lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Władca much (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15204-wfrp-2ed-wladca-much.html)

Cattus 24-09-2017 14:09

Walka zakończyła się niemal równie szybko co zaczęła. Oswald stanął nad ciałami wodząc po nich nieobecnym spojrzeniem. W duchu musiał przyznać że podoba mu się zapach świeżej krwi i jednocześnie ta myśl go obrzydziła. Już zaczynał się gubić czy to on sam, czy bestia ukryta gdzieś w nim.

Z otępienia wyrwał go komentarz o świniach. - No jak nawet świnie się lepiej proszą, to musi być coś na rzeczy. - Wymamrotał ironicznie i zaczął zastanawiać się co dalej.

- Po pierwsze trzeba zagrzebać trupy, coby żadna zaraza się nie rozniosła po okolicy. Albo lepiej spalić. Mniej roboty. - Zaczął mówić głośniej, chowając miecz. - Następnie sprawdzić jakie materiały można odzyskać z ruin do odbudowy... - Urwał, widząc że zaczął przyciągać coraz więcej uwagi. Machnął ręką na zbiegowisko. - Zresztą to wasza wieś. Sami wieta co robić, a ze mnie żaden dziedzic czy inna cholera. - Odwrócił się i zmęczonym krokiem zaczął odchodzić od zbiegowiska.

Musiał jeszcze sprawdzić co z Celestyną i dziećmi. Czy aby na pewno dobrze ją ocenili? Może to paranoja, ale powoli przestawał już ufać komukolwiek.
Z jednej strony chciał jej zaproponować żeby ruszyła z nimi. Poniekąd żeby mieć ją na oku, ale i żeby chronić ją przed odwetem sąsiadów. W końcu była żoną jednego z kultystów i matką dla małej wiedźmy. Z drugiej, podróż z nimi wydawała się jeszcze bardziej niebezpieczna. Szczególnie biorąc pod uwagę jego samego. Ponadto miała teraz gromadkę dzieci którymi musiała się teraz zająć.

Bosch postanowił sprawdzić co u niej, zostawić trochę złota na utrzymanie i wrócić do zajmowanego przez nich domku. Musiał odpocząć, ale jeszcze nie teraz. Miał wrażenie że jeśli usiądzie, to już tak zostanie.

Inferian 07-10-2017 15:51



Otwin wyglądał na oderwanego od tego co działo się w ostatnich chwilach. Bohater wyglądał na zmęczonego przeżyciami. Dobry przyjaciel mógłby zauważyć, że ten człek za wiele już przeszedł. Jego życie bohatera zaczęło się tak gwałtownie i prawdę powiedziawszy nie był na nie gotowy. Miał za wiele do stracenia i teraz właśnie wiele stracił. Swych przyjaciół, których tak bardzo kochał. Zostali mu tylko nowi, którzy z kolei byli tacy jak i on. Ludzie, którzy poszukują przygód i chcą pomagać ludziom, a tym samym zwalczać zło. Jedynym zwierzakiem który pozostał był gryf. Bohater wziął go w ramiona i jak gdyby nim oddalił się trochę do całego tego zamieszania. Niedaleko była spokojna łąka, a tam dało się słyszeć kojący szum drzew, śpiew ptaków. Z tego wszystkiego oderwał do znajomy głos. Wraz z głosem poczuł dłoń na swoim ramieniu.


- Chyba udało się wam pomóc i tej wsi.

Ian usiadł koło Otwina, gryf wyglądał jak gdyby wcale nie przykładał do niego uwagi, jak gdyby wcale nie istniał.

- Nie miałem nigdy szansy aby ci tego powiedzieć, ale gdy byłeś mały musiał wyjechać. Czasy były straszne, matulka nie miała co włożyć do garnka. Jeździłem ze wsi do wsi, pomagałem ludziom i przywoziłem jedzenie i pieniądze. Tak trwało życie przez dobrych kilka lat, jednak wszystko się pokomplikowało. Matulka zachorowała, a ja nie byłem w stanie zająć się tobą i znajdować pieniędzy, dlatego kazałem sołtysa aby miał na ciebie oko, aby zrobił co może byś wyrósł na dobrego człowieka. Jeździłem dalej ze wsi do wsi, bo sołtys też za darmo wiele nie zrobi, ale to dobry człowiek. Jednak pewnego dnia przyjechałem do tej wsi i to był mój błąd, spotkałem tutaj ludzi, których nigdy nie chciałbym spotkać. Zostałem oszukany, a gdy doszedłem do prawdy było za późno i mnie zabili. Chciałem ci pokazać mój grub, ale zawsze coś powodowało, że o tym zapominałem. Chciałem wiele razy ci powiedzieć, że nie ma mnie tak na prawdę, ale ciągle tyle się tutaj dzieje. Teraz jednak mnie pomściłeś i mogę spokojnie odejść. Jestem z ciebie dumny, ale jeszcze przed tobą wiele wyzwań. Przykro mi, że tak wiele już zdążyłeś doświadczyć, jednak mam nadzieje, że cię to umocniło. I pamiętaj twoim ojcem nie był pijaczyna, ale nie byłem w stanie zapłacić sołtysowi dla tego pewnie pomyślał, że nie dotrzymałem słowa, że będę przyjeżdżał i płacił mu za opiekę nad tobą.

Luis zaczął zanikać, jak duch, a bohater mógł poczuł wiele emocji związanych z tą osobą. Bohater poczuł jak do jego dłoni przytula się potulnie gryf, który zauważył że bohater jest oderwany od rzeczywistości.


Randulf poczekawszy chwilę aby wysłuchać słowa sołtysa i gratulacje chłopów skierował się do budynku gdzie widział w wizji jak ktoś coś przeszukuje. Gdy doszedł na miejsce nie znalazł nic przydatnego, widział, że ktoś czegoś szukał, ale nie było tam już nikogo. Ciężko było powiedzieć, czy był to chłop, który szukał swojej własności w resztkach zawalonego domu, czy może kolejny przedstawiciel zła zacierając za sobą ślady. Jednak po chwili oczom bohatera rzucił się mały skrawek papieru. Nie było na nim co prawda nic napisanego, ale był lekko osadzony czarną barwą z opalonego drewna. To dało bohaterowi pewną wskazówkę. Litery pisane na kartce która została oderwana były tak silnie stawiane, że odciskały się w tej która znalazł tutaj. Z zamysłu wyrwały go znajomy głos. Była to właśnie Brigit.


- Co tutaj robi mój bohater? - podeszła do niego i zaczęła się potulnie przytulać - Czy nic ci się nie stało? To było naprawdę odważne, co prawda nie widziałam wszystkiego ale teraz to miejsce jest straszne, a te trupy. Jesteś naprawdę dzielny.

Oswald w tym czasie postanowił ogarnąć całą sytuację.


- Masz rację lepiej to w cholerę spalić. - powiedział sołtys - Nie będziemy tego chować, mniej pracy - zwrócił się do grabarz, który tylko wzruszył ramionami. - No od jutra ludzie wezmą się i tutaj za budowę i segregację tego co się da z tego domu jeszcze użyć. To wielki dzień dla naszej wsi, czuję że teraz będzie już normalnie - powiedział uśmiechnięty sołtys, a gdy zaczął wypowiadać te słowa wyglądało jak gdyby coś go ukłuło w okolicach brzucha.

Nagle przez jego szaty dało się zauważyć przesiąkająca krew. Sołtys zacz bezwładnie opadać. Oswald stojąc dostatecznie blisko bezwarunkowo go złapał. Sołtys był osoba cięższą, dlatego też bohater nie był w stanie go tak trzymać, a swobodnie położyć na ziemi.

Tom zaczął blednąć, jego ubranie było coraz bardziej nasiąknięte krwią.

- Mój brzuch, co się dzieje - mówił równie zaskoczony co Oswald i reszta tłumu. - Jeśli to koniec to cieszę się, że dane mi było was spotkać. - ścisnął rękę bohatera

Do sołtysa podbiegł niemal w tym samym momencie jego syn Albert, który rozerwał jego ubranie. Pod nim była głęboka rana, która wyglądała fatalnie.


- Prędko musimy to zatamować… Musimy to zaszyć - mówił błądząc wzrokiem

Jednak bohater widząc ranę nie widział możliwości aby ktoś mógł z taką przezyć.



Kerm 08-10-2017 10:55

Kartka? Zwykła kartka?
Randulf był co najmniej rozczarowany, co jednak starannie ukrył, podobnie jak wspomnianą kartkę, której tajemnicę postanowił rozwiązać później, w wolnej chwili, może z pomocą Oswalda.
W tej chwili musiał doprowadzić się do porządku, potem znaleźć jakąś kwaterę. Zapewne każdy zechce przyjąć bohatera pod swój dach, ale zapewne każdy zdołał zauważyć, że wokół Randulfa działy się różne rzeczy, nie zawsze miłe dla otoczenia. Zrujnowane chaty były tego najlepszym dowodem.
Gdy więc euforia zniknie i pojawi się szara rzeczywistość może się okazać, że podziw wyparujei zacznie się wypytywanie, dyskretne, kiedy herosi ruszą dalej, gdzie ich usługi będą bardziej potrzebne.

Myśli o tym, co może się zdarzyć za kilka godzin lub dni, odpłynęły w siną dal, gdy tylko Randulf usłyszał głos Birgit. od razu przypomniały mu się różne rzeczy, jakie wcześniej planował razem z nią z robić.
Co prawda między 'chciałby' a realizacją pragnienia różne rzeczy mogły się zdarzyć, to pierwszy krok warto było zrobić... pamiętając o tym, by ominąć szerokim łukiem pokazane kiedyś w wizji jeziorko.

- Jestem cały i zdrowy. - Uśmiechnął się do dziewczyny i odpowiedział na uścisk. - Cieszę się, że tobie też nic nie jest.
- Faktycznie, niezbyt tu przyjemnie. - Rozejrzał się po pobojowisku. - Może się przespacerujemy trochę? - zaproponował. - Poczekamy, aż tu troszkę posprzątają?

Cattus 08-10-2017 11:00

Wydarzenia z nocy kiedy to potwór przebił swoją łapą sołtysa wróciły w mgnieniu oka. Widać przy życiu utrzymywała go jakaś magia, a gdy zabili kultystów i ona zanikła.

- I wzajemnie Tom. Odpowiedział cicho Oswald. - Nic nie możemy zrobić. - Pokręcił głową wpatrując się w gasnącego Toba Berrego, dotychczasowego sołtysa tej zapadłej wiochy.

- Więc teraz pewnie ty zostaniesz tutejszym przywódcą. - Zwrócił sie do Alberta kładąc mu rękę na ramieniu. - Pochowaj ojca. Pomóż swoim, a gdy praca będzie skończona, przyjdzie czas na opłakanie zmarłych. Znam ten ból bracie, ale dasz sobie radę. - Powiedział uspokajająco i wstał, odwracając się do zbieraniny.

Musieli radzić sobie bez niego. W końcu nie zostanie tu z nimi na zawsze. Tak po prawdzie to planował wyruszyć w dalszą drogę jak najszybciej. Nie chciał narażać wioski na bestię która się stał i kolejne nieszczęścia.

Dekline 09-10-2017 20:39

Otwin uśmiechnął się ciepło na wyznanie swojego ojca, nie było już w nim gniewu. Właściwie to złość i gorycz nigdy na dobre się w nim nie zagnieździła. Mówi się że zemsta nie ukoi zrozpaczonego serca, lecz w tym przypadku było inaczej. Chłop stracił brata oraz dobrego przyjaciela, lecz pomścił ich przy okazji wyplewiając zło ze wsi i ratując jej mieszkańców od zguby. Z czasem gdy żywota dokonał ostatni z kultystów, mroczne myśli opuściły umysł Otwina. W przemianie dużo pomógł fakt iż Chłop nie do końca przyjmował do siebie fakty. Od tej polany, od pojawienia się Iana, Otwin bardzo często zadawał sobie pytania o rzeczywistość wydarzeń jakie przed nim zachodzą. Może dlatego łatwiej było mu odsunąć złe myśli? Kto wie?

- Wszystko zaczęło się i skończyło na tej polanie - odpowiedział niespiesznie
- To tu się spotkaliśmy czyż nie? To od tego miejsca zaczęły się dziać dziwne rzeczy. - zaśmiał się gdyż właśnie nazwał Iana "dziwną rzeczą"
- Jakiekolwiek dobre czy złe by nie były - poprawił się
- No ale nie ma co nad tym płakać. Dziękuje ci za pomoc, wtedy i teraz, za wszystko i nie przejmuj się. Byłeś dobrym człowiekiem, zawsze będę miał Cię w pamięci.

Ian znikł, został sam gryf który domagał się atencji.

- No już już mały, tak tak, jesteś głodny co? Zobaczymy co tu mamy.

Otwin wyciągnął z torby małe co nieco i podał kilka kęsów młodemu, a gdy ten zrozumiał w czym rzeczy zostawił mu resztę a sam zaczął rozbierać się z ciężkiej zbroi która przez ten czas prawie "wrosła" mu w ciało.

Na ciele zostało tylko lekkie lniane odzienie, całe ubrudzone krwią i śmierdzące potem. Tego też należało się pozbyć, lecz najpierw Otwin nazbierał gałęzi aby ułożyć ogniskowy stos, ale nie taki mały, praktyczny, nie nie. Ten był ogromny, wysoki prawie dwa sążnie stos który dla Otwina był nie tylko ogniskiem, lecz symbolem, znakiem zakończenia wszystkiego co było złe w tej wsi, jak i w nim samym. Chłop zrzucił resztki swych ubrań, i w stroju Adam wskoczył do strumyka aby na szybko się obmyć.

Otwin jeszcze cały mokry i trzęsący się z zimna stanął przy stosie którego spalanie właśnie nabierało tempa. Z torby wyciągnął kawał szmaty aby owinąć się tu i ówdzie i nie straszyć ludzi. Po krótkiej chwili stos płonął całą swoją objętością, a jego płomienie wzbijały się o wiele wyżej aniżeli poustawiane drewno. Ktoś ze wsi mógłby pomyśleć że to kolejni kultyści szykują coś za miastem, lecz Otwina mało to teraz interesowało. Chłop susząc się przy ogniu schylił się po ubrania i cisnął nimi w płomień. Obserwował jak w mgnieniu oka tkanina znika pożerana przez płomienie. Otwin stał tak przed płomieniem kontemplując jego potęgę. Przez głowę przeszło mu mnóstwo myśli, zarówno tych złych jak i dobrych, lecz teraz umysł Chłopa był silny i negatywne emocje nie mogłyby już nim zawładnąć. Otwin wiedział że tak dalej być nie może. Chłop był zadowolony z drogi jaką obrał, lecz nie chciał być już ani idealistycznym "wielkim wojownikiem" - jak na początku swojej przygody, ani bezwzględnym zabijaką zaślepionym rządzą mordu. Chciał doskonalić swe umiejętności aby choć trochę zmniejszyć zło na tym świecie, jednocześnie nie zatracając samego siebie.

- Czeka nas jeszcze długa droga i mnóstwo przygód - zwrócił się do Vincenta, lecz od razu zaśmiał się gdyż małe gryfiątko wyglądało bardzo komicznie niezdarnie próbując się posilić.

- Ucz się ucz, poradzisz sobie, jesteś dzielny

Otwin znów spojrzał w kierunku ognia i stał tak aż opał do końca się nie wypali.

Inferian 17-10-2017 10:06



Randulf po ukryciu kartki nie miał problemu z towarzystwem, bo po chwili u jego boku pojawiła się Brigit. Sytuacja wyglądała na taką, której szkoda by nie wykorzystać. Tak więc postanowił się z kobietą na początek troszkę przejść. Spacer mógł spełnić nie jedno oczekiwanie. Po dotknięciu dłoni kobiety bohater poczuł ukłucie w skroni, jednak o dziwo nic się nie pojawiło. Być może był to tylko lęk przed tym, że mogłaby pojawić się jakaś wizja. Bohater z kobietą doszli do jej chałupy, w środku nie było nikogo, wyglądało jak gdyby wszystko było przygotowane pod nich. Następne kroki wyglądały że zależą tylko i wyłącznie od bohatera.

Oswald nie mylił się i tym razem. Nie trwało długo za czym sołtys wyzionął ducha. Albert był przygnębiony, z jego oczu uleciała nie jedna łza, ale wyglądało na to że rozumie zaistniałą sytuację i bierze ją na swoje barki. Przytulił swojego ojca po raz ostatni i prosił grabarza to aby pogrzebał go w najlepszej trumnie jaką zrobił. Ludzie zaczeli robic ognisko, jak się okazało nie było to jedyne ognisko we wsi, bo nieopodal Otwin także rozpalił jedno, jednak było ono tym samym za daleko aby tak nosić wszystkie te ciała. Ludzie prędko nazbierali opału i i rozpalili ogień. Kobiety miały za zadanie zrobienie jedzenia w chałupach co by potem dać co zjeść. Oswald jeszcze sprawdził Celestynę, która okazało się, że dobrze opiekowała się dziećmi. Ludzie przyjęli ją dobrze. Jak się okazało, kobieta nie znała się zbyt dobrze z ludźmi, pomimo tego że mieszkali w jednej wsi. Mieszkańcy mieli ją z początku za wariatkę, która nie chce z nimi rozmawiać, jednak prawda okazał się zupełnie inna.

Otwin z kolei bardzo trafnie określił fakty. Teraz mógł spokojnie się odświeżyć i spalić te wszystkie zakrwawione ubrania. To wyglądało jak gdyby otwierał kolejny etap w swoim życiu. Vincent z zafascynowaniem spoglądał na tańczący w ognisku ogień. A bohater czuł pewnego rodzaju ulgę. Miał pewnego rodzaju uczucie jak gdyby w jego głowie nie było takiego harmidru jak zazwyczaj.

Wszystko wyglądało na to, że bohaterowie moga trochę odpocząć. Jednak nie będzie to za długo, bo starzec któego mieli śledzić z informacji świadków już dawno przekroczył lakoalną wieś. Jednak bohaterowie wcale nie musze go gonić, a moga wrócić do wsi Fjern aby dostac nagrode, za informację. Ostatnie czasy nie dawały ani chwili na to aby chociaż trochę odpcząc, bohaterowie z pewnością zasłużyli sobie na trochę swobody.



Koniec



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172