|
-Więc potwierdzasz - łzy poleciały po jej policzkach - Nie wracała, miałam złe przeczucia. Wydawało mi się, że przyszła do mnie we śnie, była przerażona...Zawsze jak jechała do syna, zostawiała wiadomość. Nie powinna była z nim iść! |
Ernst nachylił się w jej kierunku i złapał za dłonie i powiedział: - Uspokój się proszę. Następnie łowca złoczyńców pociągnął bezwładną prostytutkę na łoże i objął w pół, aby pocieszyć ją i żeby nie wydało się, że jest w innym celu niż inni mężczyźni. Gdy podano wino Ernst ostrożnie zaczął przesłuchanie: - Powiedz coś o tym ostatnim kliencie! Biała Utra sama bierze takich klientów czy sutenerzy ich podsuwają? A przy okazji powiedz kiedy właściciele zaczną się orientować, że jej nieobecność nie jest taka jak zwykle? |
-Sam do niej podszedł. Był elegancko ubrany, ale widać było, że to zbir. Miała do niego trochę zaufania, bo już raz z nim była. Dał jej taką małą, złotą ozdobę...zaniosła ją do lombardu Fierbluncha. Nie umiem tego opisać, to był jakiś robak, jakiś duży chrząszcz? I sposób rzeźbienia był dziwny, nasi złotnicy takich nie robią...Fierblunch mówił, że musiałby trafić na klienta z dużego miasta, uczonego albo arystokratę, żeby to sprzedać z dużym zyskiem, a tak, to może sprzedać tylko za wartość złota. Utra wzięła złoto i zaczęła żałować, myślała, że zdoła od klienta wydobyć drugą taką ozdóbkę i każe Fierblunchowi poszukać takiego klienta. -Nie widziałam jego twarzy, ale poruszał się jak szermierz. Utra szybko się z nim zabrała, wie pan, przyjaźń przyjaźnią, ale dobry zarobek... -Myślę, że koło tygodnia, może półtora może minąć, zanim karczmarz kogoś wyśle, by sprawdził sytuację. Jest przednówek, kuso z klientami, tych, co są, sama obrobię. Ludzie boją się teraz podróżować, ponoć w górach jakiś demon całą karawanę kupiecką wytłukł w zimie, karczmarz sprawdzonym człowiekiem bez potrzeby nie będzie ryzykował. |
- No dobrze. Jeśli potrafisz opisz dokładniej wygląd tego klienta. Gdy Strzyga go opisała Ernst zapytał: - Przejdźmy teraz do kwestii tego jak Biała Utra tu trafiła... Słyszałem, że jej były sutener został zamordowany. Mówiła ci coś na ten temat? |
-Nie umiem go opisać, jego twarz tylko mi mignęła...co do sutenera, wspominała kiedyś o tym, ale nie było w tym nic takiego, co przydałoby się zapamiętać. |
- No dobrze. Jak minie odpowiedni czas na zrobienie tego co tu zazwyczaj robisz z mężczyznami wyjdę. Pamiętaj, żeby nikomu nie mówić o czym tu rozmawialiśmy. A następnie po odpowiednim czasie Ernst opuściłprzybytek i ruszył do spalonego magazynu. |
Kilku osiłków pilnowało jego najbliższej okolicy. Ernst z trudem rozpoznał Corvusa w połatanych czeladniczych ciuchach - trzeba przyznać, że zadbano o dyskrecję. Kapłan kończył odmawiać jakąś modlitwę, w pomieszczeniu pachniało kadzidłami - zapewne sprawdzał, czy nie są potrzebne egzorcyzmy. Jeden z knechtów w roboczych ciuchach trzymał łom i czekał. |
Ernst po wejściu do magazynu dał znak, aby pomocnicy się przygotowali do wejścia w czeluścią podziemi budynku. Następnie wyjął sieć i włócznię. Uczyniwszy to rzekł do grona ludzi: - Wejdę pierwszy, a za mną Corvus i Gerhardt. Dobra! Otwierajcie! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:38. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0