- Na cycki Shallyi! - wystękał Zingger. - Ależ tu capi! - starał się oddychać przez usta, ale na dłuższą metę było to niemożliwe. Rozświetlał towarzyszom mrok i metodycznie przeczesywał snopem światła latarni drogę. W drugiej ręce trzymał włócznię, którą raz po raz dźgał brudną wodę kanału. Nie fatygował się z kupnem nowego ubrania. Chciał je nabyć dopiero po powrocie. |
Szkiełko poszedł za radą towarzysza broni i również kupił stare, używane ubranie, dodatkowe owijacze na nogi i chustę na twarz. Zamierzał je wyrzucić, jak wyjdą z kanałów, więc nie przejmował się jego wyglądem, ale trwałością. Z tego punktu widzenia solidne cery ją zwiększały. Czuł się nieswojo, kupując, nie kradnąc i pierwszy raz pomyślał o sobie nie jako o złodzieju. To była bardzo dziwna myśl, niepokojąca, ale niepokój ten szedł w stronę ekscytacji, nie lęku. Żeby odpędzić dyrdymały z głowy i nastroić do zadania, Leopold dokupił jeszcze i wychylił szybko kubek cienkusza. Swój pozostały ekwipunek zostawił w karczmie, wziął jednak skórznię, sztylet i pałkę. |
|
Po śladach goblina wrócili do miejsca, w którym zeszli do kanałów. Wcześniej, idąc do szybu wentylacyjnego nie zauważyli zielonego tropu ponieważ wiódł on chodnikiem znajdującym się po przeciwnej stronie kanału. Teraz przeszli pod zwisającą z sufitu drabinką i zagłębili się w cuchnące ciemności. Na przedzie szedł Maximilian, przyświecając latarnią i wypatrując śladów. Na każdym rozgałęzieniu zatrzymywał się i dokładnie sprawdzał dalszą drogę. Nikomu nie chciało się przebywać pod miastem dłużej niż było to konieczne, a zgubienie tropu oznaczałoby sporą zwłokę. Goblin wędrując po tunelach minął dwa pierwsze rozgałęzienia, w których główny kanał łączył się z mniejszymi i niższymi, pozbawionymi bocznych trotuarów tunelami. Dopiero na trzecim rozgałęzieniu skręcił w lewo i poszedł w stronę rzeki. Tutaj znów znajdowało się kilka wylotów mniejszych kanałów, zarówno po lewej jak i po prawej stronie, ale zielony mutant parł naprzód korzystając z chodnika i nie przyszło mu do głowy nurzać się w gównie. Szkiełko odruchowo potarł ucho. Coś się działo. Natychmiast zatrzymał się, a idący za nim wpadli mu na plecy. Breja w kanale wybrzuszyła się, a na jej powierzchni pojawiły się tłuste bąble, które natychmiast popękały z głośnym "pyk", uwalniając niesamowity smród. Zaraz potem z bulgoczącej cieczy wystrzeliła blada, oślizgła i ociekająca szambem macka, która uderzyła w chodnik tuż przed nogami Maximiliana i przykleiła się do powierzchni. Druga macka chwyciła się brzegu kanału. Ze ścieku wolno podniosła się bezkształtna masa, ociekająca szlamem i podciągając się na dwóch mackach zaczęła wlewać się na chodnik. |
Pieniądze może nie śmierdzą, ale w kanałach śmierdziało przeokropnie. Przynajmniej zdaniem Axela, który wnet doszedł do wniosku, że buszowanie po kanałach nie jest zajęciem, za które chciałby się zabrać na stałe. Jak się okazało, były stwory, którym życie w takim śmierdzącym środowisku całkiem odpowiadało. Co prawda Axel, mając wygląd maszkary, która właśnie wyłaniała się ze ścieków, też by się nie wystawiał na światło dzienne, ale cóż... Raczej by sobie znalazł przyjemniejsze miejsce, niż kanały. - O, pięć sztuk złota do nas przypełzło - powiedział Axel, przypominając sobie, co powiedział rajca Richter. - Strzelać, panowie - zasugerował kompanom, równocześnie sięgając po butelkę z olejem do lampy. Gdyby zwykła broń zawiodła i sprawy przybrały kiepski obrót, miał zamiar polać stwora olejem i podpalić. |
|
Bern zaklął bezgłośnie. Stał jak przysłowiowa dupa wołowa na końcu kolejki do ubicia galarety. Nie zamierzał skakać na breją na chodnik po drugiej stronie kanału. Wolał czekać na dalszy rozwój wypadków. - Ubezpieczam Was! - krzyknął do kompanów. |
|
|
Szkiełko obleciał strach - zdecydowanie nie była to preferowana przez złodziei ofiara. Tu przydać mogli się bardziej bywali w sztuce zabijania, stąd i złodziej skromnie dał im pracować. Nie bardzo miła pomysł, jak mógłby pomóc kompanom. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:22. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0