lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH 2ed.] Nawiedzony dom (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/17806-wh-2ed-nawiedzony-dom.html)

Moshanta 13-04-2018 07:49

Heidrun uniosła lekko brew słysząc słowa Gerharda.
- Zgarniam wszystko jak leci, później się podzielimy - rzuciła. - No chyba nie chcesz, żebyśmy teraz tutaj siedzieli i rozprawiali, kto bierze łyżeczkę, a kto imbryczek do herbatki? - Uśmiechnęła się lekko.
Mężczyźni czasami byli zabawni i momentalnie zupełnie nie rozumieli sytuacji, którą kobiety rozpracowywały w moment, znajdując najszybsze z możliwych
rozwiązań.
- No ale skro tak się martwisz o swoją działkę, to proszę. - Łowczyni odtroczyła worek od plecaka i podała Gerhardowi, a właściwie wcisnęła mu niemal w dłoń. - Jesteś dużym chłopcem, możesz ponosić te klamoty, no i będziesz miał pewność, że nigdzie ci nie uciekną. - Puściła mu oczko i westchnąwszy ciężko ruszyła korytarzem.

Hakon 13-04-2018 07:57

Gerhard patrzył na dziewczynę. Przymrużył oczy gdy się zbliżyła wciskając mu worek z fantami.
- Nooo. Taka dzierlatka jak Ty straciła by wiele po akcji znikając bez pożegnania z Gerhardem.- Odwzajemnił uśmiech i oczko.
- Worek wezmę boś już widzę za wiele na kark wzięła. Worek wielki i przeszkadza w płynności Twoich ruchów i co ważniejsze, zasłania co nie trzeba.- Spojrzał zalotnie na Heidrum.

Moshanta 13-04-2018 08:07

Odwróciła się na słowa Werberga, szczerząc się.
- Miły jesteś, ale nie dla psa kiełbasa, Gerhardzie.
I żeby dodatkowo zagrać mu na nosie, zmysłowo zakręciła biodrami. Takie przekomarzanie się z tym dryblasem było nawet zabawne i choć na chwilę pozwalało zapomnieć o tym, że w tym domu dzieją się porąbane rzeczy.

Feniu 13-04-2018 08:21

- Dość już gołąbeczki, mamy pracę do wykonania, na umizgi przyjdzie czas później. - żachnął się Ernest. - świętować i bawić się będziemy jak wyjdziemy stąd żywi - i znów wziął górę jego pesymizm.

Hakon 13-04-2018 08:30

Gerhard zaczął się z cicha śmiać życzliwie lecz po słowach Ernesta z wolna spoważniał.
- Oszalejesz przyjacielu jeśli w takich chwilach nie znajdziesz trochę uśmiechu.- Rzucił do Frosta i kiwnął mu głową, że się mimo to zgadza.
- Co do kiełbasy to się zgadzam cukiereczku.- Tu złapał się za kroczę mrugając do dziewczyny.
- Teraz ruszajmy a o rozpakowywaniu słodyczy porozmawiamy w karczmie przy biesiadzie.

Ronin2210 13-04-2018 20:14

Eckhardt wszedł do pomieszczenia, które ewidentnie było przeznaczone na palarnię dla gości gospodarza i aż zaświeciły mu się oczy na widok drobiazgów jakie znajdowały się w pomieszczeniu. Szybkim ruchem wyciągnął jeden z worków i zbliżył się do poukładanych na pułkach słoi z wszelakimi rodzajami tytoniu wraz z asortymentem zdobionych fajek przeznaczonych do palenia tego niziołczego ziela. Udało mu się wpakować do wora kilka słoi wraz z fajkami gdy nagle w pomieszczeniu uniósł się wielki kłęb dymu, początkowo zakładał że reszta zabrała się za pośpieszną konsumpcję tytoniu, lecz z dymu uformowała się pokraczna i śmierdząca trupem maszkara.

- Ki chuj! - zaklął i odskakując odruchowo pod ścianę wyciągnął poczerniony miecz celując jego czubkiem w maszkarę, jednocześnie zaczął przesuwać się w stronę drzwi. Udało mu się wyjść jako jednemu z pierwszych z pomieszczenia, nie miał szczególnie ochoty walczyć z czymś co ewidentnie było niewrażliwe na ciosy i bełty.

- Uff, dobra tą robotę zapamiętam na długo...- urwał na chwilę by nabrać oddechu i uspokoić się nieco - ...lepiej sprawdźmy resztę pomieszczeń, nie chcę by coś podobnego wskoczyło mi na plecy. - mówiąc to przerzucił torbę z niewielkim łupem przez ramię i skierował się do kolejnych drzwi z mieczem w drugiej ręce.

- Dobra, nie będę się upierał przy swoim, a na pewno sam nie wejdę do kolejnego pokoju, idziemy na górę. - zgodził się z towarzyszami, może to strach ciągle grał Eckhardtowi na nerwach a może czuł coś niedobrego w kościach.

Layla 14-04-2018 16:36

Po krótkiej wymianie zdań ruszyli w głąb korytarza, gdzie znajdowała się wnęka, która według ich podejrzeń mogła prowadzić do schodów na piętro. Ledwo wyszli zza załomu, a powietrze zrobiło się przeraźliwie zimne. Z ust buchała im para, po plecach przeszły nieprzyjemne dreszcze. Szybko dostrzegli źródło anomalii - kilka metrów przed nimi zmaterializował się na wpół przezroczysty mężczyzna, otoczony błękitno białą poświatą, który okazał się być... duchem.


Stanęli jak wryci, choć znów nie pozwolili przejąć strachowi kontroli nad sobą. Zjawa wisząca w powietrzu pokręciła kilka razy głową, wskazując wychudłym palcem na sufit. Sugestia była aż nadto czytelna, choć awanturnicy z pewnością nie zamierzali zrezygnować z pomysłu odwiedzenia piętra i zgarnięcia Karmazynowej Czaszki. Nim ktokolwiek zdążył się odezwać, duch po prostu rozpłynął się w powietrzu, a temperatura powietrza wróciła do normy.

Gdy już ochłonęli nieco po tym spotkaniu, z duszą na ramieniu otworzyli kolejne drzwi, za którymi znajdowały się szerokie, drewniane schody na piętro. Z podestu na ich szczycie spływała ścieląca się nisko, mleczna mgła, rozwiewająca się na samym dole. Ruszyli powoli i ostrożnie przez kłębiący opar, czując wilgotne deski pod stopami. U szczytu schodów stała wysoka, niczym człowiek, klepsydra wykonana z ciemnego szkła, która przesypywała drobny, złoty piasek. Tuż nad nią stary zegar odmierzał godzinę jedenastą, a każdemu tyknięciu wskazówki towarzyszył cichy, grobowy jęk, który jeżył włosy na głowie.

Rozejrzeli się. Korytarz wyłożony ciemno czerwonym, wytartym dywanem prowadził w lewo i prawo, po czym dalej zakręcał, a po obu jego stronach znajdowały się drzwi. Sześć dużych, łukowatych okien wychodziło na mrok nocy, który był gęstszy, niż smoła. Nie dostrzegli ani chmur, ani księżyca, czy zarysu lasu, jakby nic takiego tam nie istniało. Jakby poza wnętrzem tego domu nie istniała żadna inna rzeczywistość.


Między oknami i na ścianach naprzeciw, na niewielkich podestach stały po cztery pięknie wykonane pancerze płytowe, wyglądające niczym prawdziwi rycerze a ich dłonie spoczywały na mieczach jednoręcznych stojących przed nimi. Ciszę przerywało jedynie ponure skrzypienie desek dochodzących gdzieś z oddali...


Kerm 14-04-2018 17:25

Duch, zdaniem Lukasa, był tym, co pozostało z jednego z głupców, co nieproszony wpakował się do tego domostwa i już tam pozostał na zawsze. Nie z własnej woli i nie w takiej formie, w jakiej tu przyszedł. A teraz, zapewne, ostrzegał innych głupców przed pójściem w jego ślady.
Cóż... Gdyby tak dawał te ostrzeżenia przed bramą, to może jeszcze warto by było ich posłuchać, teraz jednak było na to trochę za późno.

- Miła atmosfera - powiedział, z wyraźną ironią, Lukas, po czym wkroczył w mgłę. Na szczęście ta nie przeżarła mu skóry butów.

Opanował chęć zamienienia klepsydry w stosik szkła i piasku, po czym spojrzał na zdobiące korytarz zbroje.

- Proponowałbym najpierw rozbroić tych panów - powiedział - a potem dopiero zacząć szukać czaszkę.

Moshanta 14-04-2018 18:18

Napotkany w korytarzu duch sprawił, że Heidrun poczuła się mocno nieswojo. Choć słyszała, że takie zjawy istnieją i krzątają się w różnych miejscach, jeśli nie zaznały spokoju, tak na żywo widziała taką po raz pierwszy. Serce waliło jej młotem, a gesty ducha zdawały się być ostrzeżeniem przed wejściem na górę. Starała się nie dać po sobie poznać, że ta istota wytrąciła ją z równowagi, dlatego naciągnęła nieco mocniej kaptur i ruszyła za pozostałymi.

Weszła powoli po schodach opływających mgłą, trzymając się na wszelki wypadek balustrady, by się nie poślizgnąć. Na górze przyjrzała się nieco złowieszczej klepsydrze przesypującej piasek. Przez chwilę zastanawiała się, co to może oznaczać, ale nie skomentowała. Ten dom był dziwny i następnym razem będzie mieć na uwadze, by zrobić solidny rekonesans, jeśli podejmie się podobnego zadania. Choć z drugiej strony, czy ktokolwiek spodziewał się tutaj duchów, monstrów w bandażach i klepsydry wielkości człowieka?

- Jak znajdziemy tę czaszkę, to wepchnę ją temu szlachetce w dupsko - mruknęła, podchodząc do okna. Wszędzie widziała ciemność, z której nic nie potrafiła wyłapać, żadnego puktu zaczepienia. - Zobaczcie, mam wrażenie, że ten dom przeniósł nas gdzieś... bo na pewno nie jesteśmy na przedmieściach Eisental.

Widząc zbroje płytowe z mieczami, przytaknęła Lukasowi.
- Zgadzam się. Mam dziwne przeczucie, że gdybyśmy poszli w którąkolwiek ze stron, to te puszki by na nas ruszyły. Po tym, co widziałam na dole chyba już nic mnie tutaj nie zaskoczy - powiedziała i zarzuciła kuszę na plecy, po czym sięgnęła po miecz.
Gdyby jej obawy się potwierdziły, z ostrzem w dłoni będzie mieć większe szanse, by się bronić.

Hakon 16-04-2018 11:55

Gerhard był zadowolony z siebie. Lubił od zawsze mieć ostatnie słowo i tak było tym razem. Ruszyli w końcu do drzwi, które jak myśleli mogą prowadzić na schody i na piętro.
Uśmiech zniknął z twarzy reketera momentalnie gdy półprzeźroczysta postać ducha pojawiła się przed nimi. Werberg cofnął się o krok blednąc na twarzy i zaciskając mocno palce na rękojeści miecza i uchwytach tarczy. Nic nie mówił i tylko przełknął ślinę gdy duch zniknął.
Gerhardowi odechciało się wchodzić na górę. Duch wyraźnie dawał znak, że tam coś jest. Zacisnął jednak zęby i wziął głęboki oddech.
- Nie ma wyjścia. Idziemy na górę.- Oznajmił by sam się przekonać do tego i zarazem pokazać, że jest twardy mimo paniki, która pukała do jego świadomości.

Gdy weszli na pierwsze piętro wojownik był skupiony i ostrożny. Skinął głową gdy skręcili w prawo na schodach i wyszli na korytarz przechodząc obok wielkiej klepsydry i zegara.
- Mamy godzinę. O północy zawsze coś się dzieje w takich przeklętych i zapomnianych przez bogów miejscach.- Wyraził swoje obawy.
W okno nawet nie chciał patrzeć tylko patrząc na prężącą się przed nim kobietę poczuł więcej odwagi w sobie.
- Może są brudne Panno Heidrun.- Uśmiechnął się i zaczął oglądać zbroje.

Gerhard nie wiedział co myśleć o stojących puszkach przed nimi. Podzielał obawy kompanów.
- Taka zbroja to majątek warta. Mam nadzieję, że nie ruszy za nami.- Dodał i przygotował się do walki gdy dziewczyna wzięła miecz ze stojaka.
Gerhard postanowił, że jedną z nich musi wziąć ze sobą. Jeśli uda się ją sprzedać to złoto, które dostanie za nią bardzo wspomoże zrealizowanie jego celów a jak się okaże zbyt ryzykowny handel to w swojej siedzibie z chęcią by postawił taki eksponat na pamiątkę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:06.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172