lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Czarna Rozpacz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16855-warhammer-czarna-rozpacz.html)

xeper 09-06-2017 22:55

Reakcja mężczyzny, który wysiadł z łodzi na pytanie Berwina była co najmniej dziwna. Zamiast zatrzymać się i odpowiedzieć, co słychać po drugiej stronie rzeki, ten nie powiedział nic, a zamiast tego wziął nogi za pas i popędził w stronę nieodległej chaty rybaka.
- Rolf! Spierdalamy! - biegnąc darł się na całe gardło.

- Moja żona... Moje dziatki... - lamentował rybak, pospiesznie gramoląc się z wbitej w przybrzeżny muł łodzi. - Ratujcie je... Pozabijają mi... Łotry... Skurwysyny!

*

- Ja! Ja chętny! - krzyknął jakiś mężczyzna o aparycji capa. Był chudy a wysoki. Miał odstające uszy i kozią brodę. Jego głos również kojarzył się z beczeniem kozy. - Jam jest Dagmar Ziegel i za złotego karla Panów w te pędy na drugi brzeg przewiozę. Łódkę mam na przystani, gotowa do drogi. Przecie to niewiele w tej sytuacji, prawda?

Komtur 11-06-2017 10:51

- No panie Zegiel, sporo se pan liczysz, ale niech będzi moja strata - Elmer wysupłał monetę i rzucił rybakowi, który zręcznie ją złapał - Za tę monetę przewieziesz nas tam i poczekasz żeby z powrotem nas zawieść na ten brzeg.
Wytłumaczył czarodziej stanowczo, palcem wskazując pod nogi.
- No biegusiem panowie do łódki - zachęcił Elmer przyjaciół.

Campo Viejo 12-06-2017 02:27

- Masz tu Elmer dychę szylingów. - szczurołap odliczywszy podał Lutefiksowi.

- Oj, panie Ziegel, łoby równo sprawiedliwie bogowie ci łodmierzyli, jako tyś nam w potrzebie. - Bodo rzekł spokojnie, nie patrzac na chciwego koziegosyna.

Stanał na dziobie łódki.

Bodajbyci jaja spuchły i łobyś cudze dzieci chował, gamoniu - złorzeczył Wanker w duchu na rybaka wpatrzony w drugi brzeg rzeki niczym jastrzab pikujacy z nieba.

Gob1in 12-06-2017 09:24

- I ja się dołożę, niech tylko ta draka z pożal się bogowie łowcami się skończy. - Dodał Santiago ładując się do łódki.

Estalijczyk nie żywił awersji do wody, jednak afektu takowoż i zwyczajnie miał nadzieję, że chybotliwa łódka nie wywróci się podczas przeprawy na drugą stronę. W każdym razie zamierzał udawać beztroskę wpatrzony w drugi brzeg w trzymając kuszę w pogotowiu, zamiast w mroczną toń pod tą starą łupiną.

- Vamos. Płyńmy przyjaciele. - Rzucił usadowiwszy się na pośrodku ich okrętu desantowego.

Kerm 12-06-2017 10:57

Wilhelm nie wierzył, by przeprawa na drugi brzeg miała jakiś sens. Łowca miał kolosalną przewagę czasową, a z pewnością nie był taki głupi, by czekać. A jeśli uciekł, to z kolei oni nie mieli czasu, by go gonić.
- Przywieźcie jak najszybciej Berwina i Ehrla - powiedział.
Sam płynąć nie zamierzał. Grupa, jaka się wybierała na tamten brzeg była dosyć liczna.

Tom Atos 12-06-2017 11:05

Instynkt łowcy odezwał się w Berwinie całkiem niespodziewanie. Nim jeszcze usłyszał wołanie rybaka rzucił się w kierunku uciekającego mężczyzny. W biegu wyciągnął broń i próbował przejechać draniowi ostrzem po łydkach.

Pędził za nim pewien, że zwłoka będzie kosztować życie żony rybaka i jej dziecka. W duchu tylko przeklinał, że nie ma naładowanej kuszy. Z drugiej jednak strony skąd mógł wiedzieć, że mu się przyda.

xeper 12-06-2017 22:14

Teraz z sudenlandzkiego brzegu dochodziły krzyki, które awanturnicy słyszeli płynąc łódką wynajętą od posiadacza koziej brody. Najwidoczniej działo się tam coś, co zostało spowodowane krzykami imć Wankera.

*

Berwin wystrzelił z miejsca, w którym stał niczym sprężyna w krasnoludzkim mechanizmie zegarowym. Gdy mężczyzna go mijał, Hraban miał już w ręce miecz. Dwa kroki dalej wyprowadził cięcie, niskie mierzące w nogi uciekającego. Trafił. Wrzask bólu przeszył ciemności nocy, a nieznajomy upadł na nadbrzeżny piach. Z rozciętych łydek lała się krew.

Od strony chaty rybaka, w której pytali o łódkę dały się słyszeć jakieś hałasy. Ktoś trzasnął drzwiami, a chwilę potem rozległ się tętent kopyt. Odgłos się oddalał, więc niechybnie ktoś uciekał. Rybak, który wyskoczył z łodzi, pędził na złamanie karku w kierunku swojej chaty, niepewny losu małżonki i latorośli.

*

Gdy Ziegel dobijał do brzegu, tuż obok zarytej w piach łódki, z ciemności wyłoniła się sylwetka Berwina klęczącego nieopodal brzegu nad czymś lub nad kimś. W zabudowaniach zaczęły jaśnieć okna - również sudenlandczycy dzięki działaniom bohaterów zyskali nocne, niezapomniane wrażenia.

Kerm 13-06-2017 09:30

Odgłosy dobiegające z drugiego brzegu dobitnie świadczyły o tym, że ktoś ma kłopoty.
Wilhelm odrobinę żałował, że jednak został na tym brzegu, ale już nie miał wyjścia, jak czekać koło barki, aż kompani wrócą.

Tom Atos 14-06-2017 13:56

Kimkolwiek był wspólnik, to zdążył zwiać i Berwin nie miał zamiaru po nocy go ścigać. Starczył mu pocięty obwieś. Zasadził leżącemu kopa w bok i przykładając sztych do gardła próbował rozbroić, by nie robił problemów.
- Nie jęcz. Do wesela się zagoi. - mruknął starając się obejrzeć gębę mężczyzny.
- Że spytam jeszcze raz. Co się stało na tamtym brzegu? - jego głos brzmiał grzecznie, acz stanowczo.

Campo Viejo 16-06-2017 05:35

Szczurołap, któremu bogowie przeznaczyli łapanie łowców nagród, biegiem pobiegł za uciekajacym uciekinierem, gdy tylko łódź kozisyna zaryła dziobem w nadrzeczny piach.

Z proca gotowa do rzutu pędził ku ludziom na plaży.

- Pięknie, pięknie...- rzucił nieco nerwowo już przy kompanach, którzy pojmali zabójcę. - Ale nie za bardzo... To najenty zakapior na głowy nasze. Z Geshburga za nami przyleźli...

- Gadaj hamie kto płaci, a nużci kilka zębów siem uchowa! - rozezlony Bodo wcisnał z rozmachem niedoszłemu mordercy solidnego kamasza w pysk.

Rozgladał się po okolicznych ciemnościach jakby zagrożenie jeszcze całkiem ich nie opuściło.

- Drugi też tu miał być. - rzekł nie widzac nigdzie żadnego trupa lub brańca w pobliżu. - Musi dał dyla, albo kitrasi sie po krzorach kutas świdrowaty...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:15.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172