lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] Liczmistrz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17720-wfrp-2ed-liczmistrz.html)

Hakon 10-03-2018 23:53

Deszcz zaczął lać. Dosłownie lać. Viktoria tylko przeklęła i Wtuliła się w pędzącego wierzchowca. Nie była mistrzynią jazdy konnej i nigdy tego nie lubiła. A teraz w takim pośpiechu w deszczu kwestia czasu gdy wyląduje w błocie i zostanie stratowania przez wierzchowce towarzyszy.

Na szczęście dojechali do farmy bez wypadków. Pani sierżant utrzymała się w siodle i gdy zeszła zaczęła masować sobie pośladki.
- Nie znoszę tak pędzić na koniu. Można sobie kości poobijać.- Jęczała i złapała za cugle i zaczęła wiązać do drzewka rosnącego przy domu gdy z domostwa wychylił się uzbrojony mężczyzna.
- Hola człowieku! My z Frugenhofen panie. Przybyliśmy z ostrzeżeniem. Nie strzelajcie. Porozmawiajmy.- Oznajmiła Vikoria unosząc w geście poddania dłonie na boki. Mężczyzna chwilę się wahał, ale wpuścił ich do domostwa. Dziewczyna weszła jako pierwsza i gdy zobaczyła resztę domowników skinęła.
- Witam Państwa. Ja z towarzyszami przybyliśmy was ostrzec i prosić byście dla bezpieczeństwa czym prędzej do wsi się udali. Na kopalnie i sąsiednią farmę uderzyli nieumarli. Kwestia czasu kiedy tu zapukają.- Przedstawiła szybko cel ich odwiedzin.
Rodzina niezbyt była przychylna pomysłowi odejścia z domu i pozostawienie go na pastwę ożywieńców. Viktoria się im nie dziwiła a szczególnie najstarszej z kobiet. Sama zaczynała się denerwować gdy musiała po kilka razy powtarzać ostrzeżenie starszemu familii.

Nagle usłyszeli ujadanie psa z podwórza i rżenie koni. Kociak Ludo także coś wyczuł i Viktoria miała złe przeczucia. Gospodarz ruszył sprawdzić co się dzieje a Wilenborg podeszła do okna.
- Niech Morr i Sigmar nas strzegą.- Jęknęła dziewczyna odsuwając się od okna i dobywając miecza.
- Już tu są.- Oznajmiła lekko łamanym głosem i sięgnęła po tarczę. Wernik wszedł szarpiąc się z rozszalałym psem i nagle jedna z szyb potłuczona padła na podłogę.
- Bardag zajmiesz się drzwiami. Felix zajmiemy się tymi tu. Widziałeś dymy w drugiej farmie to i tą spalić mogą żagwią z kominka.- Krzyknęła przełykając ślinę i ruszyła by wykorzystać moment gdy szkielety wchodziły do domu tak by nie zasłaniać lini strzału towarzyszom. Szkielety skupiały się na utrzymaniu równowagi przy przechodzeniu przez okno i według Viktori były łatwiejszym celem.
- Bianca osłaniaj mnie.- Rzuciła jeszcze do czarodziejki i siekła zza tarczy mieczem zmuszającym do cofnięcia się lub przyjęcia ciosu w siebie.

Viktoria nie miała zbytnio okazji do walki w pomieszczeniach, ale wiedziała, że musi uważać na przeszkody i innych. Sama starała się każdy cios przyjmować na tarczę bo unikanie tu w domostwie może się źle skończyć.

Ronin2210 11-03-2018 12:45

Deszcz lał niemiłosiernie, mimo że naciągnął kaptur na twarz lodowate krople uderzały prosto w twarz łowcy wampirów, po chwili już pierwsze strużki wody ciekły mu po plecach pod ubraniem wzbudzając dreszcze. Po kilkunastu minutach wyjechali na podwórze niewielkiego gospodarstwa, przywitało ich szczekanie wielkiego psa bojowego, na którego alarm wyszedł z chaty człowiek, mierząc do przyjezdnych ze swojej kuszy i domagając się odpowiedzi kim są i czego chcą.

Inni rozpoczęli rozmowę tłumacząc że przybywają w dobrych intencjach, Dieter trzymał kuszę powtarzalną na siodle i mocno trzymał ją prawą dłonią. Sytuacja wyklarowała się na szczęście i zostali zaproszeni do środka, wcześniej zaprowadzili konie do stajni.

Przedstawili całą sytuację domownikom, tłumaczyli im że muszą przenieść się do wioski dla bezpieczeństwa, dużo czasu zmarnowali na tłumaczenie upartej staruszce i przygłuchemu starcowi szczegółów. Właśnie to spowodowało że zasiedzieli się za długo w jednym miejscu. Nieumarli odnaleźli ich w tym gospodarstwie, momentalnie okno w salonie ustąpiło i do środka wpadło kilka szkieletów.

- Będziecie przeszkadzać to wasze wnuki zginą, spieprzać na górę! - wrzasnął głośno do przygłuchego starca i upartej staruszki, miał nadzieję że wspomnienie o zagrożonych wnukach przekona ich że upór jest daremny.

- Ja pomogę z tyłu! - krzyknął i poszedł razem z Hugo i Emmerichem bronić tylnego wyjścia.

Gob1in 11-03-2018 21:57

Ulewny deszcz nie poprawiał nastroju. Sama jazda wierzchem na durnym zwierzaku była wystarczająco wkurzająca, a do tego masa wody lecąca z nieba - coś bogowie nie lubili Frugelhorn...

Człeczyny zamieszkujące farmę byli uparci jak reszta. Gurazsson nie miał im za złe tego, że chcieli zostać i bronić swojego majątku przed wrogiem, choćby i nieumarłym. To było w krasnoludzkim stylu.

Bardak nie czekał, aż gospodarz sprawdzi, co jest przyczyną zamieszania na zewnątrz. Zbyt wiele razy brał udział w potyczkach i zasadzkach, żeby nie rozpoznać zbliżających się kłopotów. Kłopoty były zaś tym, co Zabójcy wręcz uwielbiali.

- Ha, znowu zgniłki! Trzeba odesłać kilka z nich tam, skąd wypełzły! - Wyszczerzył się radując nadchodzącym starciem.

- Chyba żartujesz! Zostaję tutaj! - Odkrzyknął na zawołanie Felixa, aby udać się na górę i bronić schodów. - Wy też zostańcie, bo inaczej ominie was cała zabawa! - Zaproponował biorąc zamach toporem i wyprowadził uderzenie w najbliższego ożywieńca.

Starał się mieć baczenie na Viktorię, by pomóc w razie potrzeby. Na razie jednak sytuacja nie wymagała jego interwencji.

Feniu 12-03-2018 10:09


Gdy dotarli do zagospodarowania, gospodarze byli nieufni. Nie ma się co dziwić w tych czasach różne typy kręcą się po lasach. Douko nie odzywał się za bardzo czekając na rozwój wydarzeń. Jego aparycja nie była zbyt przyjazna, z reguły ludzie nie byli do niego przyjaźnie nastawieni.

"Uparte babsko i przygłuchy starzec" - myślał Douko przysłuchując się rozmowie z seniorami rodu. Nie było czasu do stracenia, a oni tracili go na rozmówki ze staruszkami, nie wystawiwszy żadnej czujki na zewnątrz domu. Stało się to czego Douko się spodziewał banda ożywieńców otoczyła dom i już zaczynała wdzierać się do środka.
- Pogoda jest naszym bratem, przynajmniej nie dadzą rady tak szybko domu podpalić. - powiedział Douko, jednak zaraz po tym ugryzł się w język, by nie okazało się że wykrakał coś.

Na słowa Emmericha Douko gotów był bronić tylnego wejścia, zatrzymując choć na jakiś czas przeciwników. Rozejrzał się po izbie w poszukiwaniu jakiegoś ciężkiego mebla którym mogli by zasłonić drzwi. - Zastawmy czymś drzwi by nie dopuścić do działania na zbyt wielu frontach! - zakrzyknął. Gotów był walczyć, jednak walka na zbyt wielu frontach wzmacniała tylko przewagę liczebną napastników.



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:30.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172