lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP] Porwanie córki karczmarza! (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14733-wfrp-porwanie-corki-karczmarza.html)

kokolor 19-11-2014 18:27

Werner patrzył się na Svena i Anro z lekkim zażenowaniem , czasem rzucając kamień dla zasady, w razie czego wciąż wypatrywał miejsca gdzie szybko mógłby się schować.
- Może lepiej znajdźmy, jakąś możliwość ominięcia tej kłody, bo tak będziemy tu stać i rzucać kamieniami.

Dnc 20-11-2014 11:59

Sven z kamieniami w rękach odwraca się do Wernera i z pewnej odległości mówi:
- Jak widzę, masz lepszy pomysł od tego co właśnie robimy. Skoro tak to nie krępuj się i szukaj innej drogi. Nie jesteś u siebie w domu, ze potrzebujesz na wszystko pozwolenie mamusi... - żąchnął się Sven

- Najlepiej stać, krytykować i nic nie robić - pomyślał

TomaszJ 21-11-2014 20:17

Bełt z kuszy śmignął w krzak i wywołał głośny wrzask! Najwyraźniej jakiś pechowy zielonoskóry oberwał i teraz skrzeczał w niebogłosy!
Sven tymczasem obrzucił krzaki otoczakami z brzegu strumienia, niestety bez efektu.

Z drugiej strony gromki okrzyk oznajmił:
- Dość!
Zza pnia grubego buku wyszedł półkrwi ork, z gatunku takich co zdarzają się po wsiach, co je orkowie onegdaj najechali. Czasem jak matka poród przeżyje to ubłaga, by dziecka, choć parszywego chłopi nie ubijali. Rosną wtedy orcze bękarty rosłe i silne, bogom na obrazę. Niektóre i spokojne są, przydatne, do pługa miast wołu można zaprząc, inne uciekają by do ojców swych dołączyć lub rozbój szerzyć.
Taki właśnie półork-rozbójnik, schowany za okrągłą tarczą was okrzyknął.


- Ej wy tam! To nasz strumień i nasza kłoda! Ale jak który chce przejść, może się ze mną na żelazo spróbować. Wygra, to pójdziemy sobie. Przegra - zostanie z nami, a reszta precz pójdzie. Co wy na to?

Lord Cluttermonkey 21-11-2014 20:35

Arno bez słowa wręczył kuszę Svenowi. Dało się przewidzieć, że w swej alkoholowej dumie Francksen poważy się na szaleństwo, szczególnie gdy celnym strzałem skosztował już nieco krwi zielonoskórych. Ogarnięty mocno podchmieloną ekstazą łomotał poszczerbionym toporem w pogiętą tarczę, obracając się i uśmiechając w stronę każdego z towarzyszy. Nabrał tchu w piersi i mocniej ścisnął długie stylisko. Mimo że miał być to pojedynek jednego wojownika z drugim, w uszach grzmiały mu rogi i zwierały się zakute w stal szeregi. Z twarzy zniknęły wszelkie ślady cywilizacji, odsłaniając oblicze okrutnie spragnionego i głodnego wilka, spoglądającego na bękarta dwóch ras ślepiami pełnymi bezbrzeżnej nienawiści. Usta rozwarły się w zwierzęcym uśmiechu, ukazując nadpsute zębiska. Żyły na skroniach niemal pękały od gotującej się krwi. Jeśli miało dojść do walki, z pewnością nie będzie to walka między człowiekiem a bestią, tylko starcie między dwoma dzikimi, bezlitosnymi stworzeniami, uosabiającymi fizyczną zagładę. Wyglądał, jakby oszalał - a jednak w tych dziwnych oczach, taksujących niczym rachmistrz ruchliwość, rozmiar i zasięg przeciwnika, nie było śladu obłędu. Z potężnej piersi wydobył się basowy pomruk śmiechu.

- Powiedz mi, jak się nazywasz... - mruknął, stawiając na pniu drzewa pierwszy krok.

Dnc 25-11-2014 12:13

Sven przyjął kuszę od Arno.
-Co? Gdzie do cholery leziesz?
Nim zrozumiał co wojownik chce zrobić ten był już w połowie drogi do pnia na którym miało dojść do starcia.
Przyjrzał się uważnie broni i chcą zrobić z niej użytek skrył się razem z nią za drzewem. Przymierzył i miał zamiar pilnować by żaden brzydal nie próbował pomagać pół-orkowi.
Był pewien, że albo Arno go wykończy albo on to zrobi po walce. Czuł, że nie chybi jeśli tylko będzie miał okazję.

kokolor 26-11-2014 23:34

Werner patrzył na kroki Arno zbliżającego sie do pnia, przez jego głowę nagle zaczęły przelatywać wspomnienie z ostatnich chwil. Pień...drzewo obróci sie...głupi człowiek sam wpadnie w dziura.
-Stój! Zapomniałeś juz o pniu.

Paszczakor 26-11-2014 23:53

To, że przemowa przeszła bez echa, zdziwiło i uraziło Witalisa.
- O wy chamy jedne... - To jedyne zdołał wykrztusić.
Jeszcze nikt tak źle go nie potraktował. Zupełny brak reakcji na wystąpienie był najgorszym, co mogło spotkać artystę tak wielkiego formatu.
Oszołomiony przepuścił Arno idącego bić popaprańca na kłodzie.
Przez chwilę pomyślał, że właściwie mógłby wysłać Jakuba i wtedy ten mieszany pajac cienko by śpiewał, ale co się będą wychylać, w tej chwili liczyła się tylko urażona duma.
- Jakub, nie chcą nas tutaj. -Zawołał.
Jakub jakby pytająco i z niedowierzaniem odpowiedział drugą stroną.

TomaszJ 28-11-2014 20:31

Pojedynek nad leśnym potokiem
 
Półork lekkim krokiem wojownika przemierzył polanę i stanął przy pniu. Miał żelazne nabarczniki i wysoki, zbójnicki pas, za którym tkwiły cztery noże. Obrazu dopełniały czerwone hajdawery, widać że czasami prane, bo wciąż była to czerwień, nie zaś powszechnie spotykana wśród zielonoskórych barwa nieokreślono-brudna. Ludzkie dziedzictwo odbiło się mocno na półorku, a Arno był lekko zaskoczony gibkimi ruchami, bo spodziewał się raczej silnego rębaki niż szermierza.
- Jestem Rutgier - rzekł półork poprawiając tarczę i wskakując na pień-most - tak abyś wiedział, z czyjej ręki giniesz, bladasku.
Stanął pewnie i z cichym zgrzytem dobył miecza.

Sven odebrał franksenową kuszę i przyszykował ją do strzału, zauważając po drugiej stronie potoku dwa gobliny z łukami. Arno z dobytym toporem odkiwnął głową Wernerowi dając znać, że pamięta o ostrzeżeniu, po czym raźno podszedł do pnia i wszedł nań zaraz za półorkiem.
Chwilę potem wszyscy poczuli Jakuba. No, może niekoniecznie jego samego, bo specyficzna jakubowa woń towarzyszyła im od początku, ale po chwili zarówno Siegfried, jak i Sven i Werner wiedzieli dlaczego Witalis ustawił się od nawietrznej...

Rutgier, półork banita
Sz 4, WW 43, S 3/4, Wt 3, Żyw 9, I 30, A 1, Zr 29, CP 29, Int 24 Op 39 SW 29 Ogł 18
Silny cios, ogłuszenie, ukrywanie się na wsi, cichy chód na wsi, Uniki


Spotkali się na środku mostu, nad spienioną kiepielą. Ich oczy spotkały się na krótko, a potem zatańczyło żelazo.


Arno uderzył pierwszy, cios przeszył jednak powietrze, drugi zaś grzmotnął mocno w tarczę oponenta, zmuszając go do cofnięcia się o krok. Rutgier odpowiedział podstępnym, niskim sztychem w podbrzusze, który żołnierz zbił tarczą. Odskoczyli od siebie, zmierzyli się wzrokiem. Franksen z uśmiechem zauważył, że jego oponent nie jest już tak pewny siebie, jak przed chwilą. Trafiła kosa na kamień co?

Półork ruszył przed siebie, lecz żołnierz znów był szybszy. Niepewnie stojąc na pniu, zarysykował dwa zamaszyste cięcia, którymi zmusił wroga do cofnięcia się, oba przecięły tylko powietrze, podobnie jak długie cięcie znad głowy które wyprowadził oponent. W ostatniej chwili noga omsknęła mu się o śliski mech i ostrze ledwie zahaczyło tarczę, krzesząc kilka iskier od żelaznego okucia.

Obaj złapali równowagę. Arno solidnie sprawdził miejsca gdzie stoi, podobnie jak półork. Wbili wzrok w siebie, próbując przewidzieć kolejne posunięcie wroga, planując. Obaj mieli niejedno życie na sumieniu, obaj zabijali. Obaj wiedzieli że jest to łatwe... w obie strony.
Tym razem Rutgier stał w miejscu, a Arno nie zamierzał próżnować. Ostrożnie stawiając nogi wyprowadził dwa potężne cięcia. Żołnierz nie był ułomkiem, od ciosu jego topora tarcza półorka aż zatrzeszczała, widać było że jeszcze jeden-dwa takie ciosy i będzie po niej. Zielonokrwisty cofnął się o krok, a Arno uderzył ponownie, tym razem od dołu. Półork zasłonić się już nie zdążył.
Cios topora wszedł w bok, skrwawiając pas, nogę Rutgiera oraz barwiąc na chwilę wodną kipiel odcieniem szkarłatu. Krzyk przeciął powietrze, a Franksen zbił słaby i niemrawy cios, jaki w odwecie zadał herszt goblinów.
- Zastrzelić go! - wychrypiał ranny - Zastrzelić ich wszystkich!

Lord Cluttermonkey 28-11-2014 20:59

- ... a powiem ci, kiedy umrzesz!

Przysadzisty kolos nacierał z szybkością charakterystyczną dla szermierza będącego w co najmniej znakomitej formie. Narzucone tempo sprawiało, że dwie poruszające się bronie zdawały się stanowić jeden błysk metalu. Rozcinając skórę przeciwnika uśmiechnął się szyderczo, a w jego oczach płonęły ogniki niemej satysfakcji. Wyglądał ni mniej, ni więcej, tylko jak człowiek oddany przyjemności słuchania muzyki czy też innej, równie pasywnej rozrywce. Obrona Rutgiera stawała się coraz bardziej nieskładna, a Arno szczerzył kły coraz szerzej, sądząc że chwila jego triumfu jest coraz bliższa. Jego wąsy jakby się nastroszyły, a mięśnie pod poczerwieniałą skórą karku silnie nabrzmiały.

- Przekonamy się teraz, jak potrafisz tańczyć - rzekł, szykując się do straszliwego ciosu ociekającym krwią toporem. Kiedy uderzał, znajdował się w doskonałej równowadze i jego toporzysko opadało z niszczycielską siłą. Słysząc głęboki odgłos naciąganych cięciw, huknął ostrzeżenie szorstkim i gardłowym głosem, podobnym do syku kobry:

- Jeśli będziesz próbował sztuczek, zabiję cię z zimną krwią. Wynoście się stąd i nie wracajcie!

Dnc 29-11-2014 22:58

Sven nie postawiłby na Arno złamanego pensa a mimo to udało mu się.
Czujny uczeń alchemika gdy zobaczył co się szykuje przestał celować w gobliny. Teraz to już wystrzelił z kuszy w jednego z trzymających łuk.
Miał nadzieję, że po wystrzale wystraszą się i uciekną gdzie pieprzy rośnie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172