chwili stanął przed drzwiami pokoju towarzyszek i zapukał delikatnie. Oparty o ścianę czekał na odpowiedź.

inwyt 23-03-2006 22:09

[user=1198,1055]
Myrtha siorbnęła wina, rozpogodziła się nieco słuchając Sary, widząc jej uśmiech.
- Wątpię czy można być strażnikiem i nie wydać się z zakazanymi sztukami czy kultami, a i w spisek sięgający tak daleko wgłąb organizacji strażników, żeby obejmował także przłożonych nie chce mi się wierzyć. Raczej korzystają z tego, że do Averlandu daleko i nikt starżnikom tamtejszym nie doniesie, że ktoś się pod ich ludzi podszywa. Bo tutejszym sprawdzić taki donos byłoby już ciężko. Oskarżyć nikogo o użycie złej magii też nie mamy jak, bo nie mamy dowodów które można by strażom przedstawić, trzeba by jechać do większego miasta, gdzie kolegium magowskie rozpatrzyłoby swoimi sposobami sprawę i podejrzenia potwierdziło lubo obalić zdołało. Możemy jedynie gotować się na to co los przyniesie, bogatsi o cenną wiedzę na temat potencjalnego przeciwnika.
Zastanawia się na głos, kiedy zza drzwi dobiega pukanie.[/user]
- Kto tam?
Pyta, poruszając się i poprawiając na łóżku.

Millenion 25-03-2006 13:32

Sara na dźwięk pukania o mało nie zaksztusiła się kanapką. Rozmowa na takie tematy jednak szarpie nerwy. Zeskoczyła z łóżka, po czym podkradła się do drzwi, zaglądając przez dziurkę od klucza na korytarz. Powinnam była wziąć trzy porcje a nie dwie - to pan Raynard. - uśmiechnęła się do Myrthy i upewniwszy się, że koleżanka siedzi na łóżku w przyzwoitej pozycji zawołała: Proszę!

toman5on 26-03-2006 13:51

Usłyszawszy zaproszenie do środka, Raynard wszedł prędko do pokoju. Spojrzał na obie towarzyszki i przysiadł na drewnianym stołku niedaleko łóżka zajmowanego przez Myrthę.
- Udało mi się dojść za naszym nieznajomym aż do bram miasta. Nie sądzę, żeby zorientował się , że za nim szedłem. Tam spotkał się z dwoma innymi, podobnymi mu mężczyznami. Rozmawiali chwilę, kiwając głowami a następnie ruszyli w stronę karczmy na południe od "Zielonookiej" - w krótkich, zwięzłych słowach opowiedział o swej "wyprawie"
- Nie zauważyłem by Jan Alfred był gdzieś na dole, nie wrócił jeszcze? - zapytał po chwili lekko zaniepokojony.
"Mam nadzieję, że nic mu się nie stało"
- Wybaczcie mi na chwilę, zejdę na dół po coś do jedzenia i kufel piwa. Jeśli potrzebujecie jeszcze czegoś mówcie, z chęcią przyniosę. I zastanowimy się, co robić dalej. Jeśli nie macie nic przeciwko możemy rozmawiać tutaj. Mniej gwaru i myśli zebrać łatwiej.
Raynard wstaje i zbiera się ku wyjściu.

inwyt 29-03-2006 18:20

Myrtha słysząc o spotkaniu w pobliskiej karczmie najchętniej zerwałaby się i pobiegła sama się przyjrzeć takiemu zgromadzeniu. Bała się, że tajemniczy "strażnicy"rozpłyną się w powietrzu, jeśli nie będą ciągle obserwowani. Nie miała pojęcia o śledzeniu ludzi i każda chwila zwłoki nim Raynard znowu za nimi podąży wydawała się jej stracona, wydawała się oddalać ich od celu - zdobycia informacji o tym kto i dlaczego szukał Ariki. Niecierpliwie poruszyła się na łóżku.
- Dziękuję Raynardzie, mi niczego nie trzeba. Lepiej pędź już po strawę, im szybciej się rozmówimy i podejmiemy świeży trop, tym lepiej.
Marszczy brwi, zastanawiając się co mogło się stać z Janem. Powinien już dawno wrócić, albo spotkać się z Raynardem jeżeli także szedł za jednym z podejrzanych mężczyzn.
- Niepokoję się o Jana. Powinien już tu być...

toman5on 29-03-2006 19:16

Raynard zszedł szybko na dół do sali jadalnej i rozejrzał się szukając wzrokiem Joachima. Dostrzegł go przy jednym ze stołów w rogu karczmy. Właśnie przyjął zamówienie i począł wracać za ladę szynkwasu.
Mężczyzna podszedł do karczmarza i zamienił kilka słów. Właściciel gospody skinął potakująco głową i uśmiechnął się. Raynard rzucił na stół parę monet i ruszył z powrotem w kierunku schodów.
Zapukał do drzwi, odpowiedział na pytanie jednej z kobiet "To ja" i wszedł do środka.
- Zamówiłem strawę na górę by nie tracić czasu czekając na dole na przygotowanie. Joachim przyśle kogoś, gdy będzie gotowe. Tymczasem ustalmy dalszy plan działania. Mam wrócić na ulicę i mieć baczenie na gospodę i nieznajomych? Zakładając, że w ogóle ją opuszczą, co na szczęście jest bardzo możliwe, skoro szukają Ariki jak my. Zatem? Czas cenny.
Raynard usiadł na stołeczku i spojrzał po obu kobietach.
"Gdzie jest Jan? Już powinien być" - coraz uporczywiej obijało się po głowie mężczyzny.

inwyt 30-03-2006 14:24

Myrtha skinęła głową, doceniając pomysł Raynarda. Cały czas gorączkowo zastanawiała się co począć, ale co innego zanieść komu wiadomość, a co innego plątać się w niebezpieczne spiski, aby odnaleźć adresata. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie wykonanie tego zadania. Liczyła co najwyżej na łzy lub przekleństwa Ariki, na jej niechęć do współpracy. Ale to już był problem Wilkego, co zrobić jeśli bez skrzywdzenia dziewczyny nie da się jej odwieść od spotkania z ojcem. A tymczasem sytuacja rozwinęła się dosyć nieprzewidywanie.
- Prawdę powiedziawszy Raynardzie, nie znam się na tropieniu czy śledzeniu ludzi. Nie wiem, czy lepiej ciągle za nimi się włóczyć, czy lepiej przylgnąć gdzie w kąciku karczmy w której się zatrzymali i obserwować ich kiedy się naradzają, próbować coś podsłuchać. Ale przyznam, że boję się ich spuszczać z oczu, bo nie wiadomo co się może wydarzyć w krótkim nawet czasie, nie wiemy czego chcą od Ariki. A przecież nie mamy jak obserwować ich wszystkich, jedynie ty potrafisz za kimś iść tak, by pozostać niezauważonym, a ich jest trzech. I nie wiemy nawet, czy to nie jest tylko część większej grupy.
Przerywa i spogląda po towarzyszach. "I nie wiemy co się dzieje z Janem..."

Millenion 30-03-2006 22:02

Sara przycupnęła z powrotem na łóżku, dojadając marmoladę. Chyba na razie nici z wykładu, Myrtha przejęła się już czymś innym - pomyślała, po czym rzekła: Co do śledzenia w karczmach nie powinniśmy mieć problemów - moje występy zawsze moga być pretekstem. Z jednej strony zwrócę na siebie uwagę ale z drugiej nasza obecność nie będzie podejrzana, zwłaszcza w wielu miejscach; Myrtha może być jako moja siostra czy też zatańczyć do wtóru; Jan Alfred jako nasz opiekuj ale ty, panie Raynardzie siedziałbyś gdzieś przyczajony w kącie by nie rzucać się w oczy i móc śledzić bez przeszkód a nie być z nami łączonym. Gorzej poza gospodami... - umilkła... Co prawda wydawało jej się, że 'strażnicy' powinni poruszać się głównie w obrębie gospód, ale równie dobrze mogą czekać na trakcie znudzeni poszukiwaniami po - bądź co bądź - rozległym mieście.

toman5on 31-03-2006 15:21

Raynard w skupieniu przysłuchiwał się wypowiedziom obu kobiet. Z każdą chwilą na jego twarzy malował się coraz bardziej wyraz zadowolenia i podziwu dla roztropności towarzyszek. Słuchał siedząc na stołku, kiwał co jakiś czas głową i uśmiechał się delikatnie i ciepło.
"Joachim mógłby już kogoś wysłać ze strawą, za chwilę Myrtha i Sara usłyszą jak mi kiszki marsza grają..."
Kiedy Sara skończyła mówić Raynard podrapał się po zarośniętym policzku, westchnął cicho i rzekł:
- Pomysł Sary jest tak dobry, że aż żałuję, że nie mój - mrugnął szelmowsko okiem do bardki siedzącej na łóżku - Sadzę, że pod takim pretekstem będziemy mogli obserwować ich poczynania w miarę bez podejrzeń. A poza gospodami...cóż wtedy już muszę zdać się tylko na siebie.
"Obym się nie zawiódł, bo może nie być drugiej szansy. Na cokolwiek..."
Rozmyślania mężczyzny przerwało pukanie do drzwi; to jedna z pomocnic Joachima przyniosła miskę kaszy i kufel piwa. Raynard podziękował i zabrał się za jedzenie dołączając do zapychających się konfiturami dziewczyn. Skończywszy przepił porządnie piwem i rzekł:
- Ruszamy? Im szybciej tym lepiej.
Raynard wstał, wziął w ręce miskę i kufel i ruszył w stronę drzwi.

inwyt 03-04-2006 21:06

Myrtha mało nie zakrztusiła się marmoladą, kiedy Sara zaproponowała jej zabawianie ludzi tańcem. Opanowała się jednak tak szybko, jak mogła, nie chcąc urazić dziewczyny. Pomysł, żeby udawać wędrowną trupę grajków rzeczywiście nie był zły. I chociaż ani myślała pląsać wśród rozochoconego pospólstwa, mogła przecież rzeczywiście udawać się na przeszpiegi jako pilnująca młódki krewna minstrelki.
- Chodźmy zatem. Po drodze uradzimy co robić gdyby się nam "strażnicy" rozeszli.

[user=1055,1063,1198]Rzuciłam posta gwoli przyspieszenia akcji, ale postacie będą między sobą na pewno jeszcze radzić - to już najwyżej jakoś na pw załatwimy czy coś, nie będziemy gadek chyba po drodze odstawiać (?). Najwyżej się Yarot zdziwi co uradziliśmy i że postacie się coś zmówiły ;) Tym bardziej, że Raynard raczej poczeka na zewnątrz, żeby go z nami nie wiązali.[/user]


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:09.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172