Żeby pisać posta, to trzeba mieć o czym. Póki co postacie planuja opuścić Imperium i tym samym, jeśli to się im uda, zakończyć kampanię, której charakter to imperialne watki dedyktywistyczne z dużym naciskiem na imperialne kulty i wierzenia ludowe z mniejszym naciskiem na czysty survival, bez przewidzianych ekspolarcji cudzoziemskich krajów, krain. Jeżeli chcecie coś innego, to wtedy pomyślę o kolejnej części z uwzględnieniem tego czego oczekujecie.

Jak dla mnie Imperium jest dobre. Kraina barwna, pełna ciekawych motywów. Jednak nasi BG są coraz bardziej poszukiwani, a pętla wokół nich powoli się zaciska. To już nie są zwykłe listy gończe po święcie kiełbasy tylko liczne dodatki w postaci szukających nas łowców czarownic oraz tych, którzy obwiniają nas za problemy Heisenbergu. Dla Wagnera pozostanie w Imperium jest niebezpieczne, ale można tam zostać o ile każdy z nich (może poza Gotte) zmieni nazwisko, wygląd i historię o swoim pochodzeniu. Jako Kaspar, Grimm i Moritz ekipa jest już poszukiwana. Tak samo nasi kompani oczekujący na nas w Świątyni. Tych też chciałbym powiadomić o ewentualnych planach. Co wy na to?

Zmiana nazwisk - tak.
Nasi kompani - jeśli się uda.

Też uważam, że trzeba będzie zmienić nazwiska i powiadomić Eryka i Edmunda :)

Zatem można założyć, że nasi BG podróżują dalej po Imperium tylko zmieniają wygląd, nazwiska, zmyśloną historię. Można iść w kierunku granic kraju, ale nadal być na jego terenie. Na przykład można iść do Marienburga, w okolice morza, w kierunku Bretonii. Nadal jednak jesteśmy w Imperium i nadal gramy sobie na naszym terenie, tylko w lekko zmienionym klimacie.

Stawiacie póki co furę przed kobyła, ale to chyba wynika z paranoi bycia poszukiwanym ;-) nie przeczę, podoba mi się takie podejście. Ale spokojnie, podejmujecie dslekosiężne plany póki co oparte na przeświadczeniu, że jest nie wiadomo jak z nimi źle. Pograjcie kilka kolejek, najpierw rozpoznanie potem egzekucja (planów, planów, niekoniecznie BG ;-) )

Termin do końca 10tego.

Termin to koniec 18stego.

Kopnąłem miesiąc do przodu.
W chłodnym cieniu skalnej świątyni jest przyjemno, gdyby nie smrodek tylu spoconego, chorego i tak dalej, luda. Na zewnątrz upał daje się we znaki. Jajka się gotują na twardo.
Bert jeśli chciał to mógł sobie zaczynać podszkolanie WW jeśli ma rozwinięcia lub naukę jakiejś broni. PDków jeszcze nie rozdaję w tej kolejce, chyba, że decydujeta, że BNy mają rację i zwijacie manatki.

Kiedy Bauer, czy Kannicher pyta, czy macie coś co może pomóc, to chodzi o jakiekolwiek informacje dotyczące, czy to groty smoka, czy zawału rzeki, czy giganta, którego widzieli w górach, czy tego co może ich w górach spotkać (krasnoludy/gobliny). To, że Gotte kisi dwie bomby alchemicznej roboty, to nie wiedzą, bo nei byłem pewien, czy się chwalił, albo czy by mu uwierzyli, to temu nie rozstrzygałem.

Po tych kilku wspólnych tygodniach, Chłopcy ze Strilandu nie mają złudzeń, że Gotte jest jak ten zegar, który tylko dwa razy na dobę prawdę powie ;-) No może trochę częściej, ale nigdy nie wiadomo za bardzo, kiedy ściemnia, a kiedy nie, bo ma gadane fachowe.

Panowie, to może być koniec włóczęgi po Imperium. Nie będzie mnie przez kilka miesięcy, a potem to kto to wie jak się wszystko potoczy. Dzięki i przepraszam.
Pozdrawiam!

Bez wątpienia nie są to najlepsze wieści.
Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po Twojej myśli. Powodzenia.