lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] Liczmistrz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17720-wfrp-2ed-liczmistrz.html)

Layla 03-03-2018 08:57

Potyczka z nieumarłymi poszła szybko i sprawnie - pomysł Ludo z beczką oleju wypalił i Bianca cieszyła się, że mogła się przy tej akcji przydać. Niestety, gdy opadł kurz, okazało się, że Pierre, który pierwszy ruszył do walki, jako jedyny nie wyszedł z niej żywy. Kobiecie smutno się zrobiło, widząc go w takim stanie. Był uczynnym, ciepłym mężczyzną, a skończył w tak podły sposób.

Westchnęła cicho pod nosem, odwracając głowę od ponurego widoku, próbując jednocześnie opanować napływające do oczu łzy. Viktoria miała dobry pomysł ze zwróceniem miecza i sygnetu.
- Pojadę z tobą, jak tylko załatwimy swoje sprawy w dolinie - powiedziała do towarzyszki. - Rodzina Pierre'a powinna wiedzieć, że zginął tak, jak na rycerza przystało. W walce...

Marne to było pocieszenie, ale nie mogli zrobić nic więcej. Krasnoludy zaproponowały spalenie wszystkich zwłok i o ile z nieumarłymi nie miała żadnego problemu, tak nie widziało jej się spopielenie ciała Pierre'a.
- Rozumiem, że to w trosce o to, żeby nie powstał z martwych, jeśli coś naprawdę dzieje się w grobowcu, ale tak, jak mówi Viktoria, rodzina na pewno chciałaby go pochować. Z drugiej strony, nie mamy teraz możliwości przetransportować ciała do Bretonii. Może zrobimy pochówek we Frugelhofen? Chyba mają tam gdzieś jakiś cmentarz?
Sama nie zwróciła na to uwagi, ale moż ktoś inny?

Przytaknęła słowom koleżanki.
- Zgadzam się, ruszajmy ostrzec wioskowych. Co do rumaka Pierre'a, może wsadzimy jego ciało w siodło i przywiążemy, żeby dotarł chociaż do Frugelhofen? Tam zajmą się koniem, a my pochowamy rycerza?
Nie wiedziała, czy ten pomysł nie jest idiotyczny, ale lepszego nie miała. Spalenie zwłok szlachcica jakoś jej się nie widziało, jakiekolwiek miałoby to nieść dalsze konsekwencje. Nie i już. Po prostu.

Kerm 03-03-2018 10:52

Walka nie trwała długo. Strzały, bełty i biała broń wnet poradziły sobie ze zbrojnymi jedynie w zęby i pazury truposzami. Niestety i po stronie tych 'lepszych' była ofiara, na dodatek śmiertelna. Nawet bez znajomości anatomii można było, bez obawy o pomyłkę, określić, która rana wysłała rycerza w objęcia Pani z Jeziora.

Jeśli chodzi o pochówek, to Felix miał mieszane uczucia. Pierre zginął w walce, jak przystało na rycerza, chociaż pewnie byłby rozczarowany, że nie była to śmierć w obronie jakiejś sieroty, wdowy czy dziewicy. Należał mu się porządny pochówek, najlepiej w rodzinnym grobowcu, ale tenże był daleko, za to pod ręką znajdował się parszywy nekromanta, posyłający do walki różne nieumarłe stwory.
Nie było żadnej gwarancji, że za parę dni 'ożywiony' rycerz nie rzuci się na mieszkańców wioski czy swych niedawnych towarzyszy broni.
- Ze względu na okoliczności, proponowałbym spalić - skomentował propozycję Bianci. - Nie wiadomo, jak daleko sięga nekromancka zaraza. A miecz, jeśli nie jest rodzinny, oddaje się seniorowi - sprostował słowa Victorii. - Jak się to wszystko zakończy - dodał - to musimy tam się udać, do rodziny. A potem zapraszam was do Estalii. Tam jest milszy klimat.

Z wierzchowcem mógł być kłopot.
"Zgłodnieje, to zmądrzeje", pomyślał w pierwszej chwili, gdy poruszono ten temat. Nie był jednak tego całkowicie pewien.
- Niektóre konie bojowe dostają szału, gdy widzą zwłoki swego pana - stwierdził. - I bronią ich do upadłego.

Podrzuciwszy pozostałym temat do rozważań zwrócił się do Gimbrina.
- Czy niektóre z tych truposzy to mogą być członkowie poprzednich wypraw? Może rozpoznacie kogoś?

Mroku 03-03-2018 15:48

Przywódca górników przeszedł się między ciałami pokonanych nieumarłych, marszcząc krzaczaste brwi.
- Tych pięciu poznaję. Tak z grubsza - mruknął, wskazując wielkim paluchem kilka zwłok. - Byli tutaj u nas jakieś dwa tygodnie temu, grobowców też szukali.
- Jak widzicie, pójście do kurhanu to nie jest dobry pomysł. - Wtrącił się Borgor. - Tam rządzi zła magia, moi przodkowie się nie mylili. Niestety, mam przeczucie, że to nie koniec przykrych niespodzianek. - Przejechał dłonią po łysej głowie.
- Waszego towarzysza trzeba spalić jak resztę tych biedaków. Nie możemy sobie pozwolić, żeby go jakaś zła energia do życia wróciła - powiedział Gimbrin tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Layla 03-03-2018 16:35

Bianca skrzywiła się nieco i westchnęła na słowa Felixa odnośnie spalenia ciała Pierre'a. Gimbrin również zdawał się być nieprzejednany w tej sprawie. Z drugiej strony, patrząc całkowicie racjonalnie, czy mieli inny wybór?
- No dobrze, niech wam będzie... Mogę pomóc swoimi zdolnościami. - Zaproponowała i nieco się ożywiła, gdy Felix wspomniał o Estalii. - Z chęcia się tam z tobą wybiorę, Felixie. Ciepły klimat bardziej mi służy, niż ten imperialny. Najpierw jednak musimy doprowadzić tę sprawę do końca.

Na wzmiankę o koniu, który może być agresywny, pochyliła nieco głowę. Nie znała się na tym, wychowując się najpierw w Middenheim, a potem dorastając w Altdofie pod okiem swojej Mistrzyni nie miała zbytniej styczności ze zwierzętami i nie wiedziała, jak mogą reagować. Estalijczyk miał widać w tej materii większe doświadczenie.
- Rozumiem... zresztą, to chyba teraz i tak nie ma znaczenia, skoro chcemy spalić Pierre'a. Najwyżej jego koń zostanie tutaj, przy kopalni. - Wzruszyła ramionami.

Poczuła nagle, że nastrój jeszcze bardziej jej zjechał, pewnie nałożyły się na to ostatnie wydarzenia a słowa krasnoludów o spaczonym magią kurhanie nie pomagały.
- Przenieście zwłoki w jakieś odpowiednie miejsce i polejcie czymś łatwopalnym. Załatwimy to raz, dwa. I niech Morr ma ich wszystkich w opiece... - rzuciła, pocierając kciukami wnętrza obu dłoni.

Feniu 03-03-2018 19:27


Douko wytarł ostrze topora w ścierwo jednego z nieumarłych po czym splunął na nie. Walka była krótka. Pierre został zabity. Kislevitą nie żywił do niego wielkiej sympatii ale dzielny był z niego człowiek.
- Nie ma co ryzykować by rycerz wstał z martwych. Kapłan Morra może się nie zdać na wiele. Lepiej spalmy jego ciało. - stwierdził kislevita, choć sam nie miał w tym doświadczeń. Wiedział jednak, że zwykle zakopanie go w grobie może nie przynieść mu spokoju i w końcu zginie ponownie jako żywy trup. - Co wy myślicie na ten temat - zwrócił się do łowców wampirów.

- Trzeba ostrzec ludzi w wiosce i to jak najprędzej. - poparł towarzyszy. - zło czające się w kurhanie może jeszcze jeden dzień poczekać na swą zgubę - starał się podnieść towarzyszy na duchu.

Hakon 03-03-2018 23:55

Viktoria uśmiechnęła się przez napływające łzy do czarodziejki.
- Dziękuję.- Skinęła głową.
Gdy Felix zaproponował swoje towarzystwo już miała lepszy humor.
- To widzę, że planować już możemy przyszłość. Tylko z tym problemem trzeba najpierw załatwić sprawę.- Dodała i omiotła wzrokiem leżące truchła.
- Czy dałoby radę spalić naszego towarzysza oddzielnie bym mogła popiół wziąć i zabrać w jego rodzinne strony? Ja na jego miejscu nie chciałabym z tymi umarlakami na wietrze latać.- Dodała pytając wzrokiem Gimbrina i Biancę.

- Co do konia Pierra lepiej go zabrać. Nie wiadomo co uczynią z nim czary tego kto wskrzesza zmarły.- Viktoria oddaliła się do wierzchowców by przygotować je do drogi powrotnej i zobaczyć czy rumak Pierra pozwoli się zabrać ze sobą.

Gob1in 04-03-2018 00:37

Walka trwała krótko, aż wreszcie dyszący krasnolud stał wśród porąbanych ciał grupy ożywieńców, które jeszcze przed chwilą zmierzały z wizytą do kopalni.

Po minie Bardaka widać było, że starcie poprawiło mu humor.

Na słowa Borgora odradzającego wyprawę do kurhanu Gurazsson prychnął lekceważąco i choć doskonale wiedział, że ten nie zamieni z nim ani słowa, to nie mógł się powstrzymać od komentarza.
]- Jeśli ten plugawy czarownik potrafi tylko tyle, to już niedługo jego czerep zawrze bliższą znajomość z moim toporem! Zaraz po tym, jak wyrąbię sobie drogę przez te jego nadgniłe sługi! - Rzekł i odszedł kilka kroków kopiąc przy tym odrąbane ramię umarlaka.

Śmierć Bretończyka przyjął zupełnie spokojnie. Dla Zabójcy śmierć nie była niczym nadzwyczajnym, gdyż bez ustanku narażali swoje życie. Po prawdzie trochę nawet mu zazdrościł, ale tylko do czasu aż stwierdził, że banda ożywienców nie była na tyle duża, żeby śmierć w walce z nimi była wystarczająco chwalebna. On chciał umrzeć w bardziej widowiskowy sposób. Może ożywiony smok. Lub chociaż troll? Albo demon jakiś?

pi0t 04-03-2018 19:52

Były strażnik pól choć nie należał do najodważniejszych, to nie lękał się umarlaków. Posiadał wiedzę, a ta dodawała mu pewności siebie. Ludo nie zdążył jednak krzyknąć i zatrzymać co bardziej wyrywanych towarzyszy. Spokojnie można było przecież wrogów spowalniać i przetrzebić z bezpiecznej odległości, a później dobić. Tego uczono w Krainie Zgromadzeń, przepędzić nieumarłych, albo osłabić i dopiero zaatakować. Z początku nic nie wskazywało, że coś będzie nie tak, że poniosą konsekwencję brawury. Pomysł się udał, trupy zapłonęły. Posiłki miały dojść lada chwila, jednak gdy bitewny kurz upadł okazało się, że zginął rycerz. Paskudne rany były zbyt liczne, nie dało się nic zrobić. Khazadzi, których już poparło parę osób miało rację. Ciało należało spalić i to spalić jak najszybciej. Kołodziej zastanawiał się jednak, czy to pewno działania jakiegoś nekromanty. Wilki, zombiaki to wszystko były małe siły. Krasnoludzi spokojnie sami by je odparli, podobnie jak wieśniacy tamte wilki. Nie było w tym widać planu, czy większego pomyślunku. Tak działający nekromanta tylko sprowadził by sobie na głowę wnerwionych mieszkańców okolic, albo jakiś oddział jakby mnisi poprosili elektora o pomoc i wysłali mu skrzynie swojego wina.
- Wciurności, nie może tak być. Może coś ostatnie grupy tam naruszyły, odkopały. – Łowca wampirów myślał głośno. I choć co do samego pochówku rycerza wypowiadać się nie chciał. To już co do jego wierzchowca miał propozycję.
- Koń powinien za luzaka robić, niech który z Waszych okuleje, czy się spłoszy to zawsze będzie. Do tego ekwipunek Pierra może się jeszcze przydać. Namiot w zapasie, koc czy inne rzeczy. Kto wie co się nam przyda. Jego miecz co go chcemy zwrócić rodzinie też może koń dźwigać.

Nim jednak udali się w dalsza drogę, Ludo zapytał jeszcze khazadów, czy aby nie mieli jakieś beczułki, czy dwóch z oliwa do latarni na zbyciu. W sumie przecież swoją zużył w obronie kopalni. Kołodziej delikatnie wiercił górnikowi dziurę w brzuchu

Ronin2210 05-03-2018 19:57

Walka z nieumarłymi znowu skończyła się błyskawicznie, lecz tym razem los zakpił z walczących i najbardziej opancerzony Pierr rzucił się bezmyślnie w wir walki. Gdyby dziś przeżył to zapewne nie popełniłby znowu tego błędu, błędu który przypłacił swoim życiem, mimo usilnych starań Dieter nie był w stanie osłaniać rycerza przez cały czas ze swojej powtarzalnej kuszy. W pewnym momencie jeden z umarlaków skoczył na plecy opancerzonego wojownika, wgryzając się głęboko w kark i następnie jednym silnym szarpnięciem wyrwał kawał ciała, z rany trysnęła wysoko ciemna krew, momentalnie rycerz upadł na kolana przygnieciony przez kilku nieumarłych, którzy zaczęli atakować bezwładne ciało rycerza masakrując je doszczętnie.

- Kurwa! - łowca wampirów zaklął głośno widząc co się dzieje, lecz gdy doskoczył wreszcie do rycerza ten już wyzionął ducha, którego łowca wampirów miał zamiar zatrzymać w królestwie Morra.

- Spalić wszystkie ciała to jedyne wyjście, nie mamy czasu na fanaberie i skomplikowane obrządki, ważne by nie powstali ponownie i tyczy się to też Pierra. - rzucił chłodno do wszystkich gdy ci zaczęli rozwodzić się zbytnio nad nieważnymi w tym momencie sprawami, jak koń czy rodowy miecz.
- Pomyślcie czego by chcieli, oni chcą wreszcie odejść w spokoju, a Pierra nie zajmują już jego miecz czy koń, on nie chce powstać to pewne, ratujmy jego ducha od zguby. - spojrzenie pociągłej twarzy bez wyrazu przesunęło się po wszystkich obecnych dając im do zrozumienia że łowca jest śmiertelnie poważny.
- W tej sytuacji musi wystarczyć wielki stos i słowa otuchy dla żywych, gdyż martwi ich nie potrzebują. - spojrzał wymownie na przywódcę krasnoludów - Ufam że pomożecie nam ich godnie odprawić, tyle chociaż dla nich zróbmy. - nie odrywał wzroku od oczu Gimbrina. Później przed spaleniem ciał przeszukał dokładnie wszystkich nieumarłych, obejrzał też ich najstarsze rany by poznać przyczynę ich pierwotnej śmierci.

Mroku 06-03-2018 08:00

Jak uradzili, tak zrobili. Zwłoki nieumarłych zostały przeniesione na jeden, wspólny kopczyk, natomiast ciało Pierre'a zawinięte w należący do niego koc, polane olejem do lamp a następnie podpalone przez Biancę, tak samo jak wasi przeciwnicy. Dieter przeszukał chwilę wcześniej ciała wrogów, lecz oprócz wątpliwej jakości oręża nie znalazł nic przydatnego a rany, które odnieśli za życia, świadczyły o tym, że zginęli od mieczy i toporów.

Ciała płonęły, wzbudzając ciemne słupy dymu unoszące się nad doliną, w tym czasie Ludo wyprosił od Gimbrina jedną beczułkę oleju, a Viktoria, która jako jedyna posiadała jakąś poważniejszą wiedzę o postępowaniu ze zwierzętami, zajęła się rumakiem rycerza, Valdonem. Musiała nieco się napracować, gdyż koń był strasznie uparty, jednak ostatecznie znanymi tylko sobie sposobami przełamała charakter zwierzęcia i ten ruszył za uzdę z panią sierżant, niosąc na grzbiecie ekwipunek Gouffrana.

Gimbrin w tym czasie naradzał się gdzieś na uboczu ze swymi pobratymcami. Dyskusja przyjmowała momentami dość głośny obrót, jednak przywódca krasnoludów szybko ją tonował. Po dłuższej chwili podszedł do was.
- Pójdziemy z wami do Frugelhofen - rzucił. - Jeśli w okolicy rzeczywiście coś złego się dzieje, lepiej trzymać się razem.
Skrzyknął swoich ludzi i po niespełna kwadransie siedemnastu wyekwipowanych w plecaki i broń khazadów czekało na wymarsz. Nie czekaliście, aż ciała ożywionych truposzy i Pierre'a spłoną do końca, tylko ruszyliście w stronę wioski. Niebo przyjęło stalowoszarą barwę, zanosiło się na deszcz.

Przez pierwsze pół godziny drogi nic się nie działo, jednak wychodząc zza jednego z wyższych wzgórz, mniej więcej pół mili od was ujrzeliście czarną kolumnę dymu. Gimbrin czym prędzej zbliżył się do was.
- To gospodarstwo Kassenbricków. - Wyjaśnił. - Na mój krasnoludzki nos nie wygląda to na zwykły pożar. Te kurwie musiały ich zaatakować. Trzeba ostrzec Wernicków i sprowadzić ich do wsi. Wasze konie zaniosą was tam w kwadrans, my zajmiemy się sprawdzeniem co tam się dzieje. - Wskazał palcem na słup dymu. - Jedźcie tą drogą do końca, a na skrzyżowaniu skręćcie w lewo, na wschód. Stamtąd do farmy Wernicków już niedaleko. Spotkamy się we Frugelhofen! - rzucił i skrzyknął swoich ludzi.

Borgor, przysłuchując się rozmowie, dodał.
- Stary Gunther Wernicke jest doświadczonym znachorem, a jego syn Emmerich był kiedyś żołnierzem w imperialnej armii. Jeśli przyjdzie co do czego, a jak widzicie, niebiezpieczeństwo zbliża się do tych ziem wielkimi krokami, mogą nam się przydać żywi. Powodzenia!
Po tych słowach ruszył za swoimi braćmi, a z nieba zaczęły uderzać o wasze twarze pierwsze krople zimnego deszczu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172