lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer] Kroniki Ostermarku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18136-warhammer-kroniki-ostermarku.html)

Eliasz 28-08-2021 15:41

W życiu przychodzi taki czas gdy trzeba walczyć i gdy trzeba odpocząć po walce. W zasadzie Tupik jeszcze dziś nie walczył – jeśli nie liczyć obrzucanych kamieniami dzieciaków czy „walki” z mechanizmem pułapki – przegranej - dodajmy. Niemniej czuł, że na tą chwilę jego fizyczne możliwości dalszego badania podziemi się skończyły. Wciąż dokuczał mu efekt wybuchu i potrzebował zapewne kilka dni by spokojnie się zregenerować i powrócić w to miejsce, bogatszy o wyjaśnienia tajemniczych run. Powoli przepisał je dokładnie najlepiej jak potrafił, wystarczyło wyryć na kawałku skóry oznaczenia drzwi ( lub użyć do tego sadzy) – dokładnie odzwierciedlając każda kropkę, kreskę czy miejsce ich ułożenia. Przypuszczał że będzie musiał poznać słowo – zaklęcie otwierające kolejne drzwi, nie zamierzał po raz kolejny ryzykować z pułapką tym razem magiczną.

Spośród całego tego rozgardiaszu jaki narobił wybuch starał się wynaleźć jakiś porządniejszy sztylet czy hełm – suwenir z podziemnej podróży i dowód na to co znalazł. Nasypał też prochu do sakiewki. Suweniry mogły się przydać w rozmowie z Kislevitą… Tymczasem zamierzał odpocząć jeszcze z klepsydrę nim wynurzy się na powierzchnie , na jego rozeznanie powinien być już chyba środek nocy – jednak młodzieniec był tu jeszcze chwilę temu więc reszta ludzi niekoniecznie tak szybko mogła się rozpierzchnąć. Jeszcze raz postanowił się upewnić czy nie da się otworzyć w żaden sposób drzwi – jeżeli by się dało spróbowałby zaryzykować , już choćby z tego względu że znalezienie alternatywnego wyjścia byłoby na pewno bezpieczniejsze. Jeśli nie – zamierzał z zgaszoną latarnią powoli wyczołgać się przez szczelinę, dbając o to by przesuwać się bardzo cicho i powoli.

Tym razem nie musiał się specjalnie obawiać drogi – znał ją i wiedział co go czeka po drugiej stronie – a przynajmniej wiedział że wyjdzie w wykopanej dziurze a więc nie w totalną ciemność – co pozwoliło by mu dostrzec szybciej osoby w dziurze niż jego w szczelinie. Taka przynajmniej miał nadzieje. Na wszelki wypadek sadzą po wybuchu która była na ścianach wysmarował nieco czoło i poliki oraz dłonie licząc że jeszcze bardziej zleje się w ciemnościach i pozostanie niewykryty. Gdyby udało mu się wrócić do miasta niezauważonym byłby to niewątpliwy sukces. Choć wszystko zależało od tego kto tam przebywał na zewnątrz…

Icarius 28-08-2021 17:18

Karl po pierwszych jakże ludzkich odruchach powoli zaczynał nad sobą panować. Co dla przybyłych "Jastrzębi" nie było dobre. Jego wampiryczna natura zaczynała dawać o sobie znać.

- Sprawa jest prosta. Mogliście mi zaufać a zaczęły się jakieś jęki i kwęki. Jakieś szepty, zwątpienie czy prawie oskarżenia. - Von Mustig był zirytowany. Może swoją ludzką słabością a może bezczelnością tej ludzkiej zbieraniny przed nim - Jestem herbowym rycerzem a to jest moja ziemia! Ja tu stanowię prawo! - krzyknął i spojrzał na Rudiger ze wściekłością. Po czym wycedził przez niemal zaciśnięte zęby.

- Mnie ta sytuacja szokuje, znacznie bardziej niż was. Nie pozwolę sobie jednak wejść na głowę. Nie zamierzam załamywać rąk. Potrafię rozróżnić potwora od człowieka. Ofiarę klątwy od bestii. Czy pogromców potworów od podrzynacza gardeł. - znów zmierzył wzrokiem Rudigera.

- Dojdę do tego co tu się stało. Z waszą pomocą lub bez. Więc albo zamierzacie mnie wspierać albo wynocha z mojej ziemi w las i róbcie tam sobie co chcecie. Jeśli zdecydujecie się tu zostać nie będę tolerował samowoli. Możecie się tu ukryć jest gdzie. Zobaczę kto lub co tu wróci. Spróbuję nawiązać kontakt bo chce odpowiedzi. Jeśli to potwór zabiję. - Karl nie był do końca pewny czy tak będzie. Gdyby potwór miał świadomość jego matki niczym by się nie różnił od wampirycznego Karla poza gorszą społecznie powłoką. Tak naprawdę Rudiger miał sporo racji ale szlachcic nie zamierzał dać się znieważać. Gdyby miał dać na szali pół-potwora ze świadomością kogoś bliskiego a nieznanych sobie ludzi wybór nie byłby łatwy ale przypadkowi ludzie staliby w nim wcale nie tak wysoko. - Jak zaczniecie jatkę za wcześnie nim ja ruszę do ataku, odbierzecie mi ostatnie co mogę uzyskać - prawdę. - wzrok Karla powędrował już po całej grupie. Zimne spojrzenie wyraźnie wskazywało, że taki obrót sprawy narazi ich na problemy.

Dhratlach 28-08-2021 19:54

Zamachując się na dowódcę z zaciętym wyrazem twarzy i równie bezlitosnych oczach Arnold ryknął gniewnie, choć krótko.

- Kanclerska Straż Rzeczna! Poddajcie się, lub gińcie!

Magik, kurwa.... Nie, kapłan, lub silnie, ale to zajebiście silnie wierzący?! Fałszywi Bogowie nadal potrafili być potężni karmieni surową esencją wiary prostaczków. Lepiej nie było zadzierać, a jeszcze lepiej mieć po swojej stronie jednego z nich... tym bardziej, że widać było, że człek prawy po jego kwaśnej minie.

Nawet jeśli teraz nie padną na kolana? Powinien swoim kupić jeszcze trochę czasu przez dezorientację wroga. Jeśli czuł co czuł... miał jeszcze chwilę na to by ustrzelić Leśnego Dziada... choć liczył, że się podda jako pierwszy.

Bandyta, rzemieślnicy i kapłan? Była to wyborowa zbieranina osobistości. Rzemieślnicy zawsze się przydadzą, kapłan w tej czy innej formie był na wagę złota, a bandyta? Co tu dużo mówić... Jego wszystkie niedawne słowa brzmiały mu w tyle głowy. Ot, byli zwykłymi, niewinnymi ludźmi wiedzionymi na zgubę przez bandytę. Dla nich? Była jeszcze szansa. Dla Poganiacza?

Oczywiście, był prosty i jak najbardziej usprawiedliwiony powód dla którego powoływał się na autorytet Straży. Pierwszy, miał misję od jej Kapitana. Drugi, miał w swoich szeregach jego ludzi. Trzeci, pokazywał, że jest sprawiedliwym człowiekiem... Nie oszukiwał siebie. Ta dwójka jak nic doniesie o wszystkim przełożonemu, a Leśny Dziad mógł znać jakąś modlitwę co uratuje poranionego kleryka. Tego, ani tego drugiego człowieka nie mógł pozwolić sobie stracić!

Było też jeszcze jedno coś... nie miał poglądu na sytuację na froncie. Atak mógł odnieść pełen sukces, lub spalić na panewce. Kalkulacja mówiła, nie nie było co ryzykować zbytnio. Tak, jego oddział miał potężne szanse, ale to nie tych ludzi mieli ubić... No i nie spodziewał się Wierzącego, a mógł!

Tadeus 29-08-2021 11:28

Tupik
Nim opuścił krasnoludzki magazyn, przyjrzał się jeszcze potencjalnym pamiątkom. Hełmy będące częścią zgromadzonych tam rynsztunków były ładnie, oszczędnie zdobione i wydawały się być bardzo dobrej jakości, lecz jego głowa miała w nich zbyt dużo wolnego miejsca. Może gdyby w przyszłości zamontować jakiś rzemyk, którym dałoby się ściągnąć je pod brodą albo założyć pod nie odpowiednio gruby czepiec? Jeśli chodziło o jakąś niewielką przyboczną broń, to były tam jedynie ciężkie krasnoludzkie noże. Dość masywne i niefinezyjne, choć też bardzo dobrej jakości.

Po krótkim odpoczynku wczołgał się z powrotem w ciasną szczelinę. Ręką, o której obrażeniach zdawał się już niemal zapomnieć, w tych warunkach znowu odezwała się rwącym bólem. Na szczęście przynajmniej zawroty głowy wydawały się jakby lżejsze. Może było to działanie resztki eliksiru?

-4 do walki -3 do pozostałych


Ostrożnie wyczołgał się do tunelu, nasłuchując uważnie. Wszystko wydawało się jak dawniej, z wyjątkiem braku chłopaka i faktu, że ciała, które wcześniej porozrzucane były po całych podziemiach obecnie zawleczone zostały w głąb tunelu, daleko od dziury prowadzącej na zewnątrz. Sądząc po nikłej ilości światła wpadającego do środka, zapewne było już po zmroku.

Gdy zbliżył się do wykopanej groty, w której nadal widoczna była opuszczona platforma, usłyszał pierwsze głosy. Wydawało się, że na górze, na powierzchni przebywała czwórka albo piątka mężczyzn, z tego dwóch blisko otworu, który był jego jedyną drogą na górę.
- Te! Jak ci tam? Gunther? Co my tu u cholery robimy? Tobie coś rzekli?
Mężczyzna miał srogi zachrypnięty głos, w którym dało się jednak wyczuć nutkę niepokoju.
- Nie rzekli i nie mi pytać, zapłacili, to stoimy i pilnujemy. Jak ktokolwiek się będzie kręcił to damy w łeb i tyle. - odparł drugi bez emocji.
- Psia jucha, dziwna to sprawa... - pierwszy nie dawał za wygraną, a w jego głosie dało się zauważyć coraz większe zwątpienie. - Miejscowi gadają, że to stare uroczysko, a do tego ta krew, co tu wsiąknięta była i to truchło psa nieopodal... Przysiąc bym też mógł, żem widział jakieś smoliste opary wychodzące spod ziemi, gdyś obchód wcześniej robił... Co jeśli tam jakieś plugastwo piekielne na dole gniazduje?
Po tym nastała chwila ciszy.
- Na łeb ci się ten mróz rzucił... - skwitował w końcu ten "racjonalny", ale coś w jego głosie mówiło, że podsumowane przez towarzysza fakty jednak wzbudziły w nim pewne wątpliwości.


Karl
Zaskoczył ich asertywnością, szlacheckim autorytetem i celnymi oskarżeniami pod ich adresem. Ale to niewątpliwie zadziałało. O ile Laura, nie ugięła się pod jego spojrzeniem, co mogło potwierdzać, że pochodziła z wyższych sfer, to reszta wyraźnie położyła uszy po sobie. Ale w tej uległości była też jakaś satysfakcja. W mocno zhierarchizowanym Imperium malutcy najwyraźniej czuli się pewniejsi, gdy w krytycznych sytuacjach znali swoje miejsce i mogli mieć pewności, że szlachta jest silna i pewna siebie. Kobieta zerknęła na swoich towarzyszy z pewnym zdziwieniem, bo i ona sama nie spodziewała się najwyraźniej takiej ich reakcji.
- Macie rację - skwitowała w końcu, zwracając się do Karla. - Próbujcie odkryć swoją prawdę, a my będziemy w gotowości, gdyby wam się nie udało.

Zajęli swoje stanowiska i czekali.

Gdy na górze, jeszcze gdzieś w oddali zabrzmiały osuwające się skały atmosfera stała się tak gęsta, iż można ją było ciąć nożem. Rycerz dosłownie słyszał ciężkie nerwowe oddechy schowanych za ścianą osiłków. I wtedy jakieś wielkie plugawe łapy chwyciły i odsunęły głazy blokujące szczelinę. Oddechy zamarły. Do środka wpadło jeszcze więcej księżycowego światła, oświetlając drobinki smolistego kurzu unoszącego się wszędzie w podziemnej komnacie. Przez szparę wgramoliło się wielkie okropieństwo. Jeśli to kiedyś była matka Karla, to zupełnie nie dało się tego poznać. Postać była tylko w przybliżeniu ludzka. Mięśnie zdawały się niezdrowo przerośnięte do granic możliwości, a skóra była ni to poparzona, ni niezdrowo pomarszczona, tworząc na cielsku chorobliwie wyglądającą strupiastą skorupę. Z łap wyrastały długie czarne szpony.

Zgarbione monstrum zamarło, wpatrując się w czekającego w leżu rycerza.

Eliasz 29-08-2021 14:35

Ostrożność Tupika kolejny raz popłaciła. Tak jak przypuszczał ze strony tych co nadeszli niczego dobrego nie mógł się spodziewać. „Najemnicy” – przeleciało mu przez głowę, „Lub jakieś zwykłe zbiry” – dodał po chwili, jeżeli zamierzali lać po łbie kręcących się to Tupik ani myślał wdawać się z nimi w dyskusje, coś jednak zrobić musiał. Trzeba było wykorzystać i podsycić obawy strażników , choć jeszcze nie teraz – w czwórkę czy piątkę mogli sobie dodać otuchy gdyby halfling rozpoczął straszne przedstawienie. Musiał jeszcze trochę poczekać aż znużeni zaczną wartować na zmianę – lub jeśli nie zaczną to tak czy inaczej im późniejsza pora tym większa wyobraźnia. Niemniej i Tupik zaczynał zastanawiać się nad truchłem psa – był przecież zamknięty w szopie i jeśli nie najemnicy go zabili to kto? …

Tymczasem wycofał się z powrotem do krasnoludzkiego posterunku – gdyż tak zaczynał go traktować chociażby z uwagi na sporą ilość oręża. W najbardziej oddalonym od szczeliny punkcie wypróbował różnego rodzaju przedmioty które były pod ręką by wydobyć z nich możliwie jak najbardziej nieprzyjemny dźwięk. Coś co przypominało by skrobotanie i nie dało się jednoznacznie uchwycić czy określić. Przetestował też małą próbkę prochu żeby zobaczyć czy wciąż się pali. W najgorszym razie do efektów dźwiękowych doda efekty zapachowy , może wizualny. Sam tez musiał się jeszcze trochę postarać by nabrać strasznego wyglądu na wypadek gdyby przyszło mu osobiście nastraszyć przeciwnika. Nie było to wszak specjalnie trudne, zwłaszcza po tym jak przeżył wybuch i jeszcze się wysmarował sadzą. Zjadł późny podwieczorek – być może po raz ostatni w swoim życiu, i po jakichś trzech dłuższych modlitwach do znanych mu halflińskich bóstw i ...

W ostatniej chwili rozmyślił się "Jeśli spróbuje ich wystraszyć i mi nie wyjdzie nie ma szans bym zdołał wyjść stąd niepostrzeżenie - z pewnością będą uważnie już obserwować jamę obawiając się że coś może z niej wyleźć. Chyba najpierw spróbuje jednak się przekraść a gdyby to nie wyszło to cóż, albo się jakoś wyłgam albo ucieknę w szczelinę..."

Wiedział że w tym celu będzie musiał wyczekać odpowiedniego momentu. Niemniej tego był wyuczony w złodziejskim fachu, jeśli trzeba będzie to przekoczuje przy wyjściu z tunelu cała noc z pewnością jednak wykorzysta najbardziej dogodną okazję do ucieczki... Wszystkie swoje sprzęty dokładnie przewiązał i wyciszył - a to czego nie mógłby wyciszyć gotów był pozostawić. Swoje życie i zdrowie cenił bardziej od klamotów. Po czym ruszył w kierunku wyjścia zaczajając się u wylotu tunelu

Icarius 29-08-2021 15:55

Gdy Karl spojrzał na bestię uważał, że dopełnił się pewien cykl. Wrócił do domu po służbie dla Imperium jako potwór. Po to by dowiedzieć, że i jego rodzinie przydarzyły się niewyobrażalna okropieństwa i okrutności. Na końcu zginie walcząc w domu z wynaturzeniem samemu będąc ogarnianym przez mrok. Głęboko westchnął patrząc na potwora. Rozmowa z nim była niemożliwa, może to klątwa i matka zmieniała się w bestię w nocy a była człowiekiem za dnia?

Taki olbrzym nie zawiesił by obrazów na ścianach czy nie przeniósł tu łóżka. Musiał też mieć śladową inteligencję inaczej by tego nie zrobił. Nie był bezrozumny, nie mógł być. Ale czy zrozumie jego intencje? Rozpozna Karla?

Miał tyle teorii i domysłów i każdy z nich miał mierne szanse na sprawdzenie czy powodzenie. Wampir postanowił się komunikować na najprostszym poziomie. Nawet pies rozumiał pewne słowa ludzi. Pokazał na obrazy i powiedział:

- Matka. - pokazywał kolejne i wciąż mówił to samo wskazując każdy po kolei - Matka, matka, matka. - po wskazaniu ostatniego wskazał na siebie. Syn, Karl - i znów powtórzył to kilka razy - Syn, Karl, Syn, Karl. - przy czym palec zamienił się po chwili w pieści która uderzała o jego zbroję w okolicach serca.

Następnie wskazał na potwora całą pancerną rękawicą.
- Kto? Kto? Kto? - być może będą to jego ostatnie słowa nim potwór go rozszarpie. Nie miał zamiaru jednak odpuszczać.

Darował sobie długie dialogi i krótkie acz skomplikowane pytania. Jeśli monstrum przed nim cokolwiek rozumiało. To przekazał musiał być jak najprostszy. Jeśli tego nie zrozumie zostanie tylko krew i stal.

Tadeus 29-08-2021 19:03

Arnold przekonywanie d20(-5 wcześniejsze porażki +2 żołnierze straży)= 8 sukces


Arnold
Cóż, spotkał ich nagły atak z zaskoczenia po zakupie towaru wątpliwego pochodzenia i w momencie usiłowanego rozboju, a na dodatek wśród atakujących postaci pojawili się zbrojni wyglądający na zawodowych żołnierzy jakiejś formacji ... Wykrzyczane przez kupca słowa niewątpliwie miały dla atakowanych sporo sensu, do tego nie mogli mieć pewności, czy w krzakach nie kryły się dodatkowe posiłki. No i jakby tego było, mimo chwilowej przewagi obrońców to właśnie atakujący zadali największe straty, niemal zabijając ich przywódcę w pierwszej sekundzie starcia. Zamarli, wyraźnie bliscy rezygnacji.

Poganiacz przekonywanie d20(-5 za rany)= 7 porażka


Poganiacz, widząc, co się dzieje, zawarczał z wściekłej frustracji i dźwignął się boleśnie na nogi, z jego pleców nadal wystawała brzechwa strzały Adelberta.
- Głupcy! Toż on znowu łże, nie dajcie sobie... uhh - porażony bólem nie był nawet w stanie dokończyć zdania, a i nie wydawało się, by nawet dokończone w tej sytuacji wpłynęło na zachowanie jego ludzi.

Opuścili broń, ze zrezygnowanymi minami, które sugerowały, że wcześniej, czy później i tak spodziewali się kary za niecny czyn, którego się dopuścili, a leśny dziad...

Dziad Wiara d20=17 porażka


Pokiwał tylko głową pogodzony z losem, gdy na zakończenie jego modlitwy, kiedy można się było spodziewać jakiegoś nadnaturalnego efektu, po prostu nic się nie stało... Ciężko było stwierdzić, czy w mroku i chaosie walki, którykolwiek z jego towarzyszy nawet dojrzał, czego kapłan próbował dokonać.

Tadeus 30-08-2021 22:06

Tupik

Nim podjął ostateczną decyzję co do dalszego postępowania, wpierw sprawdził, na co pozwalały mu zgromadzone w magazynie zapasy. Przy tonach zalegającego tam rynsztunku pozostającego w różnych stopniach rozkładu nie było problemu ze znalezieniem części, które wydawałyby najbardziej upiorny dźwięk. Okazało się, że grzbiet jednego ze zdobionych naramienników pocierany o odpowiednio nadrdzewiały kant stalowej tarczy wydawał dziwne charcząco-zawodząco-wibrujące wycie rezonujące gdzieś na granicy słyszalności. Co do prochu...

Trochę działał, trochę nie działał. Wydawało się, że niektóre partie paliły się lepiej, inne gorzej, ale ogólnie wyglądało na to, że do uzyskania efektu trzeba było znacznie większej ilości niż zwykle i dłużej trzeba było na nią oddziaływać źródłem ciepła. No ale z tyloma pełnymi beczkami, nawet przy tej ułomności spokojnie można by pewnie wysadzić niejeden donżon. Miał więc odpowiedni materiał, gdyby zdecydował się jednak na jakiegoś rodzaju dywersję.

Awaryjnym planem był sam jego wygląd, który sadzą odpowiednio doprawił tak, by prezentować się iście jako jakiś diaboł z otchłani, wyciągnięty żywcem z chłopskiej opowieści.

Zajął pozycję i czekał na najlepszy moment, uważnie nasłuchując ruchów na górze.

Pogoda 1-30 bez zmian 31-75 mroźny wiatr 76-95 wiatr i deszcz 96-100 wichura d100= 25


Minęła tak godzina, a potem następna. Na górze trochę wiało i trochę siąpiło, ale najwyraźniej pilnujący wyjścia mężczyźni byli nieźle opłaceni i zmotywowani, bo miast pochować się po szopach i spić zdawali się dziarsko trwać na posterunku, wymieniając się regularnie z nowymi towarzyszami. No ale z czasem i zgodnie z oczekiwaniami niziołka ta dyscyplina zaczynała siadać. Zaufał swojemu słuchowi, który mówił mu, że wszystkie kroki wystarczająco oddaliły się od dziury i ruszył w górę, wspinając się za pomocą bolącej jak diabli dłoni i jednocześnie starając nie bujać za bardzo wiszącą u dźwigu liną.

Percepcja d20(+2 łatwy -3 rany)=2 sukces


Gdy dotarł na górę i wystawił głowę przez krawędź dziury, uśmiechnął się z satysfakcją, faktycznie żadnego ze strażników kopalni nie było chwilowo w pobliżu. Cóż, może to i trochę szkoda, bo piekielne teatrum, które w ramach zapasowego planu miał zamiar dla nich potencjalnie odegrać, zapewne nadałoby się na niezłą karczemną opowieść. Ale nie miał zamiaru darowanemu koniowi... A jednak zza dźwigu wyłonił się następny rosły kształt. Musiał działać szybko. Poleciał cicho niczym cień w stronę ciemnej linii lasu, wiedząc już, że zadanie nie będzie jednak proste. Wszak był na dole wykopaliska, a musiał dostać się na jego górę. Na szczęście gdzieniegdzie było trochę popozostawianych sprzętów, więc lawirował między nimi.

Skradanie d20(-3 rany +1 noc +1 buty)= 18 porażka


Czy to jednak przez spowalniające go rany, czy przez zbyt duży zapas suwenirów, które ze sobą zabrał, czy wreszcie przez ślepy traf, w końcu go dostrzegli.
- Co u licha?! - doszło gdzieś z okolic dźwigu. - Ki diabeł tam przez noc bieży!?
Momentalnie wezbrał za nim chaotyczny tumult i niziołek ino liczył na to, że żaden ze zbirów nie miał na podorędziu broni dystansowej. Niestety, usłyszał za sobą najgorszy możliwy dźwięk, który może rozbrzmieć za plecami uciekającego. Nie widział nawet bełtu, który poleciał prosto w jego stronę.

strzelanie d20(+2 kusza -1 zbroja -1 mrok -1 odległość -2 niziołek) = 8 porażka


Ale usłyszał go, gdy wbił się z hukiem w jedno z drzew przed nimi. Czym prędzej ruszył w okryty mrokiem, nieznany sobie las.

Tupik sprawność d20(-3 rany) = 7 sukces


Bieg jak szalony aż znowu nie zaczęło kręcić mu się w głowie i nie zrobiło mu się nie dobrze, aż nie ustały za nim bluzgi goniących go zbirów. W końcu był chyba bezpieczny i w oddali, w prześwitach linii drzew dostrzegał nawet jakiś trakt. Improwizowane opatrunki jakimś cudem nadal trzymały.

Eliasz 31-08-2021 08:23

Adrenalina sprawiała że gnał jak oszalały nie czując zmęczenia ani bólu. Nic tak nie poprawia krażenia jak ściganie się z napastnikami chcącymi zabić uciekiniera. Sprawnie dawał sus za susem wiedząc że osłona mroku i lasu dość szybko pozwoli mu zgubić za sobą pogoń – on nie musiał za bardzo wiedzieć dokąd biegnie – ścigający zaś musieli biec za nim a to już po chwili oznaczało nasłuchiwanie – wcale nie głośnego przecież niziołka, a później mozolne szukanie śladów… w ciemnościach. Wiedział że tak naprawdę wystarczyło oddalić się w gęstwinę by być względnie bezpiecznym przynajmniej przed najemnikami.

Chwilę później dziękował wszystkim halflińskim bogom które na co dzień zwykle ignorował, iż dotarł do traktu – w nocy , w ciemności, w lesie bardzo łątwo byłoby zagubić drogę a później błąkać się szukając czegokolwiek, co prawda był przyzwyczajony do takich podróży ale nie mógł powiedziec że znał się na tym, uradował się więc na widok traktu. Wykorzystał chwile by poprawić swój wygląd, bandaże, użył wody która po deszczu jeszcze w wielu miejscach była nagromadzona aby się obmyć przynajmniej twarz i włosy. Co jak co ale tym razem gdyby napotkał jakichś ludzi to wcześniejszy efekt straszenia mógłby się dość szybko obrócić przeciwko niemu.

Determinacja Tupika znacznie wzrosła po tym jak omal nie przeszyto go bełtem, już powoli szykował zemstę a najlepszym ku temu sposobem była banda Kislevity – zresztą i tak musiał do nich dotrzeć by poinformować o wszystkim co zaszło. Potrzebował ludzi by przegnać ochronę dołu – i przy okazji wziąć odwet za strzelanie do niewinnego niziołka. Potrzebował zasobów i informacji by lepiej zbadać runy które pozostały w strażnicy , wreszcie potrzebował porządnego wypoczynku i leczenia… Tuptając wzdłuż traktu, bardzo blisko ściany lasu w którą zamierzał wskakiwać gdyby tylko coś zobaczył na drodze szedł zaciskając swe malutkie piąstki – co nie wróżyło za dobrze bandzie najemników, o nie.

Tadeus 31-08-2021 18:44

Karl
Monstrum gwałtownie ruszyło w jego stronę, rozpędzając się w mig na potężnych, umięśnionych nogach. Miał zaledwie kilka krótkich chwil, by przekazać, co miał do przekazania. I w pewnym momencie wydawało się nawet, że coś w bestii drgnęło, gdy wspomniał o matce. Przez chwilę jakby otrząsnęła się ze zwierzęcej furii, dając rycerzowi złudną nadzieję, iż ten będzie w stanie zdziałać coś mową. Gdy jednak wymówił swoje imię, ta zawyła opętańczo i rzuciła się w jego stronę, tnąc powietrze długimi szponami.

Potwór WW d20(-5 zbroja i tarcza) = 8 sukces
Obrona d20=5 sukces
Karl WW(+2 za miecz -2 za pancerz maszkary)= 6 sukces
Maszkara sprawność d20(+2 rasowy)= 4 sukces
Karl percepcja d20(-4 trudny)= 15 porażka


Impet ataku niemal zwalił go z nóg. Ale wytrzymał, szpony zadrapały upiornie o tarczę, a przy hełmie kłapnęły długie zębiska, jednak wytrwał, odwijając się do potężnego ciosu. Ten zapewne powaliłby niejednego przeciwnika, ale w tym przypadku jego szlachetny miecz ino zazgrzytał o twardą zbliznowaciałą skórę, rozcinając ją co prawdą, ale nie czyniąc poza tym żadnych większych szkód.

I w tym samym momencie z pomieszczenia za nim wypadły Jastrzębie. Maszkara, dostrzegając zasadzkę, zawyła z wściekłości, buchając na rycerza smrodem przetrawionego mięsa. Nim jednak ludzie w ciasnym pomieszczeniu zdołali zająć optymalną pozycję do ataku, zaatakowała jeszcze raz, dużo wścieklejsza niż wcześniej.

Potwór WW d20(-5 zbroja i tarcza) = 16 porażka
Karl WW d20= 19 porażka


Stalowy rycerz i wynaturzony splugawiony kolos starli się z impetem w boju, wymieniając potężnymi ciosami, wypełniając pomieszczenie ogłuszającym hukiem, zgrzytem i rykiem. Jednak mimo zapiekłości jedynym efektem był podrapany szponami napierśnik i wybity bestii ząb.

Rudiger strzelanie d20(+1 za łuk -2 zamieszanie, sojusznik na linii -2 pancerz)= 9 porażka
Laura WW d20(+1 krótki miecz -2 pancerz)= 6 sukces
Obrona potwora WW d20= 19 porażka
Potwór Sprawność d20= 15 sukces
Kurt WW d20(+1 -2)= 13 porażka
Udo WW d20(+1 -2)= 6 sukces
Potwór sprawność d20=5 sukces


Piekielnie się zakotłowało, potężna maszkara odwijała się na wszystkie strony, wyjąc dziko i rażąc wszystkich dookoła sieknięciami szponów i kłapnięciami ogromnym zdeformowanych zębisk. Lecz mimo jej siły, to atakujący, otaczający ją powoli ze wszech stron byli tymi, którzy zdołali upuścić jej trochę krwi.

Karl percepcja d20(-2 zamieszanie) = 19 porażka


Rycerz za późno zauważył w tym szaleńczym tańcu nagłą zmianę strategii bestii. Wyczuła instynktownie najsłabsze ogniwo.


Potwór WW d20(-2 za zbroję Laury) = 7 sukces
Laura obrona d20=12 porażka
Laura Sprawność d20= 10 porażka
- 5 do testów


Laura krzyknęła, a w powietrze, w krwawej mgiełce, poleciały ćwieki z jej rozszarpanej zbroi. Odskoczyła niezdarnie do tyłu, chwiejąc się na nogach, blada jak śmierć. Spod resztek rynsztunku płynęła krew. Wszystko działo się tak szybko, iż jej towarzyszom dobrą chwilę zajęło zrozumienie, co się właściwie stało. Gdy dotarło to wreszcie do Kurta, zupełnie stracił nad sobą panowanie. Usta osiłka ułożyły się do krzyku:
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!

Kurt Dzika Magia d20(+5 bardzo silne emocje, bliska osoba)= 8 sukces
Cierpią 1-25 bardziej sojusznicy 26-75 wszyscy 76-100 potwór d100= 7


Nagle umysł wampira przepełniony został obezwładniającym wręcz zalewem emocji. Bestia w jego duszy zawyła opętańczo, ciskając się w konwulsjach. Poczuł jej niewyobrażalny ból, frustrację i bezsilność. Po jego własnym sercu zaś rozlał się tak intensywny żal, iż niemal nie pozbawił go zmysłów. Mimo najszczerszych chęci ledwo dostrzegał co się dookoła niego działo. Zauważył Kurta, który w skrajnej rozpaczy odwraca się plecami do bestii i rzuca bez zastanowienia, by ratować ranną.

Bestia reakcja 1-50 atak na Kurta 51-100 tylko ucieczka d100=15


A maszkara rozrywa jego plecy potężnym, bezwzględnym ciosem szponów. Osiłek pada zakrwawiony u stóp swojej rannej pani. Świat zaczyna wirować, do niewyobrażalnego żalu dochodzi oślepiający wręcz ból. A gdy wracają im zmysły... Po bestii nie ma już śladu, poza tropem z czarnej krwi, prowadzącym w stronę schodów na górne poziomy zamczyska.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:03.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172