lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH 2Ed] Strażnicy Dróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/13903-wh-2ed-straznicy-drog.html)

Tadeus 07-03-2014 00:13

Na pytanie kapłana powroźnik ino pokiwał głową.
- A wiecie, ojcze, u nas dawny zwyczaj był, że świętej nocy z pochodniami w dłoni pospołu wychodziliśmy starą leśną drogą, aż na skraj trzęsawisk i tam ognie na polanie wśród natury paliliśmy. Ale ostatnimi latami jakowoś ludziska zgnuśnieli i im już się nie chciało zbytnio nocą po głuszy łazić, więc drogą zarastała, aż ją już było ciężko wzrokiem wypatrzeć. Teraz tu na miejscu palimy i pijemy radując się oszczędniej. Wcześniej jeszcze sołtys za wioskę zwykł coś do bogów rzec, ale teraz nie wiadomo kto go zastąpi - mężczyzna rozłożył bezradnie ręce.

Niewiele później wycofał się z małżonką na spoczynek. Wszak słońce już dawno zaszło, a pospolici ludzie zazwyczaj nie przesiadywali po nocach. Krążyło popularne i utrwalane przez wielu kapłanów przekonanie, że budziło to ino dziwne żądze i niezdrowe przemyślenia w prostym człeku.

W nocy strasznie duło. Iście jakoby się kto powiesił. Ci, którzy spali, przewracali się z boku na bok, a ich krótkie, przerywane sny nawiedzane były przez niewyraźne, gwałtowne sceny przemocy.

Siedzący na pierwszej wachcie Cuthbert i Hans, obserwowali przez oprawione ołowianymi ramkami szybki, jak na zewnątrz szaleje wichura. Duło strasznie, śnieg z zalegających jeszcze gdzieniegdzie kupek rozwiewany był po całej okolicy tworząc miniaturowe zamiecie. Od czasu do czasu za oknem przelatywały też urwane gałęzie i wywiane z obejść siano.

Cuthbert percepcja d20=19 porażka
Hans percepcja d20=14 porażka


Nagle potężny podmuch wiatru wdarł się do środka, otwierając jedno z okien. Światło zamigotało dziko, gasnąc niemal na jedno uderzenie serca.

Hans/Cuthber 50%=35 Hans


Gdy rozpaliło się ponownie, Hans ujrzał potwornie spaloną i zniekształconą facjatę Gustawa, wyłaniająca się z ciemności zaraz przed nim. Pogorzelec w zupełnej ciszy i z nieludzką niemal szybkością rzucił się na myśliwego, nim ktokolwiek inny zdołał zareagować.

Gustaw WW d20(+2 za zaskoczenie)=20 krytyczna porażka
Hans WW d20=17 porażka


Niestety, zagracona, ciasna pracownia z rozstawionymi wszędzie narzędziami nie była idealnym terenem do walki. Pogorzelec narobił hałasu, zawadził w skoku o jakieś utensylia, pozwalając ofierze na wycofanie się z zasięgu jego szponiastych, czarnych palców. Lecz i myśliwemu nie udało się w porę przygotować do skutecznego kontrataku. Gustaw zacharczał upiornie i spiął się do skoku ku otwartemu oknu. Jedyne Brat Cuthbert był wystarczająco blisko, by temu zaradzić. Ale czy chciał stawać na drodze demona?

TomaszJ 09-03-2014 10:39

Hans Apfel zwany Kieską śnił sobie spokojnie o tym, że wóz nierządnic sobie znanym cudownym sposobem opłaca myto za przejazd jego mostem, zaś on mimo swojego wieku daje zwisuchem radę inkasować od każdej z nich. Zaiste, dobry to był sen.Do momentu aż wściekli zbóje wbiegli do jego strażnicy, tedy zerwał się z megiery z opuszczonymi spodniami, chwycił przydziałowy długi miecz...

...i się ubudził. Rumor - jak okazało się pochodził od przypaleńca, który z energią godną kogoś w stanie dużo żywszym chciał dostać się do otwartego okna i skoczyć w niepogodę.

Braciszka zamurowało...

Gustaw już prawie skoczył...

A Kieska niewiele myśląc rzucił na zbója to co miał w ręku... czyli koc. Po czym z czymś ciężkim w ręku (nawet nie dostrzegł co to) rzucił się by w łeb pogorzelca przywalić, modląc się w duchu by zdążyć.

Tadeus 09-03-2014 10:55

Cuthbert WW = 7 porażka


Kapłan tego dnia nie został bohaterem, ale i nie pisany był mu los męczennika. Nie zastąpił zdecydowanie Gustawowi drogi, próbując go jedyne ucapić, gdy ten przemknął obok niego. Zabrakło mu jednak odpowiednio wyćwiczonego refleksu i silnego uścisku przywykłych do bitki dłoni. Poczuł jedynie wymykające mu się twardo-miękkie łuski poparzonego ciała i lądujący obok niego materiał rzuconego przez Kieskę koca, który bezwładnie opadł na podłogę, nie uchwyciwszy celu. Jedno uderzenie serca później, przybyła wybudzona, zdezorientowana nagłymi, nieprawdopodobnymi wydarzeniami odsiecz. Ale wtedy pogorzelec był już mrocznym, niewyraźnym kształtem wśród wichury za oknem. Czy chcieli ścigać go wśród szalejącego żywiołu, złowróżbnej nocy i co najważniejsze - na doskonale mu znanym terenie?

Dziadek Zielarz 09-03-2014 14:36

Gunther spał jak zabity. Nic mu się nie śniło, a w każdym razie nic ze swego snu nie zapamiętał, zwłaszcza gdy niespodziewanie został wybudzony przez nagły łoskot. Rozespany osiłek zamachał tylko łapami w stronę przebiegającego obok pogorzelca, bardziej nawet starając się rozwiać senne majaki niż uczynić coś w kierunku pochwycenia zbiega. Ten dał susa przez okno i tyle go widzieli. Nie było sensu ledwo rozbudzonym i z gołym tyłkiem, wybiegać za uciekinierem w ciemnicę. Leuden wpatrywał się przez chwilę w zawieruchę za oknem, po czym przetarł oczy i ziewnął potężnie. Jego członki jeszcze nie pojęły, że głowa się obudziła. Musiało być już daleko w noc, a do porannego kura wcale nie było bliżej. Drab usiadł i popatrzył po zebranych.

W sali warsztatowej zrobiło się cicho, kiedy do strażników dotarło co w zasadzie się stało. Ledwo żywy człeczyna w środku nocy zerwał się jak długi, wyskoczył oknem i popędził do lasu w środku nawałnicy. Nie było takiej siły, żeby ktoś przekonał teraz Gunthera o jego niewinności. Nie podlegało dyskusji, że nie dało się wyjść z takich obrażeń w ciągu jednej nocy, a potem odstawiać akrobacje, bez kontaktu z, tfu! magią, albo tfu! tfu! siłami nieczystymi. Niestety po chwili spłynęła na głowę wykidajły druga refleksja. Nie dosyć, że przerwali egzekucję czarciego pomiotu, to jeszcze próbowali go leczyć, a następnie dali uciec. Niedobrze, cholera, niedobrze. Minęło kilka chwil od ucieczki spaleńca, ale wciąż mogli próbować go wyśledzić.

Leuden dźwignął się na nogi i począł upinać pasek od spodni, wdziewać buty i kapotę. Zgarnął resztę swych tobołków, zatknął siekierę w pętli i wziął do ręki pochodnię.

- Idę go poszukać. Bierzcie majdan i za mną. - Gunther nie był tropicielem, ani nawet zwykłym leśniczym. Był za to bardzo zawziętym skurczybykiem. Miał się jeszcze przekonać na ile zda się on podczas pościgu.

TomaszJ 09-03-2014 15:53

- Tfu, tfu, na psa urok! - ozwał się mytnik, gdy już cisza opadła. - A bodaj go diabli wzięli w obroty jak już trafi do piekła gdzie jego miejsce, Tfu, tfu!

I pas ze sztyletem zaczął zapinać, bandolier z nożami przez pierś przerzucił, po czym ciżmy wzuł, morion pod brodą zapiął i za pas pałkę zatknął. Opartą o ścianę włócznię chwycił niby rogacz gaha za szyję, aż drewno zatrzeszczało.

- Naukę z tego wyciągnijmy. Po co nam było się mieszać w sąd boży? Jeno kłopoty z tego i potwora uwolnilim. Trza go złapać i to szybko.
I miał Kieska nadzieję że jego imiennik będzie umiał wytropić kogoś, kto pewnie wie jak się zaciera ślady.

Zobaczył że ojczulek nie rusza się, podszedł i delikatnie poklepał po gębie.
- Pater, obudź się - bez skutku - demon rozum mu poplątał, albo od strachu tak zdębiał...

Dhratlach 09-03-2014 18:00

Kiedy nagle i niespodziewanie wyrósł przed nim pogorzelec odruchowo nie wierząc widokowi zrobił krok do tyłu i chyba tylko to uratowało jego głowę przed ostrymi szponami nieludzkiej bestii. Niestety stopa poślizgnęła mu się na linie i ratując się przed upadkiem musiał wesprzeć się na półce. Nim stanął na nogach demon wyskakiwał przez przez okno, a on na wpół wściekły, bo oto uciekała mu zdobycz, na wpół przerażony, bo to nie był żaden normalny człowiek rzucił się po jedyną rzecz która dodawała mu otuchy, swój łuk i kołczan leżący w rogu pomieszczenia.

Chwilę później słysząc słowa swoich towarzyszy ruszył na zewnątrz budynku mając nadzieję ustrzelić zaprzeczenie naturalnego porządku który ustanowił Taal z Rhyą przed wiekami. Stwór musiał polec, był tego pewny i nie miał zamiaru spocząć nim go nie dorwie. Zaklinał się w duchu na brodę Ulryka i błagał go o odwagę wypatrując na dworze śladu nienaturalnej kreatury - celem jej ustrzelenia nim zniknie im całkowicie z oczu w odmętach czarnej nocy.

Tadeus 10-03-2014 11:10

Wybiegli w ciemną, chłostaną wiatrem noc. Niesiony wiatrem śnieżny pył dodatkowo utrudniał widoczność, na zmianę przyćmiewał i odkrywał światło słabego Mannslieba. Hansowi wydawało się, że gdzieś przy chatach, na granicy widoczności dojrzał pokraczny, ciemny kształt, przebiegający szybko między zabudowaniami. Był niemal pewien, że to ich cel.

Hans US d20(-3 za warunki +1 za łuk)= 14 pudło


Szyp poleciał gdzieś w noc, furkocząc dziko wśród chaotycznego, gwałtownie zmieniającego kierunek wiatru. Stracili Gustawa z oczu.

Sz przetrwania
Hans d20(-3 za warunki)= 9 porażka
Cuthbert d20(-3 za warunki)= 15 porażka
Kieska d20(-3 za warunki)= 20 krytyczna porażka
Gunther d20(-3 za warunki)= 14 porażka


Wydawało im się, że podjęli trop. Doszli nawet do skraju lasu, gdzie drzewa trochę osłaniały ich od szalejącego żywiołu i mogli rozpalić pochodnie. Wtedy okazało się jednak, że to co wzięli za trop było jedynie rozwianymi przez kurzawę śladami miejscowych chodzących wcześniej do lasu. Namarnowali czasu na łażenie po pobliskich krzakach, wśród nocy, mrozu i zawiei. Ale śladów dalszej ucieczki Gustawa nie odnaleźli.

Dhratlach 10-03-2014 12:07

Viktor przemruczał przekleństwo w ustach. Widać bogowie mieli jakieś plany wobec piekielnej kreatury i nich skoro, i ustrzelenie, i podjęcie tropu nie pomogło. Miał tylko nadzieję, że bestia zbiegnie w dal i nie wróci na te ziemie, jednak w głębi duszy wiedział, że to tylko pokorne życzenia.

- Zawróćmy do środka! Z rana przeczeszemy las! Teraz to by było samobójstwo! - wykrzyczał leśnik poprzez gniewnie targające nimi wiatry i ryk wichury. "Przeczeszemy las, a jak bogowie dadzą to może i coś ułowim, i sidła zastawim" dopowiedział w duchu.

Dziadek Zielarz 10-03-2014 23:39

Dziarski pościg zmienił się w bezowocne błądzenie po skraju ciemnego lasu. W końcu zbieg zupełnie zniknął im z pola widzenia, a pogoda z każdą chwilą się pogarszała, jakby same niebiosa odwodziły ich od dalszych poszukiwań.

Gunther był, by rzec oględnie, niepocieszony. Jednak w rzeczywistości był wściekły! Gniew wzmagał się w nim tym bardziej, że osiłek upatrywał w całym zajściu swojej winy, do czego przenigdy nie przyznałby się publicznie. Gdyby nie jego interwencja, plugawy dziadyga spłonąłby w chacie wszystkim na zdrowie. Ale nie, on musiał władować się w sam środek pożogi, by moralnie wyrównać długi za szlachetki spod karczmy i w efekcie uratował czarownika od słusznej zguby.

Leuden krążył w kółko jak rozjuszony zwierz, wymachując groźnie pięścią w stronę zagajnika i klął pod adresem pogorzelca na czym świat stoi. W przypływie gniewu złapał za oberwany konar i cisnął nim z całych sił w zarośla.

- A żeby Cię wilcy w lesie wychędożyli, ty fałszywy gałganie, parszywy zbóju, franco piekielna, diable wcielony! - wykidajło był zły, a z każdym słowem jego twarz czerwieniała aż osiągnęła kolor dorodnego buraka - Dalej, spieprzaj w las, tchórzu, czarci pomiocie! Sam Sigmar na Twój widok spluwa z niesmakiem. Żeby Cię pokręciło, kundlu! -

Leuden przestał na chwilę ględzić i odwrócił się do swoich towarzyszy łapiąc oddech. Rzucił im groźne spojrzenie, jakby ucieczka Gustava była wyłącznie ich winą, po czym z zaciętą miną ruszył z powrotem do chaty. W tym momencie widział dwa wyjścia z sytuacji. Albo złapać zbiega i bić go, aż nie zrobi się lepiej, albo urżnąć się do nieprzytomności i opuścić wieś możliwie nad ranem, pewnie wciąż będąc pijanym. A jako, że na kontynuowanie pościgu szans wielkich nie było...

Ręka sama poczęła błądzić za butelką.

TomaszJ 12-03-2014 10:07

- Tu się nie ma co certolić - mruknął Kieska - spierdoliliśmy dokumentnie i musimy albo sprytnie ręcę umyć, coby nikt nie mówił, że nasza wina, albo znaleźć gnoja.

Podsunął butelkę samogonu ze śliwek "skonfiskowanego" w jednej z chłopskich chat Guntherowi, wcześniej samemu pocągając tęgiego łyka.

- Pierwsze to proste, powiedzmy wsiurom że demony zabrały swojego do piekła jak pater go wyegzorcyzmował i kropka. Jedziemy dalej. A że wróci? to już nie nasza rzecz. Co do drugiej sprawy możemy go wytropić. Młody krowie spod ogona nie wypadł, oko do śladów ma. Możemy też chłopów skrzyknąć, niech widły wezmą i obławę się zrobi. Ale mam takie dziwne wrażenie, że gdzieś w okolicy gagatek ma norę. Jaką diabelską kaplicę, czy czarci krąg, czy dziuplę drogę do piekła kryjącą... i tam uprowadza te dziołchy by je na plugawym ołtarzu diabelskim nasieniem brukać. Albo demonom na uciechę zarzynać. W paskudne sprawy się pakujemy, dlatego ja radzę: kłamiemy kmiotom i wiejemy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172