Grymas złości pojawił się na twarzy Etienne'a, gdy zniknął i sformował się o kilka metrów od Ernsta. -I tak ogrzejecie moje kości...mam dość tego zimna! Po chwili zniknął Chłopiec zaczął płakać, a ludzie zaczęli budzić się, jak z koszmaru -Co robisz z moim synem?! - krzyknęła matka do Ernsta, stojącego nad chłopcem z włócznią. Ernst miał bardzo złe przeczucia. |
Ernst wykonał kilka kroków w tył i powiedział: - Etienne wysysa z ludzi ciepło. Powiedział, że ma dość tego zimna. I przybrał postawę obronną jednocześnie starając się okazywać, że ma dobre zamiary. |
Przekrzykujący się ludzie, płacz dzieci, zawodzenie matki nad pólprzytomnym z zimna synem, nerwowość mułów - Sigurd usiłował nad tym wszystkim zapanować. Rwetes trwał, dopóki coś nie uderzyło w odrzwia. Odrzwia zawarte, ale nie zabezpieczone w żaden sposób, gdyby chciało się coś z zewnątrz na zewnątrz zatrzymać...Kolejne głuche uderzenia i zapewne napór czegoś sprawiły, że bardzo powoli zaczęła się pojawiać szczelina pomiędzy skrzydłami bramy. To nie był czas na dyskusje. |
Ernst doskoczył do swego dobytku, szybko dobył z niego sztylet i zaczął szybko zmierzać na stanowisko na przeciwko odrzwi szykując się do stoczenia kolejnego śmiertelnego boju z wrogiem. |
SIgurd i Wolgang dopadli do drzwi, każdy podparł sobą jedno skrzydło. Starają się nie wpuścić do środka czegokolwiek, co chce tu wejść. Pozostali gorączkowo zbierają ekwipunek. -Pomóżcie nam! - krzyczy Sigurd Słychać skrzypienie schodów na górze, jakby coś schodziło z zadaszonych blanek. Etienne zniknął, gdy dołożono do ognia. |
Ernst doskoczył do schodów gotowy, aby blokować czarownika... A następnie obejrzał się na towarzyszy i krzyknął: - Wolgang! Ten łajdak jest na górze! |
Na schodach zahurgotały powolne kroki. Zostało niewiele czasu, zanim dotrą na pierwsze piętro. |
- Nie mogę go przepuścić na dół. - przemknęło przez Ernstowi przez głowę. Ernst zaczął wchodzić na schody ku pierwszemu piętrowi. Krzyknął przy w tamtym kierunku: - Atienne! O co tu chodzi? |
Osobą - osobami - które schodziły po schodach, nie był Etienne. Przemrożone jakby nieustającym mrozem, na dół schodziły trupy z cmentarza. Jakimś sposobem udało im się wspiąć na ściany wieży. W pozostałościach dłoni niosły kawałki skał i obtłuczone dachówki. Z ich ust rozchodził się charkot: -Uwolnij nas... |
Ernst ostrożnie się cofnął do dolnych stopni schodów zawołał resztę towarzyszy: - Oblegają nas ożywieńcy! Wolfgang, chodź tu i pomóż ich zablokować! A następnie zaczął z trupami rozmowę: -Uwolnić was? Dlaczego i jak? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:04. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0