|
Teoretycznie coś takiego, jak nietoperze mieszkające w jaskiniach, nie powinno być zaskoczeniem, ale teoria to jedno, a praktyka to coś całkiem innego. A tak nietoperzy stanowił dla Axela zdecydowane zaskoczenie... no i nie obyło się bez kłopotów. Na szczęście nie stracił oka. - Damy radę przeprowadzić kogo zechcemy. - Axel pokręcił głową. - Wystarczyłyby sieci uniesione na jakichś kijach, by żaden nietoperz nikomu nic nie zrobił. Ewentualnie tarcze na głową. Albo choćby płaszcze. - A skoro sobie poleciały, to który korytarz wybieramy? - spytał. |
Zinggee przytaknął słowom Axela. - Wybijemy je w razie potrzeby. Trochę ognia, powystrzelamy jak kaczki. Chodźmy, czas nagli. Ja idę z kuszą w pogotowiu, gdyby nieznajomy z tyłu będzie chciał za nami podążać. Korytarz proponuję, ten który prowadzi do góry... |
|
Rzucenie całego kontyngentu czarów zajęło Wolfgangowi dłuższą chwilę, w czasie której jego kompani bacznie obserwowali sufit w oczekiwaniu na kolejny nalot. Na szczęście nietoperze zaatakowały tylko raz, najwidoczniej zaskoczone pojawieniem się intruzów w ich legowisku. Gdy Techler był gotowy, z wyostrzonymi zmysłami rejestrującymi najmniejsze nawet niebezpieczeństwo, wskazał odnogę prowadzącą w… lewo. Tak mówiła magia. A magia pochodziła z Chaosu… Wciąż obserwując sufit zagłębili się w tunel prowadzący w lewo. Nie był długi, miał może trzydzieści kroków długości i kończył się niewielką grotą, mniej więcej okrągłą w kształcie. W słabym świetle jakim awanturnicy dysponowali nie widać było żadnych wyjść z jaskini (oczywiście poza tym, w którym obecnie stali). Widać było natomiast leżące na środku pomieszczenia zwierzęce szczątki, należące prawdopodobnie do lisa lub borsuka. Gdzieś z tyłu znów rozległo się upiorne wycie, wydawane przez tajemniczego, nietowarzyskiego mieszkańca podziemi. |
Błąkanie się po podziemnym labiryncie jaskiń wychodziło im całkiem nieźle, jako że co rusz udawało im się trafić w ślepy zaułek... Axel miał tylko nadzieję, że ilość odnóg jest ograniczona i że prędzej czy później (a raczej później) wyeliminują wszystkie niewłaściwe i zostanie im tylko jedna, prowadząca do zamku. A że pilnie zaznaczał każdy korytarz, w jaki wkroczyli, był pewien, że nie będą dwa razy iść tym samym korytarzem. Na wszelki wypadek sprawdzał też ściany, by nie doszło do sytuacji, że - zrobiwszy kilka kółek - wrócą tym samym korytarzem. - Chyba nie jest zadowolony, żeśmy mu do sypialni wkroczyli - powiedział, gdy rozległ się ryk mutanta. - Zaraz przyjdzie i powie, byśmy się stąd wynieśli. - Może gdzieś w suficie jest jakieś przejście? - zasugerował. |
|
|
- To by było na tyle, jeśli chodzi o legowisko monstrum. Żywi się mięsem co mnie wcale nie dziwi. Gdy rozległo się wycie, Berni aż się wzdrygnął. - Ki diabeł? Wracajmy po naszych śladach. Pójdziemy za propozycją Wolfganga, ale musimy uważać. Coraz mniej mi się podobają te jaskinie. |
Wolfgang jako jedyny zdecydował się na wejście do ślepego zaułka. Światło podążyło razem z nim, pozostawiając resztę kompani w półmroku. Teraz, gdy mag był bliżej mógł dokładnie przyjrzeć się zwłokom zwierzęcia i otoczeniu. Najpierw spojrzał w górę, ale nie zobaczył w chropowatym suficie żadnej dziury ani wylotu szybu mogącego prowadzić do zamku. Potem chciał zbliżyć się do trupa, ale w tym momencie coś powiedziało mu, że naraża się na niebezpieczeństwo. Nie było to nic konkretnego. Przeczucie. Stanął w pół kroku. Truchło należało do lisa. Było na tyle świeże, że Wolfgang dostrzegł ranę, będącą przyczyną śmierci zwierzęcia. Na jednym boku brakowało sporego kawałka skóry i prawdopodobnie mięśni, a żebra zostały pomiażdżone. Poza tym Techler tuż obok martwego lisa zauważył resztki szkieletu pokaźnego nietoperza. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:08. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0