lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

kymil 12-03-2017 09:26

Krasnolud okazał się być moczymordą i menelem. Zinggera zbytnio to nie zdziwiło, choć lekko zirytowało.
Po kolejnym nagabywaniu o darmową flaszkę akolita postanowił nie certolić się z khazadem, lecz zasadził mu kopa w dupsko na pożegnanie i obraził jego matkę zarzucając jej nieobyczajne zachowanie.

- Ech, mój ojciec miał rację. Parszywa nacja te krasnoludy - skwitował cierpko. - Oby Cię Bestia z Bogen przytuliła do dna! - krzyknął za parszywcem.

***


Na zapytanie radnego Richtera pokiwał Bernhardt skwapliwie głową.

- Zgadzam się na tę eskapadę. Pieniądze wszak nie śmierdzą. Panie Rajco czy możecie nam oddelegować tutejszego kanalarza do pomocy jako przewodnika? Może nam wypożyczy ze dwie latarnie?

Kerm 12-03-2017 15:52

Próba wyciągnięcia od krasnoludzkiego pijaczka jakichkolwiek przydatnych dla Axela informacji okazała się stratą czasu. Nieco mniejszą stratą okazało się zwiedzanie zwierzyńca, menażerii doktora Malthasiusa. Nie da się ukryć, że parę okazów było dość ciekawych... no ale znów się okazało, że Malthasius nie potrafił w odpowiedni sposób zabezpieczyć swych mniej czy bardziej fantastycznych 'zwierzątek'. A może to goblin był taki sprytny? Pewnie jedno i drugie...

* * *

Propozycja Malthasiusa nie była olśniewająca, Ale jeśli do dziesięciu koron dołożyło się kolejne trzy dziesiątki, zaoferowane przez radnego Richtera, a do tego jeszcze darmowe lokum... Warto było spróbować.
- Uzupełnimy ekwipunek, lampy, pochodnie, i możemy zacząć - Axel poparł Bernhardta. - Czy musi być żywy? - spytał radnego.

czajos 12-03-2017 17:04

- Dla Pana rajcy to obojętnie - odpowiedział zamiast włodarza Maximilian - Ale jak chcemy tą dziesiątkę od Malthasiusa to z pewnością - dodał jeszcze.
- Ale, ale Panie rajco jeszcze jedną rzecz bym chciał zapytać. Nie kryje się tam u was w kanałach jakieś dodatkowe szkaradztwo prawda ? Bo coś dużo dajecie jak za jednego goblina. - i tu pozwolił sobie na trochę pauzy - Ale nawet jeżeli, to nie trapcie się i tak pójdziemy, tylko trzeba nam cenę za każdy ślad ustalić. To co pięć sreber za każdy goblini nos? Czy co by innego byśmy tam trafili ? -

Hakon 13-03-2017 10:50

Wolfgang z niesmakiem patrzył na okazy Doktora Malthasiusa. Przecież to byli najzwyklejszy w świecie mutanci. Czemu nikt tym się nie zainteresował i tolerowano taki krążący po Reiklandzie cyrk.

Gdy zmutowany goblin uciekał Techler tylko mógł odprowadzić go wzrokiem do murów miejskich. Nie było w stanie jakkolwiek zareagować. Magii nie chciał używać w takim miejscu gdzie pełno było ludzi i nie wiadomo jakby zareagowali.

***

W namiocie okazało się, że mają propozycję nie do odrzucenia. Mają zejść do miejskich kanałów i przeczesując je odnaleźć uciekiniera. Niby sporo oferowali i dawali w zamian, ale jednak to kanały.
Co za ironia losu. Przybyli do miasta by odebrać spadek i żyć w luksusach a teraz zatrudniani są chyba do najgorszego zadania jakie może im się trafić.

- Wypadało by jak kompani mówią przygotować się do zejścia pod ziemię. Czy miasto ma jakąś mapę kanałów?- Zapytał jeszcze młody uczeń czarodzieja.

Reinhard 13-03-2017 23:51

Stanąć po stronie prawa? Szkiełko niemalże widział, jak Ranald krztusi się śmiechem. Z drugiej strony, złodziej przestrzegający kodeksu nigdy nie krzywdzi kobiet i dzieci, a co się stanie, jeśli monstrum będzie puszczone wolno? Wszak ucierpią najmniejsi, najskromniejsi, niechronieni. Ranald też był jednym z nich, zanim drogą oszustwa nie osiągnął boskości. Czasem nie starczy fortel, trzeba siły - znaleźć i zniszczyć. Leopold, jeśli trzeba, zakupił latarnię - ktoś musi. Wszak złodziej jest, nie żebrak, nie będzie się prosił. Dumę swoją ma, choć to duma brudnym sznurkiem konopnym na wklęsłym brzuchu przytrzymana.

hen_cerbin 14-03-2017 00:58

- Wasza propozycja nie jest odległa od zawoalowanej obrazy Rajco. Wasze szczęście, żem przyrzekał pokorę podczas mej pielgrzymki. Pójdziemy. Ale nie od razu. Najpierw załatwicie dla nas latarnie i kije, na których nieść je będziemy.
Za to zajmiemy się tym szybko, po niezbędnych przygotowaniach
- szlachcic negocjacje co do szczegółów pozostawił bardziej kompetentnym w sprawach kanałów i łapania goblinów kompanom, a sam upewnił się, że drogie szaty i nowe opończe nie zniszczą się w ściekach zostawiając je pod opieką karczmarza. Dał mu złotą koronę, ale i przypomniał, że - ...jeśli nie wywiąże się z obowiązków to... - zawiesił głos pozwalając by karczmarz sam sobie dopowiedział jakie konsekwencje on i jego karczma poniesie.

xeper 14-03-2017 22:25

- Oferuję tyle, bo znam takich jak Wy - odparł rajca miejski. - Targowalibyście się ile wlezie, a ja chcę iść do domu. Z własnej kiesy nie płacę, to rzuciłem taką cenę. I tyle. Nie podejrzewam, aby w kanałach coś innego było, ale jak chcecie to pięć błysków dostaniecie od każdego potwora jakiego tam ubijecie. Tylko głowy przynieście jako dowód. A goblin chyba żywy być musi, co Herr Malthasius?

- Na rękę Shallyi, oczywiście! - zakrzyknął zapytany. - Przecież to mój pewny dochód się tam w gównie chowa. Żywy i cały, z trzema nogami, inaczej nie płacę!


Sędzia oddelegował strażnika, aby ten skontaktował się z szczurołapem miejskim, Herr Bluklerem, a awanturnicy wrócili do gospody, gdzie mieli lokum. Zostawili niepotrzebne rzeczy i wrócili na miejsce zbiórki. Blukler i strażnik już czekali przy zasłoniętym żelazną pokrywą szybie wiodącym do kanałów.

- Witajcie panowie. Robotę mi odbieracie, ale nie mam nic przeciw temu - przywitał się mały, chudy i łysy szczurołap. - Tutaj macie latarnie, olej do nich, kilka tyczek i rozrysowany plan głównych kanałów. Jest jaki jest, teraz na kolanie niemal rysowałem. Mi żaden plan nie potrzebny, ja kanały mam w głowie. Sprzęt oczywiście do zwrotu. Gotowi?

Kanalarz odsłonił za pomocą haka pokrywę i w zgromadzonych wokoło niej uderzył silny fetor nieczystości. Ciemna dziura w ulicy miała nie więcej niż siedemdziesiąt centymetrów średnicy. W ścianę szybu wmurowano żelazne klamry, po których można było zejść na dół jak po drabince. Półtora metra poniżej poziomu ulicy, szyb otwierał się na znajdujący się poniżej kanał. Bezpośrednio pod dziurą w stropie płynęła powoli cuchnąca maź, na powierzchni której unosiły się odpadki i co twardsze ekskrementy. Rzeka gówna miała półtora metra szerokości, a okalające ją po obu stronach chodniki połowę po siedemdziesiąt centymetrów. Ten, kto schodził pierwszy musiał jeszcze wysunąć półtorametrową drabinkę i oprzeć ją o brzeg kanału, aby dostać się na chodnik.

Korzystając z prostej mapy bez trudu dotarli do miejsca, znajdującego się bezpośrednio pod wylotem szybu wentylacyjnego, którym do kanałów dostał się zmutowany goblin. Celem owego szybu, jednego z wielu znajdujących się wewnątrz murów miejskich, było niedopuszczenie do nadmiernego gromadzenia się wybuchowych gazów w tunelach. Pierwotnie wyloty tych tuneli były zakratowane, ale z czasem pręty pordzewiały i porozsypywały się. I właśnie o resztki stalowego druta musiał zahaczyć goblin podczas swojej ucieczki. Ścianę szybu i posadzkę bezpośrednio pod nim znaczyły wyschłe już krople zielonkawej juchy.

Hakon 16-03-2017 16:05

Wolfgang stał z boku i słuchał. Sędzia oferował sporą sumę a do tego Dr Malthasius dorzucał od siebie. Techler w sumie się zgodził na ekspedycję. Wiedział, że teraz bez pracy u Księcia ani bez spadku szybko wydadzą własne pieniądze. Nie było wyjścia, chociaż nie myślał mag, że tak nisko upadnie.
- Trudno. Trzeba przyjąć zacną ofertę i zwiedzić trochę podziemne Bogenhafen.- Na zakończenie spotkania u sędziego odezwał się Techler.

Kiedy wracali do gospody w której mieli nocleg Wolfgang zwrócił się do towarzyszy.
- Kupiłbym jakieś ubranie by swojego nie niszczyć. Tam musi śmierdzieć i nasze ubrania raczej będą się nadawać do śmieci niż do noszenia.- Po czym podszedł do jednego z kramów, który już dziś odwiedzili i pamiętał, ze jegomość miał takie rzeczy. Nabył ubranie i byty. Poprzedni właściciel nie powinien się gniewać widząc ślady zszywania materiału po zapewne jakiś śmiertelnych ranach.

Wolwgang po przebraniu się i wzięciu najpotrzebniejszych rzeczy był gotowy. Kij zawsze się przyda. Czy do podpierania czy sprawdzania terenu. Plecak z księgą i co droższymi rzeczami zostawił na przechowanie u gospodarza zostawiając srebrnika.

- No to schodzimy.- Powiedział po kilku chwilach łapania czystego powietrza po uderzeniu smrodu z kanałów.
Kiedy już w miarę przyzwyczaił się do smrodu coś pod nosem zamruczał a jego kij, a raczej końcówka zaczęła świecić i dawać poblask niczym latarnia.

- No to nasz zielony przyjaciel zostawił nam ślad. Może dzięki temu nie będziemy musieli się szlajać po tym szlamie.- Trochę marudząc i trochę się ciesząc Wolfgang wyraził swoje zdanie.
- Lepiej ruszajmy nim na dobre zaśmierdniemy i na kilka dni moczenia w wodzie nam przyjdzie a na kąpiele wydamy całe zarobione złoto.- Dodał i był gotowy podążać za śladami zielonej posoki.

Kerm 16-03-2017 18:18

Kanały...
Z bliska wyglądało to jeszcze gorzej, niż się tego Axel spodziewał. Bród i smród... i - prawdę mówiąc - nie bardzo było gdzie postawić nogi. Spacer szerokim trotuarem to zdecydowanie nie był, a kąpiel w ściekach z pewnością nie mogła być przyjemna. No ale skoro płacili...
Jakimś plusem było to, że goblin się poharatał i zostawił po sobie ślady.

- Skoro jest ślad, to za nim idziemy - powiedział - zanim się nam nasz goblin utopi w tych ściekach.

hen_cerbin 16-03-2017 18:51

Po drodze do karczmy Lothar, nie chcąc brudzić ani bogatego stroju, ani nawet stroju podróżnego kupił tanie zwykłe ubranie, wiedząc, że wyrzuci je zaraz po "misji". Przez chwilę szukał nieprzemakalnych butów, ale szybko zrezygnował i kupił najzwyklejsze - jak się dowiedział, jeśli ześliźnie się z chodnika to potrzebowałby rybackich butów do ud by się nieczystości nie wlały mu do butów.
Przebrał się szybko, krzywiąc się z powodu sztywnego materiału, do jakiego nie był przyzwyczajony, założył kolczugę i wziął broń.
Czuł się dziwnie z gołą głową i bez płaszcza, ale wiedział, że i jedno i drugie przeszkadzałoby mu w kanałach.
Zszedł do nich jako drugi. Nie znał się na tropieniu, dlatego wpuścił przed siebie "zwiadowcę", ale na wypadek walki trzymał się z przodu - gdyby doszło do walki, miałby spore trudności w przepchaniu się wąskim chodnikiem przez innych.
Jego waleczność i opanowanie zostały szybko wystawione na próbę gdy w nos uderzył go smród wydobywający się z kanałów. Żałował że nie ma przy sobie wyperfumowanej chusteczki, którą mógłby do niego przytknąć. Niestety, wcześniej o tym nie pomyślał, a teraz mdłości w końcu wygrały i Lothar zwymiotował do kanału, który stał się dzięki temu odrobinę czystszy...

- Chodźmy... Im szybciej się z tym uporamy tym lepiej... - łapał odech mówiąc.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172