|
Ighor po raz pierwszy w życiu widział taki wybuch chciwości i to najciekawsze że u ludzi. Szlachcic i kozak rzucili się prosto na nietknięte zabudowania, nie bacząc na niebezpieczeństwo związane z forsowaniem podziemnej rzeki. Krasnolud jednak dobrze zdawał sobie sprawę z ryzyka, zwłaszcza że nie umiał pływać, tak więc wyciągnął linę z plecaka i czekał na wynik przeprawy kumpli. |
Thorgi pokręcił głową, wypuścił powietrze z dezaprobatą. Krasnoludy i hiena cmentarna okazali się być mniej chciwą częścią ich comitivy. Świat schodzi na psy, nie ma co! Biorąc przykład z Ighora wyjął własną linę, odczepił kotwiczkę. I rzekł do Rolfa: - Skoroś taki narwany, człeczyno, to zrobimy tak - ja zawiążę te linę na jakiejś skale po tej stronie rzeki, a Ty przepłyniesz na drugą stronę i zaczepisz ją o coś. Lina ma dwadzieścia metrów, powinno wystarczyć. I dodał: - No chyba, że kto inny ma chętkę popławić się trochu. Ja nie. Oczekiwanie zagospodarował z myślą o bogactwach kryjących się w podziemiach. I niebezpieczeństwach. W myślach pomodlił się do Valayi, prosząc o roztoczenie ochrony nad jego tyłkiem. Po czym, pomagając sobie sznurem, ruszył na drugą stronę rzeki. |
Rolf przyjał line i począł szykować się do przeprawy, czekając na wyniki zwiadu. |
Wladymir czeka aż lina będzie po drugiej stronie i wtedy dopiero stara się przejść samymi rękoma. Ma nadzieję, że jego zaprawione w bojach ciało wytrzyma ten test. - Idziesz pan z tą liną czy nie? Bo co tu będziemy czekać? rzekł zniecierpliwiony kislewczyk. Dopiero potem będąc na drugiej stronie rzeki zabiera się za patrolowanie okolicy i jeśli to konieczne pomaga w wyważniu drzwi. |
-To może ja polezę ostatni - zaproponował Ighor - odwiążę linę a potem wy mnie na niej wciągniecie. |
Thorgi pokiwał głową. - Dobry plan. Nie po to tyle wydałem na tę linę, żeby ją tu ostawić. |
Levin nie był przekonany co do krasnoludzkich domków. Nijak mu nie przypominały grobowców. - Z czego tak się cieszycie? Co chcecie znaleźć w opuszczonych domach? - mówił cicho tym swoim niemiłym dla ucha głosem - Nie wygląda to na szybką ewakuację, wszędzie czysto i nawet drzwi pozamykane. Wyraźnie mieli czas się stąd zabrać razem ze wszystkim co mieli. Kosztowności i broni raczej nie znajdziemy a łopatę i łom już mam. Chyba, że co ukryli... Sprawdzić nam rzecz jasna trzeba. Teraz popatrzcie lepiej na ten korytarz. Przez rzekę chcecie się przeprawiać? A jak co wam wtedy na plecy z tego tunelu wskoczy, albo lepiej jeszcze - tunel na drugą stronę prowadzi? Przez chwilę się zastanowił, bo faktycznie mogło tak być - mostu żadnego nie widział, a jakoś chyba na ten brzeg przechodzili. - Ja pójdę i zobaczę ~ A jak co znajdę, to schowam ~ dodał w myślach. Nie czekając dłużej przysłonił latarnię i prawie w absolutnej ciemności zagłębił się w tunel. Widział i tak bardzo dobrze, a jego dostrzec było jednak ciężej. Co jak co, ale skradanie Levin miał nieźle opanowane. Bezszelestnie i powoli schodził coraz głębiej, w każdej chwili gotów bez cienia wstydu uciekać. |
Wladymir popatrzył na krasnoluda i rzekł: - No! Lepiej idź ostatni. Tylko się nie potop bo z tym brzuchem to będziesz miał problem. poczym klepiąc Ighora po plecach i podśmiechując się z własnego żartu ruszył w kierunku w którym zniknął Levin. Gdy doszedł do momentu z którego jeszcze coś widział zaczął szeptać w kierunku ciemnego terytorium [(chyba, że Levin ma światło ze sobą? wtedy Wladymir mówi precyzyjnie do niego): -Ej, panie. Jest tam co? Żyjesz pan? |
- Nie drzyj się tak, bo jeszcze co przylezie - spokojnie odpowiedział Levin, stojąc na drugim brzegu rzeki. - Korytarz jest bezpieczny i prowadzi tu - dodał, po czym nie czekając na odpowiedź pchnął pierwsze z brzegu drzwi. Nie były zamknięte, a to co za nimi zastał, do tej pory widział tylko w snach. Wszędzie walały się złote i srebrne monety, w garnkach i misach leżały sobie perły i szlachetne kamienie, a na ścianach wisiało dużo najwyższej jakości, bogato zdobionej broni. Drżącymi z podniecenia i chciwości rękoma rozsznurował worki i zaczął je napełniać. |
Wladymir widząc, że "śmierdzącemu" udało się przejść na drugą stronę rzeki, zawołał resztę towarzyszy i wypychając do przodu krasnoludów rzekł: - Idźta pierwsi. Wasze ślepia lepiej patrzą w ciemnościach. Ja zaraz za wami z łukiem i dawajta na drugą stronę tej pieprzonej rzeki! Gdy przeprawili się na drugą stronę kislevczyk widząc co się wyrabia również chwyta swój plecak i napełnia go czym się da. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:52. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0