Przeciwnik, jak się okazało po raz kolejny, nie był niewidzialny. Niestety brak niewidzialności nie oznaczał, że można go było ustrzelić. A przynajmniej Axel nie był na tyle szybki, by to zrobić. - Uciekł - rzucił mało odkrywcze spostrzeżenie. - Chodźmy dalej. Gonienie za nim jest mało sensowne, a te korytarze kiedyś muszą się skończyć. |
- On zna tunele, my nie. Zgadzam się w zupełności. Chodźmy sprawdzić od czego chciał nas odgonić - powiedział Lothar i dał przykład, idąc powoli do przodu z wyciągniętą bronią i obserwując ściany i sufit na wypadek powrotu mutanta. |
- Z braku laku, każdy plan jest dobry. Chodźmy - rzucił rzeczowo Zingger. Ale kuszy nie odłożył, tylko czujnie skradał się jako trzeci w kompanii. |
|
Awanturnicy nie dali się skusić na zmianę kierunku marszu i gdy tajemniczy, potworny mieszkaniec jaskiń zniknął w mroku, kontynuowali swój marsz. Korytarz, jaki tym razem wybrali (a Axel nie omieszkał go oznaczyć na ścianie) nie był zbyt długi, wił się kilkanaście kroków, aby w końcu zakończyć niewielką okrągłą kawerną. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to że część ścian została poprawiona ludzką ręką, a po drugie w jednej ze ścian ział otwór, w którym, w świetle magicznego światełka widać było wiodące w górę, wąskie schody. Znaleźli przejście do zamku! Lokatorowi tuneli nie spodobał się raczej ten fakt. Ciemne korytarze i groty wypełnił przerażający, świdrujący czaszki wrzask. |
|
- Chyba go zdenerwowaliśmy - powiedział (z cieniem zadowolenia w głosie) Axel, gdy podziemne korytarze wypełnił wściekły wrzask mieszkańca tychże podziemi. Wiadomą rzeczą było, że gdy ktoś jest zły, to może popełnić jakiś błąd. - Może ktoś go zatrudnił, przed laty, do pilnowania tych podziemi i jakieś tam jeszcze wspomnienia kołaczą się w zmutowanym czerepie. - Co prawda do zbadania tego przejścia wystarczyłaby jedna osoba - mówił cicho dalej, gdy padła propozycja Lothara - ale nie powinniśmy się rozdzielać, chociaż on nie jest na tyle głupi, by za nami leźć w takie wąskie miejsce. Poza tym... nie zdoła nas na tych schodach wyprzedzić, więc nikogo nie zaalarmuje. |
|
- Nic tu nie wymyślimy. Idziemy na górę - zakomenderował Zingger zadzierając głowę w górę. - Uważajcie, tylko na tych schodach. Wąskie diabelnie. Ja tym razem pójdę jako ostatni. Wchodzimy w odstępach, żeby nas wszystkich nie zaskoczył na schodach parszywy mutant. |
Schody były od lat nieużywane. Na stopniach zalegał kurz i zwierzęce odchody, na których nie widać było żadnych odcisków stóp lub innych kończyn. Klatka schodowa wiła się w górę, nie pozostawiając miejsca na jakikolwiek manewr. Wyżej i wyżej. Liczyli stopnie. Po pokonaniu dziewięćdziesięciu-czterech natrafili na wieńczącą schody platformę i zakratowane przejście do malutkiego, mającego nie więcej jak dwa na dwa metry pomieszczenia. Pokryta pajęczynami krata nie była zamknięta, a zerodowany mechanizm poddał się z oporem i głośnym jękiem, kiedy wchodzili do pokoiku. Nie było w nim nic, co sugerowałoby gdzie należy dalej kierować swoje kroki. Pomieszczenie było idealnym sześcianem, o boku równym dwóm metrom. Nie było więc zbyt dużo przeszukiwania. Już po chwili Axel trafił na ślad w suficie sugerujący, że to właśnie w górę wiedzie dalsza droga. Wystarczyło unieść i przesunąć jedną z płyt stanowiących sufit, aby ruszyć dalej. Przez wąską szczelinę wokół płyty czuć było odór nieczystości i zgnilizny. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:03. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0