Bladin
Nauki, których wzajemnie udzielali sobie kapłan Sigmara i nowicjusz Grimnira przynosiły skutek. Bladin potrafił już odczytywać pismo na grzbietach książek w antykwariacie Johanna. Starzec zaśmiał się słysząc jak tytułuje go krasnolud. - Jaki tam ze mnie mędrzec! Co nieco może i wiem, ale już na przykład o trzecim księżycu czy tym proroku to nic nie słyszałem w życiu. Jeśli zaś chodzi o wieżę, to opis brzmi zbyt ogólnie, bym w tej chwili mógł go dopasować do konkretnego miejsca. Ot, wychodzą moje braki w wiedzy geograficznej. Czytałem jednak kiedyś ciekawe opracowanie niejakiego magistra Krentzena o znaczeniu symboli. Wieża ma podobno symbolizować połączenie ziemi i nieba, jakąś próbę nas maluczkich do osiągnięcia boskości. Wspominał też Krentzen o jakiejś legendzie z krain za Księstwami Granicznymi, o budowniczych wieży, którzy przez pychę swoją zostali ukarani przez bogów pomieszaniem języków. Nie mogli się już potem nigdy porozumieć. Plagą zaś chyba nie muszę się martwić? Z tego co mi wiadomo, Nuln zostało odcięte do czasu jej ustania i Imperium jest bezpieczne.
Wbrew swym słowom wyglądał na zmartwionego. * * * - Nie zawsze walczy się bronią, Bladinie - kapłan Grimnira uspokoił nieco wątpliwości Gladensona. – Możesz walczyć swoim poświęceniem, uporem, pomocą innym, własnym dążeniem do rozwoju. Ważne byś nie ustawał w próbach i nie ustępował wrogom. Dobrze, żeś przyniósł informacje o Snorrim, przekażę wiadomość o jego odkupieniu do jego klanu.
Grunner słuchał dalej. - Twierdzisz, żeś został naznaczony przez Grimnira? Pokażże to znamię. Jeśli naprawdę dał ci łaskę zdrowia, może znaczyć to tylko jedno. Chce, żebyś dokończył swoje zadanie. Jakiekolwiek ono by nie było. – Palcami dotknął piersi Bladina, gdy ten ściągnął z korpusu pancerz i odzienie. – Trzy kręgi, jak trzy księżyce. Ludzie już zapomnieli o tym, ale jam wysłał pytania do świątyń w Górach Krańca Świata. Dostałżem odpowiedź z Karaz-a-Karak, że trzeci księżyc wspomniany jest w starym proroctwie jakiegoś umiłowanego przez bogów pustelnika. Nie znam jego treści, ponoć mówi o końcu świata. Dam ci znać, jeśli dowiem się czegoś więcej. Wolken, Marval
Poszukiwany przez elfa łowca czarownic, Normalverbraucher, oporządzał w stajni swojego karego rumaka. Nigdy nie zostawiał tego zadania stajennym, Marval wiedział, że Otton więcej uczuć żywił do zwierząt, niż ludzi. Jak zwykł mawiać, zwierzęta nie grzeszą i nie czynią złego. - Witaj, elfie. Żywyś jeszcze, rad jestem. Wież to ja widziałem setki, ale zwężającą się ku górze chyba nigdy. Obu wam się ona śniła? Może to zatem być jakiś znak, kto wie. Czy jednak od sił Chaosu... To możliwe, ci, którzy ich zwalczają, zwracają na siebie uwagę mrocznych potęg. Obyście nie byli kuszeni, bo jeśli ulegniecie, przyjdę po was.
Może miał to być żart. Nie wyglądało jednak, jakby łowca czarownic żartował. Skrzywił się też na wzmiankę o astrologu. - Byłbym ostrożny na waszym miejscu. Mam szacunek do astrologii, bogowie jednak nałożyli ograniczenia na tę naukę. Czasem wróżby się sprawdzają, czasem nie. I tak powinno być, ludzie nie mają znać przyszłości, taka wiedza zarezerwowana jest tylko dla bogów. A Celestium... jego przepowiednie sprawdzają się zbyt często, a sam cesarz zdaje się korzystać jedynie z jego rad. Ot, choćby wysłanie wojsk na południe, wbrew opinii świętego kościoła Sigmara wyrażonej przez Wielkiego Teogonistę. Nie raz, i nie dwa słyszałem już pogląd, że trafność wizji Celestiuma powinna być dokładnie przebadana, bo być może kryje się za nimi coś więcej, niż obserwacja gwiazd.
Wyciągnął zgrzebło i zaczął rozczesywać końską grzywę. - Zresztą, teraz astrolog przebywa na cesarskim dworze, nie dostaniecie się pewno do niego. Może gdy wróci do swojej posiadłości. No właśnie, po co jemu cały oddział najemny?
Jak to po co, w pierwszej chwili chciał zakrzyknąć Wolken. Do walki z kultami, co udowodnił już nieraz! Powstrzymał się jednak. Może to on nie wiedział wszystkiego. |