lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2ed.] - Starość nie radość, młodość nie wieczność (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/18239-wfrp-2ed-starosc-nie-radosc-mlodosc-nie-wiecznosc.html)

Cattus 31-03-2019 22:41

Oswaldowi od początku coś nie pasowało w tej polance i zapuszczonej chatce. Zanim jeszcze podszedł bliżej przywiązał konia do jakiejś niskiej gałęzi i zapobiegawczo zdjął z niego juki i oparł je o pień. Na spojrzenie reszty wzruszył tylko ramionami.

- Może to paranoja, ale głupio jakby koń uciekł z całym dobytkiem. -

Po tym podszedł z innymi bliżej wejścia, ostrożnie stawiając kroki i starając się wsłuchać w odgłosy otoczenia. Przystanął na chwile w bezruchu zerkając na okno na poddaszu.

- Coś tam siedzi. Na poddaszu i do tego się rusza. Może jeszcze o nas nie wie bo się nie przyczaiło. - Powiedział przyciszonym głosem i powoli dobył miecza. - Pójdę przodem. - I jak zaproponował tak zrobił, ostrożnie ruszając do drzwi i sprawdzając czy nie są zaryglowane od wewnątrz.

Kerm 01-04-2019 10:30

Domek w lesie nie wyglądał na chatkę czarownicy ze znanych bajek, ale i tak mógł oznaczać zarówno możliwość noclegu, jak i kolejne kłopoty - bez względu na to, czy Oswald miał rację czy nie, mówiąc o tym, że w domku ktoś jest. Albo coś, bo niekoniecznie musiał to być człowiek.

- Szkoda, że nie możemy kota puścić na zwiady - powiedział Randulf, podobnie jak Oswald przywiązując wierzchowca. - A to coś, jeśli nie jest głuche, to słyszało rżenie koni. Pewnie się nie boi.

Powiedziawszy to ruszył po cichu w stronę drzwi.


Obca 03-04-2019 19:40

Morwena spojrzała na stary dom i na okno gdzie rzekomo ktoś, lub coś rezydowało. Na wspomnienie o “Kocim rekonesansie” przytuliła do siebie swojego towarzysza.

-
A jak to coś je koty?! - Powiedziała trochę oburzona, potem dodała trochę mniej pewnie. - Jeśli ktoś...coś już zajęło to miejsce może pójdziemy po prostu dalej?

Kerm 03-04-2019 20:24

Randulf stłumił uśmiech.
Miał nieodparte (acz nie poparte dowodami przeczucie), że wcześniejsza wizyta kici w ich domu nie była przypadkowa... no ale wolał na ten temat się nie wypowiadać.

- Skoro tak się o niego boisz, to będziemy musieli sprawdzić to osobiście - powiedział. - A jeśli chodzi o ominięcie tej chaty... Zbliża się noc, a tę lepiej spędzić pod dachem.

Inferian 09-04-2019 12:31

Bohaterowie przywiązali konie do gałęzi i podeszli ostrożnie do domu. Konie dalej rżały, i z pewnością było wiele w tym racji, że jeśli ktoś był w środku, to na pewno je usłyszał.

Oswald już z początku ostrzegł towarzyszy o obecności osób trzecich w domu, na poddaszu. Bohater postanowił wejść jako pierwszy, za nim ruszył Randulf i na tyłach Morwena z kotem, który to wbijał swoje pazury w obranie swojej właścicielki, kuląc się przy tym w jej ramionach.

Kiedy już przekroczyli próg domostwa spostrzegli, że po jednej ze stron był mały ołtarz obłożony czystym białym płótnem, a na nim stał kielich o złotym kolorze. Wewnątrz było dosyć ciemno, ale światło, dochodzące z zewnątrz nie pozwoliło bohaterom dostrzec wszystkiego. Dopiero teraz bohaterowie spostrzegli, że witraże w oknach przedstawiały sylwetkę kobiety.
Dom był drewniany, a zgodnie z uprzednimi słowami Oswalda bohaterowie byli w stanie usłyszeć, jak gdyby kroki. Na zewnątrz słychać było tylko rżenie niespokojnych koni. Bohaterowie skierowali się na górę i gdy tylko wkroczyli na piętro, na zagracony strych, zauważyli cztery cienie. Istoty były nastawione agresywnie w stosunku do bohaterów, gdy tylko ich zobaczyli skierowali się w ich stronę. Dwóch z nich miało, jak gdy miecz, jedne nie miał żadnej broni zaś trzeci, jak gdyby dwa sztylety. Tak jak i ostatnim razem ich sylwetki się, jak gdy lekko zmieniły, wiły, tak że nie dało się powiedzieć kim owe istoty są.

Obca 11-04-2019 10:32

Morwena widząc przeciwników schowała się bardziej za plecami Oswalda i Frosta. Mimo, że nie chciała by się wydało kim jest i co umie to chyba jej magia będzie tutaj bardziej przydatna.

Najpierw spojrzała na postacie i otoczenie sprawdzając czy Agatha jej o czymś takim. Może przeczytała w księdze. Miała nadzieję, że konflikt nie będzie się rozwijał w agresywną stronę. Nie była pewna czy w takich warunkach udałoby się jej przywołać zaklęcie.

Cattus 11-04-2019 11:32

Wnętrze budynku zaskoczyło Oswalda. Przez bród na szybach i brak oświetlenia w środku zupełnie nie dostrzegł witraży przedstawiających kobietę ze złotym kielichem. Dodatkowo ołtarz i bogato wyglądająca zastawa jednoznacznie wskazywały na świątynie.

- Shallya? - Zapytał cicho, rozglądając się po wnętrzu.


***


W chwili kiedy Bosch wszedł na górę i zobaczył cieniste upiory, zszedł Randulfowi z drogi, lecz sam nie skoczył do walki. Przez ulotną naturę przeciwnika nie był pewien czy zdąży zareagować odpowiednio szybko i czy zbyt wczesnym ciosem nie odsłoni się na kontratak. Tak więc powstrzymał się do chwili kiedy wróg sam się na nich rzuci. Czego upiorom nie trzeba było powtarzać dwa razy.

Kiedy już znaleźli się w zasięgu, Bosch ciął szybko wroga ze sztyletami. Niemal spartolił ten cios, ale obrotem nadgarstka skierował ostrze prosto w twarz widma, które wyraźnie poczuło uderzenie, gdyż zachwiało się, a czarny dym spłynął spod niewyraźnego kaptura. To chwilowe wytrącenie z równowagi Bosch wykorzystał na natychmiastowe pchnięcie, które trafiło w rękę stwora. Czarny opar sączył się z ran, jednak w tak krótkiej chwili nie było jasne czy to wystarczy aby go powalić na dobre.


Ini: Zr+k10=47
A1: 91 PS 10 Obr: 9(k10)+4(S)+1(zdolność)= 14
A2: 35 Obr: 4+4+1= 9

Kerm 11-04-2019 16:46

Świątynia? W środku lasu?
Było to możliwe, ale raczej mało prawdopodobne, by była to świątynia Shallyi. Takie miejsce, las znaczy, bardziej pasowało do Rhyi czy Taala, ale Randal nie ukrywał, iż w tej materii jest - delikatnie mówiąc - laikiem.
Może więc i Oswald miał rację...
Ale jeśli to była świątynia jakiegoś dobrego czy choćby neutralnego bóstwa, to - sądząc po tym, kto ją aktualnie zajmował - była splugawiona.

Jak się okazało, znów na ich drodze zjawiły się te przeklęte cienie... A że z nimi raczej nie dawało się porozumieć, więc Randulf natychmiast zaatakował najbliższego cienia.

Inferian 12-04-2019 17:01

Morwena przyglądając się zza pleców Oswalda i Randulfa zmiennokształtnym, czarnym postaciom doskonale pamiętała swoją zmorę, która to zaatakowała ją dwie noce temu, było to stworzenie wyglądające tak samo jak i te tutaj. Jeśli brać słowa z księgi, którą czytała tej nocy mogły być to właśnie cienie, o których było tam napisane.

Bohaterka była nieml że pewna, że jest wstanie przywołać jakiekolwiek zaklęcie jednak cała sytuacja i jej niepewność, odsunęły ją od tego. Oswald i Randulf postanowili bez zbędnego zastanawiania się atakować.

prawdopodobnie mając jeszcze w głowie swoja siostrę, skojarzył sylwetkę kobiety na witrażach z Shallya, jednak, gdy już atakował przypomniał mu się Luis i jego pieśni do bogini grala.

Bohater atakował na sam początek przeciwnika ze sztyletami. Ostrze przeleciało przez twarz widma, a jej sylwetka niemal w tym samym momencie straciła swój kształty i stała się mniej spójne. Postał jedynie czarny dym, który to znikał rozchodząc się w różnych kierunkach. Bohater widział, że nie było czego dobijać, tak więc ruszył na kolejnego, który to miał dwa miecze. Kolejny cios bohatera była na tyle silny, że odciął kończynę, i tak samo jak ostatnim razem postać, jak gdyby rozpłynęła się w powietrzu bez śladu.

Za nim atakował Randulf stojących z drugiej strony, pierwszy nadział się przeciwnik bez broni, za to chaotycznie wymahujący swoimi ostro zakończonymi kończynami. Bohater ciął, jego atak był celny, jednak nie powalił przeciwnika. Frost nie poprzestał na tym, a ciął kolejnym razem. Tym razem broń przeszyła przeciwnika w okolicy szyi dzieląc go na dwie części, które niemal w tym samym momencie ulotniły się. Czarny dym części, która przypominała głowę, wraz z ruchem miecza, wzleciał ku górze, zaś ta dym tej spodniej, jak gdyby opadł na podłogę, tym samym znikając.

Walka z tymi istotami była znacznie różna od takich jakie do tej pory bohaterowie mieli. W tej walce przeciwnik nie zamieniał ani słowa. Były to same ataki, nie było tutaj też czegoś takiego jak przelew krwi na przeciwniku, krew mogła popłynąć tylko i wyłącznie z nich.



Randulf nie zdążył jeszcze przygotować się do parowania, gdy to nagle zaatakowała go ostatnia ze zmór. W tym momencie stojący obok niego towarzysz zdążył blokować lecący na nich atak.

Obca 13-04-2019 18:08

Morwena była zaskoczona jak szybko Frost i Oswald rozprawili się z widmami. Choć był nadal dzień, i były ich tylko trzy. Nie żaliła się ale rozglądała w poszukiwaniu ‘ewentualnego’ kolejnego zagrożenia. W tym czasie wojownicy rozprawili się z ostatnim widmem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:27.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172