Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-03-2018, 11:36   #1
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
[WH 2ed.] Nawiedzony dom


2. Konistag,
Brauzeit, 2528 K.I.,
Eisental, Liga Ostermarku,
Imperium.



Leżące nad rzeką Blut Eisental nie różniło się zbytnio od podobnych sobie, małych, nadrzecznych miast. Utrzymywało się głównie z połowu ryb, było również jednym z przystanków kupieckich w drodze do Nagenhof i dalej, w górę rzeki, aż do samej stolicy Ostermarku, Bechafen. Przylegające do miasteczka od wschodniej strony gęste lasy i żyzne ziemie sprawiały, że uprawy dobrze się przyjmowały i Eisental prosperowało na tyle dobrze, by być samowystarczalnym i dodatkowo sprzedawać wełnę oraz inne towary do miast ościennych.

Margrabia Hermann Mach był dobrym gospodarzem, dbającym o bezpieczeństwo mieszkańców, toteż właściwie na każdym kroku widać było patrole straży miejskiej, choć oczywiście jak we wszystkich miastach Imperium, tak i tutaj zdarzały się zbrodnie oraz kradzieże. Gdy trzeba było, wysyłano również zbrojne oddziały do pobliskiego lasu, by uporały się ze zwierzoludźmi, bądź innymi zagrożeniami.

Pracy dla najemników nie było wiele, gdyż miasto sprawiało wrażenie sennego i dość bezpiecznego, poza tym prawdziwe pieniądze i zlecenia były gdzie indziej - w Nagenhof, czy w stolicy. Z tym większym zainteresowaniem grupa poszukiwaczy przygód przyjęła wiadomość o tym, że niejaki hrabia Niklas Hauptmann poszukuje ludzi do zlecenia wymagającego dyskrecji i ma przy okazji dobrze zapłacić. Na spotkanie zapraszał do swojej posiadłości przy Braunstraße, zatem koło południa chętni wybrali się na miejsce.

Jak się okazało, zainteresowanych nie było wielu, a grupka sześciorga nieznanych sobie ludzi została poprowadzona przez kamerdynera pięknym, wykończonym w drewnie korytarzem do obszernego, urządzonego gustownie pokoju, w którym za biurkiem siedział mężczyzna w sile wieku. Widząc gości, uśmiechnął się i podniósł z fotela, zapraszając ich gestem dłoni do środka.


Ubrany był w bogate, szlacheckie szaty i sprawiał dość przyjemne wrażenie. Gdy zajęli wskazane miejsca, hrabia od razu skinął na kamerdynera.
- Johann, przynieś gościom coś do picia. Bretońskie brandy najlepiej - powiedział i gdy lokaj wyszedł, dworzanin klapnął w fotelu i splótł palce obu dłoni. - Nazywam się hrabia Niklas Hauptmann i dziękuję za przybycie. Jestem człowiekiem konkretnym, więc przejdźmy od razu do interesów. Praca, którą mam wam do zaproponowania opiera się na dyskrecji. Wysoce wymaganej dyskrecji, chodzi bowiem o włamanie.

Zamilkł na moment, jednak widząc, że jego słowa nie zrobiły na zebranych większego wrażenia, kontynuował.
- Nie chodzi jednak o zwykłe włamanie, nie mam aż takich fanaberii. Chodzi o to, by odzyskać należący do mnie przedmiot, który został mi skradziony kilka miesięcy temu. Jestem filantropem, dużo podróżuję po świecie, byłem w wielu ciekawych miejscach, przywożąc stamtąd rozmaite pamiątki. Jedną z takich pamiątek skradł mi człowiek, do którego się włamiecie. Baron Gerhard Liess, niegdyś mój przyjaciel w pasji, dziś zaciekły wróg w zdobywaniu wiedzy i wyjątkowych dzieł. Podejrzewałem go od początku, jednak dopiero po śledztwie, do którego wynająłem pewnego detektywa z Bechafen, zdobyłem absolutną pewność. Przedmiot znajduje się w posiadłości Liessa, najprawdopodobniej w specjalnej biblioteczce na piętrze, gdyż tam trzyma wszystkie wyjątkowe okazy.

Drzwi otworzyły się nagle i szlachcic przerwał, gdy Johann wszedł do środka. Postawił na biurku srebrną tacę z karafką wraz z siedmioma zdobionymi szklankami, po czym rozlał bursztynowego płynu do każdej z nich. Hrabia odprawił go dłonią i kontynuował, chwytając za swój napój.
- Przedmiot, który chcę, byście odzyskali, jest dla mnie bezcenny i mam do niego ogromny sentyment. Chodzi o tak zwaną Karmazynową Czaszkę, wykonaną z nieznanego mi materiału, na której naniesiono piktogramy, to znaczy pewne znaki plemienne. Przywiozłem ją z dalekiej podróży do Lustrii. Jest to absolutnie jedyny egzemplarz, o jakim mi wiadomo, dlatego muszę odzyskać go z rąk mojego dawnego przyjaciela. Na pewno ją rozpoznacie, gdyż to spora, rzucająca się w oczy czaszka o barwie ciemnej krwi, pokryta czarnymi wzorami. Za przyniesienie jej zapłacę wam po dwadzieścia koron na głowę, oprócz tego będziecie mogli wynieść z posiadłości Liessa cokolwiek będziecie chcieli, nic mi do tego. Poza tym nawet lepiej, jeśli cała sytuacja będzie wyglądać na pospolite włamanie. Jest jeden warunek zlecenia - musi zostać wykonane dzisiejszego wieczoru, gdyż Liess wyjechał ze swoją świtą do Bechafen w interesach i wróci jutro w południe. Zapewnię wam transport na przedmieścia, gdzie znajduje się posiadłość barona, opłaciłem także strażników miejskich, którzy patrolują tamte tereny, zatem nikt nie będzie się wam narzucać. Jak więc będzie? Podejmujecie się? Jakieś pytania?
Hrabia Hauptmann jednym haustem opróżnił zawartość swojej szklanki.

 
Layla jest offline  
Stary 28-03-2018, 13:23   #2
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
Eisental było dla Heidrun jedynie przystankiem w dalszej drodze do Bechafen, gdzie miała spotkać się ze swoim przyjacielem, kapłanem Morra. Po ostatnim zleceniu, które polegało na oczyszczeniu jednego z cmentarzy na granicy z Sylvanią z nieumarłych, musiała trochę odpocząć i nabrać sił na dalszą podróż. Niestety, jak to bywa w takich przypadkach, pieniądze topniały szybko, niczym śniegi Kislevu wiosną i łowczyni wampirów musiała rozejrzeć się za robotą, która nieco podreperuje jej budżet w drodze do stolicy.

Niespodziewane ogłoszenie jakiegoś szlachetki pozwoliło podjąć szybkie decyzje. Udała się we wskazane miejsce i tam spotkała podobnych sobie, zainteresowanych pracą. Trochę jej się przyglądali, ale Heidrun to nie dziwiło, gdyż była urodziwą, rudowłosą kobietą o zadziornym spojrzeniu niebieskich oczu. Jej ubiór składał się na pancerz kolczy i szkarłatny płaszcz z kapturem. Przy pasie nosiła miecz i sztylet, na plecach kuszę samopowtarzalną i plecak, w którym miała wszystkie swoje graty.

- Heidrun - rzuciła krótko do zebranych, przedstawiając się jedynie imieniem.
Nie trzeba było długo czekać, aż zostaną zaprowadzeni do zleceniodawcy. Mężczyzna był całkiem przystojny i zadbany, jak na swój wiek. No i od razu przeszedł do sprawy. Cóż, Heidrun spodziewała się nieco innego zlecenia od kogoś o takiej reputacji, ale pieniądze nie śmierdziały. Z drugiej strony, kiedyś zajmowała się okradaniem, tyle że martwych, więc z chęcią sobie co nieco przypomni z tamtego życia, by zarobić te dwadzieścia koron.

Poczęstowała się alkoholem i pozwoliła spłynąć mu ciepłym strumieniem wprost do żołądka, przyjemnie rozgrzewając.
- Gdzie jest haczyk, mości panie? - Spytała, patrząc szlachcicowi prosto w oczy. - Dom będzie stał pusty, czy mamy spodziewać się jakichś niespodzianek? Psy? Stróż? Banda najemników, którą zostawił do pilnowania swoich włości? Poprosimy więcej informacji. Przydałaby się też jakaś mapa, jeśli waćpan dysponujesz takową, no i krótki rekonesans przed samym wejściem na teren. No i oczywiście zaliczka. Połowa zapłaty z góry.

Kobieta rozsiadła się wygodniej w fotelu, zamieniając się w słuch. Wolała być dobrze przygotowana do zadania, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że wszystkiego i tak nie przewidzą.
 
Moshanta jest offline  
Stary 28-03-2018, 16:15   #3
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lukas nie ukrywał, przynajmniej przed samym sobą, że Eisental nieco go rozczarowało. Zbyt ciche, za spokojne, za mało konfliktów. Dość trudno było znaleźć tu okazję do zarobku dla kogoś takiego jak on. Już był gotów ruszyć w dalszą drogę, szukać jakiegoś ciekawego miejsca, gdy dotarła do niego informacja o poszukiwaniu najemników. A jako że zleceniodawca był osobą wysoko postawioną, to mogło się okazać, że i zlecenie będzie ciekawe.

- Lukas von Falkenhayn - przedstawił się. Tytuł hrabiego nie zrobił na nim wrażenia. W przeciwieństwie do rodzaju zlecenia. Zajmował się różnymi sprawami, ale do tej pory włamania do cudzych domów nie leżały w zakresie jego zainteresowań. Dodatkowym problemem było to, że nie znał pozostałych kandydatów i nie wiedział, czy wchodzenie z nimi w spółkę nie spowoduje jakichś komplikacji.
Z drugiej strony... dwadzieścia sztuk złota piechotą nie chodziło. W sakiewce dna co prawda nie było jeszcze widać, ale z czegoś trzeba było żyć.
Na dodatek nie chodziło o zwykłą kradzież, a o odzyskanie skradzionego wcześniej przedmiotu, czyli działania w ramach szeroko pojętej sprawiedliwości.
Ale była kolejna strona tego medalu. Czaszka zdobiona malunkami? To wyglądało jak przedmiot jakiegoś kultu. Lukas miał tylko nadzieję, że poprzedni właściciele tej czaszki nie zjawią się w posiadłości pana barona w tym samym celu, co ich szóstka. Szóstka, jeśli oczywiście wszyscy chętni wyrażą zainteresowanie.

Heidrun zadała tyle ważnych pytań, że dla niego żadne nie zostało. Czyżby miała pewne doświadczenie w takich sprawach?
- Z pewnością jakaś służba została - powiedział. - Trzeba będzie zorientować się, jak wyglądają ewentualne drogi ucieczki.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-03-2018, 18:49   #4
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gerhard gdy przyjechał do Eisenta przed południem i od razu udał się do gospody "Pod szarym kapturem". Znał to miejsce ze swoich poprzednich wędrówek i musiał tam się dostać czym prędzej.
gdy wszedł do sali biesiadnej dopiero co gromadziło się towarzystwo. Nikogo specjalnego Gerhard nie zauważył i zasiadł przy jednym ze stolików z boku sali pod ścianą przy oknie. Werberg nie bał się walki i przypadkowych burd, ale był człowiekiem rozsądnym. Dawno go tu nie było i mogło się sporo zmienić. Z resztą w tej spokojnej mieścinie Stary Ezel miał interes, który Gerhard miał wykonać i teraz musiał się rozejrzeć.

Po kwadransie gdy gospodarz miał czas na słówko dowiedział się w sytuacji w mieście. Gross był gospodarzem jeszcze za czasów gdy Gerhard wędrował po Ostermarku i znali się. Nie raz dogadywali interesy w przeszłości i gdy właściciel przybytku dowiedział się o celu jaki sprowadził Werberga zaproponował.
- Słuchaj Gerhard. Hrabia Niklas Hauptmann poszukuje ludzi. Wydaje mi się, że zdobycie zaufania dość potężnego szlachcica by się przydało w naszym interesie.- Zaczął i przekazał co wiedział, włącznie z adresem.

***

Po zjedzeniu porządnego posiłku i opłukaniu gardła jakimś miejscowym sikaczem wstał i ruszył do włości Hrabiego. Gerhard nie raz pracował dla szlachty.
gdy dotarł pod dom zobaczył grupkę ludzi zmierzających w tym samym celu co on najwyraźniej. Niezbyt się to mu podobało, ale puki nie dowie się co to za praca nie będzie przeganiał innych.

- Gerhard.- Przedstawił się nowo poznanym. Ów człowiek był dość znacznych rozmiarów i solidnej postury. Twarz i głowa były króciutko przycięte co dało się zauważyć gdy zdjął elegancki, szeroki kapelusz.
Pod solidnym płaszczem obszytym futrem i z nabitymi ćwiekami dało się zauważyć miecz w pochwie przytroczony na łańcuszku do szarfy, która przerzucona była przez ramię. Sztylet u drugiego boku też schowany był w solidnej pochwie a na piersi widać było w rozcięciu koszuli połyskujący kolczy pancerz. Mężczyzna mierzył grubo ponad sześć stóp. Gdy stał w drzwiach przysłaniał cały widok za nimi co z płaszczem dawało wrażenie, że zabiera światło z podwórca.

Gerhard usadowił się pod ścianą blisko właściciela domu. Gdy usłyszał propozycję jaką miał szlachcic oko z blizną zaczęło lekko drgać, lecz pozostała część twarzy nawet nie drgnęła. Po chwili przechylił równo z gospodarzem trunek podany przez służącego i chwilę się zastanawiał.
Wsłuchał się w końcu w pytania zadane przez jedyną kobietę i szlachcica, jak sądził po nazwisku. W sumie niech inni się dowiedzą jak najwięcej. Gerhard miał tylko jedno pytanie.
- Martwi mnie to opłacanie strażników mości Hrabio. Baron może także zapłacić im by wskazali kto to zrobił a po nitce do kłębka. Nie lepiej spalić domostwo by ślady ukryć?- Zapytał by mieć pewność czy takie drastyczne środki też są dopuszczalne.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 30-03-2018 o 13:49.
Hakon jest offline  
Stary 29-03-2018, 09:52   #5
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację

Ernest trafił do Eisental dwa dni temu, zatrzymał się u swojego wuja Richarda, który pomimo niechęci całej rodziny do Ernesta przyjął go na parę dni pod swój dach, dając wyżywienie i nocleg. Ernest był wujowi bardzo wdzięczny, dość miał tułania się od wsi do wsi od miasteczka do miasteczka. Nie był on jednak pasożytem, chciał zarobić na swe utrzymanie. Od Richarda dowiedział się, że hrabia Niklas Hauptmann poszukuje osób mogących mu pomóc, za całkiem przyzwoitą zapłatę. Spakował więc swą sakwę ponieważ lubił być przygotowany na różne okoliczności, zabrał ze sobą wszystko co posiadał, a że było tego niewiele więc dźwigał swój dobytek na plecach. Do buta wsadził sztylet, a krótki miecz w skórzanej pochwie przytroczył do pasa.

Gdy słońce było w zenicie udał się na Braunstraße, gdzie znajdowało się domostwo hrabiego. Przed posesją Hauptmanna spotkał grupkę ludzi, sądząc po wyglądzie parajacych się różnymi zawodami i najpewniej również poszukujących pracy u hrabiego. Spojrzał po twarzach, próbował się nawet uśmiechnąć jednak każdy zajęty był swoimi myślami. - Ernest - wypowiedział jeno swoje imię, choć nie sądził, że ktokolwiek je zapamięta. Przynajmniej do czasu aż któryś z nich nie będzie potrzebował jego pomocy. Medyk zazwyczaj bywał przydatny dla poszukiwaczy przygód, bo co prócz zarobku i przygód mogło sprowadzać tu wielkiego wojownika, rudowłosej całkiem ładnej wojowniczki oraz awanturnika, który najpewniej nie jedno odebrane życie miał już na sumieniu.

”Włamanie? Czy ja wyglądam na włamywacza” - zapytał w myślach sam siebie, jednak pieniądz nie śmierdzi jak to mówią. Słuchał więc co hrabia ma do powiedzenia. Zarobek był całkiem zacny, mógłby za niego odwdzięczyć się wujowi i ruszyć w dalszą drogę. Może nawet wybrałby się to Tiei z której miał same dobre wspomnienia, bo choć nauka była ciężka to jednak młodość miał pełną wrażeń.

Ernest rozsiadł się, a gdy lokaj przyniósł alkohol, zwilżył jedynie usta. Alkohol stosował raczej do odkażania ran, nie do picia. W tej chwili żałował, że nie miał pustej flaszki, do której mógłby przelać trunek, jednak mogłoby to ujść za nietaktowne w obliczu właściciela.

Słysząc pytania swoich nowych współtowarzyszy nie miał raczej nic do dodania, obawiał się jednak, że baron nie wyjechał wraz z całą służbą, a dom może się okazać nie do końca pusty. Miał jednak nadzieję, że hrabia nie zgodzi się na podpalenie domostwa barona, gdyż nie chciał mieć tego na sumieniu.
Zajrzał do swej sakwy sprawdzając, czy aby na pewno nie zapomniał trzech flaszek z miksturą leczenia, gdyż te mogły się przydać.
 
Feniu jest offline  
Stary 29-03-2018, 15:45   #6
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Eisental było mieściną, w jakiej Dennis mógłby się osiedlić, gdy już będzie go na to stać. Było spokojnie. Bezpiecznie. Jednak wciąż nie miał wystarczająco dużo pieniędzy, by rozpocząć spokojne, leniwe życie. Od paru lat zarabiał jako najemnik, co paradoksalnie było znacznie bezpieczniejszym zajęciem niż górnictwo, którym parał się od dziecka. Z Eisental chciał już wybrać się w dalszą podróż, nie było tutaj żadnej sensownej fuchy. W dzień wyjazdu jednak dowiedział się o tym, że jakiś hrabia czy inny diuk poszukuje ludzi do pracy. Dennis nie zastanawiał się ani przez chwilę - dobrze urodzeni często równie dobrze płacili.

Okazało się, że nie on jeden był zainteresowany pracą. Jego rywale czy też kompani, co miało się za niedługo okazać, zaczęli przedstawiać się w bardzo lakoniczny sposób, który zwiadowca podchwycił i również po prostu wymówił swoje imię:

- Dennis.

Następnie przestał zwracać na nich uwagę, gdyż zaczął otwarcie gapić się na dwór. Może nie były mu aż takie luksusy potrzebne w życiu, ale służący by się przydał. I te wykończenia w drewnie... Tak, jak już się dorobi, to może zbuduje sobie podobny domek. Mniejszy, ale równie gustowny. No i przydałaby się jakaś kobieta, która mogłaby też nieco urozmaicić życie...

Gdy wyrwał się z rozmyślań pojawił się już przed nimi dobrze ubrany bufon i zaczął wygadywać niesamowite bzdury. Heidrun na szczęście od razu zadała pytania, które chciał zadać zwiadowca. Gerhard też nie gadał głupio. Jednak jeszcze jedna kwestia zupełnie nie pasowała Dennisowi. Oparł dłonie o brudnych paznokciach na pięknym blacie, pochylił się nieco do przodu i zapytał:

- Po co ci aż szóstka najemników do włamania? Zapłacisz za to znacznie więcej niż byś mógł. I zwiększa to szansę na głośne, nieprzyjemne rozwiązanie sytuacji. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale nie wyglądasz na głupiego. Dlaczego aż sześciu?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 29-03-2018, 20:34   #7
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację

Eckhardt nie zaleczył jeszcze ostatnich siniaków i już musiał szukać kolejnej roboty by utrzymać usta nad poziomem szamba, w które się wpakował gdy próbował wkupić się w łaski miejscowych szych półświatka. Misja poszła w łeb i on sam też w łeb oberwał, ultimatum było proste, albo odda co stracił z nawiązką, albo opłaceni strażnicy miejscy zaprowadzą go ekspresowo na szafot.

Na twarzy Eckhardta zawsze gościł niezmienny szelmowski uśmieszek, w połączeniu z umiejętnością perswazji, w której się specjalizował robiło to piorunujące wrażenie na wszystkich dłużnikach nie chcących rozstać się ze swoim złotem. Ostatnia deska jaka została mu rzucona przez zawiedzionych pracodawców dotyczyła szemranego zlecenia od pewnego szlachcica, wiedziony chęcią szybkiego zarobku i ocalenia gardła udał się pod wskazany adres. Na miejscu spotkał jeszcze pięcioro innych podejrzanych postaci złaknionych łatwego zysku. Skinął jedynie gdy reszta wymieniała uprzejmości, lepiej nie znać imienia osoby, której krew trzeba będzie przelać gdy zabraknie złota do podziału.

"Tylko dwadzieścia, to nie wystarczy kurwa!?" żachnął się w myślach na słowa o śmiesznym wynagrodzeniu, już miał zrobić w tył zwrot gdy usłyszał że mogą wynieść co tylko im się uda z posiadłości i nawet lepiej jeśli będzie to wyglądało na typowe włamanie.
- Czyli im bardziej to będzie wyglądało na włamanie tym lepiej, co jeśli przejdziemy z włamania do rozboju i dalej do rozlewu krwi? - spytał mimochodem, nie spodziewał się że będzie można aż tak dobrze rozszabrować posiadłość bogacza, chciał sprawdzić granice do jakich może się w czasie zadania posunąć by nie przedobrzyć.

 
Ronin2210 jest offline  
Stary 29-03-2018, 21:23   #8
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Hrabia Hauptmann dolał sobie brandy i upił dwa łyki, wysłuchując pytań.
- Haczyk? Nie widzę żadnego - powiedział w końcu, patrząc na Heidrun. - Z tego, co mi wiadomo, dom stoi pusty, jednakże może się zdarzyć, że natraficie na jakieś trudności w środku. Nie wyglądacie na takich, którzy by sobie z nimi nie poradzili. - Jednoznacznie dał im do zrozumienia, co myśli na temat ewentualnych nieboszczyków. - Planu domu nie posiadam, jednakże za czasów, gdy byliśmy jeszcze przyjaciółmi, bywałem u Gerharda i wiem, że jego posiadłość jest naprawdę duża. Będziecie mieć masę pokojów do odwiedzenia, jeśli moja własność nie znajduje się w biblioteczce na piętrze. Muszę ją mieć z powrotem. - Powiódł wzrokiem po zebranych. - Zaliczkę dostaniecie, dziesięć koron płatne od razu, jednak nie radzę wam znikać z tymi pieniędzmi bez wykonania zlecenia. Moje kontakty sięgają dużo dalej, niż tylko do stolicy.

Niklas spojrzał na Lukasa.
- Dom stoi na głębokich przedmieściach Eisental, pod samym lasem. Są dwa wyjścia, z przodu i z tyłu. No i przez piwnicę, jakby się ktoś uparł. - Dworzanin zaśmiał się krótko. - Cała posiadłość otoczona jest murem, do głównych drzwi trzeba przejść kawałek ścieżką, albo przemknąć krzakami, które rosną po obu jej stronach.

Na słowa Gerharda odrzekł.
- Opłaceni strażnicy nie będą kręcić się przy posiadłości. Dostali odpowiednio dużo pieniędzy, by się nawalić w karczmie i o niczym nie wiedzieć. Nawet was nie zobaczą, zatem nie musicie się martwić, że ktokolwiek was rozpozna. Gdyby jednak któremuś się przypomniało, że coś wie na temat włamania do barona, skończy szybko i marnie, mam od tego swoich ludzi. - Niklas uśmiechnął się krzywo, jakby jednocześnie dawał im znać, że gdyby sami puścili parę z ust, ktoś zajmie się i nimi. - I, broń Sigmar, nie podpalajcie domostwa. Jest tam zbyt wiele cennych rzeczy... szkoda by było, gdyby niektóre spłonęły. Liessa mi nie szkoda, ale dzieł, które zebrał, owszem.

Hrabia skrzywił się, widząc brudne paznokcie Dennisa, jednak szybko spojrzał mu w oczy, odchylając się na obitym skórą fotelu.
- Tylu się was zgłosiło, więc tylu was biorę. Może mam taki kaprys, a może po prostu wolę mieć pewność, że gdyby coś poszło nie tak, z Karmazynową Czaszką wróci do mnie chociaż jedno z was. Nie wiem, czy baron jakoś zabezpieczył się na czas wyjazdu do Bechafen, jednak dom wydaje się być cichy i pusty. Druga taka szansa się nie powtórzy, więc dzisiaj się tam włamiecie, albo możecie sobie odpuścić i wyjść bez złamanego grosza - rzucił spokojnym tonem, po czym klasnął w dłonie i w pokoju pojawił się kamerdyner hrabiego. - Przygotuj sześć mieszków po dziesięć koron, Johann i przynieś je szybko.

Lokaj skinął tylko głową i cicho, niczym zjawa, opuścił pokój. Hauptmann nachylił się w stronę biurka.
- Jeśli z włamania dojdzie do rozboju, nie obchodzi mnie to. Tak samo, czy ktoś zginie, jeśli wam się napatoczy pod rękę. Dla mnie liczy się tylko odzyskanie mojej własności. Jeśli bierzecie tę robotę, o siódmym dzwonie, na tyłach świątyni Shallyi będzie czekać na was powóz, który zawiezie was na miejsce zlecenia. Nie spóźnijcie się, a jeśli nie wiecie, gdzie jest świątynka, to się popytajcie ludzi na mieście, zresztą, ciężko nie trafić.
Dosłownie chwilę później w pokoju zjawił się Johann i położył na biurku tackę, na której zabrzęczało sześć pękatych mieszków. Hauptmann wskazał na nie dłonią.
- Wasza zaliczka. Jeśli się piszecie.

 
Layla jest offline  
Stary 30-03-2018, 09:37   #9
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
Odpowiedzi Hauptmanna były sensowne i trzymały się kupy, jednak Heidrun wciąż czuła, że nie mówi im wszystkiego. Zresztą, przez te wszystkie lata na szlaku nauczyła się, że nie należy nikomu ufać do końca, a już zwłaszcza przedstawicielom szlachty.

Coś jednak jeść musiała i opłacić pokój w gospodzie również, więc chwyciła za mieszek leżący na tacy, przeliczyła pieniądze, po czym schowała do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
- Na mnie możesz liczyć, jednak jeśli coś przed nami ukrywasz i sprawy potoczą się inaczej, niż to widzimy, to wrócę tutaj i nie będą to miłe odwiedziny - mruknęła w stronę szlachetki.

Po tych słowach wstała i ruszyła do wyjścia, rzucając na odchodne do nowych towarzyszy niedoli:
- Do zobaczenia wieczorem przy świątyni.

* * *

Opuściwszy dom hrabiego od razu skierowała się w stronę karczmy "Czarny Kocur" w której wynajmowała pokój. Zalegała z opłatą od trzech dni, więc od razu wszystko uregulowała u gospodarza i zapłaciła za kolejne dwa dni z góry. Na obiad zamówiła sobie specjalność kuchni i przy okazji wypytała o umiejscowienie świątyni Shallyi w mieście. Miała przy okazji nadzieję, że pozostali kompani od roboty nie wymiękną i jednak włamią się tam większą grupą. Lepiej mieć kogoś, kto będzie pilnował ci pleców, nawet, jeśli znacie się zaledwie pół dnia.

Po sutym posiłku poszła na piętro i zamknąwszy się w pokoju postanowiła zdrzemnąć. Wcześniej uprzedziła karczmarza, by ten obudził ją o szóstym dzwonie. Ostatnią godzinę do wyjścia miała zamiar poświęcić na sprawdzenie ostrzy, kuszy i bełtów, a także na delikatne rozruszanie się przed zleceniem, w końcu nie byli pewni, czy nie trafią na kogoś w środku.
 
Moshanta jest offline  
Stary 30-03-2018, 13:48   #10
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gerhard uzyskał odpowiedź na pytanie a i pozostałe odpowiedzi także były zrozumiałe. Wielkoluda zastanawiała jedna rzecz.
~ Czemu mając takie możliwości nie pośle zaufanych ludzi?~ Zastanowił się i w końcu sam otwarcie poruszył ta kwestię gdy rudowłosa zbierała się do wyjścia.
- Tak z ciekawości zapytam.- Gerhard sięgnął po sakiewkę i zaczął ją ważyć.
- Skoro ma Pan takie dojścia to czemu my?- Miał nadzieję usłyszeć coś interesującego, co w przyszłości może pomóc w planach Werberga.

Gdy się wszyscy zbierali i miał już przeliczone pieniądze wtrącił się jeszcze raz.
- Tak Pan chce oszczędzić te rzeczy w tym domu. Może chce Pan jeszcze coś z kolekcji? I tak tam będziemy a dla pozorów dobrze by zniknęło coś jeszcze cennego co może nie wyglądać.- Zaczął zawieszając sakiewkę do pasa.
- Z opisu ta czaszka dla złodzieja nie stanowi nic cennego a idąc po tylko od razu Baron będzie wiedział kto nasłał.- Wstał czekając na odpowiedź.

***

resztę dnia Gerhard spędził na poszukiwaniu potrzebnych rzeczy na misję. Od zaprzyjaźnionego karczmarza lampa i oliwa do niej użyczona została. Mikstury leczące. Gross znał w mieście prawie wszystkich i wiedział do kogo najlepiej się udać po takie specyfiki. Maska na twarz także była przydatna. W końcu miał w tym mieście interesy do zrobienia a ukazując twarz mógł sobie problemów na przyszłość narobić.

Przed misją był przygotowany. Przebrał się w wygodniejsze i mniej rzucające odzienie. Broń, tarcza i zbroja też były na Gerhardzie.
Wojownik postanowił zjeść i napić się czegoś. Nie lubił działać o pustym żołądku więc posilił się tak jak lubił.

O ustalonej godzinie był na miejscu czekając w cieniu by nie prowokować krążących po okolicy ludzi.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172