lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH II ed] Wieże Altdorfu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/12638-wh-ii-ed-wieze-altdorfu.html)

SyskaXIII 23-04-2014 13:54

Ucieczka szła zdecydowanie zbyt gładko, tak się przynajmniej wydawało do momentu aż Wolmar został zauważony przez szlachcica. Kapłan miał już zbyt dużo doświadczeń ze zróżnicowaną magią żeby wiedzieć skąd wziął się ryk potwora. W takim wypadku nie mieli innego wyboru jak nie zwracać uwagi na wszystko poza drogą ucieczki. Szybkość była w tym momencie najważniejsza.

Komtur 23-04-2014 20:51

Gaston nie był za bardzo zadowolony z zamieszania jakie wywołał Wolmar. Tak naprawdę to miał nadzieję że uda im się przejąć powóz, otworzyć bramę i uciec. Bardzo dobrze pamiętał jak jeden z pachołków krasnoluda omal go nie przydybał przy bramie, jeśli Gottri zajarzy co się stało to będą mieć nie lada kłopoty, gdy ten nadjedzie swoim pancernym pojazdem.

No nic stało się jak stało i Gaston puścił nogi w ruch najszybciej jak potrafił. Dobył też broni w razie gdyby na ulicy pojawiły się kłopoty.

xeper 24-04-2014 22:56

Potężny ryk, poza spłoszeniem koni i spowodowaniem sporego zamętu na podjeździe przed rezydencją, poderwał w powietrze wszystkie ptaki w okolicy, które teraz krążyły nad domami kracząc i krzycząc. Krzyczał też szlachcic, który zaniechał pościgu i wrócił przed schodki, gdzie w kałuży krwi leżała nieprzytomna kobieta. Przerażeni słudzy biegali bez ładu i składu, starając się, to uspokajać konie, to pomagać w ratowaniu szlachcianki. Natomiast ponaglani krzykami mężczyzny dwaj zbrojni pobiegli w stronę umykających ku bramie bohaterów.

Pierwszy biegł Gotfryd. Tuż obok niego pędził Gaston. Ci byli już przy bramie. Niestety zamkniętej. Otworzenie skobla było kwestią zaledwie sekund, ale nie wiedzieli co czeka na nich po drugiej stronie. Za nimi biegł Markus, ciężko zipiąc i wymachując zdobycznym kordem. Na samym końcu biegli Dieter z Wolmarem. A tuż za nimi byli dwaj strażnicy, którzy jednak nie odważyli się zaatakować duchownego, ubranego w szaty kapłańskie, z młotem w ręku i symbolem obrońcy Imperium na szyi.

Brama została otwarta, skonfundowana pogoń została nieco z tyłu. Los szlachcianki, którą wniesiono do budynku pozostał nieznany. Bramy stojących po obu stronach ulicy rezydencji otwierały się i wyglądali przez nie zaniepokojeni ludzie. W końcu nie codziennie słyszy się wściekłe ryczenie minotaura i widzi krasnoluda szturmującego własną bramę.

- Cóż to za czary! Plugawa magia Chaosu! Wytępię zarazę! Demon! Przyzwali demona! – wrzeszczał Gottri rąbiąc bramę toporem. Jego pomocnicy wtórowali mu mieczami. Drzazgi leciały naokoło, ale brama nadal trzymała. Jak na razie ani łowca czarownic, anie jego pachołkowie nie zauważyli, że z sąsiedniej bramy wybiegło pięciu ludzi.

kymil 26-04-2014 18:29

Markus biegł ile sił w nogach. Co prawda i tak powłóczył nogami, ale lepsze to niż nic. Blady, wycieńczony po niewoli u krasnoluda, memłał przekleństwa po adresem Gottriego i spółki.

- Skurwysyny, owcojebcy, hultaje pierwszej maści, bydlęta, synowie osłów... obyście zdechli, sczezli.
Wtem przerwał jakby coś go zastanowiło.

- Panowie, a tak po prawdzie, to dokąd biegniemy? Długo tak nie pociągnę - sapał w kierunku kamratów.

Kerm 26-04-2014 19:49

Pytanie Markusa było proste, a odpowiedź na nie, również nie sprawiała kłopotu. Przynajmniej Gotfrydowi.

- Na razie jak najdalej stąd - odpowiedział. - I jak najszybciej. Więc się nie zatrzymuj.

- Jeszcze tylko parę zakrętów i zwolnimy - zapewnił. - A jak się tylko znajdziemy odpowiednio daleko, to znajdziemy sobie jakąś zaciszną gospodę. Tam sobie odpoczniesz. Niestety - dodał - nie zdołaliśmy zapewnić żadnego transportu.

Gob1in 27-04-2014 19:08

Wolmar pędził przed siebie jak umiał najszybciej. Wizja obicia lub nawet zabicia przez krewkich pachołków sprawiała, że szybciej przebierał kulasami. Nie wspominając o brodatym kurduplu i jego zbirach, którzy lada chwila mogli przyłączyć się do pogoni.

Tuż za nim podążali goniący ich służący. W czasie szaleńczego biegu nie było szans spleść żadnego zaklęcia, dlatego przyszedł mu do głowy bardziej prozaiczny pomysł. Nie przerywając biegu sięgnął do sakiewki i sypnął wyciągniętymi stamtąd złotymi i srebrnymi monetami. Raz i po chwili drugi raz. Starając się przy tym, by ci za nim dostrzegli majątek spadający na ziemię.

Nie obrócił się nawet, by sprawdzić, czy fortel zadziałał. Miał nadzieję, że chciwość skłoni pachołków do zaprzestania pogoni. W końcu kilka koron w złocie i srebrze była całkiem sporą sumą.

Biegł dalej.

SyskaXIII 28-04-2014 10:06

Biegnąć, biegnąć zanim krasnal zauważy i nas złapią ... -powiedział do siebie w myślach Dieter. Wszystko wskazywało na to, że Gottri nie pomyślał aby ścigać kogoś po ulicach. Wszystko zdawało się coraz lepiej układać, co prawda Engelberta nie było z nimi ale w takich okolicznościach mogło być już po nim.

Gdy kapłan dostrzegł zmieszanie wywołane u strażników wywołane szatami i wyposażeniem biegnącego przed nimi duchownego wpadł na pomysł. W tym samym momencie dostrzegł Wolmara wyrzucającego pieniądze. Jak zwykle głowa na karku Wolmarze... dobrze, mam nadzieję, że to zadziała, jeśli nie to czas na mnie.

W przypadku gdyby strażnicy nie połasili się na łatwe złoto planował użyć swojego wyglądu jako przekonującego argumentu, że zaraz dorwie uciekających złoczyńców i zaprowadzi ich prosto do świątyni, aby sam Sigmar zdecydował o ich dalszym losie.

Komtur 29-04-2014 20:57

Gaston rzucił tylko okiem na ulicę i odetchnął z ulgą. Krasnolud nie zauważył ich i to dawało drużynie sporą szansę na ucieczkę. Łowca nagród biegł co sił w nogach byle dalej od tego cholernego miejsca. W sumie drugi raz uciekał już tą samą drogą i zastanawiał się czy przysłowie "do trzech razy sztuka" ma w sobie coś z prawdy, bo podsumowując całą sprawę to jednak Engiego nie udało im się uwolnić. Czy przyjdzie im kolejny raz włamywać się do posesji krasnoluda, bo przecież ten kurduplowaty szaleniec mógł wieźć ich kumpla na opancerzonym wozie.

Gaston postanowił że gdy uda mu się zgubić drabów szlachcica, to się wróci inną drogą w pobliże domu Gottriego i spróbuje wyczaić czy Engi jest w wozie. Oczywiście zrobi to jeżeli pojazd będzie jeszcze stał na ulicy.

xeper 01-05-2014 23:02

Zadziałało. Dzięki bogom, zadziałało. Ciśnięte przez Wolmara monety rozsypały się na bruku, a goniący grupę pachołkowie, zwolnili i zatrzymali się, wyrywając sobie z rąk złote monety. Kilka zakrętów i przecznic dalej, bohaterowie, ciężko dysząc zatrzymali się. Gaston okrężną drogą wrócił pod dom krasnoluda, tylko po to, żeby zobaczyć porąbane wrota i biegającego po dziedzińcu w napadzie furii, Gottriego.


- Toście nabroili – podsumował Dieter Klemperer, gdy wkrótce po uwolnieniu Markusa pojawili się u czarodzieja. – Pojawiły się już oskarżenia o herezję, sprzyjanie wrogom Imperium, morderstwo, wielokrotne włamanie i napaść z bronią w ręku. Nie wywiniecie się z tego.

- Ale nic się nie martwcie. Właśnie wyjeżdżacie z Altdorfu. Znalazłem pewien manuskrypt, który pomoże wam zakończyć złożone na was zadanie. Gdzieś go tu mam... Chwileczkę...

Kerm 02-05-2014 09:36

Dzięki bogom, pomyślał Gotfryd.
W tym momencie wolał się znaleźć jak najdalej od wściekłego krasnoluda i od ewentualnego wymiaru sprawiedliwości. Część zarzutów była wyssana z palca, ale co do reszty to nawet nie można było się wypierać.

- W zasadzie ja już mogę jechać - powiedział. - Uważam, że im szybciej, tym lepiej.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172