|
Jako że mag był ich światłem w ciemnościach, nie można było zrobić nic innego jak czekać, aż Wolfgang nie skończy oględzin i nie poprowadzi dalej ich małe grupki. No i rozglądać się na wszystkie strony, by nie zostać zaskoczonym przez mieszkańców podziemnych korytarzy. |
Zingger w skupieniu przyglądał się oględzinom maga. - Wolfgang, ruchy, ruchy. Nie mamy całego dnia - szepnął w końcu zniecierpliwiony. |
|
Wrócili do jaskini będącej siedzibą nietoperzy. Tym razem nie zaatakowały, mimo iż słychać było ich piski. Latały gdzieś pod sufitem, sądząc po poruszających się po stropie i ścianach cieniach. Awanturnicy tym razem wybrali korytarz wiodący w prawo, a dokładniej ten znajdujący się bliżej końca kawerny. I znów korytarz nie był długi. Dotarli do rozwidlenia. Można było skręcić w lewo, w stronę słyszanego w oddali podziemnego strumienia, albo pójść dalej prosto. Nim jednak podjęli decyzję, znów podziemia przeszył przeraźliwy skowyt. W korytarzu wiodącym w lewo coś było. Jakiś ruch na granicy widzenia w słabym świetle Wolfgangowego zaklęcia. Chrobot kamieni obsypujących się na skutek ruchu istoty. Lothar stanął w pół kroku, powstrzymany znanym sobie, tajemniczym impulsem. Przez miejsce, w którym by się znalazł gdyby poszedł dalej przeleciał ze świstem ciśnięty gdzieś z głębi ciemnego korytarza kamień. Szlachcic nie zdążył ostrzec kompanów, że coś się dzieje. Gdy otwierał usta, aby krzyknąć „uwaga!” albo „padnij!”, kawałek skały odnalazł swój cel. Axel niemal zawył z bólu, kiedy ostrokrawędzisty kamień uderzył go w nogę, tuż powyżej kolana. |
Zaskoczenie było, i to niezbyt przyjemne. Axel nie spodziewał się takiego "podarku" i przeklął mieszkańca plątaniny jaskiń, życząc mu połamania wszystkich kości... i nie tylko. A równocześnie podziękował bogom za to, że rzucony kamień nie rozwalił mu kolana... Najchętniej by strzelił, by odpłacić się rzucającemu pięknym za nadobne, ale cel nie był widoczny i strzał byłby tylko i wyłącznie zmarnowaniem bełtu. Dlatego też Axel jedynie przysunął się do ściany. - Wolfgangu, mógłbyś swoje światełko wywołać tam, gdzie stał ten drań? - spytał. |
|
|
- O żesz w mordę jeża - zaklął Zingger. Przykucnął i szukał wzrokiem napastnika, gotów wystrzelić bełtem w każdym momencie. |
Ugrzęźli na rozwidleniu, przyklejeni do ścian. Axel i Berni wodzili kuszami po ciemnym korytarzu, w poszukiwaniu celu. Mag splótł zaklęcie i w tunelu pojawiły się wątłe, tańczące ogniki. Efekt był piękny i urzekający, ale światła zbyt wiele nie dawał. Jednak wystarczająco dużo, żeby awanturnicy byli w stanie zobaczyć cień dziwacznego stwora, jeszcze bardziej groteskowy dzięki iluminacji. Z całą pewnością można było stwierdzić, że był humanoidem. Miał dwie kończyny dolne i dwie górne, długą szyję i sądząc po ułożeniu cienia właśnie zwisał z sufitu. Minęła krótka chwila i cień zniknął. Tajemniczy mieszkaniec podziemi oddalił się. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:58. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0