lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

kymil 21-12-2020 18:49

Berni pomógł wstać sigmarycie. Podał mu manierkę z wodą, żeby obmył twarz. Zlustrował kapłana wzrokiem, nie wyczuł nic niepokojącego.

- Mieliście, ojczulku, szczęście, żeśmy przejeżdżali akurat. Jeśli pod drodze Wam z nami, to podróżujcie za dyliżansem. Chociaż my właśnie do Middenheim zmierzamy i widać, że pilnować się bacznie musimy. Prawda?
- Zingger odwrócił się Leonarda, ignorując posapywania Hosselberga, "oby sczezł na zawał".

- A poza tym ojczulku, coś Ci szubrawcy mówili? Komu służą? Jakieś konkrety znaczy?

Hakon 21-12-2020 20:48

Wszystko poszło tak jak zaplanowali i ów człowiek idący ich śladem wpadł w ich ręce.
Axel nie czekał i zadawał pytania a Wolfgang przeglądał rzeczy, które gdy tamten spał wyszukał w jego ubraniu, jukach końskich czy pod siodłem.
Oczywiście zwrócił uwagę czy jegomość ma jakieś purpurowe dodatki by mieć potwierdzenie swoich podejrzeń.

Phil 22-12-2020 18:29

- Caliście są, braciszku?

Leo nie wdawał się w teologiczne rozważania. Od takich dyskusji jak ta o tym, czy wyznawca boga sam może bogiem być, zazwyczaj zaczynała boleć go głowa. Wolał wersję prostszą – Sigmar był bogiem, który zstąpił na ziemię, pokazał ludziom Imperium drogę, a potem wrócił w niebiosa, by pod koniec świata wybrać wiernych godnych tego, by za nim podążyć. Nie żeby ten wariant był prosty, ale przynajmniej nie kryło się w nim wiele logicznych zagadek. Zbyt głębokie przemyślenia wiodły w wierze do wątpliwości, a te – coraz częściej ostatnio – wiodły na stos.

- Daleko do tego Knipplegarten? Znowu zostaniecie sami na drodze. Słyszeliśmy o niesnaskach na północy, ale żeby rękę podnieść na zakonnika, do czego to doszło!

Nie zastanawiał się Geldmann, czy równie wielkim oburzeniem zapałałby, gdyby to ulrykańskiego kapłana napadnięto. Zasada „my dobrzy, tamci źli” również pomagała uniknąć niebezpiecznych wątpliwości. Zastanawiał się za to, co powie woźnica na propozycję poczekania, aż mnich znajdzie towarzyszy podróży na południe. W międzyczasie mogliby też czegoś się dowiedzieć o mieście i targających nim konfliktach, o co pytał już zresztą Zinnger.

xeper 29-12-2020 09:40

- Uch – jęknął zakonnik obmacując bok. – Dziękuję Wam dobrzy ludzie, za propozycję, ale mnie w przeciwną stronę trzeba. Do domu pod wieczór winienem zajechać, jak Sigmar da… Wilcze kapoty mieli, obrażali i szkalowali mnie i naszego boga, to pewne że sympatycy Synów Ulryka, jeśli nie oni sami. Ale chyba nie oni, bo gdyby tak było to zamiast lżyć i kopać, do drzewa by mnie przybili albo członki poucinali, okrutnicy. Tak się na północy, gdzie silniejsi są, zabawiają… Oj, ciężkie czasy, ciężkie.

Woźnica nie chciał czekać, aż znajdzie się ktoś kto będzie towarzyszył mnichowi. Ober-pisarz wraz z rodziną również naciskali na wznowienie podróży. Jednak gdy się już zbierali do odjazdu, a zakonnik oporządzał muła, od Middenheim nadjechały trzy wozy wyładowane dobytkiem. Na przodzie podążało dwóch krasnoludów z kuszami i dwóch pachołków w ćwiekowanych kaftanach. Jeden z pojazdów powożony był przez woźnicę, obok którego siedział ubrany w bogaty, ekscentryczny strój podstarzały mężczyzna w kryształowych okularach. Dwa pozostałe wozy należały do krasnoludzkich rodzin.

W trakcie krótkiej pogawędki awanturnicy dowiedzieli się, że magister Hugon Fossberg i dwie krasnoludzkie rodziny opuściły Middenheim ze względu na nowe podatki. Wedle słów czarodzieja, który spędził w mieście ostatnie dziesięć lat, płacenie za to, że się w mieście po prostu mieszkało, było żałosne. Winą za podatki obarczał on Kanclerza Sparsama. Krasnoludy miały swoje, nieco odmienne zdanie na ten temat zwalając winę na elfy obecne na dworze Grafa – trubadura Rallane’a i łowczego Allavandrela. Zakonnik zdecydował przyłączyć się do uciekinierów w swojej podróży na południe.

Następnego dnia przed południem, Berni i Leonard zobaczyli cel swojej podróży. Na szczycie skalnej iglicy zwanej Fauschlagiem położone było Middenheim, Miasto Białego Wilka otoczone wysokim, solidnym murem. Do ziejących czernią miejskich bram wiodły z poziomu lasu olbrzymie, kamienne wiadukty. Im bliżej miasta byli, tym wyraźniej widać było panujący na pochylniach ruch i ludzi, wysoko na murach, którzy przyozdabiali szary, surowy kamień kolorowymi flagami i proporcami. Dyliżans stanął posłusznie w linii pojazdów pnących się ku bramom. Od przepaści oddzielała go tylko wysoka na trzy stopy kamienna barierka. Przez okno widać było instalację umożliwiającą dostanie się do miasta w inny sposób – z wystających poza obręb murów, drewnianych żurawi zwieszały się pęki lin i łańcuchów, z przytwierdzonymi do nich krzesełkami. Wciągani niemal dwieście metrów w górę podróżni kurczowo trzymali się uchwytów, wirując i kołysząc się na wietrze.

W bramie czekało dwóch strażników w towarzystwie urzędnika i jego wielkiej księgi. Pytanie zadawane każdemu, czy to wchodzącemu czy opuszczającemu miasto, kto nie był krasnoludem brzmiało:
- Jesteś lub kiedykolwiek byłeś kapłanem lub czarodziejem?

*

Złapany człowiek miał purpurowo-żółty kubrak, co chyba było wystarczającym dowodem na jego przynależność do sekty polującej na Berniego Zinggera. Nie miał przy sobie żadnych listów ani przedmiotów wskazujących na cel jego zachowania, poza flakonikiem wypełnionym purpurową cieczą. Wolfgang przyjrzał mu się wiedźmim wzrokiem, ale nie stwierdził obecności magii. Odkorkował i powąchał. W końcu stwierdził, że to atrament.

- Ruthard… Ruthard Schielme… - wyjąkał złapany odpowiadając na pytania Axela, uznając chyba że odpowiedzi będą najlepszą gwarancją przeżycia. Szczere odpowiedzi. – Z Salzemundu… Mnie kazali tylko za panem Lieberungiem jechać i za tymi, co mu towarzyszą… Mieć pewność, że do Middenheim przyjedzie… Że się w Mieście Białego Wilka zjawi przed festiwalem… Tylko obserwować, patrzyć… Nic złego, doby panie… Nic złego nie robić…

Hakon 29-12-2020 10:06

Wolfgang był rad, że nie trafili na jakiegoś potężnego maga, ale liczył na coś ciekawszego. No, ale nic to.
- Nazwiska i adresy podawaj lub nie zobaczysz następnego poranka. Z kim miałeś się kontaktować i jakie znaki pokazywać.- wymówił spokojnie mag nie patrząc na schwytanego. Mag nie był zbytnio zadowolony, że czas im ucieka a ich kompani mogą zostać w Mieście Białego Wilka sami.

Phil 29-12-2020 11:39

Każdy rozmówca miał swoją opinię na temat autora nowych podatków w Middenheim. Geldmanna bardziej ciekawił powód ich wprowadzenia. Gdyby dało się to ustalić, łatwiej byłoby powiedzieć, kto miał interes w ich ogłoszeniu. Leonard nie słyszał o kłopotach finansowych państwa-miasta. Dodatkowe daniny często oznaczały militarne plany, ale któż wtedy osłabiałby siły Middenheim, obarczając nimi magów i krasnoludów, którzy pomagali budować i chronić twierdzę na skale? Wyglądało na to, jakby komuś właśnie na tym zależało, na wprowadzeniu chaosu do miasta i jego osłabieniu. Do tego aktywność tej sekty, Synów Ulryka. To wszystko mogło doprowadzić do znacznie szerszego bałaganu i rozbicia jedności całego Imperium.

Leo potrząsnął głową, widząc już Fauschlag, skalistą wieżę, wyrastającą wysoko ponad najwyższe drzewa, a na niej potężne mury. Tak, Miasta Białego Wilka nie można było zdobyć od zewnątrz. Od wewnątrz jednak... W kolejce dyliżansów, czekając na możliwość wjazdu na górę, ogarniała go niecierpliwość. Przestał zaprzątać sobie umysł rozważaniami o podatkach.

- Gdzieś tam jesteś, Wittgenstein, a ja cię znajdę. – Mamrotał pod nosem, aż otrzeźwiło go pytanie miejscowego urzędnika. – Co? Nie, nie jestem i nie byłem ani magiem, ani kapłanem. Przyjechałem z przyjacielem na Festiwal, słynny nie tylko tu czy w Altdorfie, ale i dalej na południe.

Zostali przepuszczeni po krótkim przesłuchaniu. Geldmann wysiadł blisko bramy, pod którą wjechali do miasta. Od handlarza pchającego turkocący wózek kupił gorącą kiełbaskę w cieście. Znalazł sobie odpowiednie miejsce do prowadzenia obserwacji. Zawinął się szczelniej w płaszcz i przegryzając powoli całkiem niezłą przekąskę czekał na pozostałych. Był ciekaw czy po przyjeździe ujawnią się śledzący ich lub oczekujący na nich.

hen_cerbin 29-12-2020 12:35

- Nie no, koledzy, tak nie można - ujął się za pojmanym szlachcic - Po co wymuszać informacje, kiedy można je zwyczajnie kupić? - wyjaśnił swój punkt widzenia. Spojrzał na więźnia.
- Ile ci płacą? Podwoję stawkę. O ile informacje będą użyteczne. Porównamy je sobie z tym co już wiemy... oczywiście, możesz też zacząć kłamać. Wtedy poczuję się głęboko urażony i rozczarowany... I nie będę miał powodu, żeby przekonywać moich przyjaciół do mojego sposobu - uprzedził.

Kerm 29-12-2020 12:48

Axel skrzywił się, słysząc słowa Lothara.

- Osobiście wolałbym go przypiec - przyznał. - No ale skoro nalegasz, to możemy spróbować po dobroci.

Spojrzał na jeńca z miną wskazującą na brak sympatii.

- Masz szansę ujść z życiem. Cały, zdrowy, na dodatek bogatszy - powiedział. - Radziłbym przemyśleć...

kymil 01-01-2021 15:09

- Jesteś lub kiedykolwiek byłeś kapłanem lub czarodziejem? - padło z ust strażnika w Middenheim.

Berni pokłonił się grzecznie i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Bez namysłu pokręcił przecząco głową i gładko skłamał.

- Nie, panie władzo. Za wysokie progi.

Ranald był z niego dumny. Nie pierwszy raz zresztą.

W końcu dotarli do celu. Miasto zrobiło na kleryku mocne wrażenie. Potężne, niezdobyte blanki, mnóstwo ludzi, smród cywilizacji. Mozna było odetchnąć pełną piersią. Nie mając nic lepszego do roboty, dla zabicia czasu Zingger poszedł w ślady Geldmanna i nabył gorący posiłek. Stali tak przy murze chrupiąc kiełbaski z dala od wścibskich oczu i uszu. Czas mijał, a oni stali.

- Mam nadzieję, że chłopcy zdobyli to co zamierzali
- zagaił w końcu cicho kompana. - Rad bym też odwiedzić świątynię Ulryka. Wybierzesz się tam ze mną? Nigdy nie byłem, a podobno robi ogromne wrażenie. Jakiś przyzwoity, ale nie za drogi zajazd by się przydał nam na pobyt....
A w myślach dodał, że powinien odszukać również przybytek Pana Kantu i wywiedzieć się co w Middenheim piszczy. "Na wszystko przyjdzie pora" uznał Berni.

xeper 08-01-2021 13:14

Granie w dobrego strażnika miejskiego, złego strażnika miejskiego przyniosło efekty. Pojmany na trakcie Ruthard Schielme chyba się dał złamać. Nie wiadomo, czy przesądziła o tym groźba uszczerbku na zdrowiu czy może oferta gratyfikacji finansowej proponowana przez Lothara. Kultysta postanowił mówić.

- Do Delberzu przyjechał nasz człowiek ze stolicy, znak umówiony pokazał, znaczy purpurową dłoń i się równocześnie prawą ręką po pośladku masował. Znaczy, że swój był… Nie wiem jak się zwał, to dla mnie nieistotne było i dla Jana Flukta też nie. Zresztą ten z Altdorfu przekazał instrukcje, pokazał nam kimżeście są i jak Kastor wygląda i wyjechał. Potem ja pojechałem za wozem, a Jan miał podążać za Lieberungiem, aleśmy już wiedzieli, że tak jak powinno być, do Middenheimu jedzie, tom się zdziwił, że wóz tu skręcił i pojechałem, aleście mnie złapali. Ja żadnych adresów nie znam, prawdę mówię, jeno miałem się w mieście za bramami przyczaić i na purpurową dłoń czekać, żeby raport zdać. Oni, z miasta mieli sami mnie znaleźć…

*

Smakołyki były wyborne. A był to dopiero przedsmak tego, co miało się zacząć za dwa dni, bo to wówczas rozpoczynał się Middenheimski Karnawał. Mówiono o tym na ulicach, rozmawiano o atrakcjach jakie zostały przygotowane, o walkach, turniejach, pokazach, korowodach, teatrach ulicznych, menażeriach, muzyce i tańcach. Jednak słyszało się też narzekanie na podatki, o które oskarżano a to samego Grafa Todbringera, a to jego Kanclerza Sparsama, obecne na dworze elfy, Magistrów Praw, Komisję Handlu czy też Gildię Kupiecką.

Obserwację bram umilali sobie rozmową, a przy okazji zasięgnęli języka co do miejsca, w którym mogliby się zatrzymać. Dowiedzieli się, że ze względu na Karnawał co lepsze i droższe miejsca są zarezerwowane dla szlachty, arystokracji i najbogatszej części przedsiębiorców, ale w lokalach średniej półki coś może się znaleźć. Polecono im nawet „Oręż Templariusza” położony w dzielnicy Geldmund, w centrum miasta tuż przy alei otaczającej Konigsgarten, wielki park miejski. Wystarczyło teraz poczekać na resztę kompanii i sprawdzić to miejsce.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:22.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172