lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Czarna Rozpacz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/16855-warhammer-czarna-rozpacz.html)

Gob1in 06-12-2017 21:41

- Geh zum Teufel! - Santiago zabłysnął miejscowym życzeniem, niekoniecznie dotyczącym długiego zdrowia i szczęścia w życiu. Można by nawet powierdzieć, że wręcz przeciwnie. Estalijczyk miał powody, by pomstować na potwora - pomijając nawet nabytą właśnie szpetotę ten stwór zwyczajnie nie chciał zdechnąć!

Podwoił wysiłki, by ciąć i dźgać demona do czasu, aż ten wreszcie padnie pod słusznym gniewem kompanii. Pomny straszliwej siły stwora zamierzał zmienić taktykę, jak tylko ten zwróci uwagę na de Ayoasa - wtedy postara się tylko bronić, dając towarzyszom okazję do ataków zajętej bestii.

Tom Atos 07-12-2017 10:20

Sztylet, to może i nie była broń na miarę miecza, ale do jasnej i ciężkiej cholery był to kawał żelaza, a sztych wrażony w tułów powinien skurczybyka przynajmniej spowolnić, a tu nic. Zero. Nul.

Chyba faktycznie można go było uszkodzić tylko magią. No niefart, to mało powiedziane.

Berwin odskoczył wołając do Elmera.
- Wal w niego co masz! Spróbuję Cię osłaniać!

Niezły pomysł, tylko nie miał pojęcia jak go zrealizować poza ściągnięciem na siebie uwagi i robieniem uników, by nie zostać trafionym tak długo jak się da.

xeper 08-12-2017 20:56

Bodo nie dał się przekonać Elmerowi, w związku z czym von Dohna nadal leżał w tym samym miejscu, krztusił się krwią i charczał. Jak na razie nikt nie biegł rannemu magowi na ratunek. Wanker cisnął słojem z cuchnącą, kleistą mazią własnej receptury w demona, ale mimo że trafił, to pocisk takiego kalibru nie wyrządził monstrum szkody. Teraz szczurołap rozplątywał drżącymi rękami poplątaną sieć.

Elmer znów czarował. W błysku magicznej energii zobaczył pełgające po ścianach pomieszczenia cienie walczących. I coś mu się nie zgodziło. Oświetlenie było marne, lampa właściwie nie dawała światła tak silnego, żeby podwoić liczbę cieni, jednak wioskowy mag szybko zorientował się, że jest ich zbyt dużo. Migotanie na ciele potwora znaczyło, że znów magia potargała cielesną powłokę istoty z innego wymiaru. Ale wciąż było to zbyt mało, aby ostatecznie ją pokonać lub wygnać tam, skąd przybyła.

Zdesperowany, wciąż sikający krwią z urwanego ucha Santiago za nic mając swoje życie, ruszył ratować maga, odgradzając go swoim ciałem od demona. Ten nie czekał na innego przeciwnika i natarł znów na Estalijczyka. Pazury bestii z furią cięły powietrze, ale nie były w stanie dosięgnąć zwinnego, szybkiego de Ayolasa, któremu na dodatek z pomocą przyszedł Berwin, pozorując ataki i rozpraszając demona. Santiago kontratakował gdy tylko mógł, tnąc i dźgając. Co rusz estalijska stal zagłębiała się w tkance bestii, rozcinając ją i kłując. Bez widocznego efektu...

*

W końcu sieć w rękach Bodo przybrała odpowiednią formę i szczurołap zadowolony skierował się ku demonowi. Krzykiem uprzedził walczących z nim towarzyszy, że będzie rzucał i mgnienie oka potem cisnął siecią. Obciążone sznurki z furkotem pokonały dystans i opadły na bestię, natychmiast krępując jej ruchy. Znajdujący się przed demonem Santiago i Berwin mieli chwilę czasu, żeby odetchnąć.

Elmer rozglądnął się dookoła siebie, próbując ogarnąć to co przed chwilą zobaczył. W magazynie był jeszcze ktoś! Za skrzynkami, nieopodal wejścia stały trzy postacie. Jedna z nich była ubrana w habit, który mimo ciemności Elmer rozpoznał jako sigmarycki. Druga postać była słusznej postury mężczyzną uzbrojonym w pałkę. Trzecim osobnikiem był pokurczony, powyginany człowieczek o bladej skórze i jarzących się dziwnym światłem oczach. Jego powykrzywiane ręce skierowane były dokładnie w stronę demona. Rozcapierzone niczym ptasie szpony palce sprawiały wrażenie, jakby ów ktoś trzymał nimi bestię na odległość. Nim Elmer zdołał zareagować, w jednej chwili pałka opadła na głowę dziwacznego człowieka, a Sigmaryta wzniósł rękę i wyśpiewał słowa modlitwy.

Znikąd pojawił się wirujący obłok, który powiększał się i gęstniał z każdą chwilą, praktycznie uniemożliwiając widzenie czegokolwiek w przestrzeni magazynu. Demon, który przed chwilą sprawiał wrażenie niewzruszonego walką i otrzymanymi ranami, z piskiem i zgrzytem zaczął się kurczyć i rozmywać. Już po chwili zamienił się w wielobarwne pasemko światła, które z cichym "puff" rozpłynęło się we wszechogarniającej wnętrze budynku mgle.

Komtur 08-12-2017 21:16

Elmer z ulgą oparł się o skrzynię, czując że uchodzi zeń całe napięcie.
- Chwała Sigmarowi! - powiedział do nieoczekiwanych wybawicieli, choć wcale ich nie widział przez magiczną mgłę - Gdyby nie wy byłoby po nas!
Potem chwiejnym krokiem po omacku starał się dotrzeć do Wilhelma. Trzeba było pomóc biedakowi.

Kerm 09-12-2017 08:23

Wilhelm nic nie powiedział.
I to nie dlatego, że nie miał sił. Po prostu zastanawiał się, jakim cudem pomoc zjawiła się w ostatniej chwili... i czy była to faktycznie pomoc. Ostatnimi czasy żywił co najmniej mieszane uczucia w stosunku do wszystkich Sigmarytów.
Poza tym... jeśli ktoś potrafił bez problemów pozbyć się demona, to kto mógł zagwarantować, ze nie potrafił go przyzwać?

Campo Viejo 10-12-2017 07:27

Bodo schował sieć z podełba łypiac w kierunku przybyszów i po omacku szedł w kierunku leżacego na ziemi
Nie umieraj nam paniczu jeszcze. Nic już dziś nam nie zagrozi, to bylebyś do fachowego leczenia siem życia dobrze ucapił - dumał sobie z przejęciem.

- Ta wasza rana to tylko tak krwawiście na łoko wyglunda. Łot, drasnoł, jeno siem zajuszyło i takom piknom szate szlag wzioł... - pocieszał uważnie przygladajac się czy w piersi nie ma dziury która trzebaby zatkać.
Na wszelki wypadek oblizał palec, aby był czystszy.

- Wszelki duch Sigmara chwali i śmierć heterykom! - krzyknał buńczucznie.

- Coby pewność mieli, że jak Teogoniste Szebanastego wyznajom to im nie popuścim. - wyjaśnił cicho Wilhelmowi.

Tom Atos 11-12-2017 08:31

To był prawdziwy danse macabre. Bydlę było niesamowicie szybkie, na szczęście nie dość szybkie, by zrobić Berwinowi i Santiago krzywdę, gdy ci działali razem. Nic dziwnego, że Hraban się zdyszał, a po plecach spływał mu pot. Gdy demon zniknął nawet specjalnie się nie cieszył zajęty łapaniem oddechu.

Ostatni tak się zdyszał, gdy uciekał przed rozjuszonym niedźwiedziem, którego był przypadkiem postrzelił myląc z tropionym łosiem.

Gdy wreszcie już się nieco uspokoił podszedł do Santiago i poklepując go po ramieniu powiedział.
- Nie musisz dziękować. Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. – uśmiechnął się spoglądając na głowę Estalijczyka i jedno odstające ucho.
- Teraz musisz uważać na wiatr, żeby Ci głowy nie ukręcił. – ostrzegł życzliwie.

To jednak było wszystko betka. W magazynie były jeszcze trzy obce osoby z czego jedna w pozycji spoczynkowej. Berwin podniósł rękę w geście powitania i zaczął podchodzić do nieznajomych.
- Niech będzie pozdrowiony Sigmar i Verena. Dziękujemy za pomoc. Krucho z nami było. Niestety przybyliśmy za późno. Bestia zabrała życie tego oto kapłana Sigmara.
Powiedział wskazując leżące ciało Ojca Feodora.

Gob1in 11-12-2017 21:00

Santiago wodził wokół dzikim wzrokiem wciąż rozgorączkowany walką. Jedną dłoń przyciskał do rany głowy, a drugą zaciskał kurczowo na rękojeści sztyletu.

Podszedł do niego Berwin i coś powiedział, jednak do Estalijczyka dopiero po chwili dotarło znaczenie słów Hrabana. Wtedy spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem - o ile pamiętał, to właśnie Santiago i reszta wpadli do magazynu z odsieczą ratując tym samym Elmera i Berwina z łap stwora. De Ayolas stwierdził po raz któryś, że mieszkańcy północy są jacyś dziwni i ich myśli błądzą pokrętnymi ścieżkami.

- Puta... - stwierdził ze smutkiem nie mając jednak na myśli Hrabana, tylko demona, który rozwiał się jak dym. Stwór oszpecił go i przystojny kawaler de Ayolas będzie musiał z tym żyć do końca swoich dni. Estalijczyk mimo swojej zwykłej beztroski rozumiał powagę sytuacji, która niewątpliwie wpłynie na jego dalsze losy. Młody, żartujący ze wszystkiego i rzucający wyzwanie samej śmierci kawaler musiał ustąpić innemu Santiago. Chyba tylko Myrmydia wiedziała jakiemu.

Musiał się napić. Szybko i w dużych ilościach.

Nie oglądając się na nic skierował się do wyjścia z magazynu, przynajmniej próbował idąc w gęstej mgle lub dymie tam, gdzie jak pamiętał takowe było. Miał zamiar odnaleźć konowała, a później pić tak długo, aż utrata ucha przestanie być problemem.

xeper 12-12-2017 23:20

Mgła doskonale uniemożliwiała widzenie, ale tylko trochę utrudniała rozchodzenie się dźwięków. Dlatego też awanturnicy moment po tym, jak kapłan Sigmara gestem wezwał opar, a jego towarzysz rozbił głowę temu trzeciemu, co spowodowało odesłanie demona, usłyszeli trzask drzwi. Tych małych drzwiczek, przez które wszyscy oprócz Elmera weszli do budynku. Ktoś nimi trzasnął.

Nie było jakiejkolwiek odpowiedzi na rzucone w ciemność i mgłę słowa podzięki. W magazynie panowała cisza. Po omacku udało się znaleźć Wilhelma i z trudem przetransportować go w pobliże wyjścia. Gdy bohaterowie znaleźli się przy drzwiach, mogli zobaczyć leżącego na ziemi człowieka. Miał rozbitą czaszkę, pod którą, na ziemi utworzyła się już kałuża krwi. Na szyi miał solidny, mosiężny kołnierz, do którego przywiązany był krótki postronek.

- Heretycy! Mordercy! - rozległo się wołanie z zewnątrz. Drzwiczki nie chciały się otworzyć, ktoś zablokował je od zewnątrz.

Campo Viejo 14-12-2017 04:37

Bodo usiadł ciężko pod ściana i odetchnał.

- Wreszcie chwila spokoju. - sapnał.

- Głośniej drzyj jape, coby straż tu wartko przybieżała! - wydarł siė w stronę drzwi obracajac głowę. - Panicza mamy rannego piersi i łucho zagramaniczne! A siem tam barykadować nie musisz, bo heteryki już dawno łuciekły!!!

Wyjał z kieszeni schowana na zaś czosnkowa kiełbasę nieco tylko utytłana w brudnych farfoclach wełnianych nitek i piasku. Dmuchnał w pętko. Ugryzł.

- Oj przydałby siem jeszcze dobry winiak na popitkę... - westchnał w oczekiwaniu na straż.

Przyzwyczaił się już szczurołap do tego. Podrzucony trup, bitka, hultajów ucieczka, pogawędki ze straża. Ot, rutyna. Wszak i starszy szczur by się na takich sztukach wytrenował.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:42.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172