lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

xeper 27-10-2017 20:27

8 Pflugzeit 2513, wieczór
 
Widząc, że znaki dawane Zinggerowi nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, węglarz zaprzestał migania. Zamiast tego, wyprostował się, otarł twarz umorusaną w popiele dłonią i zaczął krzyczeć.

- Wungiel! Wungiel! Komu wungiel? Tanio! Wungiel! - jego krzyki natychmiast przyciągnęły kilka osób, które zaczęły dopytywać się o cenę i dostępność towaru. W pewien sposób zaburzyło to plany awanturników, którzy planowali pojmanie jednego z węglarzy. Teraz po prostu nie dało się do nich dopchać lub zrobić czegoś nieładnego, bez prowokowania reakcji tłumu. Nie pozostało nic innego, jak odpuścić. Do następnego razu...


U Herr Kocha zjawili się pod wieczór. Medicus szybko uwinął się ze zmianą opatrunków i aplikacją medykamentów oraz zrelacjonował stan zdrowia Leopolda. Właściwie nic się nie zmieniło. Szkiełko wciąż żył, ale medyk nie wróżył mu zbyt długiej przyszłości. Ruszanie go nie wchodziło w rachubę. Koch zapewnił, że gdy stan Leopolda się ustabilizuje, to wówczas zapewni mu miejsce w hospicjum prowadzonym przez Siostry Miłosierdzia w nieodległym Laufenbaden.


Po powrocie do gospody trzeba było zaplanować dalszą podróż. Wciąż mieli łódź wiosłową, którą świsnęli w Bogenhafen, ale czy była ona wystarczającym środkiem transportu by dotrzeć do odległego Delberz?

Kerm 27-10-2017 21:09

Kolejna akcja, mająca na celu rozwiązanie tajemnicy dziwnych znaków (i osób, które je dawały), zakończyła się niepowodzeniem.
Może należało się do tego powoli przyzwyczaić?
- To chyba znak, że powinniśmy stąd jak najszybciej wyjechać - mruknął Axel.

* * *

Zdanie to potwierdziła opinia medyka, który stwierdził, że Leopold nie odzyskał przytomności i, zapewne, nigdy nie odzyska.
Siedzieć obok niego i trzymać za rękę - to było bez sensu. I tak nic nie mogli dla niego zrobić.
- Sprzedajmy naszą łódkę, znajdźmy miejsce na jakiejś barce lub statku, i w drogę - zaproponował.

Hakon 30-10-2017 12:25

Wolfgang już się prawie ustawił by przy atakować przebranych węglarzy gdy ci wrócili do swojej maskującej czynności.
Mag spojrzał na kompanów i siarczyście splunął odsuwając się ludziom tłumnie otaczających dziwną dwójkę.
Techler nie był zbytnio zadowolony, że znowu nic się nie dowiedzą i że będą mieli tą dwójkę na plecach.

***

Herr Koch niezbyt wiele im pomógł a szczególnie Szkiełku. Czas naglił i ewentualna pogoń z Bogenhafen mogła przybyć w każdej chwili. Trzeba było przystać na propozycję medyka by zaopiekował się kompanem a samemu zniknąć.
- Zgadzam się z Tobą Axel. Trzeba pozbyć się łódki. Problem w tym, że mogą powiązać nas z nią jak zaczną szukać w którym kierunku nawialiśmy.- Martwił się mag spożywając posiłek przed drogą. - Lepiej najedzmy się i traktem podążajmy czym prędzej. Zawsze można zniknąć w lesie po drodze czy coś.- Zaproponował kompanom.

kymil 30-10-2017 19:41

To, że w Weissbrucku działają kultyści nie napawało optymizmem. Co gorsza herezja szerzyła się wśród pospólstwa niczym ogień po strzesze podczas najazdu Norsów na Salzenmund.

Bernhardt sposępniał pod wpływem tej refleksji.

- Nie wiem jak oni to robią. Gdzie my, gdzie ja, tam oni. Sucze syny. Klątwa nad nami wisi. Przesądny nie jestem do przesady, ale zaczynam wierzyć w mroczne siły nad cesarstwem. Gdzie są łowcy czarownic, gdy ich potrzeba? - łyknął solidny łyk gorzałki i podał Lotharowi do przepicia.

- Sprzedajemy łódź i dyla do Delberz. Piechotą wolałbym. Cywilizacja, kultura, zabawy wszeteczne. Zapomnimy się i odpoczniemy. Choć tak po prawdzie, myślę, że prędzej czy później powinniśmy zająć się sprawą tej Etelki Hercog czy jak jej tam dali przy narodzinach... Nie daje mi ona spokoju

hen_cerbin 30-10-2017 20:35

- Gdzie są łowcy czarownic? Znając nasze szczęście to pewnie gonią za nami, Bernhardt, gonią za nami. - odparł Lothar po solidnym łyku. Otarł usta i dodał - Co prowadzi do wniosku, że lepiej sprzedać łódź. I tak żaden z nas nie zna się na żeglowaniu i ktoś w końcu to zauważy i powiadomi straż, że pewnie ją ukradliśmy. Zawsze możemy popłynąć do Delberz tak jak popłynęliśmy do Bogenhafen - jako eskorta.
Doświadczenie mówi mi też, że masz rację co do tej całej Etelki - sądząc po liście, wydawała się przywiązana do tego kultysty z Bogenhafen i jak do niej dojdzie, że jesteśmy zamieszani w jego upadek to może chcieć się zemścić. Lepiej żebyśmy to my ją dopadli niż ona nas.


Szlachcic czuł się nieco lepiej fizycznie ale psychicznie nadal źle. Szkiełku nie mogli już pomóc, uratowana aptekarka co prawda dała mu książkę ale nie znalazła czasu na nauczenie czegokolwiek, a dalsza podróż też nie zapowiadała się łatwo. Cóż, może chociaż może pomóc Wolfgangowi w realizacji jego marzeń - jego okres nauki dobiegał końca i miał zostać "prawdziwym" magiem.

xeper 30-10-2017 21:04

9 Pflugzeit 2513, rano
 
Axel spędził pierwsze chwile po śniadaniu na znalezieniu kupca na skradzioną w Bogenhafen łódź, której drużyna już nie chciała, uważając że to ogniwo łączące ich z sprawą Teugena. Kupiec się znalazł, a jakże. Ale cena jaką oferował była zdecydowanie poniżej wartości rynkowej łodzi. Niemłody już rybak wynalazł dwadzieścia kilka wad i usterek w szalupie, do tego słusznie zauważył, że Axelowi się spieszy i bardzo zależy na sprzedaży, a poza tym wcale nie wygląda na kogoś, kto mógłby być prawowitym właścicielem łódki. No ale w końcu, po długich targach zgodził się ją kupić za dwadzieścia złotych koron, co Axel przyjął z wyraźną ulgą.

Teraz, gdy nie byli już obciążeni balastem kradzionej łodzi, przystąpili do znalezienia transportu, który poniósł by ich w kierunku Delberz. A pierwszym poważnym przystankiem w tej podróży na północ był Altdorf. Szybko udało się im zaokrętować na sporą barkę o wdzięcznej nazwie Zimna Woda, dowodzonej przez Kapitana Datza. Umówili się z nim tak, że za podróż zapłacą po dziesięć szylingów, a w razie kłopotów będą służyć za ochronę i wówczas Datz nie weźmie pieniędzy. A więc teraz oczekiwali na kłopoty...

Szyper dał znak do odbicia od brzegu, marynarze sprawnie odrzucili cumy i barka, odpychana bosakami wolno odsunęła się od nabrzeża. Kapitan skierował ją w stronę śluzy, wiodącej do Kanału Weissbruckiego. I w tym momencie na nabrzeżu pojawiło się dwóch zataczających się łachmaniarzy. Lawirowali tanecznie między dokerami i przechodniami, niebezpiecznie zbliżając się do brzegu rzeki. Coś wykrzykując i śpiewając nieskładnie usiedli na nabrzeżu, dyndając nogami nad wodą. Jeden z nich grzebał sobie w nosie i uchu, a drugi machał w kierunku barki. Wnętrze jego dłoni nie miało naturalnego koloru - było zabarwione na fioletowo.

hen_cerbin 30-10-2017 21:12

- Nie możemy liczyć na to, że zaraził się jakimś paskudztwem i umrze na to, prawda? - zagaił Lothar wskazując na fioletoworękiego, bez większej nadziei na zaprzeczenie. Podczas rejsu czytał swoją nową lekturę o ziołach i aptekarstwie - nawet jeśli nie nauczy się robić leków, to przynajmniej pozna słownictwo i w razie czego będzie mógł udawać kogoś kto umie. Podczas postojów ćwiczył też fechtunek, by nie wyjść z wprawy podczas rekonwalescencji.

Kerm 30-10-2017 22:32

Axel wrócił do pozostałych z sakiewką cięższą o dwadzieścia sztuk złota. Z jednej strony - trochę stracili, bo łódź była dużo więcej warta, z drugiej - nie da się ukryć, że nie zapłacili za nią ani grosza.
No i można było część złota wykorzystać na opłacenie przejazdu.

* * *

Baba z wozu, koniom lżej - mówiło stare powiedzenie.
Tamtych dwóch też mieli 'z wozu'. Przynajmniej na jakiś czas. Axel nie sądził, że tamci zdecydują się na pościg. W końcu nie mogli zapałać aż taką szaleńczą miłością do Zinggera...
Poza tym powinni w końcu zrozumieć, że coś jest nie tak z obiektem ich uczuć, że powinni ich adresatem uczynić kogoś innego.
No ale gdyby byli bardzo uparci, to bez problemów mogli się dowiedzieć, dokąd płynie Zimna Woda...

- Chyba nie możemy liczyć na tyle szczęścia - powiedział.

* * *

W czasie rejsu miał zamiar odpocząć po ostatnich przeżyciach. I poleniuchować.

Hakon 31-10-2017 12:01

Wolfgang popatrzył na Axela z sakiewką.
- Na podróż powinno wystarczyć.- Po chwili uśmiechnął się.
- Do jakich czasów doszło by stróż prawa handlował kradzionymi łodziami.- Zabłysły zęby maga i poklepał Mayera po ramieniu by go pocieszyć.
- Nie przejmuj się. Każdy z nas ścigany prawem już jest.-

***

Barkę płynącą znaleźli bez większych problemów. Nikt się nie pytał o ich pochodzenie czy cel podróży i czuli się dyskretnie.
Techlera zaskoczyło pojawienie się dwójki natrętów. Już miał szykować sie do wrzucenia ich do wody gdy spostrzegł, że raz padną na ziemię a dwa, że jeszcze ktoś może ich zauważyć.
- Trzeba w Altdorfie zmyślnie pozbyć się ogona.- Rzucił do towarzyszy i usiadł korzystając ze zbawiennych mocy promieni słonecznych.

kymil 02-11-2017 20:19

Zingger rozłożył się na pokładzie obok towarzyszy niedoli.

- Ogona trzeba się pozbyć, ale pytanie brzmi jak. W małym Weissbrucku parokrotnie napotkaliśmy heretyków dziwolągów. W Altdorfie będzie ich jeszcze więcej. I te poplamione dłonie. Tusz sobie zapodali. Wydaje mi się, że powinienem przez pewien czas zaszyć się pod pokładem a wyłazić nocą. Jak sądzicie?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172