lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Władca much (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15204-wfrp-2ed-wladca-much.html)

Dekline 13-12-2015 18:09

Otwinowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, nie chodziło o to że bał się śmierci, tylko o to że nie zdąży dowiedzieć się co ma wykluć się z jaja. Jeśli tu umrze to się obudzi, jak się obudzi to nawet jeśli ponownie zaśnie to raczej nie będzie ten sam sen. No i jest jeszcze prawdopodobieństwo że to nie jest sen, w tym wypadku tym bardziej należy stąd uciekać.


Chłop zrobił w tył zwrot i wraz z Eduardem i innymi zmierzał do wyjścia. Podobnie jak Oswald nie miał pomysłu jak miałby walczyć z takim cholerstwem. Coś mu to śmierdziało, dosłownie i w przenośni, miał wrażenie że to jajko ma jakiś związek z mazią. Tylko jaki? Tego nie wiedział, ale dwa dziwactwa w jednym miejscu to raczej nie zbieg okoliczności. Zastanawiało go też zachowanie dwójki nieznajomych, czemu nie uciekali? Czyżby maź była na tyle zwinna aby ich dogonić?


Po wyjściu z jaskini Otwin postanowił udać się od razu do jajka sprawdzić co się z nim dzieje, jednocześnie powiadomić resztę o tym co zobaczyli, i aby mieli się na baczności. Następnie trzeba było wrócić aby wesprzeć Karla i Oswalda w …. czymkolwiek co chcieli zrobić.

Dnc 15-12-2015 17:20

-Co to za syf? – zapytal zdziwiony Karl.

Widzac uciekajacych kompanow sam rowniez się wycofał ale ciągle mierzyłw TO COŚ z kuszy gotów wystrzelić gdyby rzucilo się za nim w pościg.



Gdy wyszli z jaskini i byli względnie bezpiecznie, zaczął pierwszy rozwazania:

- Co to było? Zresztą nie ważne, nie możemy pozwolić by ten potwór wyszedł z tej jaskini. Zasypujemy ją czymś czy podpalamy? – zapytał były łowca nagród rozglądając się za czymś co by się nadawało do tego pierwszego lub pomoglo w tym drugim

Inferian 15-12-2015 17:24

Reakcja Oswalda spowodowała że jeden z bandytów odwrócił się. Był wystraszony, ciężko było powiedzieć, czy jest w stanie wykonać jakikolwiek ruch, to co się działo z pewnością nie było czymś co widzie się na co dzień. Bandyta musiał sam nie wiedzieć co ma zrobić z jednej strony chciał się cofnąć, ale z drugiej strony wyglądało jak gdyby wcale to wyjście nie było dla niego. Jego towarzysz był jak można było tak powiedzieć w środku galareto-watowego potwora, który nie był usatysfakcjonowany tym pokarmem. Jego zachłanność była większa, tak więc skierował się ku kolejnej postaci. Bandyta machał mieczem tnąc kawałki galarety , które w mgnieniu oka się zrastały. Postać w środku wyglądała jak gdyby się spalała, jego skóra zanikała, to coś ją zżerało pojawiała się krew i mięśnie, kości, na oczach ciało zostawało trawione.


Bandyta będąc wypytywanym przez Randulfa, nie dawał za wygraną i jedynie spojrzał w inną stronę. Kolejne pytanie, bandyta rzucił tylko nerwowo wzrok i ponowie zacisnął zęby i patrzył w ogień.

Siedzący przy ognisku ludzie: Randulf, Felix i bandyta zauważyli, że jajo jak gdyby zaczęło się poruszać. Na początku mogli sobie nie dowierzać, mógł być to cień rzucany przez ogień, ale wystarczyło poczekać kilka chwil aby być tego pewnym. Jajo prawie że podskakiwało. Pęknięcia robiły się coraz to większe. Dało się zauważyć, że było to coś co bardzo zainteresowało bandytę.

Niemal w tym samym momencie zza krzaków wybiegł Otwin, a był roztrzęsiony i przestraszony, tam musiało się coś stać. Pierwsze co zrobił to pośpiesznie powiedział z czym mają do czynienia i wytłumaczył gdzie to jest.


Po tym co usłyszeli Felix nie krył swego zaskoczenia, ale prędko też dodał:

- Trzeba ich wesprzeć. Nigdy w życiu o czymś takim nie słyszałem. Przyjacielu - zwrócił się do Randulfa - Czy lepiej Ci, no i umiesz strzelać? Może obstawimy tyły, chodź prędko, a Ty - zwrócił się do Otwina. - Jeśli zostaniesz to musisz mieć oko na bandytę i to jajo, zaczęło się ruszać, chwila moment, a może się z tego coś wykluć. Bądź uważny, to może być jakie kolejne paskudztwo. A może lepiej zniszczyć to już teraz.

Kerm 15-12-2015 19:04

Galaretowate "coś", co zżerało bandytę?
Nie chodziło już nawet o to, że nagroda za głowę bandziora przepadła. Galareta mogła dojść do wniosku, że jeden bandzior to za mało. Że warto zeżreć kolejnego.
A jaka była gwarancja, że się nie pomyli i nie zabierze się za kogoś innego?
W gruncie rzeczy Felix miał rację - paskudztwo trzeba było zniszczyć, póki jeszcze siedziało w jaskini i nie było zbyt wielkie.

- Ogień. Z pewnością przyda się ogień - powiedział Randulf. - Ognisko przy wyjściu z jaskini nie pozwoliłoby wyleźć temu czemuś - dodał.

Wyciągnął z ogniska solidną gałąź i, z łukiem w drugiej ręce, ruszył w stronę jaskini.

Cattus 15-12-2015 21:08

- Do tyłu głupcze bo skończysz jak tamten! Krzyknął Bosch patrząc na nieskuteczne i nieco rozpaczliwe ataki bandyty. Jasnym było że monstrum nic sobie z cięć nie robiło. Co mogło pomóc? Poza oczywiście brakiem kontaktu z tym czymś...

- Ogień to jedyna szansa! Pochodnią to ścierwo bo cie zeżre! Krzyknął Oswald, jednak daleki był od rzucenia mu swojej i pozbawienia się jedynego źródła światła jakie w tej chwili miał. W szczególności gdy mierzyli się z czymś takim.

Za to żeby nie być zupełnie bezczynnym, rozejrzał się za suchymi gałęziami wokół samego wejścia do podziemia. Potrzebował czegokolwiek co mogło pomóc szybko dać większy ogień. Musieli znaleźć jakiś sposób na zatrzymanie tego czegoś, a wiadomym już było że zwyczajna broń zda się tu na nic.

Dekline 17-12-2015 18:23

Otwin posłuchał się Felixa, nie była to dla niego żadna ujma na honorze. Fakt, Felix nie był wojem jak on, ale przecież sam zainteresowany również niedawno był jeszcze zwykłym chłopem. No i najważniejsze, teraz był zainteresowany czymś innym – jajem, więc przyjął nakaz bez słowa sprzeciwu. To że jego towarzysze walczą teraz w jaskini z jakimś galaretowatym potworem nie miał o najmniejszego znaczenia.


Coś zaczęło się z wykluwać i Otwin czuł że musi być naocznym świadkiem tego wydarzenia, po prostu to wiedział, także tylko odburknął Felixowi że zostanie tutaj i kucnął nad jajkiem. Był też świadomy tego że obok leży bandyta, lecz nie wyglądał on na bojowo nastawionego, także Otwin sprawdził tylko więzy na jego ciele, upewnił się że ten nie ucieknie i wrócił do jajka. Jako gospodarz ziemski wiedział jak obchodzić się ze zwierzętami, wiedział też że stworzenie jakie zaraz się urodzi będzie szukało swojej rodzicielki, a jako że jej tutaj nie ma.....


Otwin przypomniał sobie bajkę która nieraz słyszał gdy był bardzo mały, teraz zdawała się mu być naprawdę głupia, lecz to dzięki niej nauczył się pewnej ważnej rzeczy która miał zaraz wykorzystać. A szło to mniej więcej tak:


Była sobie kura Halina, co nie mogła znosić jajek. Wszystkie inne kury się z niej śmiały, co jeszcze bardziej zasmucało kurę Halinę. Pewnego dnia gdy przechadzała się po łące zauważyła ogromne jajko. Próbowała znaleźć matkę, lecz bezskutecznie. Zdecydowała się wziąć jajko ze sobą, aby je wysiedzieć. Gdy wróciła do kurnika, inne kury były bardzo zdziwione że kura Halina zniosła jajko. Podniosły się głosy że tak długo nie miała żadnego to teraz zniosła jedno duże. Kura Halina została najważniejszą kurą w kurniku, czym bardzo się chełpiła i gnębiła inne kury. Któregoś dnia z kolei, na skorupce pojawiło się pęknięcie, znak że malec chce wyjść na świat. Kura Halina wezwała wszystkie inne kury aby podziwiały jej maleństwo. Z czasem gdy skorupka ukruszyła się na dobre, z wnętrza wyszedł smok i przestraszył wszystkie kury, poza kurą Haliną. Kura Halina wiedziała że jej dziecko nie zrobi krzywdy swojej matce, i miała rację. Maleństwo od razu przykleiło się do swojej mamy, a ta nadała mu imię Rafał i żyli długo i szcześliwie.….. Do czasu, gdy maleństwo zrobiło się głodne i zjadło kurę Halinę.”


A morały z tej bajki są dwie. Pierwsza: młode gdy się urodzi szuka swojej mamy, i zazwyczaj zostaje nią osoba która była przy narodzinach i zajęła się maleństwem. Druga: przygotuj sobie zawczasu jedzenie dla swojego maleństwa, gdyż głodne może zjeść nawet własną matkę.


Idąć tym tropem Otwin siedział przy jajku oczekując aż się wykluje, a w międzyczasie zastanawiając się co mogłoby chcieć zjeść to co wyjdzie ze skorupki.

Inferian 22-12-2015 15:32

Słowa Oswalda przepełniły jaskinię. Bandyta dało się zauważyć, że nie był przekonany, czy słuchać go czy nie. Nie znał go, i niby dlaczego miał chcieć dla niego dobrze.
Pochodnia leżał kilka metrów dalej na ziemi, bandyta prawdopodobnie rzucił ją jakiś czas temu aby móc swobodniej atakować mieczem, albo właśnie została mu wytrącona. Nie zmieniało to jednak faktu, że leżało ona za daleko aby ją prędko chwycić.


Potwór wydawał się coraz bardziej zły, ciągłe te ataki powodowały, że szybciej posuwał się w stronę bandyty, który to co chwila mimowolnie posuwał się krok do tyłu, oddalając się tym samym od pochodni, a będąc coraz bliżej wyjścia i bohaterów.

Oswald bez problemu znalazł wiele suchych gałęzi. Gdy wyszedł zauważył Randulfa, który niósł jedną z takich. Tuż obok niego szedł Felix, który bacznie wyglądał zagrodzenia. Jego oczy skakały, a to na prawo a to na lewo, było pewne jedno, bał się jak małe dziecko w piwnicy.

W jaskini bandyta wydzierał się, a to wołał Rana, a to klął na potwora, a to krzyczał z bólu. Jednak to właśnie on opóźniał potwora przed wyjściem, chyba, że ten wcale nie miał takiego zamiaru, a po prostu był rozwścieczony z powodu naruszenia jego terytorium.


- Gdzie jest ta galareta, czy wszystko w porządku, czy … -
jego słowa przerwał krzyk z jaskini

- Pomocy…. au, to parzy - dało się słyszeć przerażający głos z jaskini

- Kto to? - zapytał z zaskoczeniem Felix, spoglądając na wszystkich obecnych, wyglądało jak gdyby liczył czy nikogo nie brakuje. - Co zrobimy? Zasypiemy jaskinię?

Dnc 24-12-2015 11:59

Też bym ją zasypał, rzekł Karl - ale możemy równie dobrze wzniecić pożar, tylko on naprawdę długo musi się hajcować by to ognisko zdało egzamin i zatrzymało tą galaretę....

Karl jednego był pewien, nie mogą pozwolić wyjść temu stworzeniu na zewnątrz. Trzeba je zatrzymać w środku.

Kerm 24-12-2015 19:28

Zasypać? Taki pomysł Randulfowi nie przypadł do gustu. W najmniejszym nawet stopniu. Za to ogień...

- Ogień! Tylko ogień! - powiedział. - Spalimy to paskudztwo! Drewna mamy pod dostatkiem, w końcu jesteśmy w środku lasu.

Zgarnął kila gałęzi, gotów je podpalić w każdej chwili.
A potem wystarczyłby długi drąg, by wpychać gałęzie do jaskini, a potem dorzucać następne.

Cattus 24-12-2015 23:15

- Randulf ma racje. Na zasypywanie nie mamy ni czasu, ni kilofów. Dawać tutaj te gałęzie. Bosch sam zchwycił leżący w pobliżu, zeschły konar i położył go w poprzek zejścia do podziemia.

- To zostajesz tam czy spierdalasz?! Rozpalamy ogień i uwędzimy wszystko co jest na dole! Z tobą, albo i bez... Zakrzyknął do wnętrza, odkładając tarczę na bok i zabrał się do rąbania przywleczonych gałęzi na mniejsze kawałki. Potrzebowali teraz możliwie dużego ogniska.

- Ruchy, ruchy bo jutro twoje szczątki wysra jedno z tych paskudztw. O ile w ogóle coś zostanie... Namyśliłeś się? Bo inaczej podpalam stos już teraz! Za chuja nie mam zamiaru pozwolić temu wyjść! Zakrzyknął na koniec Oswald, trzymając pochodnię blisko przygotowanego drwa. Jeśli nawrzucają odpowiednio dużo, to żar powinien utrzymać się do rana, skutecznie utrzymując paskudy wewnątrz, a z samego rana i tak planowali ruszyć w dalszą drogę...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:33.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172