lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH 2Ed] Strażnicy Dróg II (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/15834-wh-2ed-straznicy-drog-ii.html)

Dziadek Zielarz 12-04-2016 16:27

Wieczór należało zaliczyć do udanych. Odwiedziny w znajomym lokalu poprawiły strażnikom humor, no i udało się, choćby na chwilę, zatrzymać szerzące się jak grzyby po deszczu przechwałki Siegelberta, do tego w miejscowej wyobraźni pojawiła się postać Gunthera, co może niekoniecznie planowane, to jednak zaowocowało zupełnie akceptowalnymi formami wyrazu w postaci darmowych trunków. Owych trunków w praktyce okazało się być zupełnie wiele co w niedługim czasie doprowadziło do rozochocenia i stanu ogólnej chwiejności rzeczonego Gunthera, który wespół ze swym towarzyszem Kieską, zapewne nie mniej pogrążonym w alkoholowym uniesieniu, wędrowali uliczkami Weiler w stronę strażnicy. Jeden prowadził drugiego jakby samemu trudności miał ze złapaniem równowagi, toteż co kilkanaście kroków przystawali w celu ustalenia pionu i wymienieniu kilku uwag, stwierdzenia że utarcie nosa łucznikowi było ze wszech miar słuszne i bezwzględnie konieczne, a piwo pomaga w myśleniu i pełnieniu swej strażniczej służby.

Już na miejscu, gdy opary trunkowe zostały nieco rozwiane przez wieczorny chłód, para strażników zmierzyła się z trudnym do zaakceptowania faktem, że ich przełożony jako żywo jest na miejscu, a oni w stanie cokolwiek niewyjściowym mieli zamiar wejść do środka. Nie zwiastowało to niczego przyjemnego, nie poprawiało też humoru, nawet jeśli była tam cała grupa towarzyszy niedoli, którzy zapewne równie udatnie co oni pełnili swoją służbę, tyle że nie zwracali na siebie uwagi. I tutaj widział swą szansę Gunther. Po co pchać palec między drzwi, a potem skarżyć się, że boli? Wykidajło miał zamiar odczekać jeszcze nieco, przejść się tędy i owędy pozwalając kapitanowi odmaszerować do swoich spraw, a własnej wizji przestać dwoić się i troić, by nie budząc niczyich podejrzeń wrócić do strażnicy. Dobry plan. Co mogło się nie udać?

TomaszJ 12-04-2016 19:44

- Po..powiem Ci Gunterku...mogę mówić Ci Gunterku? - Kieska bełkocząc przebijał się przez okowitowe upojenie - Sie nie ma co czaić, bo my po służbie. Stoi f statu...staci..statuciecie napisane, że - tu Hans odzyskał jakby na chwilę trzeźwość - Po zdaniu raportu Patrol Straży Dróg i Mostów ma wolne do trzeciego kura dnia następnego...hik!
Kieska rozkaszlał się i splunął nie wiadomo czy wymiociną czy flegmą. Podciągnął do góry pas, dopiął koszulisko. Ruchem ręki starł plamy z kapoty... a raczej wydawało mu się że starł, bo plamy jako żyw od dawna były jej częścią. A na końcu zapiął morion pod brodą, bo jakoś mu spadał co dwudzieste czknięcie.
- Psia mać, szyk musi musi być, ale możemy mieć taką bombę...hik... jaką fcemy, bo straż po służbie nie śledź Gunterku, mówię Ci nie śledź. Po służbie pić musi. Ja to wiem - Kieska podniósł palca - Ty to fiesz - podniósł drugiego - kapitan to fie - i co najważniejsze Jego Miłość Cysarz tesz totobrze wie, bo to on, on własną ymperateto... ymper...ympertyne....cysarską ręką Statut Straży Druk podpisał i pieczęć przyłożył - tu Kieska wyciągnął reszte palców, spojrzał na nie i jakoś mu się rozjechały, stracił równowagę, ale złapał się dryblasa i już stał na nogach.
- No to śmiało idziem, Ymperator Stszeże!

Dziadek Zielarz 12-04-2016 23:40

- Cholera, Kieska... - zaczął osiłek, ale poza kiwaniem głową z wciąż rozdziawionymi ustami wiele z siebie nie wydobył, w każdym razie nie od razu. Trudno rzec czy mężczyzna dopiero układał sobie w głowie słowa kompana, myślał nad odpowiedzią, czy zwyczajnie go zemdliło. Po pewnym czasie tępego wgapiania się w ścianę, Leuden odchrząknął i podjął równie mętnym tonem co poprzednio.

- Kieska...Tyto masz łeb. Kurna... stobą to nie zginiemy. - Leuden przestał się kiwać, ale tylko dlatego, że złapał się pobliskiego płotu i trzymał go jakby zależało od tego jego życie.

- Koleś. - mruknął do mytnika, który opadł był obok na krawężnik z miną zupełnie bladą, jakby zaraz miał upuścić żołądkowej treści do rynsztoka i powstrzymywał się tylko najwyższą siłą woli. A może to od tego myślenia? Wykidajło machnął łapą w przyjacielskim geście, ale osiągnął tyle, że nieomal strącił hełm z głowy jabłkowego. - Ja Ciebie szszaaaanuję. Wiesz? Szszanuję!

Wielkolud stał tak dalej nie tłumacząc powodów swego ogromnego poszanowania dla towarzysza, aż w końcu, gdy wydawało się, że temat zakończony osiłek walnął pięścią w płot.

- Pierdole... co nam mogą srobić? Nie ma totamto, nie? Idziemy, Kieska!

Tadeus 13-04-2016 18:20

Holzkopf właśnie zapoznawał się z zaskakującą treścią dostarczonych mu listów, gdy do środka na chwiejnych nogach wpadła dwójka zupełnie ubzdryngolonych strażników. Kapitan wzrok miał utkwiony w niesamowitych rewelacjach, które tam opisano, toteż uchwycił przybyłe postacie jedynie kątem oka i najwyraźniej nie zauważył nawet w jakim są stanie. Skinął im tylko głową, czytając fragmenty raz po raz.

Ale pozostała dwójka tego problemu nie miała. Od razu zmiarkowała, że ich chwiejący się i szczerzący głupio towarzysze, delikatnie mówiąc, nie nadawali się do podjęcia obowiązków.
- Niemożliwe... to jakieś szaleństwo... - mruknął do siebie Holzkopf. - Musimy ich szybko schwytać! - rzekł już wyraźnie rozgorączkowany, bo przecież sprawa takiego kalibru mogła zadecydować o całej jego karierze. - Apfel, Leuden! Nie stójcie tam tak! - rzucił do biesiadników, nadal zbyt zaaferowany by przyjrzeć im się bliżej w rozświetlanym jedynie półmrokiem płomieni wnętrzu - Przywleczcie no tu tego gagatka z celi! Musimy go wypytać o jego hanzę! Panie Berthold, nie znacie aby przypadkiem jakichś modlitw, które mogą nas tu wesprzeć? Wszak służycie Pani Sprawiedliwości!

Dhratlach 13-04-2016 19:27

Hans westchnął ciężko. Holzkopf najwidoczniej nie zauważył stanu tej... świeżo co przybyłej... dwójki. Z ciężkim sercem jednak zdecydował się odezwać. Wyklarować parę spraw nim sprawy przybiorą zły obrót. Pokręcił z niedowierzaniem głową. Zostawić tych dwóch na chwilę samopas...

- Herr kapitan, jeśli mógłbym zauważyć, to Kieska i Gunther raczej... powinni chwilę odpocząć. Ten banita to twarda sztuka, bez dobrego oprawcy niewiele z niego wyciągniemy.

Orthan 13-04-2016 19:48

Johann pokiwał przecząco głową na słowa kapitana i odpowiedział.

-Będę prosił moją Bogini o łaskę jeśli zajdzie taka potrzeba, jednak tu jak zauważył Herr Burgenhauer bardziej przyda się ktoś kto wydobędzie prawdę z ust tego człowieka. Więc zgodnie z prawem imperium ja egzekutor Vereny przesłucham tego człowieka który jest oskarżany o tak liczne zbrodnie i nieprawości.

Po tych słowach kapłan zwrócił się do łowczego.

-Uszykujcie mości Burgenhouer mise z wodą, kawałki materiałów, jakiś alkohol i znajdźcie dobre źródło żaru. My z Herr Kaptanem spróbujemy związać i unieruchomić schwytanego co by można było go podać przesłuchaniu. A tak po za tym przydał by się ko jeszcze do pomocy.

Dhratlach 13-04-2016 20:11

Łowczy pokiwał głową. Fakt faktem, trzeba było się przygotować do tortur, a na jego ramiona spadła ciężka robota przygotowania sprzętu. Cóż, miał nadzieję, że kwatermistrz Hopfen już wrócił.

- Sprawdzę czy kwatermistrz już wrócił i powiadomię kilku z roślejszych strażników by byli obecni jeśli herr kapitan nie ma przeciwwskazań.

Dziadek Zielarz 13-04-2016 22:22

- Tajest! - mruknął trochę poniewczasie Gunther ignorując nadętą gadkę towarzyszy, którzy ostatnio zaczęli posługiwać się tak wyszukanym językiem, że czasem trudno było ich zrozumieć. Widać chwilę pobyli w mieście to już nabrali zwyczajowego lizusostwa. Pewnikiem wszyscy pękają z dumy nad ich nadgorliwością, a koledzy po fachu wychwalają ich pod niebiosa.

Wykidajło ruszył w kierunku cel po kilku krokach zahaczając o stojący po drodze taboret wywołując głośne szurnięcie, jednak niepomny na hałasy szedł dalej. Pod samymi celami zdał sobie sprawę, że nie zabrał ze sobą klucza.

- Kieska! Pszynieś no klucza... celi nie mogę otworzyć.

TomaszJ 14-04-2016 00:56

- Czekaj no - Kieska próbował powstrzymać Leudena, po czym wyprostował się i na jednym śmierdzącym okowitą oddechu wyrecytował zdanie do przełożonego.
- PaniekapitanieHansApfelmelduje że niebyłorozkazuzostaćwgotowości więc pozdaniuraportuwrazzGuntherem piliśmyzazdrowiemiłościwiepanującego cesarzaipanabarona.
Po czym nabrał głęgoko powietrza. Całkiem składnie to powiedział, bez pijackiej emfazy i bełkotu. To że potem zachwiał się i przytulił do ściany niestety nie pasowało do tego. Ani to co powiedział potem.
- Fedle roskasu bedziemy gotowi to słuszby o śfitaniu...
Ex-mytnik zasalutował z brzdękiem bijąc ręką o morion i zaczął zataczać się w kierunku kwater.

Dziadek Zielarz 14-04-2016 16:29

- Kieskaaaa! - sapnął Gunther niecierpliwie, zastanawiał się nawet przez chwilę, czy w ogóle potrzeba mu klucza żeby otworzyć celę.

- Pierdol...Ony klucz. - odbiło mu się w połowie zdania

Leuden nie baczny na ciągnące się za nim spojrzenia przeszedł przez salę trącając ponownie przewrócony stołek tam gdzie spodziewał się mytnika, jednak tamten gdzieś sobie polazł.

- Łajdaku, gsie się podziałeś....? Kieskaaaa!

Ktoś tam coś szemrał na boku, ktoś coś krzyknął, może to był kapitan? Ktoś mu rzucał znaczące spojrzenia, coś się działo, żyrandol z wozowego koła z zatkniętymi weń świecami kołysał się u sufitu w niebezpiecznych przechyłach.

- Kieeeska. Cip cip cip... Kieeeskaaaa! - zawodząc swoje osiłek polazł pijackim krokiem gdzieś w ciemne kąty garnizonowych kwater.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172