Bernhardt trzymał się z dala od dziewczynki. Nie chciał jej wystraszyć. A nigdy nie miał dobrej ręki do dzieci. Pozostawił rozwiązanie sytuacji bardziej kompetentnym towarzyszom. Poszedł na górę, by wrócić z kocem, którym można było dziewczynkę otulić i wręczył Wolfgangowi. Podświadomie wyczuł, że ten znajdzie słowa, by pocieszyć dziecko. - Eeee... może jej zimno - wyjaśnił szeptem magowi. - Spytaj o Elvyrę... i tych bandytów, Panie Techler. |
|
|
Axel, delikatnie mówiąc, nudził się, patrolując okolice domku aptekarki. Pies z kulawą nogą nie interesował się ani domem, ani nim, a do policzenia innych kręcących się w okolicy osób nie trzeba było nawet dłoni. Znudzony tym, że nic się nie dzieje i zachęcony panującą w domku ciszą postanowił sprawdzić, co takiego porabiają jego kompani. Wślizgnął się do środka i, ku swemu zdziwieniu, po krótkich poszukiwaniach znalazł nie towarzyszy, a dziurę w podłodze. Dziurę, z której dobiegały głosy. Nie sądził, by jego obecność pod podłogą będzie potrzebna, dlatego też postanowił poczekać na zewnątrz, aż kompani skończą zwiedzanie i wylezą z piwnicy. Przy okazji mógł, jako pierwszy, przywitać ewentualnych klientów aptekarki i powstrzymać ich przed podniesieniem alarmu. |
Coś w postawie i słowach Wolfganga skłoniło dziewczynkę do zaufania mu. Przez długą chwilę uspokajała się, a potem dała owinąć w koc i nawet pogłaskać. Wkrótce wyjaśniło się, dlaczego dziecko, mające na imię Lisa, znajdowało się w piwnicy, a jej opowieść rzuciła też nieco światła na sprawę zniknięcia Elviry. Lisa była sierotą, a Elvira jej opiekunką. Dziewczynka podejrzewała, że aptekarka to siostra jej matki, ale nie miała pewności. Mieszkała razem z ciotką, pomagając jej w domu i w aptece. Do końca nie wiedziała co stało się z ciotką. Mówiła, że dwa dni wcześniej w domu Elviry pojawili się jacyś ludzie, którzy dużo krzyczeli, a potem sobie poszli. W piwnicy znalazła się, bo ciotka zamknęła ją tam za jakieś przewiny. A wczoraj wieczorem znów ktoś był w domu, były krzyki mężczyzn i krzyczała też ciotka, a potem wszystko ucichło. Lisa od tego czasu nie wyszła z piwnicy, obawiając się co może ją spotkać na górze. Dziewczynka pytana o wygląd owych nieznajomych, nie była w stanie przywołać szczegółów, poza tym że byli duzi, agresywni i śmierdzieli. Po pierwszej wizycie ciotka ostrzegała ją, żeby podczas wyjść w miasto nie zbliżała się do Zajazdu pod Szczęśliwym Człowiekiem. |
Nie dość, że nie znaleźli aptekarki, to jeszcze spotkała ich wątpliwa przyjemność zostania tymczasowymi opiekunami małej dziewczynki, na tyle niegrzecznej, że za karę została zamknięta w piwnicy. Wątpliwa przyjemność... Z drugiej strony - oni też do najgrzeczniejszych nie należeli. - To co robimy dalej? - spytał. Wizja niańczenia małej Lisy nie odpowiadała mu w najmniejszym stopniu, ale nie sądził, by pozostawienie dziewczynki samej w zdewastowanej chacie było najlepszym wyjściem. - Spróbujemy odszukać Elvirę? - zaproponował. |
Zingger z uwagą przysłuchiwał się opowieści dziewczynki. Gdy skończyła pokiwał głową i wyszedł na górę by streścić Axelowi co usłyszał. Na indagowania kompana odparł. - I masz babo placek, Panie Mayer. Nie wiem co mamy czynić. Żaden z nas nie jest niańką. No, ale trzeba będzie pomóc tej małej, i to zanim pogramy w znaczone karty z tymi bandytami w Zajeździe pod Szczęśliwym Człowiekiem. Tam mogą też i Elvyrę pod kluczem więzić, nie sądzisz? |
|
|
- Porywacze mogli spędzać czas w zajeździe. Dowiemy się ilu ich jest. No i warto by zapytać miejscowych gdzie jest ten czerwony spichlerz. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0