lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 1.ed] Bracia krwi (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17541-wfrp-1-ed-bracia-krwi.html)

hen_cerbin 01-01-2018 21:46

Sieć spełniła swoje zadanie i oplątała przeciwnika, dzięki czemu można było skorzystać z wykrzyczanej sugestii i zabrać się stąd zanim jaskinia zawali się im na głowy. Przy odrobinie szczęścia wydostaną się stąd wszyscy sojusznicy i nie wszyscy wrogowie. Zanim to rycerzopodobne coś wydostanie się z sieci powinny na niego spaść kamienie i ziemia, a choć było niemalże całkowicie odporne na broń, to jednak pewnie też musiało oddychać. A z ziemią w ustach może to być trudne. Ten cudowny pancerz powstrzymał miecz, ale nacisku tony skał pewnie nie wytrzyma.
Nie mając w prawej ręce ani upuszczonego chwilę wcześniej sztyletu ani zarzuconej na wroga sieci mógł po drodze złapać za kołnierz podnoszącego się niziołka i wyciągnąć go stąd, jednocześnie chroniąc siebie i jego przed spadającymi skałami tarczą trzymaną w lewej.

Gdy tylko znalazł się na zewnątrz puścił niziołka i postanowił zrewanżować się przeciwnikom za atakowanie ogniem. Nie miał takiej broni jak oni, ale miał za to spory zapas oleju. Rozlał go w wejściu i podpalił go gdy tylko stało się jasne, że nikt więcej z ich szóstki nie wyjdzie.

Fyrskar 01-01-2018 23:33

Albrecht pospiesznie opróżniał kolejne flakoniki. Różnobarwna woda z sykiem dymu ratowała Kislevczyka przed spopieleniem, a jednocześnie zabarwiła te fragmenty jego ubrania, które nie sczerniały, liźnięte płomieniem.

- Nie ma za... - Nim Albrecht zdążył odpowiedzieć, cuchnący dymem i pieczonym mięsem Wiktor poderwał się z ziemi. Nim zdążył zawołać towarzysza, zauważył brata i zrozumiał, że Wiktor chciał poświęcić się dla Josefa. Wiedział, że mieli dług. Zaklął pod nosem, ale poza tym nie był w stanie wymusić z siebie nawet jednego słowa.

Nie pamiętał, jak wydostał się na zewnątrz. Z bratem, z całą kompanią, ale bez Wiktora. Zdusił w sobie chęć popędzenia wgłąb kurhanu, bo wiedział, że ledwo żywy Josef ruszyłby za nim - i najpewniej zginęliby obaj.

- Nie możemy zostawić tam Wiktora, do diabła! - zdarł sobie gardło. Żałował tylko, że nie miał bladego pomysłu co robić. Sięgnął dłonią do torby ze składnikami czarów.

Gormogon 03-01-2018 22:12

Josef ledwo trzymając się na nogach znalazł się na świeżym powietrzu. Ostatnie co pamiętał to poświęcenie Wiktora. Prawdziwego przyjaciela i człowieka, który zawsze spłaca swoje długi.

- Gdzie Wiktor! - wrzasnął ile sił w gardle - Naprawdę nikt mu nie pomoże!?

Nawet nie zauważył, w którym momencie nogi poniosły go w stronę wejścia. Wiedział, że musi ratować przyjaciela, który zaraz może zginąć. Furchswert, a może sam Josef, pragnął krwi...

W tym momencie jedynie brat mógł go zatrzymać.

Avitto 03-01-2018 23:11

Emmerich był wyraźnie zakłopotany, bowiem gdy otworzył swój plecak ujrzał tam rozgardiasz nie do opisania. Poszukiwania oleju i źródła ognia mogły zająć wieki, a potrzebne było natychmiastowe działanie.

Tymczasem Gerhartowi udało się opuścić kurhan unikając latającego oręża jednego z rycerzy. Wciąż walczący wewnątrz Wiktor uwijał się jak w ukropie zmuszając Drugiego do desperackiej obrony. Kislevczyk niemiłosiernie tłukł rycerza raz za razem w jego zakuty łeb, tamten jednak z każdego ciosu wychodził bez szwanku. Do czasu.
Ugodzony do żywego poświęceniem kamrata Josef z rykiem wbił się z powrotem w plującego ogniem rycerza i swoim cięciem przeciął go powyżej bioder na dwie połowy. Za nic mając nadbiegającego Pierwszego z rycerzy upadł na obie nogi stając z Wiktorem ramię w ramię.

Niespodziewanie latający miecz zwrócił się ku Josefowi muskając z zaskoczenia powietrze wokół jego głowy. Ten natarł jeszcze na Pierwszego wraz z Wiktorem, który nie odpuszczał pola ani na centymetr. Nagle Josef upuścił trzymaną w lewej ręce tarczę, a z ramienia zaczęła tryskać mu krew. Bez zdumienia odkrył, że ręka jest niewładna. W swoim obecnym, zmiażdżonym, stanie prezentowała się fatalnie, ale brat Pierwszego nie został pomszczony. Jeszcze.

W kierunku rycerza poszedł ogień ze wszystkich stron: strzały, bełty, noże... Wszystko to wyparowywało, rozpływało się w powietrzu tuż przed uderzeniem celu! Tymczasem kurhan przestał drżeć, za to jego posadzka zaczęła się czerwienić coraz jaśniejszym światłem. Do uszu wszystkich dotarł grzmot, którego źródłem było wnętrze kurhanu.


Wiktor: Punkt przeznaczenia!

Stan zdrowia
Zachariasz: 0/12 Żyw
Josef: 0/9 Żyw
Albrecht: 9/9 Żyw
Emmerich: 6/11 Żyw
Wiktor: 0/11 Żyw
Gerhart: 1/11 Żyw


Kerm 04-01-2018 10:18

Kij ci w oko, powiadano.
Kij to drewno, strzała to też, mniej więcej, drewno. No i okazało się, że strzała wbita w czerep, mniej więcej w oko, nie wystarczyła, by wysłać rycerza w zaświaty. I chociaż Josef wspaniałym ciosem rozpołowił drugiego, to sytuacja niewiele się poprawiła. Magiczny miecz stale atakował, rycerz (mimo strzały wbitej w czaszkę) nie odpuszczał, a na dodatek wytworzył wokół siebie jakąś barierę, która nie przepuszczała żadnych pocisków.
Jakby tego brakowało, kurhanowi jakby się pogorszyło...

Jeśli gdzieś w głębi miał nastąpić wybuch, to Gerhart wolał znaleźć się jak najdalej od wylotu korytarza.
- Uciekać na zewnątrz! - krzyknął.
Strzelił raz jeszcze, po czym zajął 'strategiczną' pozycję z boku wejścia do kurhanu.

Feniu 04-01-2018 15:49

Wiktor spojrzał śmierci w oczy.
śmierci w postaci chaosty, z którym wiedziony sprawą honoru walczył by chronić Josefa.

Kislevita próbował wszystkich znanych sobie sposobów na skutczne władanie mieczem jednak rycerz chaosu był od niego lepszym. Nie zamierzał się poddać.

Kątem oka zauważył, że drugi z rycerzy zdarzył wyplątać się z sieci, w którą omotał go Emmerich.

Do Wiktora po kilku chwilach walki dobiegł Josef, który z poświęceniem walczył ramię w ramię obok Wiktora. Gdy rycerz padł trupem pod ciosem Josefa, Wiktor dziękował w myślach przyjacielowi, "znów ratujesz mi skórę"- pomyślał.
Gdy usłyszał grzmot powiedział do Josefa widząc w jakim jest stanie - wycofajmy się póki możemy, będę cię osłaniał.

Zaczął cofać się w stronę wyjścia z kurhanu.

xeper 04-01-2018 19:52

- A niech to! - zupełnie nie po swojemu zaklął Zachariasz, gdy ciśnięte przez niego metalowe narzędzie mordu odbiło się od niewidzialnej tarczy, jaką wokół siebie roztaczał rycerz. Dobrze, że już tylko jeden... Znajdujący się wewnątrz towarzysze, chyba uznali że czas dać definitywnie drapaka, nim grobowe wzgórze się zawali. Zachariasz cofając się, rozmyślał co za okropieństwo wydostaje się z grobowca. I wszystkie jego myśli biegły ku przerażającemu dżaberłokowi. Był pewien, że nie będzie to ani demon ani jakieś widmo nieboszczyka, a właśnie okrutny i paskudny dżaberłok. I on, mały Zachi będzie stał naprzeciw niego, bezbronny, przerażony, trzęsący się ze strachu. Na granicy paniki... Ale z pewnością ktoś go uratuje! Ale teraz trzeba się było odsunąć i spróbować dziabnąć rycerza. Najlepiej nożem chichotu i najlepiej w jakieś miejsce, w które ten mógł się wbić. Zachariasz miał wrażenie, że to właśnie klucz do sukcesu.

hen_cerbin 06-01-2018 01:15

- Unikajcie uderzania w napierśnik - ostrzegł wszystkich, gdy kolejne pociski podzieliły los jego miecza sprzed kilku chwil.

Sam nie wszedł z powrotem w korytarz. Robienie tłoku mogło tylko zaszkodzić próbującym wycofać się towarzyszom. Emmerich sprawdził czy ma szansę na skuteczny atak z dystansu jednym ze swoich wyważonych noży do rzucania - jeśli doszedł do wniosku, że tak, dokładnie wymierzył w głowę przeciwnika. Jeszcze chętniej użyłby arkanu, ale nie wierzył że w korytarzu nie zaplącze się on o sojusznika.
A gdyby na rzut nie było szans - zawsze można było wrócić do planów zrobienia ognistej niespodzianki za pomocą oleju, jeśli tylko da się go wyciągnąć z plecaka!

Fyrskar 07-01-2018 19:39

- Stój durniu!... - Głos Albrechta poniósł się za jego starszym bratem, ale ten go nie posłuchał, tylko pędził w kierunku Wiktora.

Młodszy Schutz widział, jak Josef przepoławia jednego z demonicznych wojowników. Jego zwisającą bezwładnie lewą rękę też zauważył, ale nie była mu potrzebna, by ruszyć biegiem w kierunku walczących. W biegu sięgnął rozpaczliwie po chociaż skrawek płótna opatrunkowego. Co, jeśli jego brat był zbyt pokiereszowany, by mógł czarami uratować mu życie?

Albrecht wierzył, że mu się uda. Nigdy nie miał w sobie zbyt wiele wiary, ale teraz go przepełniało. Nie dopuszczał do siebie możliwości porażki. Nie dopuszczał do siebie potencjalnej śmierci Josefa. Pędził na złamanie karków, modląc się do wszystkich bóstw, którego tylko mógł sobie przypomnieć - Sigmara, Shallyi, Arianki... i prosił brata w myślach, by nie popełnił już żadnego głupstwa.

Gormogon 07-01-2018 22:16

Josef posłuchał rady Wiktora i zaczął się wycofywać, mimo iż szczerze pragnął rzucić się na żywego chaosytę. Wiedział też jednak, że musi zadbać o to, żeby kompanija i jego brat uszli z życiem. A tego nie uda mu się osiągnąć leżąc martwym na ziemi.

Gdy tylko zauważył, że brat biegnie w ich kierunku z opatrunkiem w ręku dołożył wszelkich starań, żeby nie utrudniać bratu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:19.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172