lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer II ed.] Ostatni. Srebra dla sprytnych. (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18011-warhammer-ii-ed-ostatni-srebra-dla-sprytnych.html)

hen_cerbin 09-10-2020 16:36

Negocjatorzy z obu stron zagrali ostro, ale może tego właśnie było trzeba. Zerwania negocjacji nie chcieli bowiem ani Gustaw, dla którego skończyłoby się to zagładą jego sił, ani Wernicki, któremu wybicie obrońców nie dałoby absolutnie nic, skoro nie zabrałby ze sobą ani jednego wozu. A juki i kieszenie mają jednak ograniczoną objętość... Nie mówiąc o tym, że z obciążeniem trudno się ucieka, a i przeładowywać towar pod ostrzałem nie jest przyjemnie. Gustaw dostrzegł, że Dowódca Granicznych skrzywił się trochę gdy Loftus wspomniał o "względnie nienaruszonym obozowisku" - zapewne planował podpalić wozy, które będzie musiał zostawić, co skutecznie opóźniłoby pościg.

Mistrz Tivioli dobrze prawi. Czas nam kończyć negocjacje i spisać porozumienie. Na znak naszej dobrej woli - zgoda. Dwadzieścia pięć procent wozów przejedzie, z czego połowa zostaje dla obrońców przełęczy - podejrzanie łatwo zgodził się Wernicky - Reszta wozów i pozostawione dobra pozostaną nietknięte.
- Jeden plecak lub worek na piechociarza, konni ze standardowymi jukami
- zawahał się -Co rozumiecie jako "nadmierne obciążenie" w wypadku jucznych koni? - zapytał. Do tej pory juczne zwierzęta nie pojawiły się w negocjacjach, a na ich grzbietach też sporo można przewieźć. Roz pamiętała, że trochę ich było, zresztą, co za problem wyprzęgnąć konie pociągowe i przemianować je na juczne. Podobnie nie było ani słowa o trzodzie, bydle i tak dalej - część już dawno temu przepędzono na południową stronę gór, ale z tego co widziała, w obozie nadal było stado zarodowe krów z Penzfeld, słynne owce barona Herbarta ze Steingartu, piękne stado koni roczniaków i dwulatków baronowej von Toppenheimer...

- Z Królem Ralulfssonem jestem pewien że również się dogadamy - kiwnął głową w stronę Galeba pokazując, że jego słowa także zauważył.

Krasnolud przypomniał sobie, że graniczni rabowali Wissenland, a nie Marienburg i Krasnoludzkie Twierdze, stąd więcej zdobyli futer, wina, stali, broni, zwierząt i tym podobnych. A z kruszców to najwyżej srebro z Meissen. Wartość łupów mogła być duża, po prostu nie w monecie ani w kruszcach.

***

Tymczasem w obozie Detlef cokolwiek się nudził. Wyglądało na to, że Brock jednak przeżyje, a próba wpojenia dyscypliny wieśniakom... Cóż, krasnolud potrafił ich odpowiednio zastraszyć, by stali prosto. Ale by nauczyć och czegoś więcej potrzebował czasu. Przynajmniej rozesłani przez niego zwiadowcy i ustawieni wartownicy nie zauważyli niczego niepokojącego. Nikt nie zachodził ich od flanek, negocjacje wydawały się jakoś toczyć, od strony przejętej bazy granicznych na południowym podejściu do przełęczy też nie przyjechał żaden posłaniec z prośbą o pomoc.

pi0t 12-10-2020 20:43

Loftus starał się zachować spokojny, rozważny ton głos, choć wewnętrznie było robiło mu się gorąco.
- Panie Otto von Wernicki przypomnę, że podchodząc do negocjacji daliście zgodę na wstępne warunki które przekazałem Waszemu posłowi. Przysięgaliście na honor szlachcica stosować się do nich, a w ich było jedynie o przepuszczeniu części wozów i żołnierzy. Nie było w nim mowa o jucznych koniach, czy innych wyjątkach. - Mag powoli wyrażał każde słowo. Wyciągał również rękę w stronę dowódcy Granicznych w znaku, aby ten dał mu dokończyć.
- Możliwe jednak, że w ogólnym pośpiechu i z uwagi na warunki w jakich przyszło mi je przekazać, powstało pewne nieporozumienie. Nikt z obecnych tu nie ma zamiaru podważać słowa łaskawego Pana, a i mnie w szczególności od tego daleko. Nie uchodzi wszystkich uwadze, że wykazujecie dobrą wolą w tych negocjacjach. Niech więc tak pozostanie, myślę że i druga strona wykaże dobrą wolę i zrozumienie. - Mag wił się w słowach jak nigdy wcześnie, dając czas obrońcom na przemyślenie sprawy. Drugą rękę wyciągnął też i ku nim, aby i Ci dali mu skończyć mówić i mu nie przerywali.
Zastosować możemy klauzula rebus sic stantibus. Proponuję, aby juczne konie były obciążone identycznie jak konni ze standardowymi jukami. W ramach zadośćuczynienia Siły Granicznych wyprawiły sobie swoistą wystawną, bogatą ostatnią wieczerzę przed opuszczeniem tego terenu działań. Uczczą w ten sposób zawarty traktat, a dobrze najedzeni i syci będą mniej skłonni do jego negowania. Obrońcy nie potraktują tego jako naruszenie pozostawionych w obozowisku dóbr. Wszak w jego myśl bydło musiałoby pozostać nietknięte, chyba że zostałoby załadowane na wozy. Ewentualnie ten punkt mógłby doprecyzować wasz komornik, a ze strony obrońców Dziewica z Meissen, jako przedstawicielka ludu. - Mag poszukał wzrokiem wskazanych osób.
- To pozwoli przejść do dalszego punktu i nie będziemy mitrężyć czasu.

hen_cerbin 12-10-2020 21:26

- A jaka to zatem nadzwyczajna zmiana stosunków zaszła w ciągu ostatnich minut? I jak sobie wyobrażacie wypowiedzenie niezawartej umowy? - zapytał wspomniany przez Loftusa komornik, który zapewne jako jedyny z całego towarzystwa zrozumiał o czym on mówi.
- Żadnej uczty nasze siły sobie nie wyprawiły, dodajmy - podkreślił.

Hakon 13-10-2020 22:56

Gustaw tylko westchnął cicho.
- Co do wierzchowców to już kawalerzyści wzięli co lepsze wierzchowce z łupów wzięte więc tą kwestię bym rozpatrzył na zostawienie ich. Co do bydła i innych zwierząt to podzieliłbym jak wozy. Wy musicie coś jeść w drodze do domu a i nam się przyda. Reszta pozostanie dla obywateli Imperium. Wy macie samych najemników i wojaków którzy pewnie rolą czy hodowlą się nie zajmują. Żywność i tak sprowadzacie więc jak nie chcecie wzrostu cen to Wam aż tak nie potrzebne a i kłucić się nie będą o to jak o złoto i kosztowności. Największy problem widzę w jucznych koniach, osłach itd. Może by czasu nie tracić to taki sam podział jak wozów z tym, że co już na nich jest nie będzie przepakowywane.- Zaproponował Baron. Nie znał się na zwierzętach i liczył, że wśród ocalałych chłopów znajdą się odpowiedni ludzie by ocenić jakość zwierząt.
- Pomyślałem, żeby Pańskich wojaków jeszcze udobruchać to w zamian za juczne dla nas byście wzięli kilka wozów dla rannych.- Dodał nie tracąc czasu.

Gob1in 15-10-2020 22:55

- Człeczyny... - w tym jednym słowie Detlef zawarł całe zniesmaczenie żałosnym poziomem dyscypliny ludzi, których od dłuższej chwili próbował zmusić do czegoś więcej, niż dłubania w nosie, drapania po jajcach bądź dupie lub charkania i spluwania flegmą na ziemię lub na skutek okrutnego zeza - trzewiki stojącego obok przedstawiciela tej jedynej w swoim rodzaju rasy.

Zdawał sobie sprawę, że to z gruntu przegrana walka i tych tutaj nie da się nauczyć nawet jak honorowo ginąć, nie wspominając o próbie stawienia oporu najemnikom Wernicky'ego którym przyszłoby do głowy zaatakować posterunek na przełęczy.

"Z daleka wyglądają zapewne lepiej..." - wyraził śmiałe przypuszczenie, by po chwili potrząsnąć zrezygnowany głową.

[/i]"Przynajmniej jak zaatakują, to będzie słychać ich przerażone piski, a później rozbiegną się na wszystkie strony i najmitom nie będzie chciało się ich wszystkich gonić."[/i]- Koncypował dalej. [i]"Czyli mają szanse - przeżyje jakiś jeden z dziesięciu. Nie jest źle!"

Zanim odpuścił sobie dalsze szkolenie nie nadających się do niczego chłopskich batalionów Dziewicy z Meissen (choć ta udająca zabitą mutantkę na żadną dziewicę nie wyglądała, a i oryginał pewnie mógł wykazać się wyłącznie nieskalaniem swego umysłu myślą prostą i pozbawioną szaleństwa, a i chłopi w większości nie słyszeli o żadnym Meissen, choć w sumie było im to zajedno), kazał tłuszczy maszerować ze zdobyczną i zabraną poległym bronią w te i we wte - coby kmiotki z nudów i właściwej sobie durnoty nie nakręcali niepotrzebnie w szeregach obrońców posterunku. Miał przy tym nadzieję, że nie nadzieją się sami na ostrza swoje lub towarzysza obok i w ogóle nie będzie z nimi kłopotu, skoro pożytku takoż nie ma.

Brock wyglądał lepiej i w niewprawnej opinii brodacza miał szansę wydobrzeć, choć to musiało potrwać jeszcze czas jakiś. I o ile rekonwalescent ten czas dostanie, to może jeszcze miecz do ręki weźmie. Na razie chwilami przytomniał, ale większość czasu spał lub majaczył w gorączce. Przynajmniej nie musiał przejmować się kmiotkami...

Kapral spoglądał czasem w kierunku trwającej pogaduszki między stronami - "Nawet zydelki sobie przynieśli, jakby świniaka zeżreć mieli przy tej okazji, popijając pieczyste obficie winkiem. Noż kurna dziewek im jeszcze przyprowadzić, żeby potańcować mogli!" - zżymał się. Ale wyglądało na to, że panowie dyplomaci dobrze się tam bawili i rychło kończyć nie zamierzali.

Stalowy 16-10-2020 22:38

W całej sytuacji Galeb się więcej nie odzywał.

Co chciał to się dowiedział, a co mógł załatwić bez robienia większego zamieszania to załatwił. Jeżeli tak dało się to powiedzieć.

Chociaż w tym wszystkim Runiarz zaczął myśleć przede wszystkim o wissenlandzkim dworze i tych którzy stali za całą intrygą. Czy podpytany Wernicky udzieliłby jakiś dodatkowych informacji? Chyba jedyną możliwością była rozmowa z nim kiedy podda się obrońcom.

To dziwiło krasnoluda. Dowódca Granicznych miał najwyraźniej jakiegoś rodzaju zabezpieczenie by z takiej niewoli wyjść, albo jego ludzie by go po prostu wykupili albo próbowali odbić.

Tak czy tak krasnolud się już więcej nie odzywał dorzucając do swojej myślowej burzy kwestię Karaku i tego co z tego wszystkiego wyniknie dla dawi z Gór Czarnych.

druidh 17-10-2020 22:40

Umowa zaczynała ostatecznie przypominać umowę. Strony zaczęły brnąć w szczegóły z mniejszymi lub większymi sukcesami. Chrząknęła więc, żeby o sobie przypomnieć i postanowiła dodać zdanie lub dwa jako przedstawicielka biednej hołoty nazwanej eufemistycznie Ochotniczą Wyzwoleńczą Armią Ludową. Ten OWAL nie chciał jej przez chwilę wyjść z głowy i może dlatego nie skrzywiła się w grymasie bólu, jak to miała w zwyczaju, gdy zaczynała mówić. Czy dowódcą korpusu Ochotniczej Wyzwoleńczej Armii Ludowej można by ustanowić Kowala Run? Ten ponury i dumny krasnolud nie uznałby tego chyba za zabawne.

Chrząknęła raz jeszcze, ukłoniła się ponownie i zabrała głos.
- Panu Dowódcy - spojrzała z szacunkiem na Wernickyiego - i jego sztabowi bardzo się spieszy - mówiła wprawdzie o pośpiechu, ale robiła to nad wyraz wolno.
- Tedy, jego celem będzie najlepsze wykorzystanie tego czasu, który mu pozostał - znów lekko skłoniła głowę w kierunku dowódcy Granicznych - Nie tylko szlachcianki długo pakują się przed podróżą. Armie najemne też mogą czasu potrzebować - chrząknęła i uniosła rękę, na znak, że to jeszcze nie koniec.
- Jak to zwykle w przypadku dóbr zbywalnych bywa, piąta część najlepszych łupów w posiadaniu Pana Dowódcy przekroczy swoją wartością trzy czwarte całości. Zostawić więc resztę, to akceptowalna strata w obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa, bo po spotkaniu z drugą armią, można zostać z niczym.
- Proponujemy więc
- spojrzała tym razem na Barona, znów chrząkając - aby przyśpieszyć proces załadunku i nie kłopotać sztabu rozważaniami, które wozy jak załadować, a także uniknąć niepotrzebnych kłótni przy przejeździe, aby to obrońcy przełęczy wskazywali, które wozy i dobra chcą zostawić dla siebie. Oczywiście zachowując uzgodniony parytet.
Opuściła rękę. Wyglądała na zmęczoną po wypowiedzeniu, aż tylu słów.

hen_cerbin 19-10-2020 17:10

Gdy Galeb dochodził do wniosku, że Wernicky musi mieć jakieś zabezpieczenie, bo inaczej by się nie zamierzał przecież poddać, Loftus, Gustaw i Roz na wyprzodki starali się chyba wkurzyć granicznych stawiając wciąż nowe warunki.

- O tym, że jeńcy mają być wypuszczeni na trakcie, a nie w przepaść także nie było mowy - warknął jeden z ludzi Wernickiego, zdenerwowany, że Imperialni co chwilę ucinają warunki umowy, czyniąc ją coraz mniej akceptowalną.
Wernicky podniósł rękę uciszając go:
- Umowa dotyczy wozów, bo tylko do przejścia wozów potrzebujemy Waszej nieingerencji. Zwierzęta przejdą bez problemu - zaczął, ale zareagował na postawę Nestreve'a, swojego głównego komornika, który wyglądał jakby chciał się wtrącić. Po chwili cichej rozmowy, do której zaproszono jeszcze jednego granicznego, wyglądającego na kawalerzystę, Wernicky, ku zaskoczeniu niektórych ze swojego obozu, wyraził zgodą. Warunkową.
- Jak pan wspomniał, część koni została już zaklepana przez kawalerzystów. Ich własność jest nienegocjowalna i nienaruszalna - powiedział - Zgoda co do reszty, zwierzęta i wozy możemy wybierać na przemian. Ale pierwsze wybory są nasze. Zwierzęta ciągnące wozy są oczywiście wyłączone z wyboru. Nie życzę sobie też rozbebeszania wozów i przeszukiwania ich przez godzinę "bo wybieramy". Nie ma zgody na marnowanie czasu. A jakiekolwiek straszenie zwierząt podczas drogi przez Przełęcz będzie stanowiło złamanie umowy - odpowiedział na propozycje Gustawa i spółki.
Każdy znający się na zwierzętach zdawał sobie sprawę, że jakiekolwiek "wybieranie" i dzielenie zwierząt na trasie, w ciasnocie, skończy się paniką wśród stada. I ofiarami.


Gdyby spojrzeć na kawał pergaminu z początkową propozycją "mediatora" dałoby się zauważyć, że choć część punktów została wykreślona, a część pozmieniana, sporo zostało. W tym jej duch - wolność za część łupów z jednej i życie za część łupów z drugiej. Obie były niezadowolone, ale możliwe że obie ją przyjmą. Umowa wyglądała obecnie tak:

1. Uczestnicy rajdu, za wyjątkiem ochotników z tylnej straży, zostaną przepuszczeni przez Przełęcz. Ich uzbrojenie pozostanie zabezpieczone (miecze w pochwach, łuki bez nałożonych cięciw, etc.).
2. Tylna straż podda się dowódcy obrony przełęczy.
2a) Nie poniosą oni żadnej kary i zachowają swój dobytek.
2b) Dołączą do oddziału Harkina Brocka i podpiszą stosowny kontrakt na przynajmniej roczną służbę.
3. Przepuszczone zostanie 25% wozów z ładunkiem.
3a) Ładunek nie może zawierać części zdemontowanych manufaktur.
3b) Połowa przepuszczonych wozów zostanie oddana obrońcom przełęczy.
3c) Wybór wozów - na przemian.
3d) Zasady dla wozów wynikające z niniejszej umowy stosuje się także do zwierząt.
3e) Pozostawione dobra pozostaną nietknięte przez uczestników rajdu.
4. Wszyscy jeńcy zostaną wypuszczeni, a dowodzący rajdem von Wernicky podda się po przepuszczeniu uzgodnionych ludzi i wozów.
5. Gwarantem umowy będą krasnoludy z Karak Hirn, jako neutralna strona.
6. Obie strony oddadzą po dwóch zakładników spośród swoich oficerów.

Nieoficjalna klauzula dotycząca wydania imiennej listy magów po zrealizowaniu wszystkich pozostałych punktów zniknęła z pisemnej wersji umowy zgodnie z życzeniem Loftusa.

hen_cerbin 30-10-2020 18:47

I zapadła niezręczna cisza. Gustaw miał kolejny ze swoich momentów zawieszenia się. Nikt z Imperialnych nie palił się do wypowiedzi. Loftus udawał niezaangażowanego mediatora, Galeb też "zapomniał" o tym, że poza krasnoludem jest także żołnierzem Imperium, Roz... Cóż, ona akurat żołnierzem nie była. Z drugiej strony, nikt także nie protestował. A nawet postawą ciała dała do zrozumienia, że poprze każdy rozkaz von Grunnenberga.
Zanim coraz bardziej zniecierpliwiony Wernicky zdążył się w pełni podnieść i zerwać negocjacje, Gustaw obudził się ze stuporu i również wstając zmienił potencjalną katastrofę w równocześnie wyrażoną aprobatę dla uzgodnień wyciągając rękę do dowódcy granicznych.


Uścisk dłoni przypieczętował umowę, a podpisy na niej złożyli kolejno, według starszeństwa, czy też tego, jak je sobie wyobrażano - von Wernicky, von Grunnenberg, baron d'Hondt, który co prawda prawie na pewno nie pełnił żadnej szczególnej roli w strukturach dowodzenia najazdu, ale sądząc po bogatym stroju mógł być jednym ze "sponsorów" wyprawy, Roz, brana za Leonorę i dzierżąca z tego tytułu zaszczyt bycia "dowódczynią" części sił broniących przełęczy, po niej wąsaty dowódca jazdy granicznych, co zdradzały krzywe niczym od beczki nogi, a w ostatniej rundzie, w zastępstwie Harkina Brocka - starszy najemnik, którego nie zapytali o nazwisko, a sądząc po nieczytelnym gryzmole, dla przyszłych czytelników umowy także pozostanie ono nieznane, a na końcu komorzy Nestreve, który dla odmiany popisał się pięknym charakterem pisma.

- Baraz. Gridd af barak karak ril ai bryn okk af az* - starszy z dwóch krasnoludzkich świadków użył khazalidu. Nawet ceremonialne sformułowania krasnoludów były krótkie i na temat.
- Gridd ek tromm dulg a khazk* - von Wernicky skinął głową w podziękowaniu i odpowiedział w tym samym języku. Akcent nie był najlepszy, a zdanie wyglądało na wyuczone, ale zrobiło dobre wrażenie na mieszkańcach Karaku.

Następnie ze strony granicznych wystąpiło dwóch oficerów - zakładników mających zagwarantować dotrzymanie umowy z ich strony. Ze strony Imperialnych tymczasem nie ruszył się nikt...

- Skoro mamy umowę - o jakiej to sprawie chciałeś ze mną wcześniej porozmawiać, Kowalu? - zapytał spokojnie Wernicky, nieświadomy póki co, że znów jest jakiś problem.

Wzrok Loftusa przyciągnął natomiast arkusz papieru trzymany przez jego konfratra. Co prawda był zbyt daleko by mógł odczytać litery, ale wyglądało na to, że są na nim cztery słowa, prawdopodobnie imiona i nazwiska dwóch osób. Musiał w międzyczasie przygotować.


Dla postaci ze znajomością khazalidu:
*Umowa. Niech wasz honor zawsze lśni tak jasno, jak wasze topory.
**Niech Twoja broda rośnie aż do ziemi.


Hakon 30-10-2020 21:43

Dowódca obrony przełęczy popatrzył na swoją świtę i w końcu wybrał. Jeden z najemników Brocka z pewnością ten co podpisał dokument i wymownie spojrzał na Roz. Nie chciał jej zmuszać, ale uważał, że ona się nada najbardziej.
Jedynie kim mógł jeszcze dysponować to Loftus, ale ten miał pilnować od strony magicznej przewożonych towarów i sprawdzać czy aby jakiś mag się nie przeciska a Kadetka była nie lada kąskiem by ryzykować. Krasnoludy odpadały gdyż były "neutralne" no chyba, że Detlef by się zgodził.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172