lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Księstwa Graniczne: Steigerwald (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14530-ksiestwa-graniczne-steigerwald.html)

Fyrskar 05-01-2015 17:07

8 Kaldezeit 2514 KI, środek nocy

Krawędź Steigerwaldu i północnych Odłogów

Thurin odwrócił się na pięcie, słysząc przeraźliwy okrzyk Rorana. Kątem oka przyuważył zapadającego w las goblina. Zaklął szpetnie pod nosem, wpatrując się w ptaszysko. Ujął drzewce topora i na kilka sekund zawahał się. Nie takie rzeczy już robił... ale tym razem może mieć o kwartę mniej szczęścia, owa kwarta, czy dziesiąta część, może przeważyć i skończy się życie Thurina Thurinssona. Perspektywa niezbyt nęcąca, by nie rzec - wkurzająca.

Ale przyjacielowi wypada pomóc, od tego przyjaciel jest, taka tej przyjaźni mać. Krasnolud splunął na drzewce i ruszył pędem na łkającego ptaszora. Nie unosił głosu, larum do boju wzywającego nie podnosił. Zaskoczenie, psiamać, przydaje się czasami. Choć to ze wszech miar kwestia gustu. Gustu, smaku i preferencji.

Buty uderzały o ziemię, rozrzucając piasek, a Thurin pędził do przodu, gotów urwać zwierzęciu łeb przy samej dupie.

Kerm 05-01-2015 17:13

Jochen skrzywił się widząc, jak jego strzała ledwo zraniła przeciwnika i zachęciła go jedynie do szybszej ucieczki. Na szczęście Felix miał lepsze oko. Albo i (co sugerowało imię) więcej szczęścia.
Nie to było jednak ważne, ale sam fakt powalenia jednego z przeciwników.

Co do dalszych losów staruszki to Valahuir zapewne miał rację. Jeden fałszywy ruch...
Z drugiej strony - jeśli nie podejmą żadnych kroków, to staruszka i tak zginie, bowiem wojak wyglądał na zdeterminowanego.

- Rzuć nóż i zostaw ją, a odejdziesz cało i zdrowo - obiecał.

Hazard 06-01-2015 14:31

Z każdym cięciem sytuacja nie stawała się coraz lepsza. Ivan wiedział, że lada moment zwali się na nich reszta umarlaków. Jednak w tej sytuacji nie pozostało mu nic innego, jak ciąć dalej, licząc, że tym razem jego pałasz dosięgnie głowy brunetki.

Matyjasz 06-01-2015 15:20

Jeden mniej reszta ucieka. Pozornie sukces i pełen sukces jeżeli to dezerterzy. Klęska jeżeli część zwiadu bo wrócą.
-Nie możemy pozwolić im uciec.-skomentował oddalających się poza zasięg kuszy ludzi.
-A oni mogą w sile wrócić jeżeli ich nie zatrzymamy. Jochen, przekonaj go, zagadaj ja postaram się ich dogonić.
Podniósł się i pobiegł do konia.
-Świetna robota.-pochwalił dzieciaka-Pilnuj drugiego konia.
Wsiadł na wierzchowca i ruszył łukiem w dół wzgórza, chcąc ominąć żołdaka z zakładniczką w sposób nie sugerujący zagrożenia. W międzyczasie próbował załadować kuszę, co okazywało się trudniejsze niż się spodziewał. Zdecydowanie do oddania strzału będzie musiał się zatrzymać.
Zamierzał zmniejszyć odległość do odległości z której będzie wstanie skutecznie trafić i wezwać do poddania się. Miał nadzieje, że posłuchają w końcu jakie mieli szanse uciec na otwartym terenie przed jeźdźcem?

Lord Cluttermonkey 06-01-2015 21:35

Thurin wskoczył niczym wcielenie furii, dziko pożądając walki wręcz z prześladującym podróżników wrogiem, kimkolwiek by on nie był; niezależnie od straszliwej siły rozdzierających pazurów i olbrzymiej masy żelaznych mięśni. Matowo lśniące w świetle gwiazd ostrze Urzhada opadło, miażdżąc skrzydło. Taki cios mógłby rozłupać na dwoje ludzkie ciało, ale kości bestii były twarde niczym hartowana stal. Wielki jastrząb warknął z głębi gardła. Obracając się, ptaszysko rozłożyło skrzydła o sześciometrowej rozpiętości, nieomal przewracając brodacza, który dopiero w obliczu bezpośredniej konfrontacji zdał sobie w pełni sprawę z siły i majestatu drapieżnika. Zawierzając swemu prymitywnemu instynktowi, khazad odskoczył zanim został powalony i wypatroszony przez gigantyczny dziób. Obserwował wroga spod przymrużonych powiek, ściskając topór z taką siłą, że pobielały mu kłykcie dłoni. Walczył z desperacką odwagą pantery.

Miał szczęście. Pytanie tylko, jak długo?

Wielki jastrząb - na granicy lekkich i ciężkich ran



W Iwanie wezbrała się dzika radość, kiedy jego wściekle poprowadzony rapier wbił się głęboko w oczodół nieboszczki, kontynuując ponure żniwo mózgów. Chwilę później na jego ramieniu zacisnęły się szczęki, rozrywając kaftan do mięsa. Tymczasem Calarchon dyszał w gniewie i przerażeniu, bezskutecznie starając się przeciąć przez otaczające go półkole umarlaków. Gnijący łysy grubas ledwo co podbiegł do Wolfganga, a już z jego głowy pozostał ledwie rozpoznawalny strzęp, gdy olbrzymi żołnierz zwycięsko ciął swego przeciwnika. Nie zdołał jednak w porę uniknąć pazurów umarlaka z zaszytymi ustami, który to wymierzył niespodziewanie z całej siły cios, lecz zaledwie lekko drasnął awanturnika. Moritz rozmiażdżył czaszkę pełzającego truposza głowicą miecza i poczuł jak kość pęka, a mózg pryska mu na rękę.

Moritz 7/10
Iwan 9/13
Wolfgang 7/11
Calarchon 6/14



- Felix, uważaj! - krzyknął Valahuir, zwalniając cięciwę o bicie serca za późno. Awanturnicy zlekceważyli wykrwawiającego się obwiesia, który znalazł jeszcze na tyle siły, by położyć palec na spuście kuszy i wymierzyć strzał. Z bełtem drżącym w sercu, czarodziej uderzył ciężko o ziemię niemal w tym samym momencie, w którym dobity elfią strzałą żołnierz wyzionął ducha.

Tymczasem reszcie zbirów strach widocznie dodał skrzydeł.

Fyrskar 07-01-2015 19:12

8 Kaldezeit 2514 KI, noc ciemna i ponura

Krawędź Steigerwaldu i północnych Odłogów

Thurin odskoczył, młócąc ramionami powietrze. Zaklął szpetnie. I tyle. Zaraz mnie podziurawi niby ser schwarzwaldzki. Zacisnął dłonie na ostrzu toporzyska, przeklinając jastrzębia, hobgoblina, Rorana, co to spał se, zbereźnik jeden i jastrzębia. Na jastrzębiu przynajmniej emocyje wyładować się dało co nieco.

- Psiamać! - warknął. - Nie ruszaj się, ptaszorze, bo ci odbytnice toporem przeczyszczę! I wierz mi, obaj tego nie chcemy...!



"Ha! Żałosne stwory. Trzebią nasze stada i szpiegują dla przeklętych leśnych elfów. Gdy tylko wychodzimy ściąć trochę drzew, jeden lub dwa z tych paskudnych stworów zwykle już szybują wysoko nad głowami, tuż poza zasięgiem strzału z kuszy. Ludzie stale opowiadają, jakież one są 'szlachetne'. Bzdura. To padlinożercy, którzy żerują na wszystkim, co uda im się złowić i jedzą ścierwo, jeśli nie znajdą nic innego. Mogę o nich powiedzieć tylko jedną dobrą rzecz - jeśli uda ci się zestrzelić któregoś z nich, będziesz miał solidną ucztę."

- Haakon Skellison, leśnik krasnoludzki



Tak to już było w Granicznych Księstwach. Zjedz, albo zostań zjedzony. A Thurin nie chciał zostać cholernym befsztykiem.

Rozpędził się, wbiegł po skale. I wybił się najwyżej jak umiał.

- Raaa! - zamachnął się Urzhadem. - Ikhf'id-ursu khazad!

Lord Cluttermonkey 08-01-2015 00:01

Jastrząb zamierzał wzbić się w powietrze, aby wykorzystać swą naturalną przewagę i za chwilę spaść na śmiałka z nieba jak kamień. Dla khazada była to ostatnia szansa na zadanie ciosu; ostatnie sekundy przed masakrą, która będzie krótka i niszczycielska jak huragan. Oczy krasnoluda były jak ciemne, ponure szkło, pod którym błyszczały nieludzkie, posępne ognie. Spocona, wykrzywiona pragnieniem zemsty twarz wyglądała jak maska czerwonego demona. Poruszający się nie z kocią zwinnością, lecz gwałtownymi zrywami nadmiernie napiętych mięśni, Thurin, w wirze walki przypominający bardziej gotowego na wszystko dzikusa z piekła rodem niż spadkobiercę swej starożytnej, rozwiniętej cywilizacji, skoczył do przodu, a wielka oburęczna głownia świsnęła w powietrzu, w wielkim kręgu stalowej śmierci, przy czym wydawało się, że jej właściciel nie wkłada w cios najmniejszego wysiłku.

Niczym błyskawica powietrze przeszyła stal.


Wokół rosła powoli kałuża ciemnej purpury. Przez moment Thurin stał jak posąg, na jego twarzy malował się ogromny wysiłek, na skroniach wystąpiły purpurowe żyły. Gdy ptaszysko spadło na niego, półprzytomne od zebranych ran, nieomal go zmiażdżyło. Jednak szczęście mu dopisywało. Wygrzebał się spod cielska drapieżnika i, nie spiesząc się, dobił go. Stanął z rękoma złożonymi na drzewcu topora opartego ostrzem o ziemię, chełpiąc się widokiem gigantycznego truchła.

Podziękował Grimnirowi za odwagę, wolę i moc zabijania wrogów, jaką ten obdarzył go przy narodzinach.

Kerm 08-01-2015 09:33

Jochen zaklął, widząc jak Felix wali się na ziemię.
Znów sprawdziła się stara jak świat zasada - dopóki wróg nie jest definitywnie martwy, dopóty jest groźny. Felix o tym zapomniał, Jochen nie pomyślał... i oto dopadły ich skutki bezmyślności. A dokładniej - dopadły Felixa.

Zrobiwszy parę szybkich kroków w stronę wojaka z nożem Jochen powiedział:

- Zostałeś sam. A więc po raz ostatni ponawiam swoją ofertę. Rzuć nóż, a ocalisz życie. Odejdziesz cało i zdrowo.

Lord Cluttermonkey 08-01-2015 13:56

Para żołdaków wróciła na koniach, które musieli mieć ukryte gdzieś nieopodal. Oprawca popchnął staruszkę na ziemię i wmig dosiadł się do jednego z jeźdźców. Pognali konie szaleńczym galopem, płosząc stada ptaków, które wzbijały się im nad głowy. Jeśli byli tu konno, musieli zostawić w pośpiechu dwa wierzchowce na pastwę losu.

Kobiecinie całe szczęście nie poderżnięto gardła. Po chwili wstała, otrzepując się z kurzu i ostrożnie rozglądając dookoła.


Chodzące zwłoki walczyły wprawdzie nieumiejętnie, cechowała je za to wstrząsająca pogarda dla własnego bytu, która czyniła z nich tak groźnych nieprzyjaciół. Z plecami wspartymi o drzewo, awanturnicy, pokryci od stóp do głów krwią wrogów, trzymali się dzielnie, otoczeni przez przytłaczających ich liczebnie przeciwników, zdających się napływać bez końca. Można było sądzić, że zostawili za sobą znany im świat i znaleźli się w jakimś innym wymiarze, gdzie beznadziejność i śmierć rządziły przez całą wieczność. Cięli na lewo i prawo, aż wszystko dookoła spłynęło purpurą. U stóp Iwana co raz padał trup, co raz to żołnierz pozbawiał kogoś głowy lub członków, ale z każdym ciosem ubywało mu energii. Wolfgang ujął ciężki miecz w obie dłonie i wywijał nim dookoła, zataczając to tu, to tam wielkie półkola, roztaczając wirujący wachlarz błyskającej stali. Krwawiący z wielu ran Calarchon rąbał umarlaków, którzy bez przerwy usiłowali pozbawić go życia.

Podrapanemu i pogryzionemu Moritzowi miecz nadzwyczajnie ciążył w rękach, a kolana poczynały drżeć. Zdawało mu się, że słyszy dziki, obłędny śmiech, taki, jaki mógłby wydobywać się z samego dna piekieł, gdyby przeklęte dusze wprawić w stan niepohamowanej radości. Szklącymi się oczyma z trudem dostrzegał umarlaków, zacieśniających niczym dzikie bestie pierścień, by go zabić. Poczuł, jak pazury głęboko rozcinają mu skórę. Zawył z bólu i chrząknął, jakby chciał błagać o litość, po czym padł, a jego ciało legło w groteskowej śmiertelnej pozie.


Steigerwald, późne popołudnie, 8 Kaldezeit 2514 KI

Bohaterowie byli pokryci zakrzepłą krwią i odpryskami mózgów, toteż kiedy wynurzyli się na światło słoneczne, przedstawiali sobą straszliwy widok. To nie było jedno z tych zwycięstw, które sprawiało, że czuli się niepokonani. Niewiele rozmawiali o swoim sukcesie. Doznawali pierwszych reakcji po całodziennych zmaganiach, a sam fakt przeżycia wydawał im się na razie czymś nierzeczywistym. Od minionej walki trzymali wartę jak na nieprzyjacielskiej ziemi, tak niespokojnie czujni, że każdy cień zdawał się im napastnikiem. Wreszcie wzięli się w garść i zmusili wyobraźnię do posłuszeństwa. Ponury nastrój przeminął wraz z mocnym snem, obudzili się w znacznie lepszych humorach. Moritz doszedł do siebie, lecz był w opłakanym stanie.


Moritz 1/10
Calarchon 2/14
Iwan 7/13
Wolfgang 6/11




Kerm 08-01-2015 14:09

Sukces był połowiczny - staruszka była wolna, za to Felix... Ten z pewnością potrzebował pomocy. A Jochen raczej nie mógł pochwalić się zbyt wielkimi umiejętnościami, jeśli chodzi o opatrywanie i pielęgnację rannych.
Gonić uciekinierów nie zamierzał - najchętniej znalazłby się od tamtych jak najdalej.

- Valahuirze, mógłbyś się rozejrzeć, czy gdzieś pobliżu nie ma koni tych przyjemniaczków? - zwrócił się do elfa, podbiegając do Felixa.

- Nic się pani nie stało? - rzucił w przelocie do staruszki. Podnosić jej nie musiał, bowiem wstała o własnych siłach. Poza tym Felix był ważniejszy. - Czego od pani chcieli?

Bo że powiesić, to widział, ale powód owej czynności wolałby poznać. Tak na wszelki wypadek.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:17.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172