lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

Kerm 07-05-2020 14:46

Zamek runął. Było to widowiskowe, z pewnością sprawiedliwe (biorąc pod uwagę całokształt działań Wittgensteinów), ale pod względem zysków całkowicie nieopłacalne, bowiem satysfakcja moralna napełnić żołądków nie mogła, a z zamku Axelowi nie udało się wynieść nawet marnej łyżeczki.
Ktoś by powiedział, że najważniejsze było ocalenie życia i, w zasadzie, można było się zgodzić, ale trochę było żal skarbów, które utonęły w rzece.

- My odpływamy - odpowiedział na pytanie Jonasa - a wy powinniście zabrać stąd wszystko, co ma jakąś wartość. To da wam podstawy na rozpoczęcie nowego życia, możliwego teraz, gdy klątwa Wittgensteinów przestała istnieć.

Phil 08-05-2020 11:55

- Jak to co teraz? Bogowie nie wezwali cię do siebie, Jonasie, będziesz więc żyć dalej, i to tak, żeby ofiara tych, którzy tu zginęli, nie poszła na marne.

Poraniony, zakrwawiony i wyczerpany Geldmann padł na kolana gdzieś u podnóża skał, na których stał do niedawna zamek Wittgensteinów. Spod skórzanej kurty wyciągnął zawieszony na łańcuszku srebrny młot i ucałował go.

- Żegnaj bracie... – szepnął. – Niech cię Sigmar i Morr dopuszczą przed swoje oblicze.

Stanął potem nad brzegiem Reiku, patrząc na północ. Gdzieś tam, daleko, stało Middenheim. Leonard nigdy tam nie był, ale wiedział, że tam wiedzie go teraz los. W mieście tym miał przebywać Gotthard, ostatni członek przeklętego rodu. Dopóki żył, zemsta Geldmanna nie będzie kompletna.

- Idę po ciebie, Wittgenstein.

Hakon 08-05-2020 13:08

Wolfgang stał nad przepaścią przy resztkach mostu i patrzył na pochłaniającą ruiny zamku bezkresną Reik. Rzeka była potężna i nawet taki wielki zamek jak ten nie był przeszkodą dla niej by ukryć w odmętach wody.
Mag żałował, że nie udało mu się zdobyć żadnych tomów mrocznej wiedzy czy też różdżki, które by mógł jako dowody przedstawić w kolegium. No, wystarczyć będą musiały zapiski starego astronoma i notatki o wyprawie po spaczeń.

Mag podszedł do Leonarda.
- Twoja zemsta dobiegła końca? Czy wraz z nami za ostatnim szubrawcom podążysz?- Zagadnął, lekko uśmiechając się przyjaźnie do banity.
- Wiesz, że ci ludzie potrzebują teraz odbudować swoje życie i obawiam się, że niebawem przyjdą tu inni po nas i mogą inaczej rozumieć odmienność tutejszych mieszkańców. Wydaje mi się, że powinni przenieść się w głąb lasu i tam rozpocząć życie a starą wioskę powoli odbudowywać.- Zaproponował mag choć wiedział, że jest dekret Cesarski zabraniający złego traktowania mutantów. Jednak takie rzeczy szybko mijają i ogień inkwizycji zawita w te strony a magowi było żal tych ludzi bo choć fizycznie zniekształceni to byli solą tych ziem.

- Ruszajmy na północ i niech bogowie nas chronią a w Altdorfie i Delberz by chciał się zatrzymać na nieco dłużej gdyż mam sprawy do załatwienia.- Oznajmił Techler idąc za kompanami.

kymil 08-05-2020 18:50

Berni poraniony, choć szczęśliwy z lubością patrzył na pandemonium, które doprowadziło do zniszczenia kasztelu Witgensteinów.

- Przygoda, każde chwili szkoda - zanucił cichutko. - Coś się kończy, coś sie zaczyna - odparł lekko zdezorientowanemu Jonasowi. - Z chęcią powędruję na północ Wolfgangu. Tutejszy klimat wyraźnie nam nie służy. Zajrzałbym jednak wcześniej do Mistrza Grossa w Delberz w pierwszej kolejności. Choćby na parę dni. Ale wcześniej medyk, alkowa i hoża dziewoja. Taka, rzekłbym, strategia, he, he.

hen_cerbin 08-05-2020 21:32

- Na Waszym miejscu zebrałbym co się da i osiedlił się w innym miejscu. Nie jestem Kapłanem ale ta ziemia wygląda na cokolwiek przeklętą. W końcu się pewnie oczyści, a przynajmniej skażenie przestanie się rozszerzać, ale to nie będzie dobre miejsce dla Was i Waszych dzieci. Gdybyście jednak zdecydowali się zostać, to pamiętajcie, że nas tu w ogóle nie było - za wszystko odpowiedzialny był ten gość Wittingsteinów, Ulf Hednarr, który usiłował przejąć zamek zdradą. W trakcie walki pojawił się pożar i się zamek zawalił - dodał Lothar.

Co do planów, zgadzał się, że przyda im się chwila odpoczynku. Moment by wydać zgromadzone złoto. I by przygotować się lepiej na kolejne spotkanie z rodem W. Poza tym zamierzał pogadać z Wolfgangiem o zawiadomieniu Magów o skażeniu spaczeniem tej okolicy. Jak ktoś miał coś z tym zrobić to właśnie oni.

xeper 12-05-2020 22:11

Jonas wysłuchał tego co awanturnicy mu odpowiedzieli, po czym skłonił się nisko i odszedł z pozostałymi. Opuścili pozostałości zamku i zeszli w kierunku wsi. W Wittgendorfie niewiele się zmieniło. Zapijaczeni wieśniacy w większości niepomni wydarzeń jakie miały miejsce na zamku pochrapywała w swoich zarobaczonych barłogach. Tych kilku, którzy widzieli zagładę domu Wittgensteinów z ekscytacją omawiało wydarzenie w gospodzie przy rozwodnionym piwie. Ktoś z bełkotem przetaczał się zabłoconą ulicą. Pies o długich, sterczących w górę niebieskich uszach ujadał na kropkowanego kota, siedzącego na daszku jakiejś rudery. Ot, zwyczajne życie w Wittgendorfie…

Następnego dnia, w towarzystwie banitów udali się po Dumną Syrenkę, pozostawioną w cichej zatoczce. Na szczęście fala jaka powstała po runięciu części zamku do wód Reiku nie porwała barki. Jedna lina cumownicza była zerwana, a na pokładzie zalegało sporo cuchnącego mułu. Spłynęli do wsi, gdzie chyba po raz ostatni przed opuszczeniem baronii przycumowali przy rozlatującym się molo.

- Bo wiecie… Gdyby tak… - zagaili rozmowę Jonas i Hilda, dziewczyna z którą Lothar zawędrował do banitów. – Macie łódź, prawda? Może byście tych co chcą stąd odejść zabrali ze sobą? Chociażby do Grissenwaldu? Albo gdzieś dalej? Niemal nikt nie chce tu zostawać…

hen_cerbin 13-05-2020 22:50


- Pomóżcie uprzątnąć Syrenkę, to pogadamy o tym na spokojnie, przy winie. Ilu w ogóle jest Was chętnych na podróż? - spytał Jonasa i przy pomocy ochotników wyniósł i otworzył jedną z beczułek wina. By spłukać walkę z gardła.
- Ty Leonard też z nami, nie? - sprawdził.
- Nie widzę problemu z ich prośbą, a Wy? - zapytał Berniego, Axela i Wolfganga i sprawdził ładownię. Na wypadek gdyby tam był problem.
Lothar potem był zajęty zrzucaniem wierzchniej odzieży, myciem się w rzece i narzekaniem na zimną wodę. Po przebraniu się w czyste rzeczy i pozbyciu się starych był gotów na konkretną rozmowę. I otworzenie kolejnej beczułki.

Kerm 14-05-2020 13:03

"Syrenka" przewozem pasażerów zwykle się nie zajmowała, ale wyrządzenie komuś przysługi nie mogło nikomu zaszkodzić. A jeśli zapłatą za przewóz miałaby być pomoc przy sprzątaniu barki, to Axel nie miał nic przeciwko temu, by zabrać na pokład kilka dodatkowych osób.

- Ja też nie widzę problemu - odpowiedział na pytanie Lothara - jeśli tylko doprowadzimy do porządku siebie i Syrenkę. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej się stąd wyniesiemy.

Phil 14-05-2020 13:27

- Jeśli mogę, panie Essing, chętnie, tu już moje zadanie wykonane. Nie ukrywam, że mam zamiar udać się do Middenheim, skoro tam jest ostatni z Wittgensteinów. Będzie dobrze odbyć część albo całość tej drogi razem. Nie wiem kim jesteście i jakie cele wam przyświecają, ale skoro walczycie z siłami zła, możemy się traktować jak sprzymierzeńcy.

kymil 14-05-2020 18:12

Berni był ostatnim, który miałby się kłócić o dodatkowe towarzystwo na łajbie. Protekcjonalnie machnął ręką.

- Ze mną jak z dzieckiem. Im więcej tym lepiej... do gry w karty i gorzałki. - mrugnął do Lothara.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:34.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172