lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Kto jest kim? (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14001-wfrp-2ed-kto-jest-kim.html)

Kerm 13-06-2014 19:12

Skoro komuś było po drodze do karczmy, to znaczyło, że Ernst nie musiał iść tam sam. A jak pojawi się tam większe towarzystwo, to może i rozmowa z karczmarzem będzie prostsza i przyniesie większe efekty.

- Też się tam wybieram - powiedział, nie zdradzając, jakie są motywy jego postępowania.

dambibi 13-06-2014 19:50

- Nie wyciągajcie broni, jeśli jakąkolwiek macie. Nie warto kusić losu. Zabieramy smarkulę i każdy idzie gdzie mu wygodnie.

Sam zamierzał o świcie odpłynąć barką do Bechafen, z kompanami lub bez nich.

Inferian 16-06-2014 22:59

Drużyna dotarła do karczmy. Wszystko wyglądało tak jak powiedział Alivon gdyby nie złodzieje. Byli już i tutaj, przywłaszczali sobie dobra, które ukradli ludzie Alivona i przywieźli do karczmy. Z daleko dało się zobaczyć tę sylwetkę, ten wyraz twarzy był to herszt gildii złodziei. Bohaterowie przystanęli nie wiedząc co robić, czy iść dalej czy też jak najdalej stąd. Z pewnością ciężko było by im cokolwiek wybrać gdyby nie ta właśnie postać. Gdy tylko ich zobaczył skinął dłonią, co można było odebrać tylko w jeden sposób.

Podeszli.

Złodziej uśmiechał się, był wesoły. Z pewnej strony nic dziwnego w ciągu jednej nocy tyle łupów, któż by się nie cieszył.

Karczmarza nigdzie nie było widać, zaś ich towarzyszka stała bezbronna.

-Dobrze, że jesteście. - powiedział ironicznie - coś zgubiliście. A ja powiedziałem, abyście wszyscy jak najszybciej opuścili miasto. Tak więc teraz macie na to szansę. - mówić to pchnął Leę w stronę grupy. Śmiał się, był to szyderczy śmiech.

W tym samym momencie kilku złodziei napięło cięciwy łuków i zaczęli celować w grupę. Wiatr wiał w oczy, wszystko szło na przekór, miast było okrutne. Wszystko to co się tutaj działo skazywało coraz to na gorsze upokorzenia.
Bohaterowie nie mieli wyjścia, jedyna droga jaką dawali im napastnicy była w stronę bram miasta, gdzie też się skierowali. Bez broni, bez zapasów musieli opuścić to zwariowane miasto, pełne kłamstw i upodleń. Przekraczając bramę dało się jeszcze słyszeć śmiech i krzyk:

-Nigdy więcej!!

Był to koniec, koniec na dzisiaj, koniec na teraz. Pozostawało wiele pytań, pozostawało wiele odpowiedzi, które były w mieście. Były one na później, na czas gdy wszystko przycichnie. Teraz trzeba było przetrwać, aby żyć. Wszystko wskazywało na deszcz, ulewny deszcz. Pogoda także im nie sprzyjała, nie tylko Ronald nie był hojny, ale i Taal nie dopieszczał. Mogli mieć tylko nadzieję aby nie spotkać Mora, bo z Khornem się rozprawili.



KONIEC


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:05.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172