lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WARHAMMER] "Między wódkę a zakąskę" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15223-warhammer-miedzy-wodke-a-zakaske.html)

Morfik 18-05-2015 15:27

Nie obchodziła go zbytnio historia karczmarza, słyszał i widział w swoim życiu już niejedno, więc to akurat nie robiło na nim jakiegoś specjalnego wrażenia. Skupił się na razie na piciu piwa i krótkim odpoczynku, bo z tego, co powiedzieli jego towarzysze, niedługo się będzie trzeba stąd zabierać.

- Nielicha z nas kompania to na pewno, ale i tak nie wiem, czy warto się tam pchać… W razie jakby co, to bandyci padną sami, od twoich gazów towarzyszu – Elgast klepnął Skaliego w plecy.

Szczerze powiedziawszy Reuter miał już dość walk, był już zmęczony tym wszystkim i najchętniej zostałby w tej karczmie na kilka tygodni. Chociaż i tak pewnie ruszy dalej, razem ze swoimi, bo tak jednak jest bezpiecznie, a raczej nie przekona ich żeby tu zostali na dłużej.

Elgast wypił duszkiem do końca kufel piwa i wytarł rękawem usta.
- Można prosić jeszcze jeden kufel – zwrócił się do karczmarza. Wolał wypić więcej, na zapas, w razie jakby jego kompani chcieli niedługo wyruszać.

- Panowie jeżeli o mnie chodzi, pójdę z wami gdzie będziecie chcieli, ale jednak może moglibyśmy tu zostać odrobinkę dłużej? – zapytał z nadzieją w głosie.

Kerm 18-05-2015 19:14

Bandyta jest bandytą, bez względu na to, czy zza krzaków wyskakuje, czy też z papierem w łapsku na rogatkach stoi. Jekil nie lubił ani jednych, ani drugich. Z tym że tym pierwszym można było rozpruć bebechy, a czasami i garść grosza za łeb zgarnąć. A tych drugich nie lza było tylać, jeśli się chciało własny łeb zachować.

- Jedźmy dokoła - powiedział. - Szkoda mi bez powodu choćby złamanego miedziaka wydawać. A najwyżej czasu trochę stracimy.

Upił łyk piwa, a potem za jedzenie się zabrał, póki jeszcze ciepłe było.

Reinhard 20-05-2015 23:18

Durala cieszyło zaangażowanie pobratymca w proces edukacyjny niekrasnoludów. W karczmie było niemal jak w prawdziwej kopalni - aromat rudy i prawdziwych twardzieli.
-Weźmy się za psubratów! - potwierdził swój udział w przygodzie.

Marrrt 21-05-2015 13:14

Lenz słuchał kompanów kiwając głową nad każdą ich wypowiedzianą, wykrzyczaną, a nawet tą przemilczaną jak w przypadku Elgasta, uwagą. Przy okazji wzrok miał wlepiony w talerz, z którego w umiarkowanie szybkim tempie znikała jajecznica. Głód sprawiłby, że Lenz szybciej by się z nią uwinął, ale regionalne kulinaria ostudziły jego apetyt i zmusiły do oddzielania frakcji jadalnej od niejadalnej. Kto na bogów wpadł na pomysł by do jajecznicy obok pożądanej jak najbardziej cebuli, pasternaku dodawać???
Zagryznąwszy niespodziewanie kawałek skrytej pod białkiem, podsmażonej byliny, popił szybko piwem, podłubał w zębach i odezwał się do kompanów:

- Też mnie Jekil kusi co by tego zasranego myta nie płacić. No ale Grenzstadt to dzień drogi stąd. I kolejny dzień straty w podróży na północ. Przejemy i przepijemy cośmy zaoszczędzili na mycie, a dyrdać na nogach będzie 50 mil więcej. Ale tak sobie i myślę... masz Ty Jekil jaki dokument co potwierdza, że Ty z prawem za pan brat? Albo jaki stary list gończy? Bo może by transport więźnia odegrać co by się spróbować wykpić od opłat...

Przez całą dotychczasową wypowiedź dłubał w zębach próbując usunąć nieznośne włókno pasternaku, co jednak w końcu uwieńczone zostało sukcesem, bo Lenz zaprzestał tego i wrócił już do śniadania.

- Bo, że wybywamy po śniadaniu to raczej nie ulega wątpliwości. Się nie chmurz Elgast. W Hornau to nawet z miesiąc posiedzimy.... A karczmarzu. Nie wiecie może jak się komendant na tych rogatkach zowie? Ile bierze i jak liczna ta jego drużyna? Albo Wy dobrzy ludzie? - tu zwrócił się do parobków, na których jakąkolwiek, a tym bardziej składną i zrozumiałą odpowiedź nie miał większej nadziei i jakże wesołą i budzącą tęsknotę za domem, drwalską rodzinę - A może stamtąd zmierzacie?

Fyrskar 23-05-2015 12:06

- Mytnik znaczy się? - karczmarz oderwał się od spozierania na bijących się szczawi. - On to ma Stepan na imię. A z nazwiska Bauer. Tęgi, zadowolony z siebie kmiotek, który zaszedł za daleko. Zdaje mu się, że jest jaśniepanem i trochę racji ma. Ma tuzin halabardników od Leitdorfa, oni są z Ligi Młota. Sigmaryci cholerni... Stebmar też tera Sigmaryta, choć imię mu stary druid Gorzałek nadał. Dla piniądza babkę by sprzedał, ale mimo wszystko jest uczciwy. Jak na mytnika. A ile teraz bierze... z parę szylingów od nogi, pół korony od pary kopyt. - zakończył. Parobcy rzec mogli to, co i on.

Tymczasem drwal waligóra usadził obu synków na ławie, pilnując by siedzieli dalej, niż na odległość kopniaka od siebie. Zachmurzony był raczej i nieco niewyraźny, niewyspany.

- Stamtąd. - mruknął. - Z Hühnerkot. Bandytów śmy nie obaczyli żadnych. A rogatki, o, były tamój. Wziął mytnik szylingów osiem i poszli my dalej.

Fyrskar 31-05-2015 16:58

Wędrowcy popili śniadanie kilkoma kufelkami Averlandzkiego lagera i w lepszych nieco humorach, bogatsi o wiedzę, wytoczyli się z karczemki, szerokim łukiem ominąwszy błocko przed wejściem. Zachmurzyło się nieco, ale słońce, nieosłonięte płaszczem chmur, świeciło tak hardo jak godzinkę temu. Lenz potarł zmęczone powieki i powiódł wzrokiem za Durakiem, prowadzącym ze stajni osiodłanego kuca, na którego z miejsca wsiadł. Niechętnym nieco krokiem ruszyli na północ, ku rzece i wzgórzom.



Nim słońce osiągnęło sam szczyt widnokręgu, oznajmiając samo południe, przed oczami podróżnych ujawniła się mytnicza stanica, odcinając się od zdobnych pojedynczymi drzewami pól, traktu i prostej, błękitnej lini rzeki, dość szerokiej, acz nie mogącej konkurować z Reikiem, czy Talabekiem.

Dom mytnika był to piętrowy budynek z okrytym gontem dachem, wraz z dziedzińcem ogrodzony palisadą. Wejście na most było zamknięte, pilnowane przez dwóch, niewyraźnych jeszcze z tej odległości, strażników. Na ten widok, aż Skali gazy z rzyci wypuścił.

Zbliżyli się. Wartownik siedział na drewnianym zydelku, nawiasem mówiąc pamiętającym jeszcze zapewne czasy Magnusa Pobożnego, i dłubał w nosie, ze skupieniem godnym lepszej sprawy. Drugi ze strażników spał, oparty o ścianę rogatek, z tyłkiem na gęstej trawie. Dalej, z tyłu, szumiała rzeka, most w poprzek niej był zagrodzony zaporą. Obok stał dom mytnika.

Na widok wędrowców, pierwszy ze strażników wyjął niechętnie palec z nosa, drugi zaś wybudził się ze snu. Miny mieli nad wyraz głupie.

- W imieniu miłościwie nam panującego. - rzekł pierwszy, drapiąc się po tyłku. - Wzywam was, podróżni, do uiszczenia, tego ten, opłaty za przejazd. Wynosi ona, ni mniej, ni więcej, a po dwa szylingi za nogę. Trzy zaś za kopyto. A jak płacić nie chcecie, tedy wypierdalać. - zakończył subtelnie i przymilnie.

Drugi ze strażników zbliżył się do Skaliego, zapewne w celu zwrócenia uwagi kompanów na powagę sytuacji. Portki miał utytłane rozmiękłą ziemią i w powietrzu dało się wyczuć...

Nie, nie gazy jelitowe. Ale majestatu też jakoś czuć nie było.

Kerm 05-06-2015 15:59

Jekil zatrzymał się, widząc w odległości pewnej budynek, który niczym innym nie mógł być jak strażnicą mytnika.

Rogatki to do siebie miały, że płacić trzeba było, jeśli człowiek chciał przejść. Podobnie i krasnolud i każda inna nacja. Tudzież stworzenia czteronogie. Bezczelne złodziejstwo.
Płacenie za to, że można było przejść przez niewidzialną granicę, którą jakiś dureń zrobił na drodze? Jekil zgrzytnął zębami na samą myśl. Co prawda od czasu do czasu udawało mu się uniknąć tego przykrego obowiązku, ale nigdy nie wiedział, czy kolejny raz będzie tym udanym. No a sakiewka, złośliwie zapewne, nie chciała stawać się coraz bardziej pękata.

Zza pazuchy Jekil wyciągnął papiery, że jest łowcą nagród i profesję tę wykonywać może, tudzież w miarę niezbyt zniszczony list gończy, który jakiś czas temu w Altdorfie ze ściany zerwał.
Do twarzy na owym liście widocznej co dwudziesty mieszkaniec Imperium by pasował. Elgast na ten przykład. Z drugiej strony...

- Możemy Elgasta i jego domniemanego wspólnika... - Jekil spojrzał na Lenza - jako wiezionych do najbliższej świątyni Sigmara przedstawić.

Spaiker 07-06-2015 08:30

Zbliżając się do rogatek Skali złapał powietrze w puca, i nadął się jak purchawka. Z takim samym zresztą zamiarem co grzyb, zadusić tałatajstwo. Powtórzył czynność kilka razy w nadziei że tak zapowietrzony da jelitom upust, i wyszedł na przód. Biorąc pod uwagę wiatr i ustawienie domu mytnika, stanął na przeciw wartowników.

Gdy jeden z nich jak by nakazem rzucił o płaceniu za przejazd, a i drugi nie stosownie się co do Skaliego zachował. Ten właśnie wtedy upuścił z wnętrzności tak wielką chmurę oparów że aż widoczną.
-A może tak proszę, albo chociaż bez tego wypierdalaj. -Odezwał się srogo krasnolud, patrząc z dołu prosto w oczy strażnika. -Chyba nie wiesz kmieciu z kim rozmawiasz. -Dodał i spojrzał na Jekila, by dać mu znak. Miał nadzieje że ten odpowiednio zagra znanego łowcę głów, i że ten myk się uda.

Morfik 09-06-2015 20:14

Cała ta maskarada z łowcą głów powinna się udać, w końcu już nie takie rzeczy w przeszłości się robiło. Strażnicy nie wyglądali na jakiś szczególnie inteligentnych, więc powinni uwierzyć w ich historię. Elgast nie miał zamiaru tracić pieniędzy w tak głupi sposób, więc tym bardziej spodobał mu się pomysł Jekila.

- Właśnie chłopcze, ja na twoim miejscu bardzo bym uważał, co mówię i do kogo – spojrzał na Jekila. – Też tak kiedyś zapyskowałem do niego i zobacz jak skończyłem. Ten oto człowiek mnie oszczędził i wziął jako więźnia, a mógł zabić…

Był ciekaw czy to przejdzie. Twarz na liście gończym rzeczywiście była dosyć niewyraźna i można było pomylić jego twarz z tym zbirem z kartki. Elgast poczuł delikatne podniecenie przez całą tą sytuację. Przypomniały mu się najlepsze, stare czasy.

Fyrskar 09-06-2015 20:42

Strażnik wyjął z nosa sękatego palucha i skrzywił się z lekka, z zapamiętaniem porównując okoloną długimi włosami twarz Elgasta z obliczem przedstawionym na liście gończym. Cały czas miał wywieszony jęzor, tak, że mógłby nim w sypkim piasku dziedzińca rysować zgrabne wzorki. Drugi strażnik, niedbale opierając się na halabardzie, usiłował przyjrzeć się wygniecionemu pergaminowi zza pleców kompana, szło mu jednak nielekko, bowiem pierwszy z żołnierzy kręcił się, jakby go kto w rzyć kopnął.

- Zarósł jakoś trochę. - podsumował dłubinos, usilnie przystawiając kartę do twarzy biednego Elgasta. - Brzytwą by go potraktować trza by... - mruknął na zakończenie, dzieląc się uśmiechem ze swej zarośniętej twarzy.

Drugi pokiwał głową, nieprzekonany.

- Cóż, chyba możecie...

- Co to za zbiegowisko chędożone, jarmarczne? - mężczyzna, który przerwał strażnikowi był tęgi, niewysoki, ale kroczył tak, jakby miał bez mała siedem stóp wzrostu. Miał rumianą, spoconą twarz, nie nosił brody, ale na twarzy jego wykwitł kilkudniowy zarost. Oczy jarzyły mu się blaskiem przywodzącym na myśl chłopa, któremu się krowa ocieliła. Albo mytnika, który zbiera opłatę za przejazd. Stepan Bauer. Na grubej szyi miał zawieszony konopny sznurek, na którym zwisał mały, miedziany młotek, rzucający refleksy i oślepiający wpatrujących się weń.

- No, Rutger, mówże. Głos ci odebrało? Co to za podróżni.

- To będzie... - zerknął niepewnie na wędrowców. - Łowca nagród wraz z towa... towarzyszami krasnoludami, zbiegiem poszukiwanym listem gończym i... drugim zbiegiem chyba.

- Powitać! - mytnik zwrócił się do kompanów. Zza jego plecami widać było czterech kolejnych halabardników. - Dajcież, Rutger, list gończy, niechaj obejrzę tego łotra! Taak... - zmrużył oczy, przyglądając się pergaminowi.

Strażnicy zbliżyli się do poborcy, spokojnie trzymając halabardy. Wyglądali profesjonalniej od swych dwóch kompanów, ale może po prostu mniej napici byli. Gorąc był straszliwy, aż Skaliemu w brzuchu burczeć zaczęło.

- Panie łowca... jak pana zwać?

- Jekil Hoffert.

- Wie pan, mężczyzna może zarosnąć, włosy zapuścić... tak, łysy nawet. Ale ja tu tego tatuażu z młotem jakoś nie widzę, na policzku tego tutaj. Zmył się w balii z wodą? - uniósł pytająco brew. - A może okpić mnie chcecie?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:00.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172