lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Wewnętrzny Wróg (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16711-warhammer-wewnetrzny-wrog.html)

Reinhard 25-03-2017 18:13

Leopold, na ile mógł, oczyścił oblicze krasnoluda i ułożył go w godnej pozycji, kawałkiem szmaty zakrywając ranę. Następnie spróbował otworzyć klapę nad nimi, by w dziennym świetle ocenić, czy są na niej ślady krwi - czy użyto jej do zrzucenia zwłok krasnoluda.
-Pijaczyna czy nie, jego pobratymcy będą chcieli urządzić mu pogrzeb - powiedział - do złapania jednego goblina z pewnością wystarczycie, ja zawiadomię władze o ciele. O ile klapa prowadzi na powierzchnię...

hen_cerbin 25-03-2017 22:25

- Zingger, wiem, że był upierdliwy, ale jednak trochę przesadziłeś - szlachcic zażartował, by zmniejszyć lęk pełznący mu zimną ręką po kręgosłupie. Mimo, że był rad, że to nie dziecko, rany bardzo ale to bardzo mu się nie podobały.
- To nie wygląda na robotę stworów z kanałów. Kto kurwa potrzebuje serca krasnoluda? I do czego? - zarówno w głosie jak i w treści wypowiedzi słychać napięcie. Lothar niemalże nigdy nie przeklina.

Po słowach Szkiełka, zły, że ktoś wyprzedził go z genialnym pomysłem na wymiganie się od brodzenia w ściekach, Lothar kiwnął głową.
- Sprawdź szybko, trzeba ruszać dalej. Każda kolejna chwila w tych kanałach przyprawia mnie o mdłości.

Hakon 26-03-2017 02:51

Techler przyglądał się oględzinom zwłok, jak się okazało krasnoludzkiego moczymordy z festynu.
- Żaden medyk czy inny badacz zwłok nie porzuciłbym tak ciała.- Zaczął uczeń czarodzieja kucając przy ciele zatykając noś. Ubranie a raczej szmaty przesiąknięte były smrodem i fekaliami i teraz po prostu waliło od trupa.
- Obawiam się, że do czegoś gorszego potrzebne było serce.- Wyprostował się i popatrzył po twarzach kompanów.
- Mój mistrz wspominał mi o magi czarnoksięskiej. Trochę też czytałem i uczono mnie by uważać na takie sprawy.- Zrobił znak młota na piersi i odetchnął płytko świeższym powietrzem lecącym po otwarciu włazu.

- Lepiej idźmy dalej i znajdźmy tego zielonego knypka. Módlmy się by nie spotkać kogoś kto stoi za tymi zwłokami khazada.- Podsumował i był gotowy do dalszej penetracji kanałów.

czajos 27-03-2017 22:11


- Szkiełko pogniotło cię - powiedział Maximilian swobodnym tonem.
- Niech leży. Znajdziemy goblina i wtedy poszukasz sobie jego rodzinki jak masz chęć. Klapę znajdziemy z planu - dodał szturchając ciało butem.
- Co wy Panowie nigdy trupa w kanale nie widzieliście ? - tu zwracał się już do całości.
- Proszę was, nie ładujmy się już w każde gówno po drodze. Łapiemy pokrakę i zwijamy się stąd, bo nie wiem jak wy ale ja do tego smrodu się nie chce przyzwyczajać. -
Maksymilianowi nie uśmiechało się już siedzenie po kostki w gnojówce zwłaszcza, że jeszcze parę minut temu ta gnojówka zaczęła się ruszać by ich zeżreć.
- A inna sprawa nie pamiętasz jak działa miejska straż Leo ? Jak myślisz pięć sztuk od ciebie wyciągną czy od razu będziesz dyndał z tego tu obwiesia, żeś go niby zarżnął tak widowiskowo.

xeper 27-03-2017 22:47

Szkiełko z pomocą co roślejszych kompanów wdrapał się na górę i szybem dotarł pod samą klapę. Już z bliska, nawet jej nie ruszając, widział, że od długiego czasu nie była otwierana. Na całym obwodzie zgromadziły się nieczystości i porastające je śluzowate glony. Cały właz, podobnie jak drabinka były pokryte rdzą i skapującym z góry błotem. Nie widać tu było żadnych śladów, wskazujących, że ktoś w przeciągu kilku ostatnich godzin otwierał właz.

Trop goblina wiódł w kierunku murów miejskich, wciąż głównym kanałem. Przy murach tunel gwałtownie skręcał. Kawałek za zakrętem znajdowały się niewielkie drzwi. Drewniane, całkowicie pozbawione ozdób i pomalowane na brązowy kolor. Nie miały ani kraty, ani wizjera, ani nawet klamki bądź gałki. Wyglądały na nieużywane od dawna. Trop goblina wiódł dalej prosto. Widać było, że zielonoskóry zatrzymał się na chwilę przy drzwiach, ale widocznie nie mogąc ich otworzyć poszedł dalej.

Gdzieś z przodu dobiegały coraz to głośniejsze piski. Chwilę potem można było odnieść wrażenie, że powierzchnia chodnika zaczyna falować i poruszać się. A do tego ta bezwładna masa zbliża się coraz bardziej. Jeszcze moment i można było rozpoznać z czym mają do czynienia. W ich stronę pędziło stado szczurów, wypełniając chodnik, a co poniektóre gryzonie wpadały do kanału i płynęły naprzód bądź wspinały się na trotuar po przeciwnej stronie. Wszelkie działania zmierzające do odpędzenia rozszalałych zwierząt nie przyniosły rezultatu i stado po prostu przebiegło między nogami bohaterów, łaskocząc i kąsając, aby po chwili zniknąć gdzieś z tyłu. Szukanie śladów goblina stało się jeszcze trudniejsze.

Przy kolejnej studzience i rozwidleniu, Maximilian spędził sporo czasu chodząc tam i z powrotem, jednak w końcu trafił na ślad i powędrowali znowu w kierunku centrum miasta. Najwidoczniej goblin krążył po tunelach bez celu. Doszli do następnego rozwidlenia i znowu sporo kosztowało łowcę nagród by natrafił na ślad, a ten powiódł awanturników w kierunku miejsca, gdzie znaleźli ciało krasnoluda. Znowu trafili na drzwi.

Te miały kratę umieszczoną na wysokości twarzy, a do tego wyraźnie na nich widać było ślad stopy goblina, który najwyraźniej musiał wleźć do środka znajdującego się za drzwiami pomieszczenia. Przyświecenie sobie latarnią i jedno spojrzenie do wnętrza wystarczyło, żeby zorientować się co to za miejsce. Piwnica była wysprzątana, a na jej środku wymalowano otoczony miedzianą obręczą pentagram. W jego rogach stały świeczniki, z pozatykanymi w nie świecami, a środek figury zdobiła wymalowana, teraz pokryta jakąś nieregularną plamą głowa rogatej bestii, wokół której z kolei coś napisano. Jednak zza drzwi nie dało się odcyfrować napisu.

Hakon 28-03-2017 11:04

Wolfgang odprowadził znikającego kompana wzrokiem. Niezbyt był zadowolony, że się zaczynają rozdzielać kiedy jeszcze nie znaleźli zmutowanego globlina.
- No to ruszajmy.- Zarzucił.
- Maximilian. Prowadź po tropie. Mam nadzieję, że niebawem go znajdziemy i będzie można wyjść z tego cuchnącego miejsca.- Dodał i ruszył za Shimerfeldem.
Wolfgang odświeżył czary. Wyczucie niebezpieczeństwa i wyostrzone zmysły.



Szczęściem szli głównymi kanałami, gdzie był chodnik i nie trzeba był łazić w fekaliach. Droga była dobra a raczej chodnik. Mało było miejsc gdzie musieli wyjątkowo uważać by się nie poślizgnąć i wpaść do ścieku.
Co jakiś czas mijali mniejsze dopływy i tam już suchą nogą raczej by się nie przeszło. Na szczęście chyba goblin był z tych czystszych i też nie przepadał za taplaniem się w gnoju.



Trzy nożny gobliński mutant krążył po kanałach zmuszając Techlera jak i jego towarzyszy do przebywania w kanałach. Niezbyt się to mu podobało, ale co zrobić. Wolfi wolał otwarte przestrzenie z widokiem na nieboskłon.

Dotarli w końcu pod jakieś drzwi. Goblin próbował tam się dostać lecz po śladach widać było, że poszedł dalej.
- Ciekawe gdzie te drzwi nas doprowadzą? No ale mamy robotę. Może później sprawdzimy jak się nadarzy?- Zaproponował i zaznaczył na mapie miejsce gdzie te drzwi znaleźli.

- Szczury! Uważajcie by nie wpaść do ścieków!- Krzyknął i przywarł do ściany a świecącą lagą starał się odstraszyć gryzonie. Na niewiele się to zdało. Zwierzęta były widocznie wystraszone bo nie zważały na światło i ogień.
- Kurwa! U dziabał mnie!- Warknął czując jak jeden z gryzoni ugryzł Techlera przez spodnie. Mag miał nadzieję, że nie będzie żadnych problemów ze zdrowiem po tym zdarzaniu. Lepiej jak wyjdzie odwiedzi medyka lub Elvirę.

Ślady w końcu doprowadziły ich pod drzwi z zakratowanym okienkiem. Techler dzięki wyostrzonym zmysłom widział dość szczegółowo co się w piwnicy znajduje. Rzucił po chwili widzenie w ciemnościach by móc namierzyć ślady goblina. Jeśli tu wlazł trzeba będzie tu się dostać.
- Jeśli on tu wlazł to możemy wejść. Mamy rozkaz złapania goblina więc wchodzimy?- Odsunął się i zwrócił do towarzyszy.

Martwił go pentagram na środku piwnicy, ale jeśli ma się czegoś nauczyć, tak jak było zamierzone w wyprawie w świat to trzeba było się dostać do środka.
- Jak otworzymy drzwi dajcie mi się rozeznać. Coś mi mówi, że to miejsce i ten pentagram może coś nam powiedzieć a ja chcę się mu przyjrzeć zanim pójdziemy tropem.- Dodał po chwile namysłu szykując się do wejścia do środka.

Reinhard 28-03-2017 22:08

Klapa była nie do ruszenia od dołu. Szkiełko ruszył za innymi. Przy użyciu dostępnych mu narzędzi usiłuje otworzyć zamek drzwi, jeżeli się to nie uda - poluzować i wyjąć metalowe pręty, by zajrzeć od środka. Jeżeli drzwi broni jakaś zasuwa, czy belka, można skonstruować "wędkę" - kawałek drewna z pętlą na końcu - i przepuścić między prętami, by podnieść skobel. Byli tacy, co specjalizowali się w dokonywanych w ten sposób kradzieżach - starczyło wyjąc gomółkę szkła z oprawy okna czy witraża, wykorzystać dziurę w błonie okna....

Kerm 29-03-2017 11:08

Najpierw napastliwa, mackowata gslareta, potem trup krasnoluda, następnie stado przerażonych szczurów. A jakby tego wszystkiego było mało pojawił się jeszcze jakiś pentagram.
Czy to wszystko warte było garści złota? Axel powoli miał wątpliwości.

- Oby nasz goblin nie zawędrował zbyt daleko - powiedział, obserwując jak kompan zmaga się z drzwiami.

hen_cerbin 29-03-2017 15:10

Gdy Szkiełko pracował nad otwarciem drzwi, Lothar ubezpieczał go przed ewentualnym atakiem. Tak w końcu powinny wyglądać stosunki między stanami - niższe pracują, wyższe ich bronią. Chociaż ostatnio czuł się cokolwiek niepotrzebny. Ani na to galaretowate coś, ani na trupa krasnoluda, ani nawet na stado szczurów nie mógł wiele poradzić. Były odporne zarówno na jego zdolności bojowe jak i krasomówcze.
Mając jednak w końcu chwilę na myślenie, zaczął się zastanawiać, do czyjej piwnicy właśnie się włamują. Głowa rogatej bestii nie wróżyła dobrze, a Stowarzyszenie Myśliwych Bogenhafen wybrałoby raczej nieco wyżej położoną komnatę.

Gdy Reinhard w końcu otworzy drzwi, a ktoś o bystrzejszych oczach niż on sam rozejrzy się zza progu, czy w środku nie ma pułapek, von Essing ostrożnie wejdzie do środka osłaniając maga, trzymając miecz i lewak w dłoniach, gotów do odparowania ewentualnego ataku.

kymil 29-03-2017 20:55

Zingger poświecił latarnią do środka komnaty. Zamarł gdy dojrzał plugawe szczegóły. Uczynił od razu znak Ranalda dla kurażu.

- Tośmy się wpierdolili, Panowie. Gówno w kanale, to najmniejszy nasz problem. - skwitował.

Zaraz jednak uspokajająco poklepał Szkiełko po plecach podczas pracy nad drzwiami. "Ostatnia rzecz, to morale w grupie obniżać, Panie Zingger" - skarcił się w myślach.

- Gdyby trzeba coś potrzymać, przekręcić, po prostu pomóc, Herr Szkiełko, to mówże. Palce mam gibkie - zadeklarował.

- Panie Techler, to jest ani chybi czarnoksięskie lokum. Te napisy, zapewne w jakimś martwym języku, ten pentagram, poroże. To nie miejsce schadzek gospodyń miejskich Bogenhafen. Trzeba to będzie spalić, zniszczyć. Nikt nie powinien mieć z tego pożytku. Nikt
- powiedział patrząc znacząco magowi w oczy. - Jesteście pewni, czy to, aby nie pułapka? Mi te symbole mroczne niczego nie mówią...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172