lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

Kerm 26-08-2019 21:24

Wolfgang oberwał, na szczęście jednak nie na tyle, by trafić do Ogrodó Morra. Tak przynajmniej ocenił to Bernhardt, który dopadł maga przed Axelem.

- Musimy zejść niżej - powiedział Axel, nie zamierzając narażać siebie ani kompanów na kolejny bełt. Już wolał spotkać się z tą trójką, która wybrała się im na spotkanie.
Pierwszego zamierzał poczęstować bełtem, a kolejnych potraktować ostrzem miecza.
O ile, oczywiście, Lothar jakiegoś pozostawi w całości.

hen_cerbin 26-08-2019 22:20

Do tej pory szło dobrze. Ale nie mogło tak iść w nieskończoność. Wolfgang dostał, ale Lothar nie mógł pozwolić by zatrzymało to impet natarcia. Ruszył razem z Axelem, gotów by zaatakować strażników zanim się otrząsną. Jeśli bełt żołnierza trafi jednego ze strażników wcześniej - tym lepiej. Jeśli nie, trudno. Nie można było dać im czasu na otrząśniecie się. Zamierzał ściągnąć na siebie uwagę wrogów dając czas i okazje Axelowi, by wykończył przeciwników. I swoim przykładem zainspirować chowających się w budynku banitów.

xeper 28-08-2019 08:26

Dopóki bełt znajdował się w ciele, życiu Wolfganga nie zagrażało niebezpieczeństwo. Magister był przytomny, a pocisk nie naruszył żadnych ważnych narządów. Przy założeniu, że nie będzie się poruszał, a operację wyciągnięcia bełtu przeprowadzi ktoś wprawny w rzemiośle, Techler miał duże szanse na powrót do zdrowia. Tymczasem Berni przeciągnął go pod same schody, gdzie nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo.

We trzech podbiegli do potrzaskanej furty. Zawiasy były wypaczone, a poczerniałe drewno w kilku miejscach ledwo trzymało się osmalonych okuć. W pewnym momencie z tyłu rozległa się komenda. To banici kryli ostrzałem piętro wieży, z którego strażnicy mogli razić bełtami znajdujących się niżej awanturników. Ci dopadli do furtki, która ze względu na swój mizerny stan nie stanowiła skutecznej przeszkody w dostaniu się do wnętrza budynku bramnego. Problemem mogli okazać się znajdujący się wewnątrz, przygotowani do obrony strażnicy.

Zingger nie brał tego pod uwagę. Wysforował się do przodu, wpadł na drzwi, które nie wytrzymały impetu uderzenia. Dymiące resztki osadzone w osmalonym murze ustąpiły i Berni wpadł do środka. Dosłownie. I to uratowało mu życie. Nad jego głową świsnęły bełty wystrzelone przez strażników, które jednak wyleciały na zewnątrz, a postępujący za kapłanem Lothar i Axel nie mieli problemu z ich uniknięciem. Obaj wbiegli do stróżówki, przestępując nad poobijanym Bernhardtem, który zbierał się z podłogi.

- Na dół! Są w środ... – wrzasnął jeden z pancernych. Sądząc po pagonie przytwierdzonym do blach, dowódca bramy. Więcej nie powiedział, bo bełt Axela wbił mu się w naręczak, co spowodowało okrzyk bólu. Ci na górze zostali jednak ostrzeżeni i za chwilę mogli stworzyć przewagę liczebną. Lothar krzyczał na banitów by pomogli, a potem z świętym mieczem w dłoni zaatakował strażników. Ich przekonanie, że blachy są skuteczną obroną przed ostrzem znów dało znać, gdy szlachcic jednemu niemal odrąbał rękę, co skutecznie wyłączyło go z walki.

Kerm 28-08-2019 11:56

Axel nie był pewien, czy we wszechobecnej wilgoci jego broń palna stale była zdatna do użytku, dlatego też wolał korzystać z kuszy, odrobinę bardziej odpornej na deszcz.
I miał rację, czego dowodem był bełt, który utknął w ręce jednego z przeciwników.
Ale na kolejny eksperyment nie było już czasu, podobnie jak i na ponowne naładowanie kuszy, którą Axel szybko zamienił na miecz.
Jego oręż nie był tak skuteczny, jak broń Lothara, ale Axel miał nadzieję, że powalczy ze strażnikami przynajmniej jak równy z równym.

- Trzeba ich jak najszybciej wykończyć - powiedział, zadając cios najbliższemu strażnikowi.

hen_cerbin 28-08-2019 14:52

Lothar nieco współczuł strażnikom. Ciężkozbrojnych oducza się parowania, a za to uczy się przyjmowania ciosów na pancerz, a teraz cały ten trening obracał się przeciwko nim. Z jakiegoś powodu dla tego miecza nie było różnicy między stalą a papierem. Błogosławiąc Sigmara i bohatera z krypty Lothar rozdawał ciosy mieczem i parował je lewakiem, trzymając się z przodu. W końcu on mógł trafić gdzie bądź, a Axel i Bernhardt musieli kombinować i uderzać w słabiej chronione lokacje ciała.

kymil 29-08-2019 12:06

Berni powstał na nogi, klnąc na głos jak popadnie. Wypluł z ust drzazgi z resztek drzwi, przetarł wierzchem rękawa zapylone czoło.

- Na rany Sigmara! Na kości Ranalda! Oprychy, skurwysyny!
- z ust kapłana dobywały się niegodziwości. - Ja Was wszystkich pozabijam - zapiał Ralandyta.

Z mieczem w garści chciał siać śmierć i zniszczenie. Dopadł strażnika i wymierzył cios.

Phil 30-08-2019 13:11

Tak blisko, a jednocześnie tak daleko...

Wychylając się przez okna strażnicy widział już bramę, a za nią zamek, w którym przebywał ten, którego szukał. Tak blisko. Każde jednak spojrzenie wiązało się z ryzykiem. Bełty kusz rozbiły już szyby i powbijały się w ściany. Mogli się tylko chować, trzymani w szachu przez obrońców zamku. Tak blisko.

* * *


Leonard Geldmann pojawił się w Wittgensteinie przed paroma miesiącami. Najpierw w milczeniu, przez dłuższy czas, stał pod świątynią Sigmara i przyglądał się jej. Potem, jeszcze dłużej, obserwował zamek i jego wieże, przypominające demoniczną dłoń potwora wygrzebującego się spod ziemi. Na koniec splunął, odwrócił się i rozpoczął swoją pracę.

Dzień za dniem, noc po nocy, dowiadywał się więcej i więcej. O zamku i jego mieszkańcach. O wsi i banitach. O wydarzeniach z przeszłości dalszej i bliższej. Był jak cień. Wszystko po to, by zrobić to, po co tu przybył. Znalazł sprzymierzeńców w miejscowych buntownikach. Oni byli jednak zbyt słabi, sami nie byli w stanie zrobić zbyt wiele.

Przełom przyszedł wraz z przyjściem czwórki obcych. Ci, z jakiegoś powodu, byli zainteresowani wejściem do zamku równie mocno jak i Leonard. I w przeciwieństwie do banitów, dawali nadzieję na sukces akcji. Gdyby tak połączyć siły... Przekonał przywódczynię, silną kobietę imieniem Sigrid, do współpracy z nimi. Tylko razem mieli szansę na sukces.

* * *


Skuleni przy ścianach, przez chwilę nie zauważyli, że kusznicy przestali ich ostrzeliwać. Z marazmu wyrwał ich głos jednego z obcych, wzywający pomocy. Geldmann pierwszy skoczył na równe nogi i zaczął podrywać kolejnych, szarpiąc ich w górę za ramiona i rękawy.

- No już, już, ruszamy, teraz jest okazja! – Wypychał kolejnych banitów za drzwi strażnicy. – Trzeba im pomóc!

Ruszył między nimi. Przemykał szybko, drobny, zręczny mężczyzna w czarnym skórzanym ubraniu. Nie był ani tak dobrze wyposażony, ani opancerzony jak niektórzy banici, a co dopiero przybysze walczący ze strażnikami. Jego siła nie leżała w walce twarzą w twarz, ale w wyszukiwaniu celów, które nie spodziewają się ataku. To też zrobił, gdy wpadli wszyscy do pomieszczenia, gdzie trwała walka. Szybkimi spojrzeniami ogarnął sytuację i ruszył bokiem, czekając na dogodną okazję do niespodziewanego ataku.

xeper 02-09-2019 21:24

Niewielka przestrzeń wewnątrz stróżówki nie ułatwiała walki. Co rusz oręż rył ściany i zahaczał o drewniane meble. Wezwani na pomoc strażnicy zbiegli po schodkach, uzbrojeni w kusze, ale broń strzelecka w ścisku jaki panował na dole bardziej by zaszkodziła niż pomogła. W związku z tym odrzucili kusze i dobyli mieczy. W tym samym czasie do strażnicy dopadli prowadzeni przez Sigrid banici.

Nie minęła nawet chwila a dwóch strażników już leżało martwych na posadzce. Pierwszego porąbał Lothar, drugiemu zaangażowanemu w walkę Leonard wbił sztylet w szczelinę między blachami na plecach. Zraniony Axel musiał uważać, żeby nie obciążać lewej nogi, a Berni czuł się nieco zamroczony po tym jak dostał w głowę płazem miecza.

Jeszcze chwila i przewaga awanturników na spółkę z banitami atakujących gwardzistów stawała się coraz wyraźniejsza. Ranny dowódca bramy też widział co się dzieje. Cofając się przed atakującym go Axelem skrzykiwał swoich ludzi, aby stworzyli spójną formację obronną.
- Na mnie! Na mnie! – darł się, manewrując tak aby powalony stół znajdował się między nim a napastnikami. Ktoś wrzasnął. To jeden z banitów został na wylot przeszyty mieczem. Obok dowódcy było już trzech strażników. Tworzyli teraz skuteczną linię obrony i wolno poruszali się w kierunku rozwalonych drzwi. Dwóch pozostałych strażników nie było w stanie dołączyć do towarzyszy. Chwilę potem został już tylko jeden.

kymil 03-09-2019 11:34

Berni uznał, że dotychczasowa walka nie zda się na wiele, jeśli strażnicy uciekną. Potrzebny był fortel.

- Jest nas więcej, nie macie szans! Poddajcie się! - wrzasnął w kierunku dowódcy straży - Nie zrobimy Wam nic złego. Rozbroimy Was i puścimy wolno. To nie na Was nam zależy! Pójdziecie na żołd do innego zamku!

W razie braku reakcji, kapłan był gotów kontynuować walkę pod światłym dowództwem Lothara i Axela. Oni wszak na wojaczce zęby zjedli.

Kerm 03-09-2019 14:33

Walka w tłoku przypominała bardziej burdę w gospodzie, niż starcie zbrojeń, ale różniła się od burdy tym, że trupy padały, i to po obu stronach.

Wsparcie, jakiego udzielili banici zniwelowało przewagę obrońców, których liczba zaczęła się zmniejszać. Ale i tak zostało ich, zdaniem Axela, za dużo. Trzeba było coś z tym zrobić, a że rzucona przez Bernhardta sugestia poddania się była (zdaniem Axela) bez sensu, strażnik dróg rzucił propozycję całkiem inną.

- Wystrzelajmy ich - zaproponował, po czym przeszedł od słów, do czynów, by tym, co nie pojęli, o chodzi, po prostu pokazać.

Cofnął się poza zasięg ostrzy przeciwników, po czym sięgnął po kuszę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:32.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172