lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   Piekło w Gębie (18+) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16206-pieklo-w-gebie-18-a.html)

Lomors 26-02-2017 15:49

Edward cierpliwie odpowiadał na każde zapytanie odpowiadał na zapytania wartowników, obserwując jednocześnie uważnie dzieciaka. Zdaje się że na starość wreszcie wplątał się w sprawę większą od niego samego.. Czas pokaże jak to się zakończy.

Staruch w trakcie tego oczekiwania zaopiekował się Saną na tyle ile mógł. Dalsze wybuchy "złości" dzieciaka mogłyby się okazać katastrofalne w skutkach.

Dnc 27-02-2017 11:41


Ulf widząc znajome twarzy usmiechną się ciepło.
Rozsiadł i po chwili zapytał:
- Coś bym zjadł, macie coś do żarcia?
Baryła nie krępujac się napił sią a potem zagryzł.
- W Dupie jak w dupie. Ciemno i śmierdzi...... trafilismy na jakiegoś przeklętego czaromiota co z dwóch naszych rozjebał. Teraz Manfred się nim zajął zobaczymy co z tego będzie....


Astrarius 28-02-2017 23:03

Żmija, Hredrik i Jonathan

Żmija zaryzykował. Wyszedł z kryjówki i pokazał się. Obwiesie pilnujący magazynu dobyli broni z podsyconą nerwami wprawą.
-Stój. Ani kurwa kroku dalej. - Gerhard stanął. Pokazał otwarte dłonie. Nie miał przecież złych zamiarów. Spokojnie i rzeczowo tłumaczył panom, czemu się tu znalazł… Pętelkowcy nie wierzyli mu ni w ząb.
-Taa, no nie myślę. Wypierdalaj w podskokach. A jeśli Mantred serio czegoś chce, to niech przyśle do kurwy nędzy którego z nas!- Nie dali mu podejść, ale też nie atakowali… Minęło zaledwie parę sekund. Dotychczas milczący parchaty wrzasnął. W jego bicepsie niespodziewanie wykwitł sztylet. Drugi dostrzegł cyrkowca i od razu ruszył. Titenherz chybił drugim nożem. Szykował trzeci, ale wróg był tuż tuż. Hredrik zaszedł go z boku, ale kochers się połapał. Zakręcił buzdyganem, zrobił krok, gotów do błyskawicznego obrotu i potężnego ciosu. Bez wątpienia był zdolnym zabijaką... ale nawet tym los płata okrutne figle. Poślizgnął się. Postawił stopę na jedynym kamieniu gwarantującym wyrżnięcie orła. Potem jego czaszki sięgnął solidny, norsmeński kostur. Znieruchomiał jak zaczarowany. Nadal jednak został drugi. Ludvikson przypomniał sobie o nim, kiedy poczuł głuchy ból w barku. Parchaty źle jednak wymierzył i jedynie obił porządnie mięśnie, miast pogruchotać kości. Jonathan natychmiast zripostował i wbił ostrze głęboko w dzierżące broń ramię. Kochers wrzasnął, rzucił broń i padł na kolana.
-Zlituj, zlituj! Żoneczkę mam z dzieciaczkiem!

Edward

Sana piła łapczywie każdy łyk wody. Wraz ze zniknięciem Mantreda wydawała się tak samo spokojna jak wcześniej. Konstantin nagle klasnął w dłonie, wzniósł okrzyk ku czci jakiegoś nie słyszanego wcześniej Edwardowi bóstwa. Wyciągnął woreczek i ampułkę z czymś, co przypominało atrament. Z tym, że zamiast pióra, podejrzany uczony maczał w nim palce i począł rysować na czole Olega dziwaczne symbole.
-Zara… słyszysz?- Zagaił weterana Arni. Faktycznie, wydawało się, że na dole powstalo jakieś zamieszanie. Trzaski, wrzaski. Jakieś skomlenie?

Baryła

Ebbe zagwiżdżał.
-Szzoooty. Ja wiedziałem, że te kanałowe szmatławce gównie się gżą, to i z gównem mają wiele wspólnego, ale żeby i czary? Hem hem…
-Pewnikiem dlatego szef przytelepał tego mądralę w płaszczu. - Zagaił Esm.
-Taa. Ważna sprawa nie? W końcu mamy być bogaci!- Gardziel klepnął Ulfa z pijacką poufałością.- Tylko niech te chłopaki towar przeniosą. A skoro się konkurencja, hehehe, wyniosła, to przebitka niezła będzie. Ty to Baryła nowy i pewnikiem mniej skapnie, ale spokojnie, na dupę starczy. Jak się postaras, to nawet dwie! Pogadam jeszcze z Mantem i damy ci pierdolony, kurwa, awans! - Tragarze przywieźli wóz i wyładowywali beczki, podczas gdy Mantred wyładowywał się na pętelkowcach. Szczęściem jeszcze nie dotarł do stołu, w której nadal beztrosko toczyła się gra. Esmer miał dobrą passę i rzucił cztery szylingi w pulę.

Hakon 01-03-2017 10:32

Żmija gdy tylko zaczęły latać noże Jonathana ruszył do przodu dobywając sztyletu z pochwy przytroczonej do pasa. Nie lubił przemocy, ale z Kohersami jak widać nie dało się inaczej. Miał nadzieję, że dadzą sobie z nimi radę.

Kiedy doskoczył już do nich jeden leżał nieprzytomny a drugi błagał o litość. Gerhard popatrzył po towarzyszach i kucnął przy pętelkowcu.
- Gdzie jest szczeniak?- Spytał łagodnie cały czas trzymając sztylet w pogotowiu. Nie chciał rozlewu krwi, ale musieli się dowiedzieć ilu jest w środku i jak zabezpieczeni są.
- Ilu was tam w środku i jakie hasło?- Dało sie wyłowić z kilku pytań zadawanych przez akolitę.

Ardel 01-03-2017 19:05

Hredrik z zadowoleniem przyjął chrupnięcie łba przeciwnika i ze zduszonym jęknięciem cios drugiego przeciwnika. Już miał mu przydzwonić kijem, ale okazało się, że w przeciągu chwili pętelkowiec zamienił się w skomlącą babę. Hredrik splunął na niego i powiedział cicho:

- Twój towarzysz przynajmniej miał jaja.

Widząc jednak, że Żmija zaczął indagować Kochersa, wróż zamilknął. Starał się jednak poczuć pogodę tego miejsca. Może poczuje energię podobną do tej, którą emanował rogaty? Byłoby tak łatwiej znaleźć jego brzdąca.

Orthan 01-03-2017 23:33

Jonathann stanoł nad błagającym o litość mężczyzną, w rękach nadal miał nóż jeden podejrzany ruch i z pętelki będzie zimny trup.
Słysząc pytanie Żmija, Jonathann uśmiechnął się i powiedział do mężczyzny.

-Lepiej żebyś gadał, bo możesz już nie spotkać swych dziatek i żoneczki.

Dnc 03-03-2017 14:08


Ulf ostrożnie przyglądał się kuchcikom rozprawiającym na lewo i prawo o skarbie. Na pewno było to nierozważne.
Kiwnął tlko głową w podzęcie Ebbe a karty odłożył nie szło mu. Poza tym nie potrafił się skupić gdy tyle się działo w około.
Baryła wstał od stołu podciągnął pas na brzuch, lekko się pomasował, rozglądnął się po całym pomieszczeniu i zaciekawiony podszedł bliżej by zobaczyć skąd to zamieszanie.


Astrarius 05-03-2017 23:14

Gerhard, Hredrik i Jonathan

Pętelkowiec wgapiał się to w Gerharda, to w Jonathana. W jego oczach błyskała desperacja. Głos akolity Ranalda był kojący. Czegoś chciał, a przez to dawał nadzieję. A nuż wyjdzie z tego cało? A z drugiej strony straszliwie uwierał nóż trzymany przez Titenherza. Groził. Cyrkowiec, który potrafił z nożami tańczyć poderżnie mu grdykę w mgnieniu oka.
Życie lub śmierć.
Współpraca bądź pyskówka.
Kuchcik potrzebował chwili, żeby przezwyciężyć ból promieniujący z ran.
-Na górze! Trzyma go ten zafajdany Bosch! - Wykrzyczał. Na następne pytania parchaty potrzebował chwili. Zerkał co chwila na krew lejącą się ciurkiem z ran.
-W drzwi… stukajta. Cztery razy lekko. Dwa ciężko Raz lekko. I raz mocno do wiwatu! Góry pilnuje trzech. No i dzieciak i baba. Chcecie to se ją bierzcie. Boscha też, w cholerę! Jeszcze szef wam granty odpali!- Pokiwał głową, jakby oto głosił prawdę objawioną.- A jak mie jeszcze oszczędzicie, to w ogóle. - Dodał przymilnie.

Hredrik przysłuchiwał się, ale jednocześnie przypatrywał temu, co niewidoczne. Nie czuć tu było ni Rogatym, ni tajemniczym tropem. Ale było coś innego. Coś narzucającego na myśl subtelną, słodkawą bryzę. Taką, jaka zdradza jezioro, zanim ujrzy się jego taflę. Na wpół wyczuwalny obłoczek energii wiódł właśnie w górę, ku tajemniczemu magazynowi Kochersów. Jednak, co wróż wyczuwał w miarę dokładnie, sygnał słabł. I to z sekundy na sekundę, w nienaturalny nawet dla kolorów sposób. Coś się działo?

Baryła

Baryła podszedł do Mantreda. Sytuacja zaczynała wyglądać niebezpiecznie. Szef stał przed jednym z jego ludzi. Pozostali otaczali ich luźnym kordonem. Wystarczająco daleko, żeby nie dostać kuksańca, a wystarczająco blisko, żeby obserwować.
-Mów, Tyk… jak straciłeś konie?- Spytał z pozornym spokojem. Tyk z początku tylko wybełkotał odpowiedź, ale zaraz powtórzył, już wyraźniej.
-Straż zdybała. Zobaczyła, że lezę z czterema i pytała, a na co to. O papiery pytali. Nie miałem, to i zabrali…
-Nie mamy koni.- Stwierdził Mant. Potem Tyk oberwał. Po sierpowym w szczękę przytulił podłogę.- Żadnych pierdolonych koni. Gardziel! Skołuj następne.
Ebbe był naprawdę nachlany. Procenty przyćmiły jego zdrowy rozsądek i tak ważny w Gethcie insynkt przetrwania.
-Szooo? Skąd ja wezmę! - Zakrzyknął w przypływie pijackiej odwagi.- Od tego swojego kumpla weź! Od tego zasranego bretona! Co, myślisz, że nie wiem?! Ukłyyada się szef z kupszykami, a najbrudniejsza robota idzie na nas! Jak zawsze! Esmer, powiedz mu!- Ale Esmer był mniej pijany i już się ulotnił. Spieprzał spod stołu w podskokach. Reszta bandy zamilkła. Mantred nadciągał ku stołowi. Minął Baryłę, stanął tuż przed zachlanym obliczem Ebbe. Ten zdaje się dopiero teraz zdał sobię sprawę z powagi sytuacji.
-Esm? Baryła?- Popatrzył, szukając jakichkolwiek popleczników. Mantred obrócił się. Esmer zaszył się pomiędzy tragarzami rozstawiającymi beczki, ale Baryła był ciężki do przeoczenia. Na nim skoncentrował się lśniący lodowatą furią wzrok szefa Kuchcików.
-Komuś coś jeszcze się nie podoba?

Ardel 09-03-2017 16:42

- Idziemy. Tego zabić - powiedział natarczywym głosem Hredrik, czując, że za chwilę ich chłopaczek umrze. Nie wiedział dlaczego, tak przeczuwał. To źródło pięknej pogody, odprężenia i swojskich stron gasło. Musiał je uratować, dojrzeć je, nawet jeżeli nie był to syn rogatego.

Hredrik zapukał szybko we wskazany sposób w drzwi, a potem pchnął je z całej siły, mając nadzieję, że siedzący wewnątrz strażnik dostanie nimi w mordę. (a jeśli drzwi otwierają się na zewnątrz, to chciał je pociągnąć z całej siły i władować lagę w zęby pierwszej gęby, która się pojawi).

Dnc 10-03-2017 15:42


Baryła szybko spojrzał na Manfreda.
- To że Ebbe nie potrafi trzymać języka za zębami których już nie ma to każdy wie. To także nie oznacza że będę ryzykował za niego swoją dolę. Jebnij go raz i miejmy to z głowy -powiedział od niechcenia Ulf



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172